Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 4


- Japierdole wyłączcie ten cholerny budzik!!

Krzyknęłam, gdy z mojego ślicznego snu obudził mnie właśnie budzik. Ludzie ja go nawet nie nastawiłam. Niechętnie wstałam, poszłam do garderoby, żeby wyciągnąć różowe ogrodniczki i biały sweter w paski.

Wzięłam ten zestawił do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Wysuszyłam włosy ogarnęłam makijaż i umyłam zęby. Przebrałam się raz dwa i wyszłam z łazienki szukając mojego różowego plecaka.

- Anno wiesz może, gdzie mam mój różowy plecak z puszkiem?

Wyszłam z pokoju i się spytałam ciemnowłosej.

- Będzie chyba w garderobie na szafce nad butami.

Sprawdziłam jeszcze raz i tam był. Wzięłam go i zeszłam na dół, gdzie już jadł mój brat.

- Hejka Leo.

Powiedziałam radośnie.

- Hej Melanie co taka radosna?

Zdziwił się lekko.

- A tak od rana.

Popatrzył na mnie.

- Zawsze jak masz zajebisty humor musisz ubierać różowy?

- Tak, a teraz wybacz idę zjeść śniadanie.

Powiedziałam teatralnie i poszłam do kuchni, gdzie była już Anna i zrobiłam mk grzanki z jajkiem w koszulce. Boshe jak ja je uwielbiam.

Zjadłam szybko, poszłam umyć zęby i zaczęłam zakładać buty, ale przerwał mi w tym Leo.

- Bierz parasolkę. Idziemy piechotą, bo coś się stało z autem, a na motorze to niebezpiecznie jechać w deszczu.

Niechętnie przebrałam buty na różowe kalosze i wzięłam różową parasolkę.

- Co ty dzisiaj tak na różowo?!

- Nie gadaj Leo, a idziemy, bo zaniedługo się spóźnimy.

Powiedziałam wychodząc.

- Dobra dobra. To do zobaczenia Anno.

- Miłej nauki.

Odpowiedziała pokojówka i wyszliśmy z domu.

idziemy już 15 minut. Ja sobie podskakuje i skacze w kałuże, bo uwielbiam deszcz, a Leo się ze mnie śmieje. W trakcie skakania podjechał do nas czerwony Mustang. Co oni mają z tą marką?!

- EJ Smith podwieźć cię?

Popatrzyłam na kierowcę i to był Nath. Przeniósł wzrok z mojego brata na mnie, a ja się lekko zaczerwieniłam.

- Dzięki Broke, a znajdzie się miejsce dla mojej siorki?

- Dla niej zawsze.

Powiedział i się słodko na mnie popatrzył, a ja poczułam przypływ gorąca.

Wziedliśmy do auta i podjechaliśmy pod szkołę.

- Dziękuje za podwózkę.

Powiedziałam i wyszłam z tej maszyny. Przed bramą czekał już Calum.

Jak torpeda pobiegłam do niego nie zważając ba deszcz.

- Hejka Calum.

- Cześć landrynko.

Powiedział śmiejąc się.

- EJ to, że jestem na różowo i zachowuje się jak dziecko to Nie oznacza, że możesz się ze mnie śmiać!

Powiedziałam i z udawanym fochem poszłam w kierunku wejścia.

- EJ no Melanie ja żartowałem.

Powiedział trochę smutny.

- No wiem.

Uśmiechnęłam się jak dziecko i pobiegłam do mojej szafki, żeby zmienić te kalosze na moje różowe trampki, które spakowałam do plecaka.

Wchodząc do szkoły wpadłam na kogoś i zaczęłam lecieć w dół. Byłam już gotowa na upadek, ale on nie nastąpił. Zamiast tego poczułam czyjeś ramiona.

- Melanie wszystko dobrze?

Popatrzyłam na tą osobę i to był Nath.

- Za często na ciebie wpadam i wielkie dzięki za uratowanie mi tyłka.

- Nic się nie stało, a może chciałabyś po szkole pójść może na kawę i ciastko?

- Z wielką chęcią, a teraz przepraszam lece przebrać butki.

Powiedziałam i pobiegłam szukać mojej szafki. Gdy ją znalazłam otworzyłam ją przebrałam buty i wyjęłam mój szkicownik. Nagle coś mnie wzięło, żeby zobaczyć moje stare szkice.

Mój pierwszy szkic.

A potem to zaczęłam szaleć.

A to narysowałam tydzień temu.

Strasznie mi się to podoba.

Z za myślenia wyrwał mnie Calum.

- Zajebiście rysujesz.

- Dzięki, a teraz chodź, bo się spóźnimy!

Wzięłam go za rękę i pobiegliśmy w stronę naszej sali lekcyjnej.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro