Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

5. Rodział " Miłość Do Człowieka"

Tym razem wstałem z samego rana i usłyszałem jak ktoś krzyczał na Sasuke, a on z tego nic nie robił, tylko stał i słuchał z smutkiem na twarzy. Ja nadal udawałem że śpię, do pługi nie usłyszałem, jak tem ktoś udeżył sasuke, odwruciłem się i zobaczyłem jak z nosa Sasuke leci krew, a obok niego stoi ta kobieta, która mnie pilnowała, kiedy Sasuke tajemnice zniknoł.
- nie będzie mi jakiś głupek roskazywał! - krzyknęła na niego, on podniósł głowę i uśmiechnął sie szeroko.
- mocniej nie potrafiłaś mnie udeżyć - jego głosie było słychać ironię, ona tylko do niego podeszła i jusz miała go udeżyć.
- dosyć tego! - krzyknołęm na nią i złapałem ją w rękę zanim ta dotknęła Sasuke. 
- o Boże... Weż idz spać potworze.... to nie twoja sprawa! - po tych słowach miałem ochotę złamać jej tą rękę, którą trzymałem do puki, gdy nie poczułem jak sasuke się do mnie przytula. Puściłem jej rękę i popchnęłem ją do tyłu.
- wynocha... Jusz!! - warknełem na nią, a ona jak żałowanie, wybiegła z pokoju. Jedną ręką tuliłem czarnowłosego do siebie, a drugą głaskałem go po głowie.
- dzięki... Naruto - spojżałem na niego i zobaczyłem u niego letki uśmiech.
- choć... Wytrę ci tą krew i opatrzę nos - tak jak powiedziałem, to tak zrobiłem .
- ah!... Morze delikatniej!... Młotku -  rzekł z złością na twarzy. Spojżałem na niego trochę zdenerwowany.
- a co ty, że porcelany? - moim głosie było słyszeć ironię, co go trochę zdenerwowało
- no nie... Ale z kamienia też nie jestem - dokończy z irytacją na twarzy. Ja tylko się uśmiechnęłem i robiłem swoje.
- proszę... Skończyłem... Było tak marudzić - Na jego twarzy pojawiała się niewielka złość, a ja tylko się uśmiechłem i pocałowałem go w czubek nosa.
- czemu tak się o mnie troszczysz... przeciesz też biere uciał w twoim porwaniu - trochę po smutniał.
- ale nie jesteś tacy ja oni- w moim głosie było słychać zawstydzenie.
- tacy?... Czyli jacy. -  trochę poczekał na odpowiedź, bo ja tylko patrzyłem w jego piękne oczy.
- nie nazywasz mnie potworem i zawsze jesteś dla mnie miły... I nie dopuszczam sobie do myśli, gdyby... coś Ci się stało. - poczułem jak na mojej twarzy pojawiają się rómięnce.
-... Ja... Ja też bym nie zniósł, gdyby coś Ci się stało - popatrzał szypko na ścianę, a ja nie mogłem potrzymać uśmiechu. Przytuliłem go mocno do siebie i pocałowałem go w czoło i spojżałam na niego z uśmiechem.
- ale wież że zaszczyki ci nie odpuszczę - odrozu zmieniłam wyraz twarzy. 
- dobra... Eh - dałem mu rękę zirytowany, jak jusz skończył, znów posmarował mi miejsce ukłucia. Potem wsiął moją rękę i letko pocałował. Gadaliśmy chwilę i graliśmy w różne gry.
- Naruto - zapytał letko zaniepokojony.
- coś się stało? - byłem przestraszony jego miną.
- kiedyś pytałeś mnie,czemu ciągle się spiżniał... Więc... Jestem gotowy ci powiedzieć prawdę ale... Obiecaj że nikomu nie powiesz... Proszę - tylko się uśmiechnęłam i kiwnąłem głową na zgodę.
- więc tak... -
 
Po opiedzeniu Naruto prawdy
         ( skrócie : sasuke się spużniał,  ponieważ jakiś koleś go zaczepiał, wyzywał, bił i kazał mu robić za niego wszystko i groził że zrobi krzywdę Naruto jeśli go nie posłucha) :)

Gdy Sasuke powiedział mi prawdę , nic nie odpowiedziałem, patrzałem tylko na jego smutną twarz. Byłem tak zły że nie mogłem mu pomuc, gdy trochę się uspokoiłem, przytuliłem go mocno do siebie, a on zaczoł płakać
- cii... To nie twoja wina...-prubowałam go uspokoić, zanim się obejżyłem ten Drań zasnoł, więc wziołam go na ręce i położyłem powoli na łóżko. Ja tylko usiadłem obok niego i powoli ogarnełem jego włosy z twarzy. Patrzyłem jak śpi, był wtedy taki słotki i uroczy, a sam położyłem się na podłodze i zasnęłam z uśmiechem za twarzy.



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro