Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 46 - Tożsamość

Gdy wielka ulewa nawodniła już ziemie w dolinie Noel, burzowe chmury zmieniły swój kierunek i pozwoliły wydostać się słońcu ze swoich objęć. Pomimo deszczu Lucy wytrwale podnosiła swą kondycje fizyczną, mając przy tym nadzieję, że nie dopadnie jej przeziębienie, ale gdy ujrzała promienie słońca, uśmiechnęła się szeroko i przerywając swoje ćwiczenia, pobiegła do Suty.

Białowłosy w tym czasie obierał warzywa na nadchodzący obiad. To on głównie robił w tym domu za gosposię , jednak miał ku temu powód. Wiedział, że gdyby jego siostra grała tą rolę to szybko jego dom opanowałby chaos. Tommy sama jest chodzącym chaosem, jak i jednocześnie harmonią. Nie była zbyt schludną dziewczyną, więc potrafiła do swego otoczenia wprowadzić nieświadomie chaos. Lekarstwem na to była jej muzyka.

Suta był bardziej skomplikowany. Należał do osób, które ceniły sobie ład i porządek, jednak gdzieś głęboko krył w swym sercu potrzebę walki. Czasami nudził go ten spokój, a wtedy budziła się w nim rządza adrenaliny i działań, jednak dla dobra jego siostry, jak i doliny nie szukał problemów.

Kończąc gotować danie, zaczął je powoli nakładać na talerze. W każdą wykonywaną czynność wkładał serce. Odkąd Lucy tu przybyła, z błogim spokojem obserwowała jak ten wykonuje najprostsze domowe czynności. Już nie raz proponowała mu swą pomoc, jednak ten za każdym razem ją odrzucał.

Skoro o niej mowa, to ciekawe gdzie się teraz podziewa – pomyślał chłopak i jak na życzenie w tym momencie, do kuchni wpadła mokra i jednocześnie zdyszana Lucy, która z uśmiechem oznajmiła o poprawie pogody.

Błagalnym wzrokiem spojrzała na Sute, a ten ze zrezygnowaniem westchnął.

Ładna pogoda oznaczała wznowienie prób przywrócenia Lucy maga Gwiezdnej Energii, co nie było łatwym osiągnięciem, gdyż dziewczyna musiała najpierw odnaleźć w sobie spokój i harmonie. Blondynka sama nie wiedziała jak ma się to odbyć, ale postanowiła zaufać Sarze, tak samo jak Sucie, który był jej ostatnią nadzieją, więc i tak nic jej nie pozostało.

Wieczorem, gdy słońce chyliło się ku zachodowi tworząc na niebie piękną, kolorową paletę barw, Lucy i jej nowy przyjaciel ruszyli w stronę niewielkiego strumyka. Wieczorną porą to miejsce dosłownie ożywało. Dziewczyna z zachwytem obserwowała ten cud natury i zamknęła na chwilę oczy, chcąc się bardziej wsłuchać w to co ją otaczało. Świerszcze grające na swych skrzypcach, świetliki będące jedynym światłem w tej okolicy i szum wody sprawiał, że lżej się na sercu robiło.

– Prawda, że piękne – uśmiechnął się Suta z największą szczerością. – To jest argument, dla którego muszę chronić to miejsce przed ludźmi. Nie jest ono zamknięte dla nich, ale nie mogą tu nic budować czy cokolwiek robić, co spowoduje zachwianie się równowagi – rzekł poważnie, a na koniec cicho dodał: – Ja sam tego nie przeżyję.

– Tu jest jak w raju – odpowiedziała spokojnie. – Nie dziwię się, że pilnujesz tej doliny jak oka w głowie – zamilkła na chwilę delektując się świeżym powietrzem, a następnie zapytała. – To co muszę najpierw zrobić?

Suta przyjrzał jej się z bliska uważnie. Było to jednak za blisko dla Lucy, że na jej policzkach zagościły rumieńce. Chłopakowi nie o to chodziło. Zajrzał tylko w jej oczy, które były drzwiami ukazującymi ludzką duszę i dzięki temu mógł poznać jaki problem tkwi w dziewczynie.

– Nie wyobrażaj sobie za dużo – odparł beznamiętnie. – Muszę poznać w czym tkwi problem, a ty mi sama tego nie powiesz.

Dziewczyna spaliła buraka i przy okazji oburzyła się, słysząc słowa Suty.

– A skąd ta pewność?!

– No dobrze – uśmiechnął się zadziornie. – W takim razie powiedz mi dlaczego twoja magia zniknęła?

– Skąd mam wiedzieć?! Dlatego tu przyszłam!

– Nie unoś się, bo to w niczym nie pomoże – uspokoił ją i wyjaśnił: – Ty sama tego nie wiesz, nie masz tej świadomości, ale ciało i dusza owszem. Oczy to drzwi do duszy, przez które można ujrzeć wszystko i widać, że targają tobą wyrzuty sumienia.

Zaskoczona Lucy cofnęła się. Z lękiem spojrzała w stronę chłopaka, a po chwili gwałtownie się odwróciła. Nie chciała sobie o tym przypominać.

– Czy... – zawahała się. – Czy każdy tak potrafi odczytywać odczucia innych?

– Nie, tylko ja – zapewnił.

Odetchnęła z ulgą.

– W czym tkwi główny problem? Dlaczego nie mogę odzyskać swych mocy? – nie próbowała ukrywać, że była zniecierpliwiona i zdenerwowana. Nienawidziła rozmawiać o swych słabościach, wyrzutach sumienia i o swej przeszłości, a zwłaszcza z osobą, którą ledwo poznała. – Proszę, pomóż mi – przeprosiła za swoje uniesienie, przypominając sobie, że zachowując w ten sposób nic nie zdziała, a tylko sobie zaszkodzi.

Suta westchnął tylko, kiwając głową, a następnie poprosił ją, aby przysiadła z nim na trawie. Wyjaśnił na samym początku, że nie ważne jakie problemy skrywa w swym wnętrzu, jego to nie interesuje. To jej prywatna sprawa, więc nie ma zamiaru się w to mieszać, ale teraz najważniejsze, żeby się skupiła na nadchodzącym wyzwaniu.

– Co takiego będziemy robić? – zapytała Lucy.

– Ja będę się przyglądać, a ty będziesz musiała trochę pomedytować – zaśmiał się, lecz widząc skwaszoną minę blondynki od razu wyjaśnił. – U ciebie sprawa wygląda tak: posiadasz dwa rodzaje magii, które są ze sobą skłócone. Jesteś magiem Gwiezdnej Energii, a także Smoczym Zabójcą. Niewiele magów posiada dwie umiejętności, a co najważniejsze potrafi się obiema posługiwać.

– I co związku z tym? – nie nadążała za tokiem myślenia suty.

Chłopak pokręcił głową, ale dokończył:

– Problem tkwi w tym, że ty nie potrafisz się posługiwać obiema umiejętnościami naraz, dlatego ta, która była silniejsza zdominowała tą drugą, która była słabsza. Niezależnie od tego, która się wcześniej w tobie obudziła.

– Zaczynam powoli rozumieć – kiwnęła głową i w zamyśleniu, jeszcze raz wszystko przeanalizowała. – Co mogę zrobić, żeby władać obiema umiejętnościami?

– To trudniejsze, ale sam do końca nie jestem pewien. U mnie tak to zadziałało... – zawahał się.

– Proszę, powiedz o co chodzi.

– To jest wewnętrzna walka, polegająca na oswojeniu obu umiejętności. Nie wiem jak mam Ci pomóc, bo u każdego to inaczej się odbywa. Nie jestem w stanie Ci pomóc, ale zostanę przy tobie i będę wspierał – uśmiechnął się delikatnie, dając tym samym blondynce więcej pewności siebie.

– Dziękuję – szepnęła.

Zamknęła oczy i zaczęło się.

☆☆☆

Grupa mająca za zadanie odnaleźć resztę smoczych zabójców znajdowała się aktualnie w mieście Hargeon. Do doliny Noel niewiele im zostało, a dokładnie to z jakieś dwie godziny drogi, a to już duży postęp. Wszyscy byli w zaskakująco dobrych humorach i mieli nadzieje, że na miejsce dotrą jeszcze przed zmrokiem, jednak pewna osóbka zażądała przerwy.

Sara stwierdziła, że skoro znajdują się w Hargeon to może szybko skoczyć do domu parę rzeczy. Reszta przystała na to, a w tym czasie postanowili się trochę rozejrzeć.

Niebieskowłosa czym prędzej pobiegła do swej małej rezydencji i pierwszą rzecz jaką zrobiła to napisała krótką wiadomość do Suty. Wyjaśniła, że przez swą głupotę ruszyli do doliny Noel i nie mogą zawrócić, gdyż wywołać to może u nich podejrzenia dlatego najlepiej, żeby Lucy się na jakiś czas ukryła. Kończąc pisać list stworzyła kulę wodną, która po chwili zmieniła się w bańkę i tam włożyła list. Następnie otwierając okno, bańka wzbiła się w powietrze i poleciała w kierunku podanym przez Sarę.

Tą sztuczkę nauczyła ją kiedyś Tommy, kiedy postanowiły do siebie pisać. Bardzo przydatna umiejętność, zwłaszcza gdy trzeba wysłać coś pilnego.

– Mam nadzieję, że mnie nie zabiją – westchnęła z nadzieją i zamykając okno, jak i później rezydencję wróciła do towarzyszy.

☆☆☆

Białowłosa piękność biegła przez las, starając się jak najszybciej dotrzeć do celu. Omijając drzewa oświetlane jedynie przez wschodzący księżyc, nie zwracała uwagi na piękno, które ją otaczało. Dla niej teraz liczył się tylko jeden cel – dostarczenie listu.

Kilka chwil temu siedząc sobie na jednym z kamieni nieopodal chatki, grała na flecie oraz delektowała się kolejną chwilą spokoju. Jej włosy, które zmieniały swój kolor podczas grania na jakimkolwiek instrumencie były wtedy czarne jak heban, a ona ubrana w granatowy kostium z elementami zbroi wyglądała prawie jak ninja. Tak się relaksując, czekała na powrót swego brata oraz ich nowej przyjaciółki z treningu.

Chwilę spokoju przerwał nadlatujący w bańce list. Od razu wiedziała kto go wysłał. Z ekscytacją chwyciła bańkę, która natychmiast pękła, a następnie przeczytała zawartość listu. Z każdym zdaniem, na jej twarzy gościł coraz większy niepokój. Sara była jej dobrą przyjaciółką i jeżeli pisze, że jej wizyta może zaszkodzić Lucy to znaczy, że była to prawda i trzeba jak najszybciej ją ukryć.

I tak Tommy ruszyła na poszukiwania. Jeżeli dobrze znała swojego brata to aktualnie znajdował się nad strumieniem. To było jego ulubione miejsce, do którego często przychodził na treningi lub medytacje.

Omijając kolejne drzewa szybko znalazła się na miejscu, jednak widząc skupienie na twarzy medytującej blondynki, nie próbowała robić hałasu. Podeszła dyskretnie do Suty i wręczyła mu list, aby mógł przeczytać.

Jego reakcja była taka sama. Wyraźnie był zaniepokojony lub zły.

– Ona zawsze coś wymyśli – warknął.

– Nie unoś się. Wystarczy, że ją dobrze ukryjemy lub na dzień opuści dolinę – odparła beztrosko, lecz nie pomyślała o najważniejszym.

– To jest wielki problem! Jeżeli ona przyprowadza ze sobą znajomych Lucy z gildii to będzie, a właściwie już jest tragedia! Przecież dwóch z nich jest Smoczymi Zabójcami, bez trudu ją wyczują – jęknął na koniec.

– Za bardzo się tym przejąłeś – mrugnęła do niego. – Mam plan. Spróbuję zająć ich na jakiś czas, mogą u nas nawet zanocować. Przyniosę tu szybko wszystkie rzeczy Lucy, żeby tamci nie nabrali podejrzeń, a ty zostaniesz z nią tu i jej przypilnujesz. Jeżeli dobrze myślę to niedługo powinna odzyskać swoją moc, prawda? – kiwnął głową. – No i wtedy będzie po sprawie. Z tego co wiem, opanowała moc Smoczego Zabójcy dość dobrze, a teraz odzyska dodatkowo swą dawną moc, więc bez trudu ukryje swoją tożsamość.

– I tak wcześniej czy później się to wyda – westchnął, a ta odparła, że to już nie jest ich problem.

Suta zerknął na nadal medytującą i skupioną dziewczynę, ale w końcu zgodził się by Tommy zrealizowała swój plan.

W tym czasie Lucy myślami była daleko od nich, a dokładnie w swoim wnętrzu. Próbowała pogodzić się ze wszystkimi błędami, smutnymi chwilami, które przeżyła. Chciała by większość zmartwień odeszła w niepamięć, a wtedy będzie mogła skupić się na połączeniu swoich nowych i starych możliwości.

Nie chciała rozstawać się z duchami, ale też nie chciała stracić mocy, bo wtedy ofiara jej mamy poszła by na marne, z resztą jej również by nie spotkała gdyby utraciła zdolności gwiezdnego maga.

Zacisnęła powieki jeszcze bardziej próbując się skupić.

Wszystko to co złe odeszło jak na razie w nie pamięć. Wykonała połowę zadania, a teraz najtrudniejsze...

☆☆☆

Młodsza Kanekawa starała się w miarę szybko znaleźć w domku, aby potem zabrać rzeczy Lucy nad strumyk. Sama z siebie na pewno by tego nie uczyniła, ale wiedziała jak los blondynki stał się ważny dla jej przyjaciółki, a teraz dla brata. Musiała to przełknąć i również coś z siebie wykazać.

Plecak położyła obok Suty i kiwnęła głową na znak, że wraca. Będzie oczekiwać gości. Suta w podzięce tylko się uśmiechnął i ponownie skierował wzrok na blondynkę.

Tommy poczuła nieprzyjemne ukłucie w sercu. Czyżby była zazdrosna?

Tak, no i co z tego? – warknęła do siebie. Nie mogła dopuścić do siebie myśli, że jej brat mógłby kiedyś się zakochać i ożenić, chociaż miała świadomość, że to wcześniej czy później może nastąpić. Bała się samotności. Z tą myślą pomknęła przed siebie.

Natomiast Suta bił się ze swoimi uczuciami. Lucy sprawiła, że otworzył się na innych. Wcześniej rozmawiał tylko z Tommy lub Sarą, jeżeli trzeba było załatwić sprawę w mieście, w tym celu jego siostra się tym zajmowała, a on jak idiota ukrywał się pośród drzew.

Nie powiedziałby, że zakochał się w niedawno poznanej dziewczynie. Nie to nie było to. Jak mógł nazwać to uczucie? Zachwyt, podziw?

– Nad czym tak myślisz? – zapytała niespodziewanie Heartfilia.

Suta, aż podskoczył. Z wielkim zaskoczeniem spojrzał na dziewczynę, zastanawiając się kiedy ta skończyła medytować. Nie chcąc się przejmować tym drobiazgiem zapytał o powodzenie.

– I jak poszło?

– Wspaniale! – krzyknęła z radości i szybko podnosząc się z ziemi, chwyciła za pierwszy klucz. Wkładając go do wody, zawołała: – Otwórz się bramo Wodnika! Aquarius!

Ze złotej poświaty wynurzyła się jak zawsze zdenerwowana syrena, lecz widząc zapłakaną Lucy zdziwiła się i powstrzymała się przed wodnym atakiem na swoją właścicielkę.

– Aquarius! – zawołała szczęśliwa Lucy i rzuciła się niebieskowłosej na szyje. – Bałam się, że cię już więcej nie zobaczę – szepnęła po chwili.

– Głupia – mruknęła zawstydzona i niczego nieświadoma syrena. – Wystarczyło mnie przywołać.

Blondynka nic nie odpowiedziała. Wolała nie mówić Aquarius o małym... „wypadku", gdyż to tylko by ją zdenerwowało – mimo, że nie była to wina Lucy.

Tą piękną chwilę przerwał im Suta, którą chcąc zwrócić na siebie uwagę, odchrząknął:

– Cieszę się z twojego szczęścia Lucy, ale musimy zająć się innym problemem.

Obie dziewczyny spojrzały pytająco, domagając się odpowiedzi.

– Twoi przyjaciele tutaj idą. Niestety ktoś ma niewyparzony język – westchnął.

Na twarzy Lucy pojawiło się przerażenie i nie wiedząc co począć przeprosiła Aquarius i odwołała ją, a na jej miejsce wezwała Gemini. Dwa duszki zaraz znalazły się obok niej i na jej prośbę połączyły się z nią dając jej nowo przybrany wygląd.

Suta z podziwem obejrzał jej nowe wcielenie. Włosy zmieniły swój odcień na podobieństwo koloru włosów Suty i jego siostry, lecz oczy zmieniły kolor na złotej. Z twarzy nic się nie zmieniła, gdyż Gemini nie potrafiły same stworzyć nowego wyrazu. Na miejsce jej ciuchów pojawiła się czarna peleryna z kapturem, który mimo wszystko odsłaniał jej twarz. Dziewczyna, aby temu zaradzić, sięgnęła do torby i wyjęła rolkę bandaży, a następnie owinęła ją wokół swojej szyi i naciągnęła na twarz.

– No i jak? – zapytała. Chłopak jeszcze raz zmierzył ja wzrokiem i upewniając się, że jej nie wyczują, powąchał ją.

– Masz inny zapach. Czy to przez te duszki? – kiwnęła głową. – Muszę Cię pochwalić. Idealnie przebranie! Ale skoro odzyskałaś już moc to nie powinnaś się już ukrywać.

– Wiem, ale zdziwiło by ich to, gdyby mnie teraz, w tym miejscu zobaczyli.Trzeba założyć, że Sara naprowadziła moich przyjaciół tu, bo chciała przedstawić im kolejnych Smoczych Zabójców. Gdyby się dowiedzieli, że ja tu byłam mogło by dojść do nieporozumienia. Wolę uniknąć kłopotów – wyjaśniła Lucy. – Po za tym boję się ich reakcji. Gdyby się dowiedzieli, że też jestem Smoczym Zabójcą to byłaby to katastrofa! Pamiętam jego słowa – pomyślała o zdziwionej i rozbawionej minie Natsu, który kiedyś usłyszał to pytanie.Westchnęła i pokręciła głową. – Wolę to przemilczeć, więc od teraz nazywam się Culy Iliheart.    

  ✪ Gwiazdka/ Komentarz? ✪  

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro