Rozdział 21
Fresh poprawił swoją koszulkę i poszedł szukać przebrania dla PJ'a. Szczerze to nie zdziwiło by mnie to, gdyby w takim stanie wyszedł Jammy, ale nie ten kolorowy idiota! (Wow Ink. Naprawdę się wkurzyłeś.) Czy to znaczy, że Fresh będzie tym poszkodowanym? Czy któryś z nich wogóle taki będzie? To dziwne... Wtedy byłaby to... Pedofilia, ale na odwrót? Takie coś istnieje? Jest na to jakieś określenie?
Error
Pomyłka 70 lat wyszedł z kabiny prawie rozebrany i z pedofilskim uśmiechem na ryju. Ciekawe, czy wywołał to mój pyskaty synek, czy idiotyczna pomyłka tego świata. A może oboje?
Mój, trudno do przyznania, brat poszedł szukać ubranek dla swojego "wybranka", poprawiając swoje ubranie. Cieszę się, że do niczego więcej między nimi nie doszło. (Czyżbyś zaczął się martwić?) No tak. W końcu to jest mój syn, nie? A zresztą co mnie to. Niech sobie robią co chcą, byleby na dzieciach się nie skończyło. Nie chcę być dziadkiem, dzieci z patologicznego związku. Nie ważne, niech po prostu uważają na to co robią.
- Miejmy nadzieję, że znowu czegoś nie odwalą. Kończą się nam plany, a ochrona chyba zaczyna podejrzewać, że Epic wcale tutaj nie pracuje.
- No problemo, bruh. Ta peruka mnie ukrywa.
- Ale nie jest to dobry kamuflaż. Widzisz, że cały czas na ciebie patrzą.
- Moja piękność przyciąga ich wzrok, bruh.
- Raczej brzydota.
- Nie znasz się, bruh.
- Jak ktokolwiek z tobą wytrzymuje? (Tak samo jak z tobą...)
- Mają dar, bruh- wzruszył ramionami.
- Gdyby nie to, że nam pomagasz już dawno byś nie żył.
- Wiem, bruh. Wykorzystuję tę wiedzę jak mogę.
- Spokojnie Error. Niedługo stąd wyjdziemy.
- I będziecie mogli dokończyć swoje sceny łóżkowe ze swoim Kikim, a właśnie! Byłbym zapomniał!- podał mi kondoma jeszcze w opakowaniu- bezpieczeństwo przede wszystkim, bruh.
- Epic nie przesadzaj- powiedział Dream uderzając się bardzo mocno w głowę.
- Nie przesadzam. Prawdy głoszę. Oho!- głos Epica zmienił się na bardzo kobiecy- Witam panów. W czymś mogę pomóc?
- Możesz nam pomóc dając swój numer telefonu i zgadzając się na randkę w ciemno- powiedział jeden z dryblasów.
- Chętnie! Tu jest mój numer. Gdzie, kiedy i o której?
- Środa, tutaj, o 20- odpowiedział drugi z ochroniarzy.
- Będę- usłyszeliśmy jak tych dwóch gości odchodzi, a głos Epica zmienił się znowu na normalny- Widzisz? Właśnie tak się podrywa ludzi.
- Naprawdę z nimi pójdziesz?
- A czemu nie, bruh?
- No bo nie jesteś tym za kogo ciebie uważają i nie wyglądają na przyjaznych.
- Jak coś to ucieknę, bruh.
- Twoja bezinteresowność mnie zadziwia.
- Wszystkich zadziwiam swoją zajebistością.
- Weź się lepiej zamknij- zacząłem lekko się glitchować.
- Dobra, dobra- poprawił swoje różowe loki- Wraca Fresh. Cichajta.
- Przepraszam, czy mogłaby mi pani... Epic!? Broski co ty tu robisz?
- Pracuję, bruh.
- A na cholerę ci peruka?
- Aby zauraczać wyglądem, bruh.
- Wiesz, że to wygląda okropnie?
- Mów za siebie, bruh. Do mnie już podeszło dwóch gości.
- Z ofertą?
- Nom. Randki w ciemno.
- To RADowskiej randki, stary.
- Dzięki, bruh. Nie przesadzaj z papierowym dżemem.
- Heh. Postaram się- pobiegł do kabiny w której znajdował się PJ.
- Wy się chyba lubicie, co?
- Meh. Jest ok.
Siedzieliśmy przy tym debilu, przez jakąś godzinę, bo naszemu marudnemu synkowi nic się nie podobało. Kogo my wychowaliśmy?
Poza tym to wciąż dziwię się, że nas nie wywalili, ale wręcz przeciwnie. Do Epic w peruce podchodziły tłumy prosiły o autografy, zdjęcia, randki, o dosłownie wszystko. Nawet oto, aby zdjął koszulkę, co jak to idiota chory na punkcie sławy, zrobił. Kiedy w końcu wszyscy się rozeszli, główny obiekt tego zbiegowiska podsumował to słowami "naprawdę jestem znany". Idiota.
- PJ wychodzi z przymierzalni. Kierują się do wyjścia, bruh.
- Okej. To my już idziemy. Dziękujemy za wszystko.
- No problemo, bruh.
Nareszcie wyszliśmy z tego małego piekła. Pożegnaliśmy się z Epiciem, który wcisnął nam jakieś ubrania mówiąc coś o imprezie i pokierowaliśmy się w stronę kas, aby zapłacić za podane nam przebrania. Kasjerka powiedziała, że rzeczy są już kupione i nie za bardzo rozumie, czemu tu przyszliśmy. Przeprosiliśmy ją i wróciliśmy do Anty-Void
- Ciekawe jak wyglądają te ubrania- powiedział Inky rozkładając wspomniane rzeczy na pseudo-podłodze. Przyjrzał im się i zarumienił.
- Aż tak źle?- spytałem patrząc mu przez ramię. Jedno przebranie składało się z kajdanek, zielonych spodni i czapki elfa, a drugi z bardzo krótkiej sukienki pomocnicy Mikołaja, czerwonej czapki z białym futrem i krótkej również czerwonej, z białym futrem na brzegach pelerynki. Niezły wybór Epic. Właśnie przyplusowałeś w moich oczach- Biorę elfa- szepnąłem Kikiemu do nie istniejącego ucha, a on zarumienił się mocniej, ogarniając to, że on założy drugi strój. Już widzę jak słodko i seksownie będzie w tym wyglądać.
- A-a może pójdziemy je wymienić?- nie ma tak łatwo. Aby to zrobić to nie tylko mnie musiałbyś przekonać, ale też autorkę. (Prawdę mówi! Polać mu!)
- Na to już nie ma czasu, Kiki~- pocałowałem go w policzek- Załóż go. Dla mnie, proszę~
- N-no dobrze. Założę to, ale tylko dla ciebie- musnąłem jego szyję ustami na co cicho jęknął.
- Dziękuję~
- Dobra, musimy teraz to na siebie założyć!- klasnął w dłonie, mówiąc z entuzjazmem. Szybko zabrał swoją sukienkę i stworzył sobie pędzlem zasłonę, za którą się ukrył. Sam też zacząłem się przebierać. Za dużo czasu mi to nie zajęło, bo w końcu to były same spodnie i czapka. Czekałem na Kikiego bawiąc się kajdankami. Zastanawiam się, patrząc na to kto nam je dał, dlaczego nie są obłożone futrem- I-i co sądzisz?
Popatrzyłem na mojego artystę. Na twarzy był cały tęczowy. Sukienka zasłaniała jedynie tyle ile było potrzebne. Podobnie do tych co musiał kiedyś nosić, bo dałem mu taką karę. Heh. Wciąż nie żałuję. Co najbardziej mnie zdziwiło to, że zamiast swoich normalnych butów miał czerwone szpilki. Teraz zamiast dosięgać mi do ramienia sięgał mi do ust. [Ludzie! Odkryłam co muszę zrobić, aby Error mnie nie słyszał! Wystarczyło postawić ten dziwniejszy nawias! Chciałam tutaj napisać, że w tym momencie mój zajebiście gruby zeszyt na tą historię się skończył i przechodzimy do kolejnego, który jest równie gruby jak tamten.] Swoimi rękami próbował zakryć jak najwięcej się dało. Patrzyłem na niego z niedowierzaniem i chcicą. Gdyby nie to, że się trochę spieszyliśmy ta sukienka byłaby już dawno z niego zerwana i na eee... Podłodze? Tak to nazwać? A jebać przecież każdy wie o co chodzi. Wszyscy teraz ubolewamy nad faktem naszego pośpiechu. Chlip, chlip, czy coś.
- Ruru? Czemu nic nie mówisz?
- Wyglądasz niesamowicie.
- N-naprawdę?
- Ale uważam, że ta sukienka o wiele lepiej wyglądałaby na podłodze~
- Lepiej już d-do nich chodźmy- wziął swój ogromny pędzel do rąk i namalował portal do Underfresh. Już czuję zapach pomyłek i debilizmu. Coś czuję, że źle się to skończy.
I jak? Prawda, że świetnie zagrałem? Nawet starać się nie musiałem! Czekam na kolejne nagrody za moje perfekcyjne aktorstwo. (To sobie trochę poczekasz.) Zamknij się i daj mi moje 5 minut sławy.
_______________________________________
Póki Error zajmuje się swoją "sławą" przejdę do rzeczy. Postaram się wstawić dzisiaj kolejny rozdział jako specjał świąteczny. Mam też prośbę. Niedługo zbliża się też ślub naszych bohaterów i czy może mi ktoś pomóc z napisaniem nocy poślubnej? To chyba tyle na tą chwilę.
Do następnego 😘❤️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro