12. 𝐌𝐚𝐬𝐳 𝐰𝐲𝐫𝐳𝐮𝐭𝐲 𝐬𝐮𝐦𝐢𝐞𝐧𝐢𝐚 [18+]
-Marc-André ter Stegen-
Namieszałem. Tylko tyle mogę powiedzieć. Z jednej strony chciałbym być za Gavim, a z drugiej Pedri też jest poszkodowany. Przecież jako jedyny wiem, że był w nim zakochany i dlatego go unika, a teraz jeszcze ja go całuje, kiedy jestem w.. no dobra to nie jest związek. Kiedy już mam kochanka.. to wszystko nie wydaje się dobre.. no i co ja mam zrobić? Nie wiem. Problem w tym, że do tego transferu nie może dojść, bo wszystko się spierdoli. No i wszystko na mojej głowie.
-Vinícius Júnior-
Ten ich bramkarzyk nieświadomie mi pomógł. Pedri wygadał mi się z tego, co się stało, a ja kazałem mu przestać myśleć o moim Gavim, którego chce wykorzystać i już to robię, ale jest mój. Wszystko wygląda idealnie. Nawet nie wiem, dlaczego mi nie odpisuje od tygodnia. Dzwoniłem ja, dzwonił Camavinga i nic. Nie dawał znaku życia.
Ty:
Myszko?
Gaviś💕:
Nie miałem przy sobie telefonu.
Ty:Przez cały tydzień!?
Gaviś💕:
Trener tak chciał
Ty:Martwiłem się
Gaviś💕:
O mnie?
Ty:No tak
Gaviś💕:
A może chodzi Ci tylko o sprowadzenie Pedriego?
Przeczytałem to kilka razy. To nie możliwe, żeby on wiedział. Przecież to nie miało tak być.
Ty:
?
Gaviś💕:
Tak, czy nie?
Ty:
Oczywiście, że nie. Nie chce go tutaj
Gaviś💕:
Ale ja myślałem, że..
Ty:
Myszko.. mam do Ciebie przylecieć?
Gaviś💕:
Tak..
Ty:
To dobrze, bo jestem w samolocie od godziny
Gaviś💕:
???
Ty:
Martwiłem się
Teraz w końcu zacząłem mieć wyrzuty sumienia. Znowu narobię mu nadzieji. No, ale co mi innego pozostało? Znowu ta sama piosenka w słuchawkach. Może tym razem zrobię z nim coś innego niż tylko tulenie się, czy tam jakaś randka.
Siedzieliśmy w jego pokoju. Wybrałem dzień, w którego Pedriego nie będzie. Byliśmy sami. Panowała cisza. Muszę zrobić pierwszy ruch, bo coś mnie popierdoli.
-Pablo Gavi-
Myślę, że nie jestem głuchy i trochę mi się robi przykro patrząc na niego. Mógłby mi to powiedzieć w twarz, teraz ma idealną okazję.
- Gavi - oderwałem wzrok od ściany i się na niego spojrzałem. - Wiesz, że jesteś śliczny? - policzki zaczęły mnie piec. To ostatnie, czego się spodziewałem.
- Uch.. nie wiem? - wydusiłem z siebie. Naprawdę się tego nie spodziewałem. Złapał moje dłonie.
- Jesteś taki słodki - szepnął do mojego ucha, bo zdążył się do mnie przysunąć. O wiele za blisko. Spłonąłem rumieńcem. - Jeszcze lepiej byłoby.. gdybyś był mój - otworzyłem usta, żeby coś powiedzieć, a wtargnął językiem do mojej buzi. Nie byłem na to gotowy, więc go odepchnąłem. Popatrzył się na mnie niezrozumiale. Nic nie wskazywało na to, że chciał się poddać. Tym razem pocałował mnie delikatnie i nie pchał się do moich ust. Położyłem ręce na jego ramionach i przymknąłem oczy. Poniósł mnie i posadził na swoich kolanach. Całował mnie tak namiętnie.. teraz świadomie uchyliłem usta dając mu dostęp. Oderwaliśmy się od siebie, żeby zaczerpnąć powietrza. - Czasem zapominam, że masz tylko 18 lat - powiedział i złapał za mój podbródek. Pogładził moje usta kciukiem. - Wiem, że to wszystko dzieje się tak szybko, ale.. nie chciałbyś spróbować uprawiać seksu? - mówił tym swoim seksownym szeptem, a w moim brzuchu szalało stado motyli. Było mi tak cholernie ciepło. - Nie będę Cię przecież do niczego zmuszać - znów pocałowałem jego usta. Nie wiem, nie powinienem chcieć. Nie powinienem był tak łatwo mu zaufać, ale się zgodziłem. Zdjął mi koszulkę i zaczął dotykać mojej klatki piersiowej, która nie robiła jakiegoś cudownego wrażenia. Sapałem pod wpływem jego dotyku. Rozebrał mnie. - Uwierz mi, że to będzie najlepszy pierwszy raz, jaki mógłbyś sobie wymarzyć.. lubisz pralinki prawda? - lekko pokiwałem głową, a on wylał sobie na palec coś śliskiego. Wsadził we mnie palec z tym czymś. Ledwo usiedzialem bez ruchu. - Już będzie lepiej - zaczął nim poruszać, a ja zacząłem sapać. Dołożył po chwili kolejne dwa. - Rozciągam Cię, żeby nie bolało - włożył je głębiej, a z moich ust wymknęło się ciche jęknięcie. W końcu skończył. - Na pieska się ustaw - mrugnąłem kilka razy. Zrobiłem to, co mi kazał. Wszedł we mnie. Poczułem, jak się wolno rusza. Na początku mi się to nie podobało, ale z czasem było coraz lepiej. Jęczałem, krzyczałem, wiginałem się.. ruszał ręką na moim penisie. Krzyczałem jeszcze głośniej. - Podoba Ci się to? - całował do tego mój kark, czym jeszcze bardziej doprowadzał mnie do szału. Doszedłem na pościel, a on chyba zrobił to we mnie, bo poczułem, jak coś mnie jeszcze bardziej wypełnia. Wylądowałem na klęczkach przed łóżkiem. On natomiast wylał trochę lubrykantu, bo tak to się nazywa na swojego penisa. - Będziesz grzecznym chłopcem? - zacząłem lizać jego kutasa. Ssałem jego główkę i po jękach mogę wniskować, że mu się podobało. Wziąłem go do buzi i zacząłem poruszać głową. Docisnął mi ją, a ja lekko się dławiąc dalej to robiłem. - Oh tak.. - sapał i lekko ciągnął mnie za włosy. - Spuszczę Ci się w usta - wysapał, a chwilę później moje usta wypełniło coś, co nie smakowało już, jak pralinki. Połknąłem to jednak, a on pogłaskał mnie po głowie. Pociągnął mnie na łóżko, kiedy ledwo ustałem. Oparłem na jego ciepłe ciało. Przykrył nas kołdrą. - Jesteś mój - pogłaskał moje włosy, a ja tylko się w niego mocniej wtuliłem.
- Kocham Cię.. - wyszeptałem, a on tylko pocałował mnie lekko w usta, kiedy podniósł moją głowę. Odwzajemniłem pocałunek, choć byłem tym wszystkim zmęczony.
-Vinícius Júnior-
Zaspokoiłem w końcu swoje potrzeby związane z nim. Teraz sprawiłem, że był mój i że zrobi dla mnie wszystko. Spał tak niewinnie. Teraz właśnie myślałem o tym, jak będę musiał go skrzywdzić. Nie powinienem tego robić. Nie powinienem się nim bawić w ten sposób. Wciąż mam nadzieję, że może on mnie po tym aż tak nie znienawidzi. Och kogo ja oszukuje? Zniszczę takiego aniołka..
♥ﮩ٨ـﮩﮩ٨ـﮩﮩﮩﮩـ٨ﮩﮩـ٨ﮩ♥
Kto pamięta jeszcze lubrykant pralinkowy, który jest jedną z najbardziej związanych rzeczy z tym shipem??
Tak w końcu to skończyłam. Z tą książką jest zasadniczy problem. Dokładnie wiem, jak się skończy i mam trudność w pisaniu rozdziałów, które jeszcze jej nie skończą.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro