Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 39 - Powód

– Lucy, kocham Cię! – wykrzyczał słowa dobiegające prosto z jego serca. Słowa, które zamierzał powiedzieć już dawno temu, ale dopiero teraz zdołał zebrać się na odwagę. Cierpliwie czekał na jej reakcje.

Oszołomiona blondynka słysząc to zarumieniła się i szybko odwróciła się, bowiem nie chciała, aby widział jej wielki rumieniec. Jednak po chwili zdołała na niego spojrzeć i mruknęła:

– Jak możesz mnie tak zawstydzać. Teraz nawet nie wiem co powiedzieć.

– Powiedz mi, co do mnie czujesz?

Lucy miała mieszane uczucia co do niego. Nie była w stanie myśleć o nim jak o przyjacielu, ale też nie umiała sobie wyobrazić tego, że istniał ktoś kto jest w stanie ją pokochać. Nie chciała też, aby żałował tego związku dlatego zapytała się czy może dać jej dzień na przemyślenie tego wszystkiego.

– Oczywiście. Ja będę czekać, nawet jeśli miałoby to trwać wieczność, ale mam nadzieje, że nie będzie – uśmiechnął się, a blondynka to odwzajemniła.

Słońce już zaszło, więc Natsu postanowił odprowadzić dziewczynę do domu. Teraz skoro już zna jego uczucia to zrobi wszystko, aby jej pokazać jak bardzo mu na niej zależy.

Jak już znaleźli się na miejscu to na chwilę się zatrzymali i oboje jeszcze porozmawiali, dopóki pogawędka nie zeszła na temat misji. Lucy przypomniała sobie, że zbliża się termin zapłaty czynszu, a mistrz nie wspominał kiedy dostaną nagrodę za powstrzymanie mieszkańców Chandler. Natsu zaproponował dziewczynie krótką misję, aby mogła spłacić czynsz. Dodał jeszcze, że zabierze ze sobą Happiego – nie chciał, żeby misja we dwoje wprawiła Lucy w zakłopotanie. Ta przystanęła na to i poprosiła chłopaka o wybranie misji, ustalili także, że na misję się wybiorą pojutrze. Po tym pożegnali się i Lucy weszła do swojego mieszkania, natomiast Natsu udał się wolnym krokiem do swej chatki.

☆☆☆

Następnego dnia różwowowłosy razem ze swym skrzydlatym przyjacielem udali się do gildii w zaskakująco dobrym humorze. Reszta członków, którzy przebywali w budynku również przyjęli ich z uśmiechem, jednak nikt nie domyślał się co jest powodem ich szczęścia. Natsu oczywiście nic nie wspomniał Happiemu o wyznaniu, jednak jeśli on miał dobry humor to kotek również.

Oboje podeszli do tablicy z ogłoszeniami misji i po kolei przeglądali każdą. Chcieli krótką, prostą i dobrze płatną misje, aby Lucy mogła spłacić czynsz. Oni mieli wystarczająco pieniędzy na życie, więc nie ma potrzeby, aby blondynka dzieliła się z nimi nagrodą. Idą na misje tylko z przyjemności.

Do gildii schodziły się kolejne osoby m.in. Elfman i jego młodsza siostra Lisanna, która widząc Natsu przy tablicy podeszła do niego z uśmiechem na ustach i się przywitała:

– Cześć Natsu, cześć Happy! Na misje się wybieracie?

– Aye! – odpowiedział jej kotek i dodał, że idą razem z Lucy.

– Może kiedyś też się razem wybierzemy? – zaproponowała, a Natsu spojrzał na nią zaniepokojony. – Coś się stało?

– Nie! Oczywiście, że nie – zaśmiał się nerwowo. Nie był pewny czy wyprawa z Lisanną sam na sam byłaby dobra, gdyż obawiał się, że ktoś może się zrobić zazdrosny i jego miłość się posypie. Owszem czuł coś do Lisanny, ale to raczej była tylko miłość jak między bratem a siostrą. Nic więcej ich ze sobą nie łączyło. Tak przynajmniej myślał Natsu. – Może kiedy indziej Lisanna. – odparł nieco spokojniej, a ta kiwnęła i poszła do swojej siostry, która już od rana urzędowała w gildii.

W tym samym czasie w innym miejscu, Lucy stała przed lustrem wyraźnie zaniepokojona. Czuła się nieco dziwnie i raczej wątpiła by to było zwyczajne przeziębienie.

– Niemożliwe – szepnęła i jeszcze raz przyjrzała się sobie. Wyraźnie zaszły w niej jakieś zmiany, ale dokładnie jakie, tego już nie wiedziała. Obawiała się, że to co miało się z nią stać zaczyna się objawiać. Szybkim ruchem chwyciła za pierwszy lepszy klucz i przyzwała ducha. Przed nią pojawił się Cancer i na jego widok w pewnym sensie jej ulżyło. Skoro już go przywołała to zapytała się czy nie ma ochoty zrobić jej jakiegoś fajnego warkocza. Po skończonej pracy, duch wrócił do swego świata, a Lucy już spokojna postanowiła wybrać się do gildii.

Nim weszła, nie wiadomo jakim cudem usłyszała rozmowę Natsu z Lisanną, którzy stali przy tablicy z misjami.

Jak z tej odległości mogę ich słyszeć?! – pomyślała zaskoczona i mocno zmartwiona tym faktem. Najlepiej od razu poszłaby z tym do mistrza, ale nie była pewna czy TO już się zaczęło czy to po prostu wyobraźnia płata jej figle. – „Najlepiej z tym jeszcze poczekać." – stwierdziła i gdy Lisanna odeszła to Lucy już znacznie pewniejszym krokiem podeszła do Natsu i spytała:

– Hej, wybrałeś już jakąś?

– Nie mam pojęcia jaka by ci odpowiadała – stwierdził drapiąc się po głowie.

– Mnie to w sumie obojętne. Ważne by starczyło na czynsz oraz byśmy się jakoś podzielili nagrodą.

– O daj spokój! – machnął ręką. – Mamy wystarczająco dużo pieniędzy, więc nie musimy się dzielić. Chcemy po prostu dobrze się bawić, a nagroda będzie dla ciebie.

– Tak nie może być! Będę się z tym źle czuła, jeśli zgarnę całą nagrodę dla siebie. Wybierzmy taką, abyśmy podzielili sprawiedliwie – powiedziała stanowczo i nim Natsu zdążył coś powiedzieć ta dodała, że nie chce słyszeć sprzeciwu.

W tym momencie oboje poczuli intensywny zapach ciasta jabłkowego.

– Natsu, czujesz? – zaciągnęła się przyjemnym zapachem.

– Szarlotkę? Pewnie! – uśmiechnął się, natomiast Happy dziwnie na nich spojrzał.

– Ja nic nie czuje, a przecież mam dobry węch – żalił się kotek, ale po chwili poczuł zapach owego ciasta, gdy z kuchni wyszła Mira z wielką szarlotką, która służyła jako tort dla jednego z członków gildii.

– Kto obchodzi urodziny? – zapytała Lucy, natomiast Natsu pokręcił głową i odparł:

– Jeden z członków, ale nie znam gościa – wzruszył ramionami i skupił się na wybraniu zlecenia.

– Chodź zobaczymy, nie bądź taki – pociągnęła za sobą chłopaka i oboje w ten sposób przyłączyli się do zabawy, która trwała do późnego wieczora.

Magowie się bawili, śmiali, tańczyli i pili jak prawie każdego wieczora. Lucy powoli się zbierała i jak się spodziewała Natsu chciał ją odprowadzić, jednak ta poleciła, aby wybrał zlecenie i przyszedł do niej do domu.

– Poradzisz sobie? – zapytał się.

– Do domu trafię, więc się nie martw – uśmiechnęła się i pomachała do Natsu, który jeszcze chwilę ją obserwował jak ta się oddala. W końcu ze zrezygnowaniem podszedł do tablicy i wybrał pierwszą lepszą misję i sam wrócił do domu.

☆☆☆

Lucy po powrocie do domu sięgnęła do szkatułki po kartkę papieru i piórem zaczęła spisywać wszystkie zmiany, które w niej zaszły tego dnia. Zwróciła uwagę nawet na najmniejsze szczegóły zachowania i odczucia. Wiedziała, że coś było z nią nie tak i doszła tylko do jednego:

– Ze mną jest już koniec – zaszlochała i położyła głowę na biurku. Gdy już się wypłakała schowała trochę mokrą przez łzy kartkę do szkatuły, gdzie kiedyś leżały listy do jej mamy. Teraz wszystkie trafiły do swej właścicielki, która na całe szczęście żyła. Następnie Lucy udała się do łazienki, gdzie miała nadzieje, że kąpiel da jej pewne ukojenie, jednak to jak się później okazało, nie pomogło.

Zasmucona walnęła się na łóżko i starała się zasnąć, jednak zdołała usnąć dopiero nad ranem, a dwie godziny później odwiedził ją Natsu.

– Wybacz Natsu, ale chyba nie zdołam iść dzisiaj na misję – szepnęła.

– Chyba się nie wyspałaś, prawda? – kiwnęła głową i widział, że jest jakaś dzisiaj dziwnie zgaszona. – Trudno, spędzimy ten dzień nieco w mniej aktywny sposób – uśmiechnął się, jednak z jej strony nie zaznał cienia uśmiechu. Został jedynie smutny wyraz twarzy.

– Proszę, zostaw mnie samą. Nie czuję się zbyt dobrze – mruknęła niewyraźnie .

– Przeziębiłaś się?

– Nie wiem.

– Może czegoś potrzebujesz? Zająłbym się tobą – powiedział, jednak jego chęci zostały odrzucone.

– Natsu przepraszam, ale chcę zostać sama – po tych słowach delikatnie zamknęła drzwi, a następnie załkała.

Mimo, że Natsu to słyszał nic nie zrobił. Skoro chciała zostać sama to tak będzie. Zdał sobie sprawę, że powodem jej zachowania była odpowiedź na jego wyznanie. Minął dzień, a tyle potrzebowała czasu by sobie to przemyśleć. Jego miłość została odrzucona i on sam również.

Zgaszony niczym świeca, wrócił wolnym krokiem do swego przytułku i tam pozostał aż do końca dnia.

Przez kolejny tydzień również nie wychodził z domu, lecz w końcu Happy zmusił go, aby zawitał chociaż na chwilę do gildii. Wszyscy się o niego martwili, byli też zdziwieni jego nagłym zachowaniem, lecz nikt nie mógł się domyślić co tak naprawdę go dręczy.

Lucy również po kilku dniach wydobrzała i zawitała do gildii. W towarzystwie swych przyjaciół zachowywała się normalnie, a swą nieobecność usprawiedliwiła chorobą.

– Gdzie Natsu? – zapytała w końcu.

– Nie było go w gildii przez cały tydzień – odpowiedziała Erza. – Z tego co mi wiadomo żadnej misji nie brał – Lucy na te słowa wyraźnie się zaniepokoiła. Czyżby jego nieobecność była spowodowana jej zachowaniem?

Po chwili owa osoba pojawiła się w wejściu. Wolnym krokiem podeszła do baru i poprosiła Mirę o sake.

– Coś się stało? – zapytała zaniepokojona Mira.

– Doła mam – odparł i gdy dziewczyna podała mu kieliszek to na raz wszystko wypił.

Lucy stała z boku i cały czas go obserwowała. Zaskoczona była jego zachowaniem. Wydawał się teraz zgaszony, przymulony, przybity. Wszystkie smutne i negatywne uczucia go otaczały. Nie było widać cienia jego dawnego uśmiechu.

Gdy opróżnił kieliszek, wstał i podszedł do tablicy z ogłoszeniami, gdyż tamto zlecenie gdzieś zapodział. Po chwili podeszła do niego równie jak blondynka, zaniepokojona Lisanna.

– Natsu co ci się stało? Jesteś jakiś... – szukała odpowiedniego słowa. – ... inny.

– O to nowy ja! – burknął.

– Co się stało?

– Nie wtrącaj się – warknął.

– Widzę, że dzieje się coś z tobą nie dobrego. Chcę ci pomóc – chciała go dotknąć, lecz jej na to nie pozwolił.

– Nie potrzebuję niczyjej pomocy! – krzyknął zdenerwowany i wyrwał się, a następnie opuścił gildię.

Lucy szybko ruszyła za nim podobnie jak Lisanna. Obie zdołały go dogoniły.

– Co się z tobą dzieje?! – krzyknęły obie naraz.

–Ty dobrze wiesz co się stało. Ja już to zrozumiałem, więc daj mi święty spokój! – warknął do Lucy, która nie miała zielonego pojęcia o co mu chodzi.

– Wyjaśnij mi, bo ja nie rozumiem – odpowiedziała mu.

– Tamtego dnia dałaś mi do zrozumienia wyraźnie, że mnie nie potrzebujesz i mam się odczepić – krzyknął na nią.

– Nie to miałam na myśli! Źle się tamtego dnia czułam. Chciałam zostać sama i odpocząć! Nie chciałam, żebyś się mną opiekował, bo nie było takiej potrzeby! – między nimi napięcie rosło w zastraszającym tempie, a Lisanna stojąca obok chciała jakoś ich uspokoić, jednak wiedziała, że gdyby się wtrąciła to tylko by pogorszyła sprawę.

– Nie musisz już udawać. Daj spokój.

– Z czym?

– Ze mną i z moją miłością – odpowiedział, a blondynka szybkim ruchem dała chłopakowi prawego sierpowego. – Pomogło ci? – odparł beznamiętnie.

– Nie! – krzyknęła, a z jej oczu zaczęły spływać łzy. – Nadal nie rozumiem co ci się stało! Już mnie nie kochasz?! Odwidziało ci się?!

– Co?! – Lisanna nie wytrzymała i sama wbiła sierpowego chłopakowi. – Co ty jej zrobiłeś?!

– Co ja zrobiłem?! Sama mi dała kosza! – krzyknął.

– Nigdy bym tego nie zrobiła! Prędzej bym się zabiła niż miałabym cię odrzucić! – powiedziała Lucy i to były jej ostatnie słowa nim uciekła z miejsca kłótni.

Białowłosa wygarnęła trochę Natsu, że nie zachował się jak mężczyzna i zostawiła go samego. Wróciła do gildii mając nadzieje, że ten głupek przemyśli swoje zachowanie. Natomiast Natsu stał tam w miejscu zupełnie zbity z tropu.

Zdał sobie sprawę, że właśnie popełnił największy błąd swojego życia. Nie dość, że upokorzył się przed całą gildią i Lisanną, to jeszcze stracił miłość swojego życia.

– Jaki ze mnie debil! – wrzasnął.

☆☆☆

Zrozpaczona Lucy biegła ile sił w nogach do Fairy Hills gdzie miała nadzieje znaleźć pocieszenie wśród swoich koleżanek. Została odrzucona przez mężczyznę, którego kochała. Myśląc, że ona go tamtego dnia odrzuciła, zranił ją boleśnie. Rana, którą miała w sercu możliwe, że była nieuleczalna – nigdy się nie zagoi.

Zapukała kilka razy w drzwi i pierwsza osoba, która jej otworzyła to była Levy. Zaskoczona niebieskowłosa widząc stan swojej przyjaciółki, zaprosiła ją do swego pokoju i tam odbyły wspólną rozmowę. 

  ✪ Gwiazdka/ Komentarz? ✪  


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro