Szybko schowana prawda, prowadzone śledztwo i prawdopodobny podejrzany
*****następnego dnia*****
Eryka sprzątał w kuchni po dość skromnym śniadaniu oraz po przygotowaniu jedzenia do pracy, a potem wzięła mały talerzyk, gdzie znajdowały się leki przepisane przez panią terapeutkę kiedy nagle usłyszała głośne pukanie do drzwi do jej mieszkania. Ze zdziwieniem Starska wyszła z kuchni i podeszła do drzwi, gdzie spojrzała przez judasza, kto stoi.
-O cholera!- syknęła przerażona, kiedy zobaczyła Gutka, który stał za drzwiami. Na tyle cicho, ile potrafiła, wróciła do kuchni, gdzie szybko wzięła leki, które na szybko je połknęła i wypiła łyk kawy. Potem szybko włożyła leki do koszyka i schowała je do szafki. W końcu, już spokojnie, wróciła do drzwi i je otworzyła.
-Hej, Gutek!- przywitała się z nim z uśmiechem, kiedy spojrzała na aspiranta- Myślałam, że później przyjedziesz.
-Cześć!- Bielski odwzajemnił jej uśmiech- Wcześniej wyjechałem i przyjechałem do ciebie... Mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe.
- Nie, jestem zaskoczona tylko. Ale wejdź!- dziewczyna zaprosiła go do środka, a potem zamknęła za nim drzwi.
-Może chcesz coś do picia?- spytała Eryka, kiedy spojrzała na niego- Kawy? Herbaty? Wody?
-Nie, w domu piłem- powiedział Gutek, a Starska pokiwała głową.
-To daj mi jeszcze chwilę, szybko się ogarnę- powiedziała pani aspirant z lekkim uśmiechem.
-Jasne, nie musisz się śpieszyć- odrzekł pan aspirant, a policjantka pokiwała głową i szybko poszła do sypialni, by się przygotować do pracy.
*****ponad godzinę później*****
Starska, Bielski i Alex pojechali do domu państwa Marczaków, gdzie drzwi im otworzyła żona niedoszłego bombiarza, Emilia Marczak, która zaprowadziła ich do pokoju jej syna.
-Niczego tutaj nie zmienialiśmy- pani Emila poprawiła ramkę ze zdjęciem Dominika- Wszystko jest tak, jak było tego dnia, kiedy Dominik zniknął. Rodzina i znajomi radzili nam, żeby wszystko zanieść na strych, ale my nie mogliśmy...rozumiecie państwo.
-Rozumiem- powiedziała Eryka, zerkając na Gustawa, który się rozglądał po pokoju.
-Podobno była pani u męża dzisiaj- zaczął po chwili pan aspirant- Jak on się czuje?
-Lepiej, już dużo lepiej- powiedziała pani Marczak, a potem zwróciła się do pani aspirant Starskiej -Nawet prosił, żebym panią przeprosiła za wczoraj, on wie, że posunął się za daleko, on nigdy w życiu bym się tak nie zachował, ale...
-Jasne, proszę mu przekazać, że przeprosiny przyjęte- powiedział Eryka z uśmiechem.
Kobieta lekko się uśmiechnęła, ale szybko spoważniała.
-Mój mąż umiera- wyznała -Zostało mu niewiele czasu, lekarze mówili, że zostało mu trzy miesiące, ale to było pół roku temu. Tak naprawdę to ja myślę, że Dominik trzyma go przy życiu.
Tutaj się lekko zawahała.
-Przepraszam, że pytam, ale czy Grzesiek pójdzie do więzienia? - spytała.
-Prawdopodobnie prokurator postawi mu zarzuty- rzekła Eryka. Pani Marczak spuściła lekko głowę.
-Tak myślałam- zaszlochała.
*****godzinę później*****
-To podsumowując- Co mamy?- spytał Piotrek, patrząc to na Lucynę, która siedziała na wersalce, a to na Gutka, który siedział naprzeciwko niego na krześle.
-Nic nie mamy- powiedziała Eryka -Oprócz tego, co już wiemy.
-W sumie to nic dziwnego- dodała Marta -Raczej wątpię, żeby ludzie po trzech latach wiedzieli coś nowego.
-No nic nie mają. Gadaliśmy ze wszystkimi- mruknęła podkomisarz Schmidt.
-Czekajcie, bo chyba coś znalazłem- nagle odezwał się Bielski. Policjanci wtedy podeszli do niego i spojrzeli na jego komputer.
-Sprawdzałem kartoteki pod kątem tego, czy w sąsiedztwie Marczaków nie mieszkał ktoś z wyrokiem za przestępstwa seksualne- wyznał Gustaw.
-Ale Kowalczyk przecież wykluczył motyw pedofilski- powiedziała Eryka.
-No tak, ale oni szukali wstecz, a ja szukałem do przodu- wyjaśnił pan aspirant- I tak znalazłem gościa o imieniu Krystian Bednarski, mieszkał na tej samej ulicy. Półtora roku po zaginięciu Dominika trafił do więzienia.
-U nas?- spytał Piotrek, nieznacznie obejmując lekko ramieniem Lucy, a ona udała, że tego nie widzi.
-Nie, gdzieś nad morzem- wyczytał Gustaw Bielski.
-A powód? - spytała Lucyna.
-Dzieci- młody mężczyzna spojrzał na nich. Słysząc to, policjanci spojrzeli bacznie na ekran komputera.
-No to interesujące- rzekł Piotr Górski.
-Mogło być tak, że Bednarski mógł zainteresować się Dominikiem trzy lata temu i nikt tego nie zauważył- powiedziała pani aspirant z zamyśleniem.
-Trzeba będzie to sprawdzić- rzekł komisarz.
*****godzinę później*****
W drodze do więzienia, gdzie znajdował się Bednarski, Eryka i Gutek zahaczyli się o jego okolice, gdzie popytali miejscowych pijaczków, ale jak się okazało- należeli do bardzo popularnej grupy o nazwie ,,nic nie widziałem, nic nie słyszałem, że boku stałem".
-Na wszelki wypadek przyniosłem materiały- dyrektor więzienia wszedł do gabinetu z aktami- Rok niedawno się zaczął, a my już jesteśmy na granicy przepełnienia.
-A wracając do Bednarskiego...- zaczął Gutek, a dyrektor pokiwał głową.
-Więc tak- zaczął mężczyzna -Trafił do nas rok temu z Pomorza. Wyrok prawomocny, dostał 10 lat.
-A za co?- spytała Eryka z zaciekawieniem w oczach.
-Za porwanie dziecka w biały dzień na placu zabaw- powiedział dyrektor- Podobno czekoladkami go skusił. Znaleźli go po trzech dniach. Chłopak był przerażony...przestał mówić.
-A dlaczego go do was przywieźli?- spytał Bielski.
-Pisał skargi za złe traktowanie innych więźniów. Wiadomo- informacje szybko rozchodzą się po pawilonach. A ich ręce świerzbią, kiedy wiedzą, że kim mają do czynienia... sami wiecie...
Policjanci kiwnęli głowami. Wiedzieli, że w więziennej hierarchii pedofile są na samym dnie. Nawet były policjant w pudle ma więcej szacunku niż pedofil.
-A można porozmawiać z Bednarskim? Na osobności? - spytała pani aspirant Starska.
-Zobaczę, co się da zrobić- rzekł dyrektor.
-Dziękuję- policjanci kiwnęli głowami.
*****dziesięć minut później*****
Gutek oraz Eryka czekali na Bednarskiego w sali przesłuchań, kiedy drzwi się otworzyły i do środka został wprowadzony skazaniec.
-Siadaj- Bielski wskazał mu krzesło. Mężczyzna poczekał, aż zdejmą numer kajdanki, a potem usiadł na wskazanym krześle.
-Będę jeszcze potrzebny? - spytał policjant, chowając kajdanki.
-Nie, chyba nie przewidujemy problemów- powiedziała Starska. Policjant kiwnął głową i wyszedł z pomieszczenia, zamykając za sobą drzwi.
-Dobra- aspirant Bielski otworzył akta i wyjął z nich zdjęcie chłopca i położył na stole- Znasz tego chłopca?
Bednarski przypatrywał się zdjęciu, a po chwili pokręcił głową.
-Nigdy nie widziałem- powiedział- Nie znam tego dziecka.
-Popatrz na to zdjęcie jeszcze raz- odrzekła Eryka chłodnym tonem -Może ci się coś przypomni, co?
Więzień westchnął i spojrzał na zdjęcie jeszcze raz.
-To chyba ten mały od Marczaków, jak kojarzę- rzekł po chwili- On chyba zaginął, ale nie jestem pewien.
-Dobrze, ten chłopiec zaginął -powiedział pan aspirant. Mężczyzna przez chwilę patrzył na nich, a po chwili szybko się domyślił, o co im chodzi.
-To nie ja. Ja nic nie zrobiłem- rzekł Bednarski.
-Więc w takim razie kto to zrobił? -spytała aspirant Starska
-Nie jestem kablem- mruknął facet- Ja nic nie wiem na ten temat. Ja tylko wiem, że zaginął.
Policjanci spojrzeli na siebie. Po chwili odezwała się Eryka:
-Dobra...słyszeliśmy, że tutaj obrywasz za swój czyn.
Bednarski nie odpowiedział.
-To nie masz problem, ale jak chcesz nadal tutaj siedzieć, to spoko- dodała Starska.
-To znaczy?- mężczyzna spojrzał na nią.
-Ty pomożesz nam, a my pomożemy ci- rzekł Bielski, podejmując przez swoją policjantkę temat -Więc jak? Powiesz nam coś ciekawego na temat tej sprawy, a my znajdziemy nową miejscówkę dla ciebie
Bednarski zastanowił się, a potem kiwnął głową.
-Przysięgam, że nie mam z tym nic wspólnego- zaczął -Ale tego dnia, kiedy Dominik zaginął, widziałem go, jak wchodził do domu Pawła.
-Pawła Jaskiera?- spytała Eryka. Więzień kiwnął głową.
-Wszyscy wiedzą, że te dwie rodziny są ze sobą zaprzyjaźnieni i jak chłopiec się nie pojawiał, to po kojarzyłem fakty i dodałem dwa do dwóch.
-I co ci wyszło? - spytał aspirant.
-Poszedłem do niego, powiedziałem, co wiem, a on wtedy się spytał, za ile chce.
-Ile wziąłeś? - spytał Gustaw.
-Tyle, żeby mi starczyło na wyjazd- powiedział Bednarski.
***
-Myślisz, że to mógłby być ten sąsiad? - Eryka powiesiła kurtki na wieszaku.
-No nie wiem- Gutek spojrzał na nią -Jak go wczoraj widziałem, to był raczej troskliwy i również się martwił o Dominika. Ale teraz...to ja naprawdę nie wiem.
-No nic, trzeba z nim porozmawiać i się zapytać, czemu okłamał policję, kiedy do niego przyszli i spytał i się o chłopca- dodał po chwili, a Starska pokiwała głową.
Wtedy do biura wszedł Piotrek wraz z Lucyną.
-I czego się dowiedzieliście od Bednarskiego? - spytał Piotrek. Policjanci szybko mu streścili całą rozmowę.
-Jaskier?- Górski spojrzał na nich ze zdumieniem- Przyjaciel domu?
-Zgadza się- Gutek kiwnął głową.
-Ale dlaczego?
-Może lubił dzieci bardziej od Bednarskiego?- zaproponowała pani aspirant.
-Ale jak pamiętam, to chyba nie był wyświetlany na liście- rzekł Gutek.
-Jest czysty- potwierdziła Lucyna.
-A poza tym przecież był już podsłuchiwany- powiedział Piotrek.
-No właśnie, ale nie dawał żadnych podejrzeń- powiedziała Eryka- Brał czynny udział w śledztwie.
-No to świetny kamuflaż- mruknęła podkomisarz Schmidt
-Rozmawiałam z jego żoną- odezwała się Lucyna-A raczej z byłą żoną. Powiedziała, że nie ma nic do powiedzenia na temat sprawy.
-To znaczy?- Piotrek spojrzał na nią
-Nie zmieniła zeznań sprzed trzech lat- wyznała- Ale jest jedną rzecz.
-Jaka?- policjanci spojrzeli na nią.
-Nie zauważyłam tego wcześniej, ale rozwiodła się z nim tuż po zaginięciu Dominika -powiedziała Lucyna.
-Powiedziała, dlaczego?- spytał Piotr
-No właśnie nie- podkomisarz pokręciła głową -Albo nie chciała powiedzieć przez telefon.
-Jaskier- komisarz zamyślił się głęboko- Może sprawdźmy ten trop?
-No można spróbować- odpowiedzieli po paru minutowym zastanowieniu policjanci.
*****pół godziny później*****
Jaskra nie było w domu i nie wiadomo, gdzie był ani kiedy wróci, więc policjanci wezwali byłą żonę Jaskra. Teraz siedzieli w biurze i z nią rozmawiali.
-Zeznała pani, że w momencie, kiedy zaginął Dominik Marczak, nie było pani w domu- Eryka przeczytała fragment wypowiedzi byłej żony Jaskra z akt.
-Ani w domu, ani w Polsce. Byłam w Stanach na delegacji- powiedziała- Wróciłam tydzień później.
-Jak się zachowywał pani mąż?- spytał Piotrek.
-Jak? Normalnie- powiedziała była żona- To znaczy, on był bardzo przybity, ciągle przesiadywał u Emilii i Grześka, pomagał im, jak mógł. Wraz z mężem przepadaliśmy za Dominikiem.
-Nic nie zwróciło pani uwagi? -spytała Starska.
-Przepraszam, ale ja nie za bardzo rozumiem, do czego to zmierza- kobieta spojrzała na policjantów lekko zmieszana -O coś podejrzewacie Pawła?
-Może pani odpowiedzieć na to pytanie- Górski wrócił do pytania.
-Bardzo współczułam Emilii i Grześkowi- powiedziała rozwódka -To, co ich spotkało, to niewyobrażalna tragedia. Ale w tym czasie miałam swoje problemy i to na nią musiałam się skupić.
-To znaczy? Jakie problemy? - dopytała się Eryka.
-W pracy działo się źle, a w małżeństwie jeszcze gorzej- kobieta westchnęła ciężko -Pracę ocaliłam, ale małżeństwo nie
-A kiedy pani po raz ostatni widziała pani męża? - spytał Piotrek.
-Od rozwodu bardzo rzadko się widujemy- wyznała kobieta- Właściwie w ogóle, ale był wczoraj, co było dziwne, bo wcześniej nigdy tak nie robił.
-Po co do pani przyszedł?- zaciekawiła się aspirant Starska.
-Potrzebował pieniędzy -wyznała -Chciał pożyczyć.
-Pożyczyła mu pani ? - zapytał komisarz.
-Nie, nie mam takiej kwoty- pokręciła głową -A poza tym nie chciałam mu nic pożyczać. To wszystko?
-Jeszcze jedno- dlaczego pani rozwiodła się z mężem? - spytał Górski.
-Niech on wam najlepiej powie- powiedziała była żona Jaskra.
-Dobrze, ale my pytamy pani- rzekł policjant.
-Ale ja nie chcę o tym rozmawiać- powiedziała rozwódka- Zresztą to nie ma nic wspólnego z waszym śledztwem. Niech sam wam powie.
Hej!
Dodaje już drugi rozdział 😂😂😂 mam nadzieję, że wam się spodoba 😘😘😘
Jeśli w tym rozdziale popełniłam jakiś błąd albo jest coś, co wam się nie podoba- możecie mi powiedzieć 😉.
Następny rozdział już wkrótce...😉
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro