Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2

Marian otworzyła oczy. Siedziała na szorstkiej, nieprzyjemnej powierzchni. Bolała ją głowa, wszystko wokół wirowało. Świat był rozmazany, a dźwięki dochodziły jak przez mgłę. Zamknęła oczy.
*****************************
Kiedy je otworzyła otoczenie zmieniło się. Siedziała teraz na bujnej, zielonej trawie. Dookoła latało mnóstwo owadów, a ptactwo zachwycało swym śpiewem. Przed nią rozciągał się sad, przez którego środek biegł niewielki kanał z czystą wodą, ogrodzony murem, a równoległe szły dwie marmurowe ścieżki. Dziewczyna wstała i ruszyła w stronę sadu. Promienie słońca przyjemnie ogrzewało jej plecy, a trawa pod jej stopami była ciepła. Nagle straciła przytomność.
******************************
Ocknęła się.
Leżała na żwirze. Wokół panował zgiełk. Poderwała się gwałtownie, kiedy tuż koło niej, w ziemię wbiła się włócznia. Rozejrzała się. Była na środku wielkiego pola bitwy. Dookoła rozniósł się ogłuszający ryk. Mary zemdlała.
****************************
Obudziła się, w znanym już sobie sadzie. Wstała i ruszyła w stronę marmurowej ścieżki. Spojrzała na swoje odbicie w tafli wody i oniemiała. Jej twarz wyglądała czysto i zdrowo. Sińce pod oczami zniknęły, a po spękanych ustach nie było śladu. Blond włosy były rozpuszczone i lekko pofalowane, za wyjątkiem grzywki, która była podzielona na pół i spięta z tyłu w warkocz. Jej szyje zdobił złoty łańcuszek, a na nadgarstku lśniła niewielka bransoletka z niebieskobiałymi klejnotami. Podeszła bliżej i spojrzała na swój ubiór. Odziana była w białą, delikatną suknie. Stopy miała bose. Zamknęła oczy, a gdy je otworzyła, znów była na polu bitwy. Rozejrzała się dokoła. Niecałe 3 metry od niej stał wielki minotaur, z toporem w ręku. Potwór ruszył w jej kierunku i zamachnął się. W tym samym czasie pierś bestii przeszyło ciemnoniebieskie, poszarpane na brzegach, ostrze. Minotaur padł martwy, a za nim stał wysoki młodzieniec. Miał burzę poczochranych, czarnych włosów. Jego oczy były w kolorze klingi, którą zabił potwora. Odziany był w niepełną zbroję, odsłaniającą muskularny tors. Gdzieś w oddali rozległo się wołanie. Chłopak odwrócił się i pobiegł w stronę jego źródła. Mary z zaskoczeniem odkryła, że jej twarz jest brudna, włosy poczochrane, a oczy podkrążone. Zamiast pięknej, białej sukni, miała na sobie poszarpaną tunikę i nagolenniki. Nagle świat wokół zawirował.
***************************
Znów była w sadzie. Wstała i ruszyła przed siebie. Nagle zza fontanny na końcu kanału wybiegł śnieżno-biały koń. Mary widziała już wiele siwych koni, ale żadnen z nich nie był chociaż w połowie tak czysty. Wyglądało jakby jego sierść świeciła się własnym blaskiem.
Jego oczy były bardzo jasno niebieskie, a kiedy dziewczyna spojrzaładokładnie, dostrzegła w nich mądrość. Niewątpliwie był to koń niezwykły.  Nagle Mary usłyszała w swojej podświadomości głos. Był głęboki i śpiewny.
-pomóż mi - prosił - przyjdź do mnie.
Nagle ptaki zaczęły ją wołać i prosić o powrót
                             ***

Marian otworzyła oczy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro