Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Trzynasty

Następnego dnia, kiedy wstałam czułam się źle z tym jak potraktowałam Harrego, jakby był moją zabawaką, cóż po prawdzie takie mieliśmy założenie, mieliśmy być dla siebie zabawkami - nikim więcej. Sama jednak najlepiej wiem, że to się nie stało, a wręcz przeciwnie z kogoś nieznajomego stał się... najważniejszy. Spojrzałam na zegarek, pokazywał on godzine 15:40 cóż, troche spałam, ale wliczając fakt że zanęłam nad raznem zmęczona w końcu łzami to możliwe iż mój organizm potrzebował odpoczynku. Postanowiłam zadzwonić do niego, wzięłam telefon ze stoliczka nocnego i wybrałam numer przykładając komórkę do ucha.

Jeden sygnał. 

Drugi sygnał.

Trzeci sygnał. 

-Halo? 

Odezwał się jakiś damski głos, może to jego siostra, nie panikuj Darcy!

- Um..? Cześć? Mówi Darcy. 

W tle dało się słyszeć ich chichot. Słyszałam tam Harrego, mojego Harrego - cóż nie dokońca, ale zawsze.. 

- Tak, cześć Darcy, coś przekazać Harremu jest dość zajęty.

W tle znów usłyszałam głos, jego wspaniałą chrypkę powiedział głosem pełnym niedowierzania "Darcy? " wyszeptał moje imię.. Natychniast przejął słuchawkę.

 - Darcy? Coś się stało, Ptaszyno? 

Coś się zmieniło, coś we mnie pękło.. On.. On miał kogoś innego.. Nie wystarczałam mu... 

- Ja.. Ja.. Um.. Ja chciałam tylko przeprosić. Ale teraz to już chyba nie ma znaczenia. 

- Hallo? Dars? Wszystko ok?

Rozłączyłam się i rzuciłam telefon na koniec łóżka. Chciałam zapaść się pod ziemie, czułam się jak nikt, jak śmieć. Znalazł sobie inną, powiedział że jest mój, że kiedy nikt inny nie będzie mnie dotykał, poza nim? A on? Miał prawo dotykać kogoś poza mną? W ten sposób? Niewątpliwie to robił.. Nie mogłam znieść tej myśli, niczym cień powlokłam się do łazienki i wciąż nowa partia słonych kropel wypływała z moich oczu. Prysznic nie zmył ze mnie ciężaru wywołanego zdarzeniami ostatnich dni. Czułam się przytłoczona. 

Dzwonek do drzwi. 

Co jesli to on? Co jeśli to Harry? Mam siłę z nim rozmawiać? 

-Darcy do cholery otwórz te drzwi, martwię się. Darcy! Słyszysz mnie? Rozpierdolę te drzwi, jeśli zaraz ich nie otworzysz, przysięgam! Kurwa, Darcy!

- Już idę do cholery. 

Wpadł do przedpokoju i wziął twarz w moje dłonie. Uciekałam wzrokiem, nie potrafiłam spojrzeć mu w oczy, nie po tym wszystkim. 

- Co się stało, Skarbie?

Na dźwięk cichego "skarbie " wydobywającego się z jego ust wszystkie tamy pękły. Z moich oczu znów pociekły łzy. 

- Znalazłeś kogoś innego, prawda? 

- Ja.. Darcy.. To nie tak.. 

- Obiecałam Ci, że nie doknę nikogo, sądziłam że Ty też.. że wyznajesz tą zasadę, myliłam się.

- Nie sądziłem że podchodzisz do tego tak emocjonalnie, cóż nie sądziłem że będziesz miała o to żal, to wciąż tylko zabawa, to miedzy nami, prawda?

- Zabawa? Ja.. Um.. Mieszasz mi w głowie, mówisz mi te wszystkie słodkie słówka, a teraz twierdzisz że to zabawa? Mogłeś.. Mogłeś pomyśleć o tym, zanim sprawiłes że zaczęłam się w Tobie zakochiwać, Ty palancie! Wyjdź. 

- Czekaj, Darcy co? TY zakochałaś się we mnie? Ja.. Ja jestem fiutem. Ty nie możesz.. 

- To nie ma znaczenia, chcę żebyś wyszedł. 

Ledwie przez moje łzy zobaczyłam smutne spojrzenie, które mi wysłał.. On, nie czuje tego co ja. Dla niego to zabawa. Zamknął za sobą drzwi, a ja kolejny dzień skończyłam płacząc w poduszkę z własnej głupoty i naiwności. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro