Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 14

- Co robiłeś przez ten czas?- spytałem podnosząc jedną z kartek leżących na ziemi. Było tam narysowane szkielecie dziecko (tutaj wstaw opis Palette), wzdłuż jego ręki było napisane "Palette". Podniosłem kolejną kartkę na której narysowny (opis Blueprinta), ten podobnie jak poprzedni miał napisane imię wzdłuż dłoni tylko, że ono brzmiało "Blueprint" (Ink widzi przyszłość? Czy tam przeszłość, nie wiem 😂).
- Jak myślisz jak może wyglądać? Skoro wiemy już na pewno, że to chłopiec?
- Czy to ważne? Będziemy go kochać z całych serc, pomimo jakiegokolwiek wyglądu.
- Awww... A masz już pomysł na imię?
- Myślałem nad Jam...
- Chcesz nasze dziecko nazwać DŻEM?! Nie uważasz, że to trochę dziwne?
- A tym masz jakiś pomysł?
- Palette, Blueprint, Gradient, Paper...
- Serio Paper? I ty mi mówisz, że Jam to złe imię.
- Dobra idźmy na kompromis.
- Co masz na myśli?
- Weźmy dwa imiona i złączmy je w jedno..
- W sensie PaperJam?
- Na przykład! To nawet ładne imię. Jemu chyba też się podoba...
- Skąd wiesz?
- Bo jak je powiedziałeś, to poczułem jak jego duszyczka biega szybciej wokół mojej- teraz pewnie zadajesz sobie dwa bardzo interesujące pytania. Pierwsze, jakiej duszy skoro on jej nie ma? Drugie, jak on wyczuł ruch dziecka? Na żebrach? Przecież to nielogiczne. A zresztą za dobry w takich rozmyślaniach nie jestem, więc zostawiam to czytelnikom.
- Jak to wyczułeś?
- Poczułem ruch w środku mnie... To takie śmieszne uczucie...
- Zadziwiasz mnie czasem- pogłaskałem go po policzku, na co zamruczał lekko- Niska ośmiorniczko.
- Nie jestem niski!
- Naprawdę? To dlaczego nawet jak stoisz, to muszę się schylać, aby ciebie usłyszeć?
- To było niemiłe...- obrócił się do mnie plecami, obrażając się. Boże, co za baba... Trzeba to jakoś odkręcić, nie? Wstałem i przytuliłem go od tyłu.
- No dobra, źle się zachowałem. Przepraszam. Ale przyznaj, że jesteś niski- jaki ja jestem miękki w tym opowiadaniu... Aż szok.
- No bez przesady- powiedział cały czas fochnięty.
- Chyba wiem co może ci pomóc...- uśmiechnąłem się do siebie i położyłem go na plecach.
- C-co ty robisz?
- Łaskotkowy potwór atakuje!- zacząłem go łaskotać po żebrach. A co myślałeś, że zrobię? Zboczenia ci chodzą po głowie co? Niestety nie tym razem.
Śmiał się tak bardzo, że aż płakał i prosił, abym przestał. Nie ustępowałem.
Przestałem go łechotać... Tak to się mówi? Nie ważne, po prostu przestałem po 5 minutach jego błagań. Oddychał ciężko, wciąż jeszcze trochę się śmiejąc.
- Przeszło ci już?
- T-tak..
- Mogę zobaczyć co narysowałeś?
- Tak.. To dziecko, które wygląda chyba najbardziej jakby nasze...- podał mi kartkę z (wygląd PaperJama)- Teraz trzeba tylko dopisać jego imię. Chcesz je napisać?
- Mogę?
- Jasne- podał mi malutki pędzelek zamoczony w czarnej farbie.
Rozprostowałem kartkę na kolanie i napisałem trochę krzywymi i nie wyraźnymi literkami imię naszego dziecka. Ink przez cały czas mi się przyglądał, czułem jego wzrok. Odłożyłem kartkę, a on wciąż się na mnie gapił. W jego oczodołach pokazały się dwa różowe serduszka. Po jakimś czasie dotarło do niego, że też się na niego lampię i odwrócił wzrok.
- Jak on to robi?- szepnął bardzo cicho, tak jakby chciał to powiedzieć w myślach.
- Co robi kto?- spytałem również szeptem, na co lekko się speszył.
- Jak to robisz, że nawet pisząc jesteś taki słodki?- stał się tęczą. Ale taką bardzo ciemną, niżeli jasną.
- A ty? Powinni ciebie zabrać do więzienia, za bycie zbyt bardzo słodkim cały czas- ah, ten podryw niczym z filmu. Mam nadzieję, że się nie pomyliłem mówiąc z więzieniem, bo wierzcie mi, że dostać cegłą po głowie, nie jest miło.
- To powinniśmy być w więzieniu razem- uśmiechnął się i jeszcze bardziej zarumienił. Jakkolwiek to możliwe, to właśnie tak się stało- Ruru! Krew leci ci z ust i nosa! Dobrze się czujesz? Powinniśmy iść z tym do lekarza?- i co? Zajebisty krwotok, nie? Do tego trochę buteleczek ze sztuczną krwią poszło, ale warto dla takiego zmartwienia mojego Kikiego... Chwila... Czy nawet teraz będę tak mówić? Czy będziemy musieli znowu przez to przechodzić? Geez... Autorka chyba nie zna czegoś takiego jak spokój... No dobra, żeby już nie przechodzić przez takie debilne "nie możliwe, że się w nim zakochałem" i tego typu, ominiemy ten temat i wrócimy do chwili teraźniejszej.
- N-nie przejmuj się tym. To nic wielkiego. Zwykły krwotok, kiedy  widzę ciebie robiącego coś zbyt słodkiego...
- Jesteś pewien? To nie wygląda za dobrze...- on jest idiotą, że się pyta? Czy nie widać tego, że wszystko ze mną dobrze? No przecież nie zemdlałem, więc raczej, że jestem pewien. Dlaczego ja się muszę z nim użerać...
Artysta namalował swoim ogromnym pędzlem chusteczkę i zaczął wycierać krew. Nie protestowałem.
Wogóle co to za pomysł, aby szkieletowi leciała krew z nosa? Co my w anime jesteśmy? Czy to kolejny kretyński wybór autorki? (Error jeśli dalej będziesz narzekał to na jednej cegle się nie skończy) Pytał ciebie ktoś? Ja tu się czytelnika pytam, nie ciebie zjebie. Ha! Nie rzucisz teraz we mnie niczym, bo jest tu Ink, który o tobie nie wie! I cio teraz? *Obrywa, w myślach, 10 cegłami różnej wielkości* ej! To bolało!
- Nie wiem, czy wiesz, ale jak się przyjrzeć twoim oczodołom to widać niebieskie światło. Wiesz może co to?
- Może to moje języki?
- Masz więcej niż jeden?
- Tak, ale nie używam ich wszystkich za często- usiadłem koło niego na hamaku
- Mogę zobaczyć? Nigdy nie wiedziałem, że można mieć więcej niż jeden.
- Pokażę ci mój, ale tylko kiedy ty pokażesz swój.
                 
                              Ink
Pokazałem swój tęczowy język Errorowi.
- Teraz twoja kolej- Ruru rozejrzał się niespokojnie i wystawił pięć niebieskich języków. Aż PIĘĆ! Jakim cudem nigdy nie wyczułem ich obecności, jak się całowaliśmy? To wogóle możliwe? Sekundę później schował je wszystkie.
- Dlaczego wcześniej o nich nie wiedziałem? Czemu mi ich nie pokazywałeś?
- Bałem się twojej reakcji...
- A umiesz nad wszystkimi panować? Oddzielnie i wszystkimi na raz?
- Oddzielnie na pewno tak, ale żeby wszystkimi to jeszcze nie próbowałem- złapał mnie za biodra i przyciągnął bliżej siebie- Jeśli chcesz możemy się szybko przekonać...
- Bardzo chetnie- zawiesiłem ręce na jego szyi i złączyłem nas w namiętnym pocałunku. Od razu poczułem w moich ustach wszystkie pięć języków Errora (Niech mi ktoś pomoże 😓).
- Ziomki, macie pożyczyć szklankę cukru? Ooo... Znowu wam przeszkadzam co? Dobra, tak naprawdę to nie przyszedłem po cukier, ale usłyszałem, że nasz Tinky Winky Inky jest w ciąży. Z kim? Kiedy? Jak?
- Możesz stąd wypierdalać?
- Ruru nie bądź niemiły. Tak, jestem w ciąży z Error on, od (daj tu jakąś datę), a na ostatnie pytanie chyba umiesz sobie sam odpowiedzieć- po mojej odpowiedzi usłyszałem piski, których nie wydawał Fresh, a kochany shiperowski skład złożony z Dreama, Blueberry'ego i Geno.

_____________________________________
Hejka! Mamy kolejny rozdział i kolejne niszczenie 4 ściany heh. Wiem, że rozdział jest troszkę krótki, ale ostatnio złapało mnie lenistwo i niby mam pomysł i cały plan w zeszycie, ale nie chce mi się go przepisywać. Ale spokojnie nie zawieszam książki. Tylko rozdziały będą się pojawiać troszkę później niż powinny. To chyba tyle.
Do następnego 😘

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro