MAJÓWKA cz. 3 [pansmione]
I tyle z shotów z majówki ;c
tw: pierwszy raz hermiony z dziewczyną
KATY PERRRY - I KISSED A GIRL
Hermiona nie planowała tego wcześniej, stała się nagle odważna z drinkiem w dłoni w klubie pełnym pięknych ludzi. Nie było to coś, co zazwyczaj robiła, chciała po prostu spróbować czegoś nowego, a nie siedzieć ciągle w domu, ucząc się do przedmiotów, które i tak miała w małym palcu.
Nie wiedziała nawet od czego zacząć, wszystko wydawało się przestępstwem o dobrym smaku. Jednakże jej myśli całkowicie odpłynęły, kiedy w zasięgu wzroku zobaczyła brunetkę, przypatrująca się jej. To wszystko miał być jeden eksperyment, ale...
Kiedy pocałowała jej usta, przypierając ją do ściany z buzującym alkoholem we krwi wszystko zdawało się być takie dobre. Nawet nie znała jej imienia, nie zdawało się mieć to duże znaczenie, gdyż jedynym, na czym mogła się skupić to były usta brązowookiej, które smakowały jak wiśnia. Smukłe dłonie, wędrujące po jej ciele, przyciągały ją do siebie, była tak ciekawa dotyku ze strony kobiety, jak nigdy wcześniej.
Granger miała nadzieję, że jej chłopak nie miał nic przeciwko temu.
Było to takie okropne, okropnie dobre.
Wiedziała, że tak nie zachowują się dobre dziewczyny. Jej głowa stawała się być głucha przeciwko głosu mówiącym o zaprzestaniu. Teraz myślała o wiśniowych ustach, brązowych oczach i zadziornym uśmiechu.
— Nie tutaj, chodź do łazienki — tajemnicza brunetka pociągnęła ją za sobą do miejsca, o którym wspomniała.
Hermiona posłusznie podążyła za nią, nawet nie rozglądając się wokół, w tym momencie wydawała się liczyć jedynie ona.
Kiedy drzwi tylko zamknęły się za nimi, brunetka otworzyła każdą z toalet, sprawdzając, czy aby na pewno są same. Gdy tylko upewniła się o tym, spojrzała na Hermionę, która nie zdejmowała z niej swego wzroku, co mocno jej pochlebiało.
Mogły być dla siebie na jedną noc, na jedną chwilę, na jeden dzień, na jedną sekundę. To nie było nic obiecującego, nawet jeśli łakomy wzrok mówił co innego. Jeden jedyny raz i po sprawie. Nie chciały znać swojego imienia, aby przypadkowo się nie przywiązać. Skoro miały się do siebie nie przywiązać, to dlaczego nałogowo powtarzały to sobie w myślach?
— Wyglądasz tak gorąco — mruknęła wyższa, przyciskając Hermionę do ściany. — Bardzo gorąco.
— Ty też niczego sobie — wyszeptała Granger, po chwili łącząc ich usta.
Było to inaczej niż z jak jej chłopakiem, czy to przez uczucie adrenaliny a może kobieta przed nią naprawdę miała miększe, słodkie wiśniowe usta, które chciałaby smakować wieczność. Nie wiedziała czy to poczucie winy, a może dotyk brunetki naprawdę palił ją od środka, powodując, że całym ciałem przylgnęła do niej, chcąc płonąć.
To było jak narkotyk, co kolejny dotyk chciała więcej, chciała mocniej, a odtrutką były wiśniowe usta, które smakowały jej szyję, pozostawiając parę mocniejszych śladów.
Granger naprawdę miała nadzieję, że Ron nie jest zły.
Chciała tylko raz spróbować nic więcej. Pocałunki nieznajomej wydawały się mieć więcej czułości niż te od jej chłopaka. Zdawało się, że była bardziej doceniana, kochana, pożądana.
Szatynka westchnęła cicho, kiedy czarny paznokieć zahaczył o jej spodnie. Nie musiała także długo czekać na rozpięcie jej rozporka i opadnięcie jej dołu na kostki, przez co miała na sobie już czarną obcisłą koszulkę oraz czarną koronkową bieliznę.
— Wyglądasz smakowicie — mruknęła brązowooka, z satysfakcją patrząc na jej majtki, które podkreślały jej tyłek. — Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że wybrałaś mnie, a nie tamtą blondynkę, bo obserwowałam cię od dłuższego czasu, aby mieć pewność, że nie jesteś hetero — dodała.
— Blondynki nie są w moim typie — odpowiedziała Granger, rozpinając guziki koszulki nieznajomej. — Ale ty owszem — nawet nie panowała nad tym co mówiła, emocje przejmowały nad nią kontrolę.
Pocałowała dziewczynę i to polubiła, smak jej wiśniowej pomadki działał na nią oszałamiająco. Pocałowała dziewczynę, bo chciała tego spróbować, ale nie spodziewała się, że ten grzech będzie smakował tak dobrze.
Hermiona sapnęła cicho, kiedy palce brunetki sunęły się po jej dolnej bieliźnie, zahaczając paznokciami o jej biodro.
— Pansy — przedstawiła się już nie całkiem taka nieznajoma.
— Hermiona — wyszeptała szatynka, łącząc ich usta w namiętnym, mokrym, łakomym pocałunku.
Wyższa oderwała się od jej ust, spoglądając na nią uważnie i w tym samym momencie Granger wydała z siebie jęk, czując palec w sobie.
— Nie trzymaj swoich pięknych dźwięków — poprosiła młodsza.
— Pansy...
Bielizna dolna opadła również z niej, a jeden palec zamienił w dwa. Hermiona powtórzyła jej imię, kiedy ta skrzyżowała palce, sprawiając ogromną falę przyjemności.
— Więcej...
— Niecierpliwa — mruknęła Pansy, jednakże dodała trzeci palec, zaginając je później w środku szatynki, powodując, że ta ponownie wydała z siebie jęk.
Brunetka zaczęła sprawnie poruszać swoją dłonią, jak i palcami, krzyżując je, rozkładając, zaginając, w poszukiwaniu.
— Pansy!
I znalazła.
Brązowooka uderzyła palcami w tamto miejsce w oznace sprawdzenia, czy aby na pewno odnalazła czuły punkt szatynki.
— Mocniej, proszę — usłyszała, co dało jej stuprocentową pewność.
Pansy nie myślała więc dłużej i zaczęła skupiać się na tamtym miejscu, całując mocno szatynkę, połykając jej jęki, a te wydawała z siebie często.
— Kurwa~
Wyszeptała Granger, jej nogi zdawały się drżeć, jakby stworzone z galaretki. Ciągła stymulacja jej punktu doprowadzała ją do szału przepełnionego przyjemnością. Wiedziała, że nie miała się przywiązywać, wiedziała, że nie miała znać jej imienia, wiedziała, że to miał być tylko jeden raz.
Ale chciała więcej.
— Pansy~ — dłonie miała ułożone na ramionach kobiety, zaciskając palce, wbijając paznokcie w jej skórę, odchyliła głowę, zrywając ich pocałunek. — Jestem blisko — ostrzegła ostatnimi komórkami świadomości.
A dłoń brunetki mocniej uderzała, sprawiając, że szatynka ogłupiała z nałogu przyjemności.
— Kurwa! — przeklnęła głośno, jęcząc, a całe uczucie, jakie zebrało się w jej podbrzuszu upłynęło na dłoń wyższej.
Pocałowała dziewczynę i to polubiła, smak wiśniowej pomadki był euforią. Pocałowała dziewczynę, aby tylko spróbować, więc miała nadzieję, że jej chłopak nie miał jej tego za złe.
Pocałowała dziewczynę i najzwyczajniej w świecie chciała więcej.
___
I O TO KONIEC SHOTÓW MAJÓWKOWYCH!
Mam nadzieję, że się wam podobały, ponieważ pobiłam swój rekord, pisząc przez ostatni tydzień pięć shotów, co jest wow
Widzimy się w środę do 14:00, czyli powracamy do zwyczaju <3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro