Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 40 - Nowy temat

- Lucy co się stało? – zapytała Levy z przejęciem.

Gestem dłoni zaprosiła swą przyjaciółkę do środka, a następnie skierowała ją do swojego pokoju. Usiadły obie na łóżku i zanim jeszcze zaczęły rozmawiać, niebieskowłosa przyniosła coś na przegryzienie.

- Więc? Mów co się stało?

- No, bo... - załkała. – To wszystko wina Natsu! On jest tępy, lekkomyślny i niczego nie rozumie!

Lucy zaczęła od początku. Wyjaśniła, że niecałe półtora tygodnia temu Natsu wyznał jej miłość i związku z tym, że blondynka miała mętlik w głowie, nie wiedziała co powiedzieć to poprosiła o jeden dzień na przemyślenie wszystkiego. Niestety, gdy owy dzień nastał coś ją złapało i nie była w stanie funkcjonować przez cały dzień. Nieumyślnie odwołała go i pewnie sobie pomyślał, że go odrzuciła, a dzisiaj zrobił jej z tego awanturę.

- Nie mogę uwierzyć, że to zrobił! – krzyknęła zaskoczona Levy.

- A ja nie mogę uwierzyć, że pomyślał sobie coś takiego – odpowiedziała smutno. – Powiedziałam mu, że prędzej bym się zabiła niż bym go odrzuciła. Levy ja go kocham.

- Zabiję gnoja, a jeśli nie ja to któraś z dziewcząt. Pomyśl sobie co Erza zrobi jak się dowie.

- Niczego się nie dowie, bo ty jej o tym nie powiesz ani żadnej z dziewcząt. Obiecaj mi to – powiedziała ocierając łzy z kącików ust.

- Nic nie powiem, ale co ty zamierzasz zrobić? – zgodziła się niechętnie.

- Udać, że nic się takiego nie wydarzyło i zająć się swoimi sprawami. Mam jeszcze jedną prośbę do ciebie - powiedziała Lucy i wyjaśniła czy nie mogła by znaleźć jakiś informacji o smoczych zabójcach. Od razu dodała, że to nie ma nic wspólnego z Natsu. To jest osobny temat i musi dowiedzieć się o nich jak najwięcej.

- Nie ma sprawy – odpowiedziała jej przyjaciółka. – Myślę, że w archiwum gildii znajdę coś ciekawego. Nie jestem pewna, ale chyba coś już czytałam – zamyśliła się, a po chwili zapytała. – A mogę wiedzieć czemu cię ten temat interesuje?

- Na razie nie mogę nic powiedzieć, ale muszę jeszcze koniecznie porozmawiać o tym z mistrzem – dodała blondynka i wtedy przedstawiła tą sprawę jako poważną rzecz, ale nie chciała zdradzać szczegółów. To wszystko było dość skomplikowane. – A mam jeszcze małą prośbę do ciebie.

- Jaką?

- Czy mogłabyś mnie przenocować na dwie, trzy noce i nic nie wspominać o moim miejscu pobytu?

- Nie chcesz go widzieć, prawda?

- To nie... - westchnęła i przyznała racje niebieskowłosej. – Nie chcę na razie o tym myśleć.

***

Natsu wszedł szybko do gildii rozejrzał się w poszukiwaniu jednego osobnika. Zastał go siedzącego na ławce w towarzystwie Juvii. Podszedł do niego, chwycił za rękę i odparł:

- Pożyczam go na chwilę!

- Co? – zapytał Gray ciągnięty przez Natsu na zewnątrz. – Czego chcesz? – warknął, gdy znaleźli się na miejscu.

- Rady – odparł smutno, na co Gray spojrzał na niego zdziwionym wzrokiem i uspokoił się.

- Czy to ma coś wspólnego z tą awanturą, którą rano zacząłeś?

- Tak, jestem totalnym debilem. Upokorzyłem się przed całą gildią i jeszcze straciłem miłość swojego życia – jęknął.

- Masz na myśli Lisannę?! – zaskoczyło go to. Natsu spojrzał na niego z grymasem i pokręcił głową.

- Nie, to nie Lisanna. Chodziło mi o Lucy, bo z nią też się pokłóciłem i ją straciłem – złapał się za głowę. – Nie mam pojęcia co robić.

- Wiesz, ja ci się nie dziwie. Sam w tej sytuacji miałbym nieźle pomieszane w głowie, ale myślę, że powinieneś zrobić wszystko, aby ci wybaczyła i co najważniejsze uwierzyła w twoją miłość. Tak jej namieszałeś, że mogłeś tym samym stracić jej zaufanie.

- Postaram się! Zrobię co w mojej mocy! Muszę ją odzyskać! Ale się napaliłem! – wykrzyknął zmotywowany, na co Gray się zaśmiał i życzył mu powodzenia.

Natsu od razu ruszył w obranym przez siebie kierunku zostawiając Graya samego. W końcu miał plan, aby odzyskać miłość Lucy.

***

Niebieskowłosa Mcgarden ruszyła do archiwum Fairy tail, mając zamiar poczytać coś o smoczych zabójcach tak jak ją o to prosiła Lucy. Bardzo była ciekawa na co te informacje przydadzą się jej koleżance, jednak nie lubiła wtykać nosa w nie swoje sprawy dlatego, więcej nie drążyła tego tematu. Złapała książkę, którą ostatnio czytała i usiadła wygodnie przy stole, a następnie zanurzyła się w lekturze.

Książka dotyczyła smoczych zabójców. Wszyscy otrzymali swoją moc od smoków, dzięki lacrimie lub nauczyli się jej od innego smoczego zabójcy. Istniało wiele rodzajów smoczych zabójców. Levy znała tylko kilku m.in. Natsu, Wendy, Laxusa i Gajeela. Oni posługiwali się czterema rodzajami, a było ich wiele. Za przykład weźmy ognistego smoczego zabójcę, Natsu Dragneela. Posługiwaniem się ogniem nauczył się od swego ojca Igneela, jednak nie wiadomo co się z nim stało. Tak samo było z pozostałymi smokami i nikt nie miał pojęcia co się z nimi stało oraz w jakich okolicznościach zniknęły.

Levy przejrzała wiele książek i mało co znalazła o smoczych zabójcach. Nie wiele było o nich wiadomo, więc można było się spodziewać, że w książkach też mało co znajdzie. Zrezygnowana odłożyła książkę na miejsce i usiadła na ławce. Po chwili zajrzał do niej Gajeel i pomachał do niej. Ona również mu odmachała. Zaskoczyło ją to spotkanie, ale także uszczęśliwiło.

- Cześć mała, co tam porabiasz?

- Lucy poprosiła mnie, abym poszukała jej czegoś o smoczych zabójcach – zignorowała jego uwagę na temat jej wzrostu.

- O smoczych zabójcach? A co chciała wiedzieć?

- Sama nie wiem – westchnęła. – Niczego konkretnego nie powiedziała.

- Może lepiej będzie jak razem czegoś poszukacie – odparł, a Levy stwierdziła, że tak będzie najlepiej.

Mcgarden wstała i zaczęła szperać na jednej z półek, natomiast Gajeel przez chwilę milczał i się jej przyglądał. W końcu zapytał:

- Miałabyś ochotę wybrać się ze mną na misję?

- Z tobą? – spojrzała na niego zaskoczona i szybko dodała: - A na jaką konkretnie?

- Może uznasz to za zwykły zbieg okoliczności, ale właśnie dotyczącą znalezienia jednego ze smoczych zabójców.

- Ciekawe... - uśmiechnęła się. – Mów dalej.

- Co mam mówić? Nie mam pojęcia jakiego mamy szukać zabójcy smoków ani po co. Powinniśmy się wszystkiego dowiedzieć u zleceniodawcy.

- A kim on jest?

- To jeden z byłych członków rady.

***

Trzymając wielki bukiet kwiatów, Natsu wkroczył niepewnie do gildii i starając się ignorować zdziwione spojrzenia gapiów szukał pewnej osoby. Ujrzał gdzieś koło baru kręcącą się Lisannę, więc podszedł do niej niepewnie i zapytał:

- Lisanna widziałaś gdzieś może Lucy?

- Nie – odpowiedziała oschle, na co Natsu podrapał się po głowie i mruknął:

- Przepraszam.

- Przepraszasz mnie za to, że skrzywdziłeś Lucy czy, że zachowałeś się jak dupek?

- Za to i za to? – odparł niepewnie.

- Niech ci będzie, ale te kwiaty to mam nadzieje, że nie dla mnie.

- Właściwie to były dla Lucy... - Lisanna się uśmiechnęła. – Co? – nie wiedział o co chodzi białowłosej.

- Duży ten bukiet i bardzo dobrze. Niestety nie widziałam nigdzie Lucy. Może wróciła do domu?

- Już tam byłem i pusto – westchnął i rozejrzał się ponownie po gildii. Po chwili krzyknął do pozostałych członków: - Hej, towarzystwo! Widział ktoś Lucy?

- A co masz dla niej kwiaty? – zaśmiali się niektórzy, a Natsu poważnym tonem odpowiedział, że tak. Wszyscy naraz zamilkli, a dopiero po chwili namysłu odpowiedzieli, że jej nie widzieli. Różowowłosy westchnął i rzucił kwiaty na stół, po czym położył się na ławce i czekał.

- Natsu jeśli będziesz tak leżał to nic nie zdziałasz – westchnęła Lisanna.

- Nie mam pojęcia gdzie ona jest. Nawet nie jestem w stanie jej wyczuć i to dziwne – podniósł się gwałtownie. – Nie jestem w stanie jej wyczuć, bo możliwe, że zamaskowała swój zapach.

- Coś takiego jest możliwe?

- Oczywiście, ale to umiejętność mają zazwyczaj zabójcy smoków, ale nie jestem pewny.

- A może gdzieś poszła na dłuższy spacer i jej zapach się po prostu rozwiał? – podpowiedziała dziewczyna.

- To też możliwe i to jest już bardziej prawdopodobne – wstał i wziął kwiaty. – Przejdę się po mieście i spróbuję ją wyczuć. Dzięki Lisanna! – pomachał jej i pobiegł w kierunku wyjścia.

W tym samym czasie Lucy przebywała w Fairy Hills w pokoju Levy. Przeglądała po kolei książki znajdujące się na półkach, które zajmowały dosłownie cały pokój. Istna biblioteka! Taki wystrój bardzo spodobał się Lucy.

- „Ciekawy sposób na udekorowanie pokoju" – stwierdziła. Usiadła na łóżku i błądziła wzrokiem po pokoju. Posmutniała na myśl o swoim egoizmie wobec Natsu. Jeśli naprawdę mu na niej zależało to pewnie teraz jej szukał, a ona głupia się ukrywała, jednak nie chciała na razie zawracać sobie głowy tą sprawą. Musiała teraz zająć się czymś innym.

Tuż wieczorem Levy przekazała Lucy, że jedzie na misje z Gajeelem i Lily'm z samego rana. Opowiedziała czego dotyczy ta misja, na co blondynka wyraźnie się zaniepokoiła. Miała złe przeczucia co do tej misji, jednak nie ważyła się o tym podzielić z przyjaciółką. Reszta wieczoru minęła im spokojnie i nim się obejrzały było już bardzo późno. Wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy Lucy dostała od Virgo, która była tak miła, że poszła po nie do jej mieszkania. Obie się umyły i położyły spać, aby być przygotowanym na kolejny dzień.

Z rana Levy szybko się zebrała i nie chcąc budzić blondynki napisała krótki liścik i opuściła swoje mieszkanko. Ruszyła żwawym krokiem na dworzec gdzie umówiła się z Gajeelem i z Lily'm. Oni już na nią czekali i powitali ją z uśmiechem.

- Gotowa? – zapytał czarnowłosy.

- Ja owszem, a ty? – wskazała na pociąg, na co chłopak zrobił kwaśną minę.

- Myślę, że tak. Na szczęście to tylko dwie godziny.

- A w jakim konkretnie miejscu to jest?

- Musimy się udać do rady magicznej i od nich wziąć adres – rzekł Gajeel, a Levy kiwnęła głową.

Po chwili podjechał ich pociąg, a oni zabierając swój bagaż zajęli jeden z przedziałów i ruszyli.

Na miejscu rada nie przyjęła ich zbyt ciepło. Nadal uważali, że to muchy z Fairy tail, które potrafią tylko narobić kłopotów, więc nie odnosili się wobec nich zbyt łagodnie.

- Czemuż przybyliście? – zapytał oschle jeden z radnych.

Niebieskowłosa wzięła głęboki oddech i powiedziała:

- Proszę nam wybaczyć tą niezapowiedzianą wizytę, jednak przybyliśmy, aby uzyskać adres jednego z byłych radnych. Na tym zleceniu jest napisane, że tu powinniśmy otrzymać adres – wyciągnęła ze swej torby kartkę ze zleceniem i podała ją radnemu. Ten w namyśle przyglądał się kartce, a następnie westchnął:

- To zlecenie zostało napisane przez mojego dobrego przyjaciela, który niestety zmarł kilka dni temu.

- Bardzo nam przykro z pańskiej straty, jednak co mamy zrobić z tym zleceniem?

- Z tego co mi wiadomo chciał zapisać dzieje smoczych zabójców, a zwłaszcza jednego.

- Jakiego konkretnie?

- Gwiezdnego Zabójcy Smoków.

  ✪ Gwiazdka/ Komentarz? ✪  


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro