3
Mateusz obudził się w świetle poranka, ale tym razem jego serce nie biło z takim entuzjazmem, jak wcześniej. Po wspaniałym dniu w parku rozrywki, pełnym radości i wspólnego śmiechu, dzisiaj czuł się trochę przygnębiony. Chociaż wciąż nosił w sobie wspomnienia szczęśliwych chwil, coś nie dawało mu spokoju. Uczucie to narastało od kilku dni, a teraz nie potrafił go zignorować.
Kiedy zszedł na dół, Kamil siedział już przy stole, popijając kawę. Jego uśmiech, jak zawsze, rozjaśniał pokój, ale Mateusz nie potrafił się nim podzielić. Usiadł obok Kamila, ale zamiast rozmawiać, wpatrywał się w swój talerz, nie mogąc skupić się na jedzeniu.
- Co się dzieje, mały? - zapytał Kamil, dostrzegając smutek w oczach Mateusza. - Wyglądasz na zamyślonego.
Mateusz wzruszył ramionami, próbując ukryć swoje uczucia. Nie chciał, żeby Kamil się martwił.
- To nic, po prostu... - zawahał się. - Tylko nie czuje się zbyt dobrze.
Kamil położył dłoń na jego, patrząc mu prosto w oczy.
- Wiesz, że możesz mi powiedzieć wszystko, prawda? Nie musisz niczego ukrywać.
Mateusz westchnął, czując, jak ciężar emocji w jego sercu zaczyna go przytłaczać.
- Czasami... czasami czuję, że to, co robimy, jest dziwne. Jakbyśmy byli nie na swoim miejscu. - Głos Mateusza drżał, a w jego oczach pojawiły się łzy.
Kamil nie odwrócił wzroku. Zamiast tego pochylił się bliżej, by dodać mu otuchy.
- To normalne, że czasami się tak czujesz. Żyjemy w świecie, który nie zawsze akceptuje naszą miłość. Ale dla mnie jesteś idealny taki, jaki jesteś. I nigdy nie powinieneś wątpić w to, co czujesz.
Mateusz skinął głową, ale czuł, że jego wewnętrzny niepokój nie ustępuje. Choć Kamilowi udawało się go pocieszyć, wciąż tkwiła w nim obawa przed tym, co mogą powiedzieć ludzie, gdy dowiedzą się o ich relacji.
W miarę upływu dnia, Mateusz starał się zająć czymś myśli. Wspólnie z Kamilem zaplanowali wyjście na zakupy, by kupić materiały do zbudowania własnego placu zabaw w ogrodzie. Mateusz miał nadzieję, że stworzenie czegoś własnego odciągnie go od smutnych myśli.
Gdy znaleźli się w sklepie, Mateusz z entuzjazmem przeglądał zabawki i akcesoria. Kamil, wpatrzony w niego, z uśmiechem wskazywał na różne rzeczy, które mogliby kupić.
- A co powiesz na tę zjeżdżalnię? - zapytał, wskazując na kolorową konstrukcję.
Mateusz zastanowił się przez chwilę, ale pomyślał o tym, jak to by było, gdyby ich zabawa była na widoku.
- A może coś mniejszego? Coś, co można łatwo schować? - odpowiedział z niepewnym uśmiechem.
Kamil dostrzegł, że Mateusz nie był sobą. Jego zapał do zakupów osłabł. Po chwili zastanowienia, Kamil postanowił zaryzykować i poruszyć temat, który od jakiegoś czasu go trapił.
- Mateusz, czy myślisz, że moglibyśmy porozmawiać o naszej relacji? - zapytał ostrożnie.
Mateusz zawahał się, ale jego serce biło szybciej.
- O czym dokładnie? - zapytał z niepewnością, czując, jak ciśnienie wzrasta.
- Wiem, że ostatnio nie czujesz się najlepiej. Chciałbym wiedzieć, co się dzieje w twojej głowie. Czasami obawiam się, że przeżywamy to wszystko w sposób, który nie jest dla nas zdrowy.
Mateusz odwrócił wzrok, czując, jak złość zaczyna się w nim kłębić. Przecież Kamil tylko chciał dobrze, a on sam był zagubiony.
- Nie wiem, co powiedzieć... - wyznał szczerze. - Boję się, że nie pasujemy do siebie w oczach innych ludzi. Czasami czuję się, jakbym był za mały, żeby być z kimś tak wspaniałym jak ty.
Kamil wziął Mateusza za rękę, a ich spojrzenia się spotkały.
- Zawsze będę stał przy tobie, niezależnie od tego, co mówią inni. To my tworzymy naszą rzeczywistość. Nie pozwól, żeby opinie innych nas rozdzieliły.
W miarę jak Kamil mówił, Mateusz czuł, jak jego obawy zaczynają się rozpuszczać. Ich rozmowa w sklepie zmusiła go do zastanowienia się nad tym, co naprawdę liczyło się w ich relacji. Chociaż świat zewnętrzny mógł być szary, to ich miłość była pełna kolorów, a to, co dzielili, miało dla nich ogromne znaczenie.
Z małym uśmiechem na twarzy Mateusz skinął głową.
- Może masz rację. Może po prostu muszę w to uwierzyć.
Kamil uśmiechnął się i puścił rękę Mateusza, prowadząc go dalej po sklepie. Choć ich serca wciąż były nieco zranione przez strach i niepewność, wiedzieli, że razem mogą stawić czoła każdemu wyzwaniu.
Po powrocie do domu, obaj zaczęli układać plany na stworzenie ich własnego placu zabaw. Z radością wspólnie projektowali, jak mogłoby to wyglądać. Każdy pomysł Mateusza był ważny, a Kamil był dumny, że mógł być częścią tego marzenia.
Gdy nastał wieczór, Mateusz czuł się lepiej. Dzięki Kamilowi, jego smutek zaczął ustępować. Wiedział, że mimo zewnętrznych przeciwności, ich miłość miała moc przezwyciężania trudności. Oboje mieli przed sobą wiele wspólnych chwil, które mogły się wydarzyć, a to, co czuli do siebie, było najważniejsze.
Z zamyśleniem spojrzał w lustro, które wcześniej budziło w nim niepewność. Dzisiaj jednak zauważył w swoim odbiciu kogoś silniejszego - kogoś, kto miał u boku osobę, która go wspierała i kochała takim, jakim był. I choć szare chmury wciąż wisiały nad ich głowami, to mieli siebie nawzajem, co sprawiało, że każda burza mogła być przetrwana.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro