Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

8


Bakugo

Dziś do domu wróciłem później niż zwykle, oczywiście wziąłem nadgodziny. Udało mi się też  zdobyć szybciej wypłatę od tego pierdolonego dziada zwanego szefem. Teraz to jestem w stanie spłacić swoje długi i nikomu nic się nie stanie... a przynajmniej nie powinno

-już jestem!

-hej blasty-mruknął smętnie z salonu

-dalej czegoś szukasz?-zapytałem ściągając buty

-ychm..-mruknął cicho- a powiedz mi czemu nie zapłaciłeś czynszu?

-...zapomniałem-mruknąłem cicho kłamiąc moje długi są ważniejsze!

-przyszedł właściciel i domagał się kasy-popatrzył na mnie, gdy wszedłem do salonu- dałem mu z twoich pieniędzy na czarną godzinę i jeszcze trochę dołożyłem z kasy na zakupy na następny miesiąc-mruknął-dziś zrobiłem też zakupy, więc nie mamy się czym martwić jak na razie...

-no to spoko...czekaj...co!? Coś ty do cholery zrobił!?-wybiegłem z salonu do sypialni. Zobaczyłem pustą szkatułkę, która kiedyś należała do mojej mamy, była jedyną pamiątką po niej-nie! kurwa nie! wszystko! Tu było...nie!-teraz zacząłem się bać, ale nie o siebie tylko o chłopaka.

-zbierałeś na coś? Przepraszam...musiałem zapłacić, bo i tak nie mamy z nim dobrych relacji, a jeśli bym tego nie zrobił wyrzucił by nas...

-mam komuś oddać pieniądze...

-pożyczyłeś? ale po co...nie mów mi, że pożyczyłeś od kogoś na te drogie wina!?

-...nie gadajmy o tym... mam jeszcze trochę kasy w portfelu oddam mu połowę-przytuliłem się do niego, szybko zmieniając temat, by ten nie pytał -jak ci minął dzień-mruknąłem wtulając się w jego tors. Miałem szczęście, że udało mi się wyciągnąć wcześniejszą wypłatę. Więc mam całe dwa tysiące pięćset....jednak ciągle brakowało mi tego jebanego tysiąca.

-to, co zawsze sprzątanie, zakupy, szukanie pracy, dzwonienie, smutek -odetchnął chowając nos w moich włosach-wiesz co kiedyś ty byłeś wyższy-zaśmiał się całując mnie w czubek głowy.

-sugerujesz coś -zawarczałem groźnie-przecież do kurwy wiem, że od końca szkoły urosłem tylko siedem jebanych centymetrów, a ty w tym czasie urosłeś kurwa dziesięć -ten ciągle się śmiał z nie wiadomo czego-i kurna z czego rżysz?!

-wiesz, że cię bardzo kocham~

-ta...ta a ja ciebie debilu-prychnąłem cicho

-to co~-uśmiechnął się-... możeeee pójdziemy  do kina, a potem...

-nie mamy na to kasy...-mruknąłem patrząc mu w oczy-zasłoń okno i włącz telewizor będziesz mieć to samo

Kirishima

Chwile się jeszcze po mizialiśmy. Chciałem iść naprawdę z nim na randkę, bo ostatnio to tylko jakieś domowe mamy. Wiem, że kasy mamy mało...ale chcę by blasty był szczęśliwy.

-muszę wyjść-mruknął po chwili odrywając się od moich ust

-...co? Gdzie?

-pomoc znajomemu wiesz potrzebuje więcej kasy, by oddać temu drugiemu -mruknął

-po pracy chcesz iść znowu pracować?

-bywa-mruknął klepiąc mnie po policzku-jak wrócę to obejrzymy jakiś film dobrze?

-nie mogę iść z tobą?...ja też mogę pomóc

-nie -popatrzył mi w oczy- to moje długi i to ja będę na nie pracować-pocałował mnie szybko w usta a po chwili wyszedł...znowu...czy ja zawsze...muszę zostać sam? Szybko włożyłem buty i zamknąłem dom. Gdzie on poszedł? Rozglądałem się jednak nigdzie go nie było. Jezuu... szedłem przed siebie może jakiś trafem go znajdę

-o! Kiriś!-usłyszałem radosny śmiech. Tak dawno go nie słyszałem miesiąc? Dwa?

-Mina!-radośnie podszedłem do niej i mocno ją przytuliłem

-jak my dawno się nie widzieliśmy-sama się do mnie przytuliła

-czemu nie mówiłaś, że już wróciłaś z delegacji?-popatrzyłem na nią

-bo wróciłam dwa dni temu i nie miałam sił-zaśmiała się-to co może pójdziemy do mnie na herbatę?

-zawsze-wyszczerzyłem się

///

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro