Jedenasty
Byłam cholernie zestresowana, miałam wrażenie jakbym dosłownie miała zemdleć lub zwrócić wszystko co zjadłam w przeciągu ostatniego tygodnia. Było gorzej niż przed maturą, było gorzej niż przed moim pierwszym razem. Chcę żeby jego mama mnie polubiła, żeby Harry nie musiał naginać z nią stosunków przeze mnie, może nie jestem idealną synową, faktycznie pozbawiłam męża przyszłej chorej pannie młodej biorąc go dla siebie, ale nadal nie mogę przyznać żebym żałowała. Harry jest dla mnie wszystkim czego zawsze potrzebowałam, czego szukałam u faceta, jest spełnieniem moich marzeń.
- Nadal się denerwujesz? - Mruknął Harry patrząc na mnie chwilowo przy prowadzeniu samochodu.
- Troszkę. - przyznałam szczerze, dlaczego miałabym kłamać?
- Mówiłem Ci że moja mama nie jest na Ciebie zła za to że nie wyszło mi z Aną, nikogo nie obwinia, musisz mi uwierzyć Skarbie. - położył swoją rękę na mojej i splótł nasze pace. Moja mała rączka wyglądała śmiesznie w takiej dużej należącej do niego, zakrywała ją całą.
- Po prostu Harry się stresuje, nic tego nie zmieni.
- Kocham Cię, nie masz się czym martwić, jesteś cudowna. - Nachylił się nade mną kiedy tylko stanęliśmy na światłach żeby złączyć nasze usta. Język Harrego wdarł się do moich ust złączając się w zabawę z moim. Znajomy smak i zapach Stylesa sprawił że po moich plecach przeszedł dreszcz. Zabawę przeszkodziło nam truknięcie z tyłu.
- Chyba blokujesz drogę, kochanie. - Droczyłam się z nim.
- To Twoja wina, rozpraszasz - Na chwilę odwrócił twarz w moją stronę puszczając mi oczko i uśmiechając się łobuzersko. - Niedługo będziemy na miejscu, nie stresuj się już tak!
Pokiwałam głową i zajęłam się patrzeniem na Harrego - na to jak jedna z jego rąk gładko lawiruje po kierownicy w czasie kiedy drugą ma splecioną z moją, przerywając ten kontakt tylko w momencie zmieniania biegu. Jego delikatnie przymrożone powieki od słońca w kącikach pojawiają się małe, słodkie marszczki. Jego piękne czoło, nos, delikatnie uniesione kąciki ust. Tak bardzo cieszę się, wzrusza mnie to że mogę być powodem jego uśmiechu, napełnia mnie to tak ogromnym i nieopisanym szczęściem świadomość że po czasie próby, poskładaliśmy siebie do kupy i dajemy sobie nawzajem ogrom szczęścia i miłości. Moje serce roście na myśl o tym jak bardzo mnie kocha, jak bardzo ja kocham jego. Jedna, pojedyncza łza spływa z mojego oka, ściska mocniej jego rękę, a spojrzenie Harrego krzyżuje się z moim.
- Dlaczego, płaczesz Kochanie?
- Tak bardzo cieszę się że Cię mam, kocham Cię bardzo mocno.
- Kocham Cię Darcy, zrobiłbym dla Ciebie co tylko byś chciała, oddałbym za Ciebie życie, wiesz? - uśmiechnął się do mnie pokrzepiająco.
- Wiem, Harry bo ja zrobiłabym dla Ciebie dokładnie to samo. - patrzy na mnie i uśmiecha się pokazując dołeczki. Jego uroda sprawia że za każdym razem moje serce bije szybciej.
Poprzez nasze króciutkie wyznania nie zdążyłam się zorientować że dojechaliśmy. Harry wiechał na podjazd małego, ceglanego domu ze ślicznym ogródkiem. Za chwilę na podjazd wyszła mama Harrego machając do nas. Wyszłam z samochodu, a ramie chłopaka oplotło moją talię dając mi mentalne wsparcie i ciągnąc w stronę kobiety. Nachylił się nade mną i cicho szepnął mi do ucha że mnie kocha, jest taki słodki. Uśmiechnęłam się niepewnie do Anne ku mojemu zdziwieniu odwzajemniła uśmiech i przyciągnęła mnie do siebie w uścisku.
- Cieszę się że opiekujesz się moim chłopcem, jesteś piękna Darcy! Harry tak często o Tobie wspominał, nie mogłam się doczekać kiedy w końcu będę mogła Cię poznać.
- Bardzo dziękuję, też cieszę się że mogę panią poznać.
- Jaka panią, mów mi Anne! Nie jestem chyba jeszcze taka stara, hm? Całkiem niezła ze mnie sztuka, prawda synku? - puściła do niego ukradkiem oczko
- Mamo, proszę Cię.. - jęknął
- Wejdźcie do domu, obiad jest gotowy..
Czas minął nam bardzo szybko, po zjedzonym posiłku pogadaliśmy chwilę wymieniając się różnymi informacjami, aż przyszedł czas żeby wrócić do domu, pełna nadziei siedziałam w samochodzie wytrzymując ze śmiejącym się ze mnie Harrym który nabijał się że bałam się jego mamy, którą swoją drogą jest świetną babką z cudownym poczuciem humoru.
Właśnie leżeliśmy w łóżkach gotowi do snu, czułam ramię Harrego oplatające moją talią, a nogi splątujące się z moimi.
- Mówiłem Ci, że moja mama Cię pokocha, każdy by Cię pokochał, Darcy. Ale jesteś tylko moja, bardzo Cię kocham skarbie. - Szeptał do mnie składając pocałunek wśród moich włosów i układając się do snu.
- Kocham Cię, Harry. Dobranoc. - Jedynym odzewem było mocniejsze zaciśniecie się ramienia na mojej tali. Przepełniona miłością, zasnęłam.
zbliżające się wakacje sprawiają że nie umiem się zorganizować jak zawsze, przepraszam że te rozdziały dodaje jak chce! kocham was ide oglądać gre o tron! :D
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro