Rozdział 6. Poważny krok.
/Zosia/
Tydzień temu Gabryś wrócił do domu. Musi teraz dużo odpoczywać. Kiedy był jeszcze w szpitalu rozmawiał z psychologiem oraz policją. Gabryś opowiedział mi wszystko o tej Angelice. Ale przynajmniej mam zajęcie w domu. Mój ukochany nic tylko narzeka na to, że musi odpoczywać. Wiem, że Gabryś nie lubi odpoczywać. Artur dał mi chyba z 6 teczek z różnymi testami. Obecnie robiłam obiad.
-Zosiu! Nudzi mi się!- Usłyszałam marudzenie Gabrysia z salonu.
-Gabryś. Już zrobiłeś te wszystkie testy?- Spytałam się rozbawiony.
-Tak! Ja chce testy!- Krzykną dziecięcym głosem Gabryś. Zaśmiałam się cicho idąc do salonu. Usiadłam przy stole.
-Testy kiedy indziej. Teraz obiad.- Powiedziałam i zaczęłam go karmić.- Po obiedzie pójdziemy do bazy. Co ty na to?- Spytałam się, a Gabryś od razu wstał.
-Tak, tak, tak, tak.- Powiedział szczęśliwy.- Wezme tylko torbę.- Powiedział i pobiegł do pokoju. Nie wiedziałam o co chodzi. Poszłam do kuchni i zaczęłam jeść.
/Gabriel/
Pakowałem do torby koszulki z literami tak by było widać napis ,,Wyjdziesz za mnie?" Chciałem się dziś oświadczyć 2 raz Zosi. Miałem nadzieje, że przyjmie oświadczyny. Szczególnie, że miałem już plan ale musiałem poprosić kilka osób o pomoc. Schowałem jeszcze do torby garnitur i pudełko z pierścionkiem. Kiedy wyszedłem z pokoju od razu poszedłem z Zosią do bazy. Po wejściu do bazy od razu wszyscy zaczęli mnie przytulać.
-Emm... Doktorze sprawę mam. Tylko to sprawa na 4 oczy.- Powiedziałem spoglądając na doktora Banacha.
-Jasne Nowy.- Powiedział pan Banach po czym poszliśmy do gabinetu Kuby.- No co się dzieje Nowy?- Spytał się tata Zosi.
-Chce... Chce poprosić Zosie o rękę.- Powiedziałem szeptem, a doktor Banach spojrzał na mnie zdziwiony.- Mam nawet pomysł jak to zrobić.- Powiedziałem wyjmując koszulki.
-Niezły pomysł Nowy.- Powiedział tata Zosi. Kiedy zszedłem na dół to zauważyłem, że Zosi nie ma.- Musimy pomóc Nowemu.- Powiedział doktor Banach stając obok mnie.
-A w czym?- Zapytał się Misiek. Powiedziałem w skrócie o co chodzi. Wszyscy byli w szoku.
-To jest romantyczne.- Powiedziała Martyna.
-Zosia jest w kawiarni. Kupuje mi i reszcie coś słodkiego.- Odparł Kuba kiedy wyjąłem z torby koszulki. Po chwili do bazy weszli też dwie koleżanki Zosi oraz moja mama. Podałem wszystkim koszulki, a wszyscy poszli je założyć. Poszedłem do łazienki i przebrałem się w garnitur. W pewnej chwili do łazienki weszła moja mama.
-Synku jak ty ładnie wyglądasz.- Powiedziała i włożyła mi do kieszeni od garnituru czerwoną różę. Wszyscy poszliśmy pod kawiarnie. Ustawili się tak by był dobrze widoczny napis. Wszedłem do kawiarni i podszedłem do Zosi. Zasłoniłem jej oczy. Kiedy się Zosia się odwróciła na jej twarzy było widoczne zaskoczenie.
-Zosiu. Jesteś całym moim światem. Dzięki tobie moje serce bije. Mam ważne pytanie do ciebie ale najpierw spójrz za okno.- Powiedziałem kiedy Zosia wykonała moje polecenie. Kiedy była odwrócona do mnie plecami ja uklęknąłem na jedno kolano i wyjąłem pudełko z pierścionkiem. Zosia spojrzała na mnie.
-Tak!!!- Krzyknęła Zosia rzucając mi się na moją szyję. Przez co oboje upadliśmy na podłogę. Pocałowałem ją, a wszyscy klienci i obsługa zaczęła bić brawa. Byłem bardzo szczęśliwy.
/Zosia/
Byłam szczęśliwa. Ja i Gabryś będziemy małżeństwem za jakiś czas. Kiedy wstaliśmy z ziemi wyszliśmy na zewnątrz gdzie mój tata, mama Gabrysia i pozostali zaczęli nam gratulować. Już się zaczynałam trochę bać co wymyśli Kuba na kawalerski Gabrysia. Po czasie poszłam z narzeczonym do domu. Gabryś położył mnie na kanapie. Wieczorem zjedliśmy romantyczną kolacje, a potem poszliśmy do naszego pokoju gdzie zaczęliśmy przeżywać romantyczną noc. Liczyłam się wtedy tylko ja i on.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro