5. Rodział " Miłość Do Człowieka"
Tym razem wstałem z samego rana i usłyszałem jak ktoś krzyczał na Sasuke, a on z tego nic nie robił, tylko stał i słuchał z smutkiem na twarzy. Ja nadal udawałem że śpię, do pługi nie usłyszałem, jak tem ktoś udeżył sasuke, odwruciłem się i zobaczyłem jak z nosa Sasuke leci krew, a obok niego stoi ta kobieta, która mnie pilnowała, kiedy Sasuke tajemnice zniknoł.
- nie będzie mi jakiś głupek roskazywał! - krzyknęła na niego, on podniósł głowę i uśmiechnął sie szeroko.
- mocniej nie potrafiłaś mnie udeżyć - jego głosie było słychać ironię, ona tylko do niego podeszła i jusz miała go udeżyć.
- dosyć tego! - krzyknołęm na nią i złapałem ją w rękę zanim ta dotknęła Sasuke.
- o Boże... Weż idz spać potworze.... to nie twoja sprawa! - po tych słowach miałem ochotę złamać jej tą rękę, którą trzymałem do puki, gdy nie poczułem jak sasuke się do mnie przytula. Puściłem jej rękę i popchnęłem ją do tyłu.
- wynocha... Jusz!! - warknełem na nią, a ona jak żałowanie, wybiegła z pokoju. Jedną ręką tuliłem czarnowłosego do siebie, a drugą głaskałem go po głowie.
- dzięki... Naruto - spojżałem na niego i zobaczyłem u niego letki uśmiech.
- choć... Wytrę ci tą krew i opatrzę nos - tak jak powiedziałem, to tak zrobiłem .
- ah!... Morze delikatniej!... Młotku - rzekł z złością na twarzy. Spojżałem na niego trochę zdenerwowany.
- a co ty, że porcelany? - moim głosie było słyszeć ironię, co go trochę zdenerwowało
- no nie... Ale z kamienia też nie jestem - dokończy z irytacją na twarzy. Ja tylko się uśmiechnęłem i robiłem swoje.
- proszę... Skończyłem... Było tak marudzić - Na jego twarzy pojawiała się niewielka złość, a ja tylko się uśmiechłem i pocałowałem go w czubek nosa.
- czemu tak się o mnie troszczysz... przeciesz też biere uciał w twoim porwaniu - trochę po smutniał.
- ale nie jesteś tacy ja oni- w moim głosie było słychać zawstydzenie.
- tacy?... Czyli jacy. - trochę poczekał na odpowiedź, bo ja tylko patrzyłem w jego piękne oczy.
- nie nazywasz mnie potworem i zawsze jesteś dla mnie miły... I nie dopuszczam sobie do myśli, gdyby... coś Ci się stało. - poczułem jak na mojej twarzy pojawiają się rómięnce.
-... Ja... Ja też bym nie zniósł, gdyby coś Ci się stało - popatrzał szypko na ścianę, a ja nie mogłem potrzymać uśmiechu. Przytuliłem go mocno do siebie i pocałowałem go w czoło i spojżałam na niego z uśmiechem.
- ale wież że zaszczyki ci nie odpuszczę - odrozu zmieniłam wyraz twarzy.
- dobra... Eh - dałem mu rękę zirytowany, jak jusz skończył, znów posmarował mi miejsce ukłucia. Potem wsiął moją rękę i letko pocałował. Gadaliśmy chwilę i graliśmy w różne gry.
- Naruto - zapytał letko zaniepokojony.
- coś się stało? - byłem przestraszony jego miną.
- kiedyś pytałeś mnie,czemu ciągle się spiżniał... Więc... Jestem gotowy ci powiedzieć prawdę ale... Obiecaj że nikomu nie powiesz... Proszę - tylko się uśmiechnęłam i kiwnąłem głową na zgodę.
- więc tak... -
Po opiedzeniu Naruto prawdy
( skrócie : sasuke się spużniał, ponieważ jakiś koleś go zaczepiał, wyzywał, bił i kazał mu robić za niego wszystko i groził że zrobi krzywdę Naruto jeśli go nie posłucha) :)
Gdy Sasuke powiedział mi prawdę , nic nie odpowiedziałem, patrzałem tylko na jego smutną twarz. Byłem tak zły że nie mogłem mu pomuc, gdy trochę się uspokoiłem, przytuliłem go mocno do siebie, a on zaczoł płakać
- cii... To nie twoja wina...-prubowałam go uspokoić, zanim się obejżyłem ten Drań zasnoł, więc wziołam go na ręce i położyłem powoli na łóżko. Ja tylko usiadłem obok niego i powoli ogarnełem jego włosy z twarzy. Patrzyłem jak śpi, był wtedy taki słotki i uroczy, a sam położyłem się na podłodze i zasnęłam z uśmiechem za twarzy.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro