[wolfstar]
au; Syriusz wraca wkuxwiony po pracy ( magiczne au )
pisała devilish-btch bo warto wystawić najgorszą pracę na początek XDD
Black jednym ruchem rozwiązał swój krawat, dusząc się przy tym na chwilę, jednakże to czy by umarł, czy nie, nie miałoby dla niego znaczenia. Gniew płynął w jego żyłach, szczerze mówiąc, same żyły w niektórych miejscach na ciele ukazały się, szczególnie w okolicach dłoni.
Próbował zapanować nad swym oddechem, aczkolwiek kiedy przypominał sobie pewien moment, zwyczajnie nie wytrzymywał. Jedyna myśl, która go pocieszała, była ta, że choć w domu zazna spokoju, zrozumienia oraz zwykłego przytulenia.
Wszedł do kominka, wymawiając cicho pod nosem adres zamieszkania. W Ministerstwie Magii ostatnim co było po nim dostrzec, był zielony płomień, jednakże inna osoba, w innej części Anglii widziała, jak ten zdenerwowany próbuje rozpiąć górne guziki swej koszuli.
Remus odłożył kubek, kładąc obydwie dłonie na blat, obserwował uważnie swego narzeczonego, próbując zauważyć panujące w nim uczucie. Szybko wykrył złość, wręcz niekontrolowaną, dlatego też postanowił zainterweniować.
— Syriusz — rzekł pociesznym tonem, zbliżając się do mężczyzny. — Co się stało? — musnął na moment jego usta, po czym zabrał się za odpięcie, chociażby dwóch guzików.
— Szef... — westchnął starszy.
Brunet przymknął swe powieki, gdy poczuł znane dłonie, oplatające jego kark. Przytulił wilkołaka mocno, kładąc brodę na jego ramieniu. Cały stres powolnie z niego schodził, wszystko zdawało nabierać się barw, a nieprzyjemne wspomnienie zaczęło znikać, choć i tak wiedział, iż powróci za parę godzin w najmniej oczekiwanym momencie.
— Kocham cię — wyszeptał Black, kiedy drugi odsunął się od niego delikatnie.
Jeszcze Lupin uśmiechnął się szeroko, przechylił swą głowę, pocałował mocno Gryfona. Animag pomruknął z aprobatą, samemu próbując powstrzymać swój, cisnący na twarz, uśmiech.
— Kocham c-
Remus próbował dokończyć, jednakże usta Syriusza przyciszyły go. Postanawiając się dalej bawić w grę rozpoczętą przez szarookiego, bezwstydnie oddawał coraz głębsze i namiętnie pocałunki, wolnymi dłońmi rozpinał guzik po guziku, na końcu pomagając niższemu w zdjęciu koszuli. Parsknął prawie śmiechem, kiedy Black potknął się, upadając na niego, spadli wspólnie na dywan.
Nie mogąc w końcu wytrzymać, obaj wybuchli śmiechem. Z pełnymi radością oczami, spoglądali na siebie. Pierwszy z nich wstał brunet.
Znaczy się, próbował to zrobić.
Lupin przyciągnął go do siebie, łącząc ich usta w jeszcze bardziej żywiołowym pocałunku niż poprzednim. Zdecydowanie przejmował działanie, ssąc dolną wargę starszego. Od czasu do czasu skubał go nieprzyjemnie, na co Syriusz reagował cichym mruknięciem, jednakże nie protestował i pozwalał mu na wszystko. Remus rozłożył swe nogi szerzej, aby brunet szarooki mógł wygodnie między nimi się zamiesić i łokciami podtrzymywać się po bokach jego głowy. Wilkołak opuścił swoje dłonie niżej, dzięki czemu z łatwizną, choć na ślepo, odpiął pasek oraz zsunął suwak ze spodni niższego. Zielonooki ponownie powstrzymał śmiech, tym razem spowodowało to przekleństwo animaga, po tym jak przejechał dłonią przez jego materiał bokserek, czując wyraźnie odznaczającą się przestrzeń.
Arystokrata, czując, że wyższy pozostał daleko w tyle, zdjął z jego ciała górną jak i dolną część ubrań, ignorując parsknięcie wydobyte z warg czarodzieja półkrwi, kiedy z małymi problemami ściągał spodnie, które jak na złość musiały mocno przylegać do ciała.
— Syriusz... poduszka... — powiedział między pocałunkami.
Ten posłuchał go, choć niechętnie, chwycił pierwszą lepszą, większą, grubszą poduszkę i wsunął ją pod biodra wilkołaka, ponieważ gdy nie ona, ich stosunek mógłby być utrudniony, nie, nie udany, lecz utrudniony.
Bokserki jako pierwsze zniknęły z Remusa. Black rozłączył ich usta na moment, zadając już to samo pytanie o gotowości mężczyzny. Arystokrata już znał odpowiedź po tym, jak ich wargi ponownie się napotkały.
Lupin syknął, kiedy poczuł w swoim środku nie jeden a dwa palce. Jednakże po dłuższej chwili, przyzwyczajenia, ból zmieniał się w coś naturalnego, a później przyjemniejszego, gdy Syriusz idealnie ocierał opuszkami o jego punkt.
Brunet całował go mocniej, próbując odwrócić jego uwagę od czynności, którą robił, jednakże zdawał sobie sprawę, iż było to zbędne, gdyż uczucie przyjemności rozlewało się w głębi ciała wilkołaka.
Remus, nie potrafiąc dłużej wytrzymać, tego uczucia zbierającego się w jednym punkcie, zaczął głośniej oddychać. Głośniej, szybciej, niekontrolowanie. Nagłe uczucie pustki spowodowało spadek tych emocji, jednak nie na długo. Parę sekund później czuł, jak męskość kochanka napiera na jego wejście. Wypuścił ogromny oddech, gdy przyrodzenie Blacka znalazło się w jego środku i zaczęło powolnie poruszać.
Ich usta ocierały się o siebie, języki napotykały na siebie. Kiedy szarooki przyśpieszał ruchem bioder, pocałunki stały się bardziej niechlujne, zderzali się czasem zębami, co w innej sytuacji byłoby niekomfortowe, lecz moment, w którym wspólnie tkwili, sprawiał, iż takie myśli mieli gdzieś daleko.
Nie tylko oddech Lupina wariował, brunet nie mogąc wytrzymać, rozłączył ich usta, ułożył swe czoło na ramieniu mężczyzny, poruszając szalenie biodrami, dysząc głośno. Wilkołak zacisnął swe palce na plecach Arystokraty, pozostawiając po swych paznokciach czerwone, wręcz krwiste ślady.
Pierwszy doszedł Remus, spuszczając się mocno na ich nagie, spocone ciała. Parę pchnięć później wystarczyło, aby spełnienia i doznał Syriusz.
napisałam to w dwie godziny... jak źle? XD
jako sprzedajna autorka, zapraszam was do " Padfoot | Wolfstar " i tego drugiej części [ znaczy, jest lekko powiązana ] " Among Us | Era Huncwotów "
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro