Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

8 ❤

Zapukałam do drzwi pokoju Błażeja.

- Proszę.

Otworzyłam i weszłyśmy z Paulą do środka. Nasz przyjaciel leżał w łóżku z niezbyt wesołą miną i lekko zaczerwienionymi policzkami.

- Cześć. Jak się czujesz? - zaczęła Paula.

- Hej, niestety nie najlepiej. Nadal mam gorączkę ale myślę że jeszcze góra dwa dni i mi przejdzie.

- A ja myślę, że przeszłoby ci szybciej gdybyś wczoraj nie zaszczycił nas swoją obecnością w kinie - powiedziałam lekko uszczypliwie, ale nie mogłam się powstrzymać.

- To ja może was zostawię i pogadacie sobie. Pójdę yyy... Pobawić się z twoim pieskiem, Błażej. - spojrzałam na Paulę ze zmarszczonymi brwiami. Przyszła ze mną po to żeby mnie wspierać, a nie ulotnić się przy najbliższej okazji. No ale cóż, może to i lepiej.

Usiadłam na krześle przy biurku Błażeja.

- Słuchaj Niki, chciałbym cię przeprosić za to co miało miejsce wczoraj. Nie powinienem się tak zachować. - powiedział ze wzrokiem wbitym gdzieś w ścianę.

- Nawet nie wiesz jak cholernie jestem na ciebie zła. Powiedz mi dlaczego tak dziwnie się zachowujesz? Wpadłeś w jakąś panikę gdy usłyszałeś, że idę tam z Maksem.

- Nie wiem jak mam ci to powiedzieć.

- Maks przyszedł dzisiaj do szkoły z podbitym okiem, czy to twoja sprawka?

- Ehh... Tak. Uwierz mi, że jestem wkurzony sam na siebie za to. Nie powinienem się tak zachować. - widać było po jego minie, że szczerze tego żałuje, ale ja nadal nie rozumiałam dlaczego to zrobił.

- Co tobą kierowało?! Błażej ja tego po prostu nie rozumiem. Nie bije się każdej napotkanej osoby tak bez powodu.

- Jestem pewien, że nie będziesz chciała się dalej ze mną przyjaźnić jak usłyszysz prawdę.

- O czym ty mówisz?

Wreszcie na mnie spojrzał, a ja zobaczyłam jak zaszkliły mu się oczy. Nie wiedziałam czy to z powodu przeziębienia czy z tego co chce mi powiedzieć.

- Zawsze mieliśmy super kontakt. W gimnazjum byliśmy nierozłączni, teraz jest tak samo. Byłaś i jesteś najbliższą mi osobą.

- Wiem Błażej, ty też jesteś najlepszym przyjacielem jakiego w życiu miałam. Ale nie rozumiem twojego zachowania.

- Jestem w tobie zakochany od dawna. Ilekroć rozmawiasz lub spotykasz się z jakimś chłopakiem zżera mnie zazdrość. Boję się, że jakiś chłopak zajmie moje miejsce, a ja cię stracę.

Zamurowało mnie. Totalnie nie spodziewałam się takiego czegoś. To prawda, od kilku dobrych lat jest mi bardzo bliski, ale traktuję go jak brata. Nigdy nie myślałam o nas jak o parze.

- Błażej, nie wiem co powiedzieć... Rozumiem cię, jest mi bardzo przykro, że musisz przechodzić przez coś takiego. Jesteś mi bardzo bliski ale tylko jako... brat. - powstrzymywałam się od płaczu.

- Wiem. Cieszę się, że powiedziałem ci o tym. Jest mi o wiele lżej. Jeszcze raz przepraszam i postaram się trzymać nerwy na wodzy. Uwierz mi, że taka sytuacja się już więcej nie powtórzy.

- Mam nadzieję, że w naszej relacji nic się nie zmienia i nadal będziemy się przyjaźnić? - za nic w świecie nie chciałam go stracić, ale bałam się jak to będzie dalej wyglądać, kiedy będę miała z tyłu głowy, że jest we mnie zakochany, a ja nie chciałam dawać mu znaków i robić nadziei na coś więcej.

- Oczywiście, że nic się nie zmieni. Potrzebuję po prostu trochę czasu żeby się z tym pogodzić i zmienić swoje nastawienie. A w dodatku ta choroba mi nie pomaga.

Wstałam i go przytuliłam. Nadal byłam na niego zła za to co zrobił, bo Maks nie był niczemu winien i nie powinien był oberwać. Ale mimo to zrobiło mi się go żal.

- Zarazisz się. - zaśmiał się gdy mnie obejmował.

- Oj tam. Dobra może zawołam Paulę bo zamęczy tego psa na śmierci.

- Zdecydowanie.

I tak też zrobiliśmy. Jeszcze przez jakiś czas rozmawialiśmy już o luźniejszych sprawach. Zrobiło się dość późno, a mieliśmy zamiar iść jeszcze do Pauli na ploteczki dlatego zdecydowałyśmy, że pożegnamy się z Błażejem.

- Zdrowiej i widzimy się w poniedziałek. - powiedziała Paula kierując się w stronę drzwi.

- Będę ci wysyłać zdjęcia notatek. Pa. - pożegnałam się.

- Pa dziewczyny.

***

Szłyśmy z Paulą do jej domu. Było już lekko szaro z racji tego, że zbliżała się godzina 19:00.

Postanowiłam napisać mamie krótkiego smsa żeby nie martwiła się, że tak długo nie ma mnie w domu.

Ja: Zasiedziałyśmy się trochę. Idziemy teraz z Paulą na chwilę do niej. Około 20:30 będę w domu.

Mama: Ok

Zawsze byłam wdzięczna za to, że mam tak wyrozumiałych rodziców. Oczywiście dość często się z nimi kłóciłam, ale mimo to nasz kontakt był spoko. Ogólnie kontrolowali to co się dzieje w moim życiu i w szkole. Dopóki nauka szła mi dobrze, miałam luz, a w momencie gdyby zauważyli, że coś idzie mi gorzej wtedy zdecydowanie ograniczyliby moje spotkania ze znajomymi.

- Jak poszła rozmowa z Błażejem? Z tego co widziałam po tym jak do was dołączyłam wywnioskowałam, że sobie wszystko wyjaśniliście. - zagadnęła Paula.

- Nadal jestem w szoku po tym co usłyszałam. Ale wydaje mi się, że mamy to wyjaśnione.

- Co takiego od niego usłyszałaś?

- Powiedział, że jest we mnie zakochany i strasznie zazdrosny gdy jakiś chłopak się do mnie zbliża. Pobił Maksa.

- Kurcze... Nie fajna sytuacja, ale szczerze mówiąc spodziewałam się tego, że mu się podobasz. - naprawdę nie wyglądała na zdziwioną tym co jej powiedziałam.

- Totalnie tego nie zauważyłam. Mówił ci coś o tym?

- Pamiętam rozmowę z nim jeszcze w gimnazjum. Coś sugerował, ale w sumie nie brałam tego jakoś mocno do siebie. Dostrzegłam to dopiero teraz w szkole średniej. - oznajmiła Paula.

- Co takiego dostrzegłaś? - być może byłam ślepa albo po prostu za bardzo skupiłam się na obiekcie moich westchnień nie zauważając tego.

- Cały czas jest przy tobie, pomaga ci w wielu sprawach. A do tego jego wzrok gdy na ciebie patrzy lub to jak o tobie mówi...

- Nie wiem jak mam się teraz przy nim zachowywać. Cały czas będę tylko myśleć o tym żeby go nie zranić. Powiedz mi Paula czy dałam mu kiedykolwiek jakąś nadzieję na coś więcej?

- Wydaje mi się, że tak naprawdę jego uczucie do ciebie pojawiło się dopiero jakoś w liceum. W gimnazjum byliśmy w trójkę super paczką i świetnie się bawiliśmy, ale teraz jesteście sobie jeszcze bardziej bliscy bo ja nie spędzam z wami już tyle czasu. Wiesz o co mi chodzi?

- Tak, rozumiem. Może masz rację.

- Samo to, że poszłaś na ten sam profil w liceum co on mogło dać mu jakieś nadzieje. Przecież matma i fizyka to absolutnie nie twoja bajka. - Paula się uśmiechnęła spoglądając na mnie.

- Masz rację, ale nie było dla mnie fajnego kierunku technikum, więc wybrałam liceum. A z racji tego, że chciałam mieć od początku w klasie kogoś bliskiego to wybrałam to co on.

- Rozumiem to w pełni. Myślę, że za jakiś czas oboje nabierzecie do tego dystansu i będzie okej.

- Dzięki za wsparcie.

- Od tego są przyjaciele.

Dotarłyśmy do domu Pauli i będąc w jej pokoju rozłożyłyśmy się na łóżku.

Temat naszej rozmowy kręcił się głównie wokół sobotniej domówki u Adama oraz nowego chłopaka Pauli.

Mnie nadal stresowało to, że będę miała okazję porozmawiać z Adamem. Musiałam przyznać, że bardzo chciałam go poznać, ale pierwsze rozmowy zawsze były dla mnie trudne.

- Cieszę się na maksa, że ta impreza już za trzy dni. - Paula była bardzo podekscytowana. - Wiesz już w co się ubierzesz?

- Nie myślałam jeszcze nad tym, ale mam nadzieję, że znajdę coś w szafie.

- Ja też, aczkolwiek ubolewam nad tym, że dowiedziałam się o tym tak późno bo raczej nie zdążę już nic nowego kupić.

- Racja.

Paula wzięła laptopa i wpisała w wyszukiwarkę nazwę sklepu internetowego.

- Co ty robisz? - zapytałam z lekkim uśmiechem.

- Może zamówienie nie zdąży przyjść do soboty, ale będziemy miały co włożyć na kolejną imprezę w przyszłości.

- Jesteś szalona.

- Taka moja natura! - zaśmiałyśmy się obie.

Tak jak planowałam o godzinie 20:30 byłam w domu. Miałam się jeszcze pouczyć, ale byłam padnięta. Stwierdziłam, że w nagrodę za dzisiejszy nerwowy dzień, dam sobie spokój i po wykąpaniu się po prostu poszłam spać.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro