Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Impreza

Dziewczyny siedziały razem w pokoju Emily i szykowały się na imprezę. Em była ubrana w sukienkę wybraną przez przyjaciółkę, która właśnie robiła jej makijaż.

— Myślisz że mu się spodoba? — zapytała Em.

— Ja to wiem Emily — odparła pewnie Larysa — I gotowe — powiedziała po chwili gdy jej make-up był gotowy.

— Dzięki Lary. Teraz twoja kolej — powiedziała, a zaraz potem brunetka zniknęła w łazience ze swoją kreacją.

W tym czasie Emily stała przed lustrem i podziwiała wszystko. Uznała że jej przyjaciółka ma rację i faktycznie wygląda super w tej sukience. Odwróciła wzrok od lustra dopiero wtedy gdy usłyszała otwieranie drzwi od łazienki. Spojrzała na dziewczynę.

Larysa miała na sobie srebrną błyszczącą "sukienkę" z klejnotami i dużym dekoltem. Była bardzo krótka, a po obu bokach miała wielkie rozcięcie sięgające prawie do talii. Sukienka zakrywała niewiele ciała, a zdecydowanie więcej odkrywała. Jednak brunetce to nie przeszkadzało, bo lubiła takie wyzywające stroje (A/N sukienka w mediach).

— Lary wyglądasz super — powiedziała Emily chociaż uważała że to lekka przesada.

Nie kłamała. Jej przyjaciółka naprawdę wyglądała cudownie, ale ten strój był jak dla niej zdecydowanie zbyt wyzywający. Ona nigdy by się tak nie ubrała. Zbyt się wstydziła by to zrobić. Poza tym nie zniosłaby tych wszystkich natarczywych spojrzeń napalonych chłopaków.

— Dzięki Ems — powiedziała Larysa malując usta ciemnoczerwoną szminką.

Obie przyjaciółki wyszły wesołe na klatkę. Emily zamknęła drzwi od ich mieszkania i zeszły razem po schodach na dół. Śmiały się wesoło stojąc pod blokiem i czekając na taksówkę, którą zamówiły. Po około 15 minutach przyjechała, a one do niej wsiadły.

— Manresa Road — Larysa podała nazwę ulicy mężczyźnie.

On od razu ruszył na miejsce podane przez dziewczynę. Nastolatki przez całą drogę, gadały o wszystkim i o niczym,a głównie o ciuchach, chłopakach, kosmetykach, chłopakach, fryzurach, chłopakach, wspominałam już o chłopakach?

Wysiadły z auta i rozejrzały się po Manresa Road. Była to jedna z bogatszych dzielnic Londonu. Ruszyły to mieszkania gdzie odbywała się impreza i zapukały w drzwi. Otworzył im Harry - gospodarz imprezy.

— No proszę proszę — powitał je Harry, już "lekko" pijany — Kogo my tu mamy? — zapytał retorycznie biorąc łyk piwa — Przyszła najseksowniejsza dziewczyna z całego uniwersytetu — dodał pożerając Larysę wzrokiem.

— Hej Harry — odparła ignorując jego zachowanie — Nie mówiłeś że jesteś ślepy — dodała.

— W jakim sensie? — zapytał zdziwiony.

— Nie przyszłam sama — odparła krótko.

On spojrzał na Emily stojącą z tyłu patrzącą na niego wzrokiem mówiącym "Masz dwie minuty, albo umrzesz". Najwyraźniej chłopak zrozumiał, bo przełknął głośno ślinę, a jego jabłko Adama poruszyło się niespokojnie.

— I oczywiście jest nasza urocza Emily! Śliczna sukienka Em — powiedział i było widać że mówi szczerze — Wybacz że cię nie zauważyłem — dodał śmiejąc się nerwowo.

Widać było że mu głupio, jednak od razu po tych słowach znów spojrzał na Larysę, a dokładniej na jej biust. Emily irytowało takie zachowanie chłopaków, jednak jej przyjaciółka była do tego przyzwyczajona. Chłopcy nazywali ją najseksowniejszą dziewczyną na uniwersytecie.

Nastolatki weszły w głąb domu od razu podchodząc do baru. Wzięły sobie po drinku i obserwowały ludzi bawiących się na parkiecie. Duża część z nich była już bardzo pijana, ale jeszcze nikt nie zgonował. Larysa nie musiała się obawiać, bo miała mocną głowę i jeszcze nigdy nie zaliczyła zgona mimo że piła dość sporo.

— Chyba powinnaś już iść — mruknęła cicho brunetka do Emily na co tamta spojrzała na nią pytającym wzrokiem.

Larysa nic nie powiedziała tylko wskazała w stronę kanapy na przeciw nim gdzie siedział Patrick. Emily już od razu gdy go zobaczyła poszła w tamtym kierunku i zaczęła z nim o czymś rozmawiać. Jej przyjaciółka zaśmiała się pod nosem i dopiła drinka.

Chwila spokoju nie trwała długo, bo zaraz po odejściu Em, przy brunetce stanął wysoki blądyn z jasnymi oczami w czarnej lekko rozpiętej koszuli ukazującym kawałek jego umięśnionego torsu. Był to James - szkolny podrywacz od miesiąca starający się "zdobyć" Larysę.

— No witaj księżniczko — powiedział z uwodzicielskim uśmiechem — Ślicznie wyglądasz — dodał skanując jej ciało od góry do dołu i oblizując delikatne dolną wargę.

— Hej James — odparła obojętnie pijąc kolejnego drinka.

— Może masz ochotę na towarzystwo idealnego chłopaka? — zapytał przybliżając się do niej.

— Oczywiście — powiedziała podnosząc głowę — A gdzie on jest? — spytała rozglądając się po sali ze złośliwym uśmiechem.

— Tu — odpowiedział chwytając jej podbródek i nakierowując jej twarz na swoją.

— Aha. — mruknęła i już chciała wstać, ale chłopak pociągnął ją do siebie tak że wylądowała na jego kolanach.

— Tu masz siedzieć — szepnął jej do ucha i zaczął całować jej szyję.

Ona nie wyrywała się, bo najzwyczajniej w świecie nie chciało jej się z nim męczyć, a wiedziała że jak mu pozwoli na chwilę bliskości to się w końcu odczepi. Przynajmniej do końca tego dnia. Z drugiej strony mogła z tego skorzystać.

— James — zaczęła gdy skończył robić jej malinkę — Chcę potańczyć — rzekła wstając z jego kolan i ciągnąc go na parkiet.

Nie był idealnym chłopakiem do tańca, ale jego obecność zawsze skutecznie odstrasza innych natrętów. Jednak on był lepszy od pozostałych adoratorów dziewczyny, nie licząc Harrego oczywiście. Bawili się na środku pomieszczenia tańcząc do muzyki. A raczej ona tańczyła. Jej "partner" bardziej niż na tańcu skupiony był na jej ciele, a dokładniej na biuście.

— Twarz mam wyżej wiesz? — zadała retoryczne pytanie, gdy już była zirytowana jego zachowaniem.

— Mhm — mruknął niezadowolony unosząc wzrok na jej twarz.

Tańczyli razem jakiś czas gdy nagle muzyka ucichła, a Harry wyszedł na środek z drinkiem.

— Uwaga ludzie, widzę że dobrze się bawicie, ale muszę wam przerwać bo przyszła pora na "całuśną butelkę" — wykrzyknął, a wszyscy podeszli do niego i usiedli. Niektórzy zajęli miejsca, na kanapie, inni na krzesłach i fotelach, a pozostali na podłodze.

Całuśna butelka, była tradycją na imprezach Harrego i była zwykłą grą w butelkę, tyle że osoby na których wypadnie muszą się pocałować. Wszyscy lubili w nią grać, ale najczęściej dochodziło przez nią do kłótni i bójek (najczęściej między chłopakami).

Larysa usiadła koło Emily i z uśmiechem na twarzy zaczęła wypytywać o przebieg rozmowy z crushem dziewczyny. Em na początku nie chciała o tym rozmawiać tu gdzie inni mogliby podsłuchać ich rozmowę, ale po namowach zaczęła opisywać wszystko.

—...No i podeszłam do niego oczywiście jak to ja przewracając się na jego oczach. Lary ja naprawdę nie wiem dlaczego moja cała pewność siebie tak nagle znika gdy jest w pobliżu — jęknęła z niezadowoleniem.

— Jesteś zakochana — stwierdziła krótko jej przyjaciółka — To normalne, ale opowiadaj dalej — dodała czekając na dalszą opowieść.

— Zaczeliśmy rozmawiać o różnych bezsensownych rzeczach i wtedy on zaprosił mnie na kawę — zapiszczała podekscytowana.

— No i widzisz masz już randkę — zaśmiała się cicho Larysa.

— To chyba nie randka, ale zawsze coś.

— Uwaga ludzie — powiedział organizator imprezy kładąc na środku butelkę — Czas zacząć grę!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro