Moje wrażenia - The Untamed ep.1
Od razu zaznaczę, że będą tutaj spoilery z odcinka 1, więc, jeżeli chcesz najpierw obejrzeć, a nie dowiadywać się, co było - NIE CZYTAJ!
A więc tak:
Już na samym początku dostajemy historię, jak to było z tym Oblężeniem Kopców Pogrzebowych i śmiercią Wuxiana. Nie mam pojęcia, czy tak było w nowelce, gdyż jestem dopiero w trakcie jej czytania i nie doszłam do dokładnego opisu. Ale w skrócie - mamy Wuxiana, który stoi na szczycie klifu i z żałością patrzy na to, do czego dopuścił, o tu macie jego ładną, trochę zakrwawioną buźkę (ogólnie, uważam, że dobrze dobrali aktora):
Nasz kochany Patriarcha postanowił spaść z klifu, ale... Czy to ptak? Czy samolot! Nie! To Wangji zjawia się w ostatniej chwili i go łapie!
No i Wuxian tak wisi, po czym do imprezy dołącza Jiang Cheng, których, niczym idealny przybrany brat, zabija Wuxiana, CHYBA odcinając mu rękę, przez co ten spada.
Potem...
Przenosimy się 16 lat.
I tu moje zapytanie - Dlaczego 16?! W oryginale było 13 i, jak dla mnie, bardziej pasowało, bo, hehe, pechowa liczba itd. Co im tutaj ta trzynastka przeszkadzała?!
Najpierw jest scena u jakiegoś gawędziarza i widzimy dwie nasze Lanowe chmurki - Sizhui i Jingyi. Znowu będę miała problem z rozpoznaniem ich.
No i jest dobrze znana sceneria - Mo Xuanyu "zaprosił" Wuxiana do swojego ciała. Tyle że... Było coś takiego dziwnego przez moment, jakby miał rozdwojenie jaźni i ci dwaj sobie mentalnie gadali. To było dziwne, no ale okej. Niech już twórcom będzie.
Tu już mi się zdjęć robić nie chciało, bo wolałam skupić się na oglądaniu. Ale no, chyba wszyscy znają to, że Wei Wuxian w ciele Mo Xuanyu musiał wziąć odwet na jego rodzinie, której ziemię dręczyły złe duchy i przybyli uczniowie sekty Lan. Nad tym nie będę się rozwodzić, bo to było dość wiernie oddane i podobało mi się. Bo było było trochę bardziej rozbudowane, niż w bajce. Bardziej zbliżone do nowelki.
Ale, ale, jak to już wiadomo z bajki, jeżeli ktoś nowelki nie czytał, tam wszystkim tyłki uratował Lan Wangji. Który pojawił się w takim stylu, że nie mogłam się nie zaśmiać:
Moi drodzy, przedstawiam wam styl - na anioła aka "I believe, I can fly"!
Oczywiście, wszyscy "Hanguang - jun, jaki jesteś super! " (ale tutaj angielski tłumacze spieprzyli robotę i, zamiast zostawić to biedne "Hanguang- jun " w spokoju, to przetłumaczyli jako "Drugi paniczu Lan").
A w tym czasie Wuxian aż się uśmiechnął:
I to było takie: "AAAAAA, WANGXIAN VIBES!!!!! "
Lecz, oczywiście, Wuxian musiał to zepsuć swoim błyskotliwym komentarzem, z którym, w sumie, to się zgodzę:
A potem zaczęła się gadka o Amulecie Stygijskiego Tygrysa, co mnie trochę zirytowało, bo miałam wrażenie, że twórcy podają ten temat na talerzu, kiedy, z tego co pamiętam, został on odkryty trochę później (a, jeszcze przy tym oblężeniu kopców pogrzebowych na początku było, jak ludzie łapali ten amulet, a potem im łapy ucinali. To było w sumie dość zabawne). Ale dobra... Zobaczymy, jak to rozwiną.
A potem... ZNOWU WANGXIAN VIBES!!!!
"Wei Wuxian, to naprawdę ty? "
Gdvsgsbegwgshsb, Lan Zhan się stęsknił!
A później znowu przechodzimy do tego jakiegoś dziadka opowiadającego historie, któremu jakiś tajemniczy gostek z wachlarzem *mówi wam to coś?* zapłacił za historie o Wuxianie.
A nasz drogi Wuxian w tym czasie idzie sobie z osiołkiem (który nie dostał chyba aż tak dużej roli jak w nowelce, czy bajce :CCC) i stwierdza, że została mu jeszcze jedna blizna po przywołaniu przez Mo Xuanyu, czyli jeszcze jedna zemsta. I tutaj miałam dość duże WTF, bo o co może chodzić? W nowelce chyba tego nie było? Co za blizna?!
I to był w sumie koniec odcinka 1, jeżeli czas pozwoli, to obejrzę dzisiaj i 2.
Moje wrażenia? Ogólnie, pozytwne. Są rzeczy, których mogłabym się doczepić, między innymi tego, że ich fryzury wyglądają w większości tak samo, kiedy uważam, że jednak można by się postarać i zrobić jakieś urozmaicenie. Plus, jak dla mnie, stroje mają za mało żywe kolory, wszystkie, oprócz czerni, za bardzo zbliżone do bieli, przez co można się pomylić... Ale, to takie kosmetyczne czepianie się.
Jak zazwyczaj nie przepadam za live action, to akurat to mi się podoba. Uważam też, że dobrze dobrali aktorów i, jak na razie, w miarę dobrze kreują tę historię.
Jak będzie dalej? Zobaczymy. Mam nadzieję, że tego nie zepsują.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro