Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 20


- Długo sobie kochanie nie pośpisz.

Szepnął mi do ucha Nath.

- A to niby czemu?

Zapytałam.

- Bo przyszła babka.

Powiedział Calum i się odwrócił w stronę tablicy.

- Niestety pani Gras miała ważną sprawę rodzinną, dlatego macie odwołane zajęcia.

Powiedziała vice-dyrektorka i wyszła.

- Jest!

Krzyknął Calum i się do nas obrócił.

- To co meczyk u mnie?

Zapytał Nath.

- Jasne spytam się chłopaków.

Powiedziałam i wyciągnęłam komórkę.

Ja:
Braciszkuu

Leoś❤:
Coo??

Ja:
Mamy odwołane lekcje i idziemy do Nath'a. Przyjdziesz później?

Leoś❤:
Też mam wolne, więc też wpadam!

Ja:
Oki!

Dobra to teraz Ivan i Marcus.

Ja:
Ejejejejeej

Ivuś😎:
Noooo

Ja:
Mamy odwołane lekcje i idziemy do Nath'a idziesz z nami?

Ivuś😎:
Jasne zawsze z chęcią zerwe się z lekcji.

Ja:
I super bierz jeszcze Marcus'a.

Ivuś😎:
Okej.

- Będzie Leo, Ivan i Marcus. Muszę jeszcze napisać do Holly.

- Okej, a my się już będziemy zbierać.

Powiedział Nath i wstał, a ja jękłam niezadowolona, bo zrobiło mi się zimno.

Ja:
Kochana wbijaj do Nath'a, będzie twój chłopak, mamy lekcje odwołane  no i będzie nasza paczka.

Holly❤:
Okejka.

- Będzie Holly, a teraz idziemy, bo mi zimno! Nath masz koc w domu?

- No mam.

- To ja go zaklepuje!

Krzyknęłam i pognałam do samochodu.
Usiadłam na masce czekając, aż te dwa debile przyjdą, a ja cały czas się trzęse. W końcu ich zobaczyłam.

- Ruszcie się zimno mi!!

Krzyknęłam, a ci przyśpieszyli, aż w końcu przyszli, wsiedliśmy i pojechaliśmy do niego.

Szybko wysiadłam i pobiegłam do drzwi.

- Proszę cię szybciej, a tak ogólnie Leo ma za jakieś dwa tygodnie urodziny i nie wiem co zrobić.

- A może album z waszymi zdjęciami od małego i wódka?

Powiedział Calum.

- Zdjęcia spoko wódka nie.

Powiedziałam i w końcu weszliśmy do domu Nath'a. Ja pobiegłam do salonu i zobaczyłam kocyk. Rzuciłam się na niego i się otuliłam nim.

- Ej, a chcecie coś do picia?

Zapytał Nath.

- Herbatkę! I gofry!

Krzyknęłam, a ten się zaśmiał.

- Piwo jeśli masz.

Powiedział Calum. Nath coś tam robił, a po chwili przyszedł z goframi i moją herbatką, postawił mi to na stoliku i się do mnie przybliżył, a ja dałam mu buziaka w policzek.

- Dziękuje.

Powiedziałam, a on wrócił do kuchni i przyszedł do nas z piwem Calum'a.

- Dobra w co gramy?

Zapytał Calum.

- Meczyk?

Spytał Nath, a on pokiwał głową na tak. Ja wzięłam gofry i usiadłam na jego kolanach.

- Ej, a jak ja mam grać?

Zaśmiał się Nath.

- Dasz rade.

Poklepałam go po klatce piersiowej i zaczęłam jeść gofra.

Gdy skończyłam jeść położyłam głowę o jego klatkę piersiową i zaczęłam oglądać jak grają. Nath zaczął wygrywać, więc pomyślałam, że pomogę Calum'owi i zaczęłam całować szyje Nath'a, aż doszłam do ucha, lekko go przygryzłam. Poczułam jak przeszedł go dreszcz.

- Kochanie.

Szepnęłam, a on lekko jęknął, gdy nie chcący przejechałam ręką po jego koledze i właśnie w tym czasie Calum strzelił bramkę, do domu weszli chłopcy, a ja usiadłam szybko na kanapie.

- Jest! Wygrałem!

Krzyknął uradowany Calum i zaczął tańczyć taniec zwycięstwa.

- Co wygrał?

Spytał Ivan, gdy wchodził z resztą grupy do domu.

- Mecz!

Krzyknął, gdy jeszcze tańczył, ale po chwili przestał i usiadł na kanapę.

- No, ale to było nie fer. Melanie to twoja wina!

Krzyknął i się na mnie rzucił. Dosłownie. Zawisnął nade mną i przytrzymał mi ręce nad głową.

- To teraz kara.

Powiedział i mnie pocałował.

- Spierdalaj od mojej malutkiej siostrzyczki!

Krzyknął Leo, podbiegł do nas, popchnął Nath'a, a mnie wziął na kolana i szczelnie przytulił.

- Ona jest moja.

Wysyczał, a Nath, ja i reszta zaczęliśmy się śmiać.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro