Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 12. Najpiękniejszy dzień w życiu.

/Zosia/

Jestem już w 9 miesiącu ciąży. Przez cały czas mój mąż się mną opiekował. W pierwszych miesiącach Gabryś prosił mnie bym przychodziła do bazy. Nawet wiemy już jaka będzie płeć dziecka. To będzie dziewczynka. Jeśli chodzi o imię to ja myślałam by nazwać małą Hania, a Gabryś chce nazwać małą Maja. Ale jeszcze to uzgodnimy. Termin porodu mam za tydzień. Raz w tygodniu odwiedza nas mój tata z Anną. Pokoik dla małej jest już zrobiony. Obecnie leżałam na kanapie w pozycji pół siedzącej i oglądałam telewizje. Gabryś był na zakupach. W pewnej chwili poczułam ból brzucha. Wzięłam telefon ze stolika i od razu wybrałam numer do męża. Gabriel odebrał natychmiast.

-Zosiu co się dzieje?- Spytał się zmartwiony.

-B-Boli... Błagam przyjedź.- Powiedziałam wystraszona.

-Zaraz będę.- Powiedział Gabryś.- Mów do mnie spokojnie zaraz będę.- Powiedział przez co się trochę uspokoiłam. Po chwili do domu wbiegł Gabriel. Od razu podbiegł do mnie.

-Spokojnie kochanie.- Powiedział głaszcząc mnie po głowie. Poczułam coś mokrego. Gabriel musiał zauważyć, że coś się dzieje bo zdjął koc. Zauważyłam mokrą plamę na spodniach od piżamy.- Zosiu oddychaj.- Powiedział kiedy pomógł mi zdjąć spodnie i bieliznę. Gabryś zbadał mnie ginekologicznie.- Zosiu... Zaczęło się.- Powiedział biegnąc do kuchni. Po chwili wrócił z ręcznikami i zestawem porodowym. Kiedy Gabryś z pomocą mojego taty robili pokoik dla małej tata dął mu zestaw porodowy. Mówił, że przyda się jeśli się stało, że musiała bym rodzić w domu. Gabriel zadzwonił po karetkę. Przez cały czas mój mąż do mnie mówił.- Zosiu ostatni raz.- Powiedział, a po chwili zaczęłam przeć.- Jest! Mam ją!- Krzyknął uradowany Gabryś kiedy wziął naszą córeczkę na ręce która płakała. Owiną ją kocem. Gabryś przeciął pępowinę i podał mi małą. Gdy tylko urodziłam łożysko usłyszałam karetkę.- Już są.- Powiedział Gabryś głaszcząc mnie po głowie. Po chwili do domu wszedł mój tata z Piotrkiem i Martyną.

-Boże Zosiu.- Tata od razu do mnie podbiegł. Spojrzał na małą którą wzięła Martyna. Razem z moim mężem zajęli się małą. Tata i Piotrek zajęli się mną. Następnie zabrali mnie i małą do szpitala. Po badaniach odpoczywałam w sali. Po czasie do sali wszedł mój mąż z naszą córeczką na rękach. Usiadł obok mnie. Spojrzałam na małą.

-Jest zdrowa jak rydz. Postanowiłem by mała miała na imię Hania. Tak jak chciałaś.- Powiedział dając mi małą. Uśmiechałam się.

/Gabriel/

Byłem bardzo szczęśliwy. Hania niedawno zasnęła na rękach Zosi. Wziąłem małą i włożyłem ją do specjalnego łóżeczka które przywiozła pielęgniarka. Po czasie sam zasnąłem trzymając żonę za rękę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro