Rozdział 12. Najpiękniejszy dzień w życiu.
/Zosia/
Jestem już w 9 miesiącu ciąży. Przez cały czas mój mąż się mną opiekował. W pierwszych miesiącach Gabryś prosił mnie bym przychodziła do bazy. Nawet wiemy już jaka będzie płeć dziecka. To będzie dziewczynka. Jeśli chodzi o imię to ja myślałam by nazwać małą Hania, a Gabryś chce nazwać małą Maja. Ale jeszcze to uzgodnimy. Termin porodu mam za tydzień. Raz w tygodniu odwiedza nas mój tata z Anną. Pokoik dla małej jest już zrobiony. Obecnie leżałam na kanapie w pozycji pół siedzącej i oglądałam telewizje. Gabryś był na zakupach. W pewnej chwili poczułam ból brzucha. Wzięłam telefon ze stolika i od razu wybrałam numer do męża. Gabriel odebrał natychmiast.
-Zosiu co się dzieje?- Spytał się zmartwiony.
-B-Boli... Błagam przyjedź.- Powiedziałam wystraszona.
-Zaraz będę.- Powiedział Gabryś.- Mów do mnie spokojnie zaraz będę.- Powiedział przez co się trochę uspokoiłam. Po chwili do domu wbiegł Gabriel. Od razu podbiegł do mnie.
-Spokojnie kochanie.- Powiedział głaszcząc mnie po głowie. Poczułam coś mokrego. Gabriel musiał zauważyć, że coś się dzieje bo zdjął koc. Zauważyłam mokrą plamę na spodniach od piżamy.- Zosiu oddychaj.- Powiedział kiedy pomógł mi zdjąć spodnie i bieliznę. Gabryś zbadał mnie ginekologicznie.- Zosiu... Zaczęło się.- Powiedział biegnąc do kuchni. Po chwili wrócił z ręcznikami i zestawem porodowym. Kiedy Gabryś z pomocą mojego taty robili pokoik dla małej tata dął mu zestaw porodowy. Mówił, że przyda się jeśli się stało, że musiała bym rodzić w domu. Gabriel zadzwonił po karetkę. Przez cały czas mój mąż do mnie mówił.- Zosiu ostatni raz.- Powiedział, a po chwili zaczęłam przeć.- Jest! Mam ją!- Krzyknął uradowany Gabryś kiedy wziął naszą córeczkę na ręce która płakała. Owiną ją kocem. Gabryś przeciął pępowinę i podał mi małą. Gdy tylko urodziłam łożysko usłyszałam karetkę.- Już są.- Powiedział Gabryś głaszcząc mnie po głowie. Po chwili do domu wszedł mój tata z Piotrkiem i Martyną.
-Boże Zosiu.- Tata od razu do mnie podbiegł. Spojrzał na małą którą wzięła Martyna. Razem z moim mężem zajęli się małą. Tata i Piotrek zajęli się mną. Następnie zabrali mnie i małą do szpitala. Po badaniach odpoczywałam w sali. Po czasie do sali wszedł mój mąż z naszą córeczką na rękach. Usiadł obok mnie. Spojrzałam na małą.
-Jest zdrowa jak rydz. Postanowiłem by mała miała na imię Hania. Tak jak chciałaś.- Powiedział dając mi małą. Uśmiechałam się.
/Gabriel/
Byłem bardzo szczęśliwy. Hania niedawno zasnęła na rękach Zosi. Wziąłem małą i włożyłem ją do specjalnego łóżeczka które przywiozła pielęgniarka. Po czasie sam zasnąłem trzymając żonę za rękę.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro