Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 13: INNOCENT

[1988]

》Diana《


Michael był szczęśliwy... żona, dziecko, znośna teściowa... W zasadzie to mu nawet zazdrościłam... Angel, jego żona była piękna, a ich córeczka Maya, była istnym aniołkiem...

Ale chyba tylko ja wiedziałam, że nadal nie wyleczył się z traumy jaką zafundował mu Joseph...

[14.05.1988]

》Michael《

Wróciłem z nagrań i po przywitaniu się z Mayą, Angel i jej matką poszedłem się umyć... włączyłem dość głośno muzykę...

Gdy wyszedłem z łazienki i zgasiłem radio usłyszałem... ciszę. Przerażającą ciszę...

Gdy zszedłem na dół przeraziłem się jeszcze bardziej... Maya, Angel i jej matka leżały bez ruchu całe we krwi...

Usiłowałem je ocucić... nic nie pomagało...

Wezwawałem pomoc...

Gdy dotarła... okazało się że matka Angel nie żyje, a Maya i Angel mają skąpe szanse na przeżycie... aresztowali mnie, bo na ich ciałach były tylko moje odciski palców...

Ktoś idealnie wykorzystał moment... gosposi nie było, bo z jednym z ochroniarzy pojechała na zakupy, drugi ochroniarz poszedł do łazienki, a trzeci patrolował teren

Słowa policji do mnie nie docierały... moje życie się waliło...

[16.05.1988]

Dopiero zaczęło do mnie docierać, że ktokolwiek to zrobił, zrobił to, żeby mnie zniszczyć... I dopiero do mnie dotarło, że z braku świadków, to ja poniosę konsekwencje tego, co ktoś zrobił mojej rodzinie...

Poprosiłem, żeby pozwolili mi zadzwonić przynajmniej do jednej osoby... zgodzili się...

Nie chciałem denerwować matki, a zadzwonienie do niej czy sióstr by się tak skończyło... zadzwoniłem do Ross

- Diana, zrób coś, błagam - płakałem w słuchawkę

- Co się stało? Michael, czemu płaczesz?

- Matka Angel nie żyje, Angel i Maya są w szpitalu i mogą nie przeżyć... ktoś chciał je zabić... teraz mnie o to oskarżają...

- O co?

- Że to ja chciałem je zabić... Diana, oni mi nie wierzą, że to nie ja...

- Ja ci wierzę. Nie płacz... przecież nie ukażą niewinnego człowieka... coś wymyślę... uspokój się...

- Moje dziecko umiera, nie rozumiesz? Ona ma tylko roczek! Jeśli umrze to ja się zabiję, rozumiesz?

- Rozumiem... postaram się dowiedzieć co z nimi... Uspokój się, bo mówienie, że się zabijesz nie poprawi twojej sytuacji.

- Dziękuję Ci...

Gdy skończyłem rozmowę, znów zabrali mnie na przesłuchanie

- Słuchaj, chcielibyśmy ci wierzyć, ale na miejscu zbrodni były tylko twoje odciski

- Może dlatego, że tam mieszkam. Ja tego nie zrobiłem!

- Nie wyglądasz nawet, ale wszystkie dowody świadczą przeciwko tobie. Zdajesz sobie sprawę, że grozi ci od 25 lat do kary śmierci?

- Ja tego nie zrobiłem!

- Monitoring wskazuje, że byłeś już domu w momencie ataku.

- Byłem. I w tym momencie byłem pod prysznicem...

- I nic nie słyszałeś?

- Nie. Puściłem muzykę na pełen regulator.

[20.05.1988]

Usłyszałem rozmowę policjanta z... Janet

- Czego pan nie rozumie. To mój brat. Mam prawo się z nim zobaczyć

- Nie w tej sytuacji. Jest oskarżony o zabóstwo i dwa usiłowania.

- On? Jaja sobie robicie? Dla jego psychiki widok głodującego dziecka to za dużo, a wy go podejrzewacie, że chciał zabić żonę i córkę?

- Wszystkie dowody świadczą przeciwko niemu.

- Zabić, to może i by dał radę, ale dać się zabić za nie, a nie sam je. Dajcie mi z nim porozmawiać. O tyle proszę. Tylko o rozmowę.

- Proszę za mną...

Usłyszałem jak odchodzą...

Po chwili dwóch policjantów weszło do celi gdzie siedziałem, zakuli mi ręce w kajdanki i zabrali do pokoju, gdzie czekała Janet

Zostawili nas samych

- Janet ja tego...

- Nie kończ. Wiem. Znam cię... Ross mi powiedziała...jeśli będzie trzeba, będę zeznawać... Michael, jeśli chodzi o rodzinę, wierzą ci wszyscy poza Josephem i LaToyą... Poza nimi wszyscy których znam wierzą tobie. Masz za sobą najmniej pół Hollywood...

- Co z tego? Jeśli one umrą, to ja nie mam po co żyć...

- Maya się obudziła. O nią nie musisz się już martwić... Gdy ją wypiszą, wezmę ją do siebie.

- Dzięki...

- Media zrobiły już aferę wokół śmierci matki Angel I tego, że Angel I Maya są w szpitalu...

- Teraz to już nie będę mieć życia, nawet jeśli mnie uniewinnią...

- Nieważne co się stanie, ja jestem po twojej stronie - położyła dłonie na moich dłoniach - zawsze będę po twojej stronie

- Dziękuję... teraz oddałbym wszystko, żeby chociaż zobaczyć Mayę I Angel...

- Jermaine teraz jest u nich... ciągle ktoś z nas tam jest... Nie martw się. Nie są tam same...

- Janet, jeśli nie wydarzy się jakiś cud i nie znajdą tego, kto to zrobił, to najprawdopodobniej już ich nie zobaczę... grozi mi od 25 lat do śmierci... nawet jeśli nie dadzą mi kary śmierci, to i tak w więzieniu mnie zatłuką...

- Nie wsadzą niewinnego... uspokój się.

- Jak mam być spokojny? Moje dziecko zobaczy ojca na kilku zdjęciach i teledyskach lub nagraniu z rozprawy! Nie chcę, żeby do końca życia ponosiła konsekwencję tego, że jej ojciec miał rozprawę, o to, czego nawet nie zrobił... Ja chcę być ojcem. Chcę brać udział w jej wychowaniu. Chcę żeby jej dzieciństwo było idealne... Nie takie jak nasze... chcę żeby była szczęśliwa... Janet, jeśli mnie wsadzą, albo odbiorą prawa do niej... obiecaj mi, że pomożesz Angel w wychowaniu mojego dziecka...

- Obiecuje... Nie martw się, będzie dobrze... Naraziłeś się komuś ostatnio? Kto Mógł chcieć cię zniszczyć?

- Nie wiem... Po za Josephem nikt nie przychodzi mi do głowy...

- Ale zawsze coś, bo już nie jest aż tak pewne, że to ty.

- Ktokolwiek to zrobił, chciał, żebym za to siedział... żeby moje życie legło w gruzach...

- Michael, pół Hollywood to jedno, ale za tobą stawią się Twoi fani...

- Gdy mógł, zabroniłbym im... zniszczą sobie życie... obiecaj mi, że jeśli uznają mnie za winnego, to Gdy umrę, pochowacie mnie w Neverland.

- Obiecuję, ale nie układaj czarnych scenariuszy...

[26.05.1988]

Mimo zeznań moich przyjaciół i rodziny, miałem mieć rozprawę... Janet i Diana znalazły mi najlepszego prawnika w Stanach, ale...

- Jeżeli w ciągu tygodnia pana żona nie odzyska przytomności i nie zezna na Pana korzyść, czeka pana kara śmierci.

Na te słowa zacząłem wrzeszczeć jedno słowo:

- Nie!

I zalałem się łzami...

Czułem się, jakbym zawiódł wszystkich:
- matkę, która wiecznie stała po mojej stronie,
- Josepha wymającego byśmy byli idealni,
- rodzeństwo, które ostatnie tygodnie poświęciło na pomoc mi,
- przyjaciół, którzy zaryzykowali wizerunek by mnie bronić
- fanów stojących właśnie pod budynkiem sądu w deszczu i prostestujących przeciw rozprawie i oskarżeniom...
- żonę, która walczy o życie i której nie uchroniłem przed jakimś wariatem
- córkę, która już nie zobaczy ojca żywego...

Zawiodłem cały świat...

》Janet《

Wiedziałam, że tego dnia tą rozprawę relacjonują wszystkie telewizje świata...

Wiedziałam, że ta relacja leci u Angel na sali...  zaraz po rozprawie pojechałam do szpitala... jak się okazało, siadł tam prąd, a generatory zapasowe zasilały jedynie aparaturę

Siedziałam przy niej do następnego dnia...

[31.05.1988]

Znów siedziałam w szpitalu

Chwyciłam Angel za rękę

- Angel proszę... ocknij się, bo inaczej ja stracę brata, a ty męża. Jeśli się nie obudzisz Michaela zabiją... skazali go na śmierć, chyba, że w ciągu tygodnia się obudzisz i powiesz jak było...

Nie martwiło mnie, że wyjdę na wariatkę...Mój brat nie mógł ponieść konsekwencji tego, co zrobił ktoś inny

- Angel, proszę... sama jesteś matką... matka moja i Michaela nie przeżyje tego wyroku... musieli ją zabrać do szpitala bo straciła przytomność Gdy padł wyrok... Angel, wasze dziecko potrzebuje obojga rodziców... Michaela uratują tylko twoje zeznania... błagam cię... ocknij się... już nawet nie dla Michaela... ocnij się dla waszego dziecka... dla Mayi...

Przypomniałam sobie teorie o tym, że gdy matka umrze przy porodzie, ale położy się jej na piesi dziecko, to jej serce zacznie znów bić...

Nie miałam nic do stracenia... wzięłam Mayę I położyłam ją na kartce piersiowej Angel... I... Nie mogłam uwierzyć w to widzę... Angel momentalnie objęła Mayę i spojrzała ma mnie

Pobiegłam po lekarza... też zdębiał... Gdy Angel była w stanie mówić, pierwsze o co zapytała to...

- Gdzie jest mama i Michael?

- Angel, przykro mi ale...

- Nichcesz powiedzieć, że...

- Tak Angel...

- Jestem wdową?

- Jeśli nie zeznasz na policji kto was zaatakował, to za dwa dni będziesz...

- Jak to?

- Skazali Michaela na śmierć...

- To nie był on

- Wiem... znam mojego brata... Ale twoja matka nie żyje, a ty i Maya cudem przeżyłyście... przy was były tylko jego odciski... dlatego go skazali.

- Mama nie żyje?

- Nie... przykro mi...

- Zabierz mnie na policję... Nie mogę dać im go zabić

- Możemy panią wypisać najbliżej jutro wieczorem - odezwał się lekarz i wyszedł

- Powinnyśmy zdążyć... Po jutrze wieczorem mieli zrealirozować wyrok jeśli nie zeznasz..   kto to zrobił?

- Christian, mój były i Joseph...

- Dlatego Joseph zeznawał przeciwko Michaelowi i zrobił z niego wariata...

- Janet, jest coś czego Michael nie wie...

- Co?

- Maya... nie jest jego córką...

- Zdradziłaś go?

- Nie chciałam... biologiczny ojciec Mayi mnie zaszantażował, że jeśli się wygadam, że mnie zgwałcił, zniszczy Michaela

- Kto ci to zrobił?

- Maya nie jest córką Michaela... tylko... siostrą.

- Joseph ci to zrobił?

- Tak... Michael wie tylko, że się do mnie dobierał...

- Dokonał groźby... Michael jakiś czas przed tym atakiem pojechał do domu rodziców i opieprzył Josepha mówiąc, "wiem co jej zrobiłeś"

- To moja wina, że teraz go skazali na śmierć...

- Nie twoja... powiesz mu prawdę gdy go uniewinnią.

- Ja mu nie mówiłam, bo go kocham... bałam się, że coś sobie zrobi, gdy mu powiem...

- Zrozumie... Mike ma złote serce...

[01.06.1988]

》Michael《

Modliłem się, żeby Angel przeżyła nie zależnie czy obudzi się za mojego życia, czy po mojej śmierci... Maya potrzebowała mieć chociaż matkę...

Byłem świadomy, że została mi trochę ponad doba...

Poprosiłem, żeby pozwolili mi nagrać pożegnanie dla Mayi i Angel...

Płacząc i patrząc w kamerę zacząłem:

- Angel, Maya... przepraszam, że zostawiłem was same... że zniszczyłem wam życie tym, że się w nim pojawiłem... przepraszam Angel, że zakochałem się w tobie i ci się oświadczyłem... że zrobiłem Ci dziecko... przepraszam, że teraz skazuję cię na samotne macieżyństwo... Mayu, przepraszam, że jestem twoim ojcem, że nosisz moje nazwisko i masz moje geny... przepraszam... kocham was i będę nad wami czuwać, nie ważne co się stanie... jeśli nie zdołam wam tego powiedzieć osobiście, powiem to teraz. Żegnajcie... kocham was nad życie...

Gdy skończyłem to nagranie rozpłakałem się jeszcze bardziej...

》Janet《

Wieczorem zabrałam Angel ze szpitala do domu...

[02.06.19988]

》Michael《

Straciłem nadzieję na ratunek... jedyne co teraz robiłem, to odliczłem godziny do wypełnienia się wyroku...

Póki co zostało ich 12...

Janet

Miałyśmy czas do 18⁰⁰... była 6⁰⁰, a żadna z nas nie zmrużyła oka... bałam się, że zeznania Angel nie ocalą mojego brata...

O 10⁰⁰ wyjechałyśmy na posterunek policji, gdzie dotarłyśmy o 12³⁰

Angel zeznała wszystko, ale podsumowali ją, tym, że musi jechać do sądu i rozmawiać z sędzią lub prokuratorem

Pojechały po matkę moją i Michaela i razem z nią do sądu... dotarłyśmy tam o 14⁰⁰

Sędzia i prokurator byli na obiedzie...

O 15³⁰ wrócili, ale odrazu mieli jakąś rozprawę rozwodową...

Skończyła się o 17³⁰

Angel z nimi rozmawiała 25 minut...

》Michael《

Gdy zostało mi 5 minut do śmierci, liczyłem, że zobaczę kogolowiek... że ktokolwiek przyjdzie być ze mną do końca...

Te ostatnie 5 minut spędziłem patrząc przez okno na świat, którego miałem już nie zobaczyć...

》Janet《

Gdy Angel wyszła wrzasnęła:

- Musimy biec do sali gdzie mają go zabić!

Pobiegłyśmy...

Dotarłyśmy tam o 18¹⁹...

Zdążyli już podać Michaelowi jakieś anestetyki i właśnie podłączyli to, co miało go zabić...

Angel wpadła do pokoju, gdzie był Michael i osoby wykonujące wyrok

- Stop! - wrzasnęła - to nie był on! To zrobił jego ojciec!

Momentalnie odpięli go od kroplówki z trucizną, bo inaczej tego nie nazwę i zaczęli  usiłować go ocucić... wezwali pogotowie... 

Michael trafił do szpitala podpięli go pod co się tylko dało I podali mu leki, które miały mu pomóc zwalczyć tą dawkę trucizny, jaka zdołała się dostać do jego organizmu

Razem z mamą i Angel spędziłyśmy noc w szpitalu przy jego łóżku...

Każda z nas jedyne co robiła, to płacz lub modlitwa...

Jermaine przyjechał koło 20⁰⁰ z Mayą...

- Co z nim? - zapytał podając Mayę Angel

- Walczy... dzielnie walczy... - odparła Angel

- Lekarze mówią, że patrząc na to jaką dostał dawkę w stosunku do wzrostu i wagi, i na ile szybko dostał pomoc, do jutrzejszego wieczora się ustabilizuje...

- Nadal nie wierzę, że Joseph posunął się tak daleko... Ktoś wie, gdzie on teraz jest?

- W domu... powiedział, że nie będzie patrzył jak jego nazwisko mieszane jest z błotem... - odparła mama

- Cham... - stwierdził Erms - kiedy tylko Michael się obudzi, osobiście obiję Josephowi ryj...

- Za to co mi zrobił, z chęcią ci pomogę... - odezwała się Angel - za to, że zabił moją matkę, za to, że próbował zabić mnie i Mayę I,... za to, że... - popłakała się

Mama I Erms spojrzeli na nią zdziwieni

- Joseph ją skrzywdził... - chciałam sprostować - Ale pogadamy, jak Michael się obudzi... lepiej, żeby to powiedzieć raz...

- Nie czaję - stwierdził Jermaine

- Chodzi o Angel I Maye... I Josepha... Ale serio, Erms, uwierz mi... Ja ją rozumiem lepiej jak to powie raz...




Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro