8 ❤
Zapukałam do drzwi pokoju Błażeja.
- Proszę.
Otworzyłam i weszłyśmy z Paulą do środka. Nasz przyjaciel leżał w łóżku z niezbyt wesołą miną i lekko zaczerwienionymi policzkami.
- Cześć. Jak się czujesz? - zaczęła Paula.
- Hej, niestety nie najlepiej. Nadal mam gorączkę ale myślę że jeszcze góra dwa dni i mi przejdzie.
- A ja myślę, że przeszłoby ci szybciej gdybyś wczoraj nie zaszczycił nas swoją obecnością w kinie - powiedziałam lekko uszczypliwie, ale nie mogłam się powstrzymać.
- To ja może was zostawię i pogadacie sobie. Pójdę yyy... Pobawić się z twoim pieskiem, Błażej. - spojrzałam na Paulę ze zmarszczonymi brwiami. Przyszła ze mną po to żeby mnie wspierać, a nie ulotnić się przy najbliższej okazji. No ale cóż, może to i lepiej.
Usiadłam na krześle przy biurku Błażeja.
- Słuchaj Niki, chciałbym cię przeprosić za to co miało miejsce wczoraj. Nie powinienem się tak zachować. - powiedział ze wzrokiem wbitym gdzieś w ścianę.
- Nawet nie wiesz jak cholernie jestem na ciebie zła. Powiedz mi dlaczego tak dziwnie się zachowujesz? Wpadłeś w jakąś panikę gdy usłyszałeś, że idę tam z Maksem.
- Nie wiem jak mam ci to powiedzieć.
- Maks przyszedł dzisiaj do szkoły z podbitym okiem, czy to twoja sprawka?
- Ehh... Tak. Uwierz mi, że jestem wkurzony sam na siebie za to. Nie powinienem się tak zachować. - widać było po jego minie, że szczerze tego żałuje, ale ja nadal nie rozumiałam dlaczego to zrobił.
- Co tobą kierowało?! Błażej ja tego po prostu nie rozumiem. Nie bije się każdej napotkanej osoby tak bez powodu.
- Jestem pewien, że nie będziesz chciała się dalej ze mną przyjaźnić jak usłyszysz prawdę.
- O czym ty mówisz?
Wreszcie na mnie spojrzał, a ja zobaczyłam jak zaszkliły mu się oczy. Nie wiedziałam czy to z powodu przeziębienia czy z tego co chce mi powiedzieć.
- Zawsze mieliśmy super kontakt. W gimnazjum byliśmy nierozłączni, teraz jest tak samo. Byłaś i jesteś najbliższą mi osobą.
- Wiem Błażej, ty też jesteś najlepszym przyjacielem jakiego w życiu miałam. Ale nie rozumiem twojego zachowania.
- Jestem w tobie zakochany od dawna. Ilekroć rozmawiasz lub spotykasz się z jakimś chłopakiem zżera mnie zazdrość. Boję się, że jakiś chłopak zajmie moje miejsce, a ja cię stracę.
Zamurowało mnie. Totalnie nie spodziewałam się takiego czegoś. To prawda, od kilku dobrych lat jest mi bardzo bliski, ale traktuję go jak brata. Nigdy nie myślałam o nas jak o parze.
- Błażej, nie wiem co powiedzieć... Rozumiem cię, jest mi bardzo przykro, że musisz przechodzić przez coś takiego. Jesteś mi bardzo bliski ale tylko jako... brat. - powstrzymywałam się od płaczu.
- Wiem. Cieszę się, że powiedziałem ci o tym. Jest mi o wiele lżej. Jeszcze raz przepraszam i postaram się trzymać nerwy na wodzy. Uwierz mi, że taka sytuacja się już więcej nie powtórzy.
- Mam nadzieję, że w naszej relacji nic się nie zmienia i nadal będziemy się przyjaźnić? - za nic w świecie nie chciałam go stracić, ale bałam się jak to będzie dalej wyglądać, kiedy będę miała z tyłu głowy, że jest we mnie zakochany, a ja nie chciałam dawać mu znaków i robić nadziei na coś więcej.
- Oczywiście, że nic się nie zmieni. Potrzebuję po prostu trochę czasu żeby się z tym pogodzić i zmienić swoje nastawienie. A w dodatku ta choroba mi nie pomaga.
Wstałam i go przytuliłam. Nadal byłam na niego zła za to co zrobił, bo Maks nie był niczemu winien i nie powinien był oberwać. Ale mimo to zrobiło mi się go żal.
- Zarazisz się. - zaśmiał się gdy mnie obejmował.
- Oj tam. Dobra może zawołam Paulę bo zamęczy tego psa na śmierci.
- Zdecydowanie.
I tak też zrobiliśmy. Jeszcze przez jakiś czas rozmawialiśmy już o luźniejszych sprawach. Zrobiło się dość późno, a mieliśmy zamiar iść jeszcze do Pauli na ploteczki dlatego zdecydowałyśmy, że pożegnamy się z Błażejem.
- Zdrowiej i widzimy się w poniedziałek. - powiedziała Paula kierując się w stronę drzwi.
- Będę ci wysyłać zdjęcia notatek. Pa. - pożegnałam się.
- Pa dziewczyny.
***
Szłyśmy z Paulą do jej domu. Było już lekko szaro z racji tego, że zbliżała się godzina 19:00.
Postanowiłam napisać mamie krótkiego smsa żeby nie martwiła się, że tak długo nie ma mnie w domu.
Ja: Zasiedziałyśmy się trochę. Idziemy teraz z Paulą na chwilę do niej. Około 20:30 będę w domu.
Mama: Ok
Zawsze byłam wdzięczna za to, że mam tak wyrozumiałych rodziców. Oczywiście dość często się z nimi kłóciłam, ale mimo to nasz kontakt był spoko. Ogólnie kontrolowali to co się dzieje w moim życiu i w szkole. Dopóki nauka szła mi dobrze, miałam luz, a w momencie gdyby zauważyli, że coś idzie mi gorzej wtedy zdecydowanie ograniczyliby moje spotkania ze znajomymi.
- Jak poszła rozmowa z Błażejem? Z tego co widziałam po tym jak do was dołączyłam wywnioskowałam, że sobie wszystko wyjaśniliście. - zagadnęła Paula.
- Nadal jestem w szoku po tym co usłyszałam. Ale wydaje mi się, że mamy to wyjaśnione.
- Co takiego od niego usłyszałaś?
- Powiedział, że jest we mnie zakochany i strasznie zazdrosny gdy jakiś chłopak się do mnie zbliża. Pobił Maksa.
- Kurcze... Nie fajna sytuacja, ale szczerze mówiąc spodziewałam się tego, że mu się podobasz. - naprawdę nie wyglądała na zdziwioną tym co jej powiedziałam.
- Totalnie tego nie zauważyłam. Mówił ci coś o tym?
- Pamiętam rozmowę z nim jeszcze w gimnazjum. Coś sugerował, ale w sumie nie brałam tego jakoś mocno do siebie. Dostrzegłam to dopiero teraz w szkole średniej. - oznajmiła Paula.
- Co takiego dostrzegłaś? - być może byłam ślepa albo po prostu za bardzo skupiłam się na obiekcie moich westchnień nie zauważając tego.
- Cały czas jest przy tobie, pomaga ci w wielu sprawach. A do tego jego wzrok gdy na ciebie patrzy lub to jak o tobie mówi...
- Nie wiem jak mam się teraz przy nim zachowywać. Cały czas będę tylko myśleć o tym żeby go nie zranić. Powiedz mi Paula czy dałam mu kiedykolwiek jakąś nadzieję na coś więcej?
- Wydaje mi się, że tak naprawdę jego uczucie do ciebie pojawiło się dopiero jakoś w liceum. W gimnazjum byliśmy w trójkę super paczką i świetnie się bawiliśmy, ale teraz jesteście sobie jeszcze bardziej bliscy bo ja nie spędzam z wami już tyle czasu. Wiesz o co mi chodzi?
- Tak, rozumiem. Może masz rację.
- Samo to, że poszłaś na ten sam profil w liceum co on mogło dać mu jakieś nadzieje. Przecież matma i fizyka to absolutnie nie twoja bajka. - Paula się uśmiechnęła spoglądając na mnie.
- Masz rację, ale nie było dla mnie fajnego kierunku technikum, więc wybrałam liceum. A z racji tego, że chciałam mieć od początku w klasie kogoś bliskiego to wybrałam to co on.
- Rozumiem to w pełni. Myślę, że za jakiś czas oboje nabierzecie do tego dystansu i będzie okej.
- Dzięki za wsparcie.
- Od tego są przyjaciele.
Dotarłyśmy do domu Pauli i będąc w jej pokoju rozłożyłyśmy się na łóżku.
Temat naszej rozmowy kręcił się głównie wokół sobotniej domówki u Adama oraz nowego chłopaka Pauli.
Mnie nadal stresowało to, że będę miała okazję porozmawiać z Adamem. Musiałam przyznać, że bardzo chciałam go poznać, ale pierwsze rozmowy zawsze były dla mnie trudne.
- Cieszę się na maksa, że ta impreza już za trzy dni. - Paula była bardzo podekscytowana. - Wiesz już w co się ubierzesz?
- Nie myślałam jeszcze nad tym, ale mam nadzieję, że znajdę coś w szafie.
- Ja też, aczkolwiek ubolewam nad tym, że dowiedziałam się o tym tak późno bo raczej nie zdążę już nic nowego kupić.
- Racja.
Paula wzięła laptopa i wpisała w wyszukiwarkę nazwę sklepu internetowego.
- Co ty robisz? - zapytałam z lekkim uśmiechem.
- Może zamówienie nie zdąży przyjść do soboty, ale będziemy miały co włożyć na kolejną imprezę w przyszłości.
- Jesteś szalona.
- Taka moja natura! - zaśmiałyśmy się obie.
Tak jak planowałam o godzinie 20:30 byłam w domu. Miałam się jeszcze pouczyć, ale byłam padnięta. Stwierdziłam, że w nagrodę za dzisiejszy nerwowy dzień, dam sobie spokój i po wykąpaniu się po prostu poszłam spać.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro