Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

S16

W sali zadudniło od kopyt kuców, uderzajacych o podłoże. Wszystkie, uradowane podchodziły do Lemon Juice i witały ją. Powitanie trwało dobrą chwilę, gdy usłyszeli ostry głos:

-Spokój! Wiem że cieszycie się nowym członkiem Drzewa Harmonii ale nie możemy pozwolić ponosić się emocjom! -powiedziała Spitfire- Nadal jednak nie wiemy jak się nazywasz?

Lemon zdezorientowana popatrzyła na Spitfire. Nie za bardzo wiedziała co się dzieje wokół niej.Nke mogła wydobyć z siebie głosu.

-Nazywa Lemon Juice. -obok cytrynowej pegazicy stanęła Rainbow Dash.

-Lemon Juice? -Do przodu wystąpiła pomarańczowa klacz-Znam skądś to imię...

LJ nadal stała jak słup soli. pomarańczowa pegazica też jej kogoś przypominała. Problem w tym, że kompletnie nie wiedziała kogo.

-Myślę, że Lemon Juice przeżyła ostatnio wystarczająco dużo. -W końcu głos zabrała Fluttershy- Powinna wypocząć i dojść do siebie. Każdy z nas zresztą tego potrzebuje.

-Zgadzam się. -powiedziała pomarańczowa- Zażądzam koniec zebrania.

Wszyscy zaczęli się rozchodzić. Niektórzy rzucali Lemon przyjazne spojrzenia. Ta jednak stała w miejscu jak głaz. Podeszła do niej w końcu Rainbow Dash.

-Rozmawiałam przed chwilą z S16. Zajmie się tobą.-powiedziała po czym skierowała się w stronę kryształowych drzwi.

Fluttershy, Spitfire i S16 właśnie schodziły z podestu. Dwie pierwsze szły w stronę wyjścia z sali zaś trzecia podleciała do wychudzonej klaczy.

-Chodź za mną. Zaprowadzę cię do pokoju, a w między czasie porozmawiamy. -powiedziała po czym zaczęła iść do kryształowych drzwi.

LJ ruszyła za nią rozglądając się dookoła. Niemal wszystko zostało zrobione z kryształu, lecz widać było, że z bardzo mocnego. Szły długim, szerokim korytarzem. Po obu jego stronach było dużo metalowych mniejszych drzwi. Odgłosy kopyt rozchodziły się szerokim echem po całej bazie. Wtem Lemon zauważyła kucyka wchodzącego do jednych z drzwi.
Spojrzała na idącą przed nią S16.

-Co to są za drzwi?-spytała niepewnie.
Pomarańczowa łypnęła na nią kątem oka.
-To są sypialnie. Zaraz dojdziemy do jednej z nich. Jednak nie mamy na razie wolnych pokoi z powodu gryfów.

-Więc...gdzie ja będę mieszkać?

-Każdy pokój ma 2 łóżka, czyli miejsce dla dwóch kucyków. Ja mieszkam sama, więc póki co zatrzymasz się w mojej sypialni.- odrzekła szorstko.

Szły przez chwilę w milczeniu. Doszły do wielkich kryształowych drzwi. S16 podeszła do nich i położyła na nich kopyto. Odczekała chwilę i drzwi się otworzyły. Gdy przez nie przeszły Lemon Juice zapytała się:

-Mówiłaś...mówiłaś, że mamy do pogadania...ale jak na razie tylko idziemy w kompletnej ciszy...

Minęły kilka kolejnych pokoi.

-Jak dojdziemy do celu to porozmawiamy. Uwierz mi, że jeżeli to co podejrzewam okaże się prawdą...zresztą nieważne. Jak dojdziemy to zobaczysz.-ucięła.

Szły dalej w milczeniu mijając kolejne pokoje. Przeszły przez następne kryształowe drzwi. W końcu S16 zatrzymała się przed jednymi z nich.

-Jesteśmy. -pchnęła je.-Wchodź.

Lemon posłusznie weszła do środka.
Rozglądnęła się. Faktycznie były tu dwa łóżka, z czego jedno z nich było rozkopane, a jedna połowa pokoju lekko zabałaganiona.

-Wybacz bałagan. Przejdźmy razu do rzeczy. -zbliżyła się do LJ. -Czy Ty naprawdę masz na imię Lemon Juice?

-T-tak...

- Znałaś kucyka o imieniu Sunny Zap?-zbliżyła się jeszcze bardziej.

-To była moja najlepsza przyjaciółka...- Lemon próbowała powstrzymać łzy- Złapali ją na początku tego wszystkiego i...wywieźli...pewnie nie żyje...ale...czemu ty pytasz?-spojrzała podejrzliwie.

S16 nagle zaszkliły się oczy. Nagle ścisnęła mocno Lemon Juice. LJ poczuła jak łzy S16 spływają na jej sierść.

-Tak się cieszę, że nic ci nie jest!-wyszeptała.

Lemon stała w szoku. Teraz już wiedziała skąd kogo jej przypominała S16.

-To znaczy...że...to ty Sunny Zap?-ledwo wyksztusiła słowa.-Ty żyjesz? Ale...jakim cudem?

-To ja Lemon! Jestem cała i zdrowa!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro