3.Rodział "tajemnica Sasuke"
Minoł jusz tydzień od mojego porwania i trochę się działo poznałem znajomych sasuke ( Hinete, Sakure, Ino, Neji). Za przyjażniłem się z Sasuke i z jego znajomymi, zmienili mi pokuj na bardziej normalny, brałem co dziennie jakieś zaszczyki, które robił mi Sasuke, ciogle pytają mnie o zgodę. Dziś Sasuke się spużniał matwiłem się o niego, aż wreście się pojawił.
- co tak długo?- zapytałem zdenerwowany
- nie interesuj się - odpowiedział z złością
- sorry... Martwiłem się - wytłumaczyłem zirytowany
-przepraszam- zerknęłem na niego i widziałem smutek na jego twarzy. Potrzedłem do niego i go przytuliłem.
- Na... Młotku co ty robisz? - zapytał z dwnerwoniem.
- tule cię... Draniu - odpowiedziałem mu szepcoc do ucha.
-ale z ciemię młotek Młotku- pogłaskał mnie po głowie
- a z ciebie Drań - powiedziałem odpychając go powoli od siebie.
-dobra dawaj rękę, czas na żasczyk -powiedział z uśmiechem i wyciągnął z fartucha szczykawke.
- no weż - odżekłem z smutkiem na tważy.
- jeśli nie chczesz to nie zmuszam - odalił się i usiadł na krześle, nie daleko mnie i patrzał na ścianę.
- eh... Dobra masz, tylko zrób to szypko - podałem mu rękę i czekałem na żasczyk. On się uśmiechnął i wzioł moją rękę
- proszę... I nawet nie bolało - spojżał na mnie ze szczęściem
- no może trochę...- wstyd mi było jak zawsze, potem wzioł moją rękę i posmarował mnie czymś, ale dzieńki temu bół znikał, potem usiadłem koło niego. Minęły 4 dni, a Sasuke nadal się spużniał , gdy znów na niego czekałem wszedł znów spóżniony.
- hej... Sorry za spóżnienie - spojżałam na niego zirytowany, miałem dość tego ciogłego spóżniania.
- mam jusz dość!! - krzyknołęm na niego bez opanowania i do niego podszedłem.
-coś się stało? - zapytał z zaniepokojeniem na twarzy
- czemu ciągle się spużniasz! - powiedziałem bardziej opanowanym, ale nadal ze złością na twarzy.
- chyba Ci jusz muwiłem, że to nie twoja sprała - powiedział z małym irytowaniem.
- nie moja... Mhm... Czyli mam udawać że, nie widzę jak ciogle się spużniasz. - odżekłem spokojnie, ale nadal robiłem złom minę
- no... było by najlepiej - po tym bardziej się zezłościłem
- zaufaj mi przeciesz nic ci nie zrobię, jak mi powiesz - byłem cały zirytowany, oczekując na odpowiedź.
-... Chczesz znać odpowiedz to proszę.... Mam dużo kórwa pracy, a to ciogle praca w bióże, pomaganie nowym pracownikom , robienie wynalazków, i jeszcze obiekt nad rodziną, cały czas coś robię i jeszcze muszę opiekować się tobą, Boże przecież się nie rozwoje!! - brzmiał, na to jak by mówił prawne.
- dobra... Takie wymówki to do innych, a nie do mnie - widziałem zdziwienie na jedno twarzy.
- ale... nie kłamie - miał dziwny głos.
- człowieku za kogo ty mnie masz, przeciesz umiem wyczuć kiedy ktoś mnie okłamuje - było u niego widać szokowanie.
- nie mogę ci powiedzieć.... Nie dlatego, że ci nie ufam tylko ja... Ja nie mogę przykro mi - żal mi było jego, a kidy spojżałam na niego, co by chyba każdego złamało od środka. Sasuke płakał i to przez zemnie, serce mi się krojiło gdy to zobaczyłem. Podszedłem do niego powoli i go przytuliłem
- prze... Przepraszam że na ciebie krzyknołęm, nie chciałem żebyś płakał, jeśli nie chcesz to nie mów, nie będę jusz na ciebie naciskał - nic nie odpowiedział tylko sie wemnie wtulił, gdy jusz przstaliśmy, chciał wyjść.
- o kórwa... Ja latem - powiedział. kiedy go podniosłem siłą umysłu.
- czy przypatkiem czegoś nie zapomiałeś - patrzyłem trochę na niego jak na debila.
- a no jo o żaszczyk - spojżałam na niego zadowolony i powoli położyłem na ziemi. Podszedł do mnie i wpił mi igłę w skórę, gdy przestał to znowu czymś mie smarował
- dzięki... Młotku - powiedział zanim wyszedł, a na mojej twarzy pojawił się wielki uśmiech. Gdy go nie było poszedł iść się powoli położyć.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro