5.
Przed południem w dzień imprezy przyjechali Radek i Mysza. Oboje bez osób towarzyszących. Inni koledzy z Białegostoku, sami bądź z dziewczynami, mieli dotrzeć wieczorem. Niektóre koleżanki z czarnoborskiego liceum, te bardziej przyjaźnie nastawione do Darii, Marty i Kleo, również dostały zaproszenie.
Bar był tego dnia czynny do południa. Później przejmowali go we władanie jubilaci: przyjmowali dostawy, dekorowali salę i stoliki, ustawiali dostępne napoje i alkohole. Wynieśli z sali barowej wszystkie towary, jakich nie zamierzali udostępniać gościom, szczególnie nadmierne zapasy alkoholu.
Radek i Mysza też włączyli się w pracę. Kiedy chłopak, robiący za podkuchennego, ścierał mopem coś, co się rozlało w kuchni, mijająca go Marta parsknęła śmiechem:
- Idol nastoletnich serc przyłapany z mopem w ręku. Przygotowuje się do nowej roli w filmie, czy zdobywa kwalifikacje sprzątaczki? - zacytowała wyimaginowany nagłówek z portalu plotkarskiego.
Chłopak przyciągnął ją do siebie i popatrzył w oczy: mocno, z naciskiem, pod którym jej uśmiech zbladł i nerwowo zagryzła wargi. A on uśmiechnął się leniwie i wycedził:
- Nie dokazuj, miła, nie dokazuj...
-... Przecież nie jest z ciebie znowu taki cud - dodała Marta drugi wers.
- Znasz piosenki Grechuty? - zdziwił się Radek.
- Na naszej prowincji też jest znany - zrobiła niewinną minę:
- Jego teksty omawialiśmy niedawno na polskim.
Radek uśmiechnął się i musnął wargami jej usta.
Poczuła, że ogarnia ją fala gorąca. Zmieszała się, odsunęła od niego i wyszła, zabierając tacę z wyparzonymi talerzykami.
***
Godzinę przed rozpoczęciem imprezy wszystko było gotowe. Tomek zaproponował, aby dziewczęta, rozgrzane przygotowaniami, skoczyły do jego mieszkania i "poprawiły urodę":
- Możecie się trochę spóźnić, my z Radkiem będziemy czynić honory - roześmiał się.
Po wyjściu dziewcząt obaj usiedli przy barze. Tomek przygotował drinki:
- Trzeba sprawdzić, czy alkohol jest odpowiedni - zażartował.
Radek popatrywał na niego spod oka:
- Wrosłeś w to miejsce - zaczął. - Dwa lata temu, gdy miałeś w perspektywie ośrodek a później zesłanie do ciotki, zarzekałeś się, że uciekniesz stąd przy pierwszej możliwej okazji. Rok temu byłeś już pełnoletni, mogłeś się stąd wynieść. A ty nie dość, że zostałeś, to mówiąc "u nas" albo "mój dom" ostatnio masz na myśli tę mieścinę.
- To prawda - przytaknął Tomek. - spodobało mi się tu.
- A może "spodobała mi się"? - zażartował przyjaciel.
- A jeśli nawet? To co? - uśmiechnął się Tomek.
- Nic, tylko i tak będziesz musiał stąd wyjechać. Choćby na studia, jeśli nie wcześniej. W sumie, możesz opuścić tę dziurę każdego dnia, od roku jesteś pełnoletni - przypomniał Radek.
- Mogę - potwierdził Tomek. - Ale nie chcę. Nie teraz. A za rok wyniesiemy się stąd razem, ja i Daria. Pojedziemy studiować gdzieś, gdzie nam będzie dobrze.
- "My"? - podchwycił Radek. - Daria da sobie radę finansowo? O ile wiem, pochodzi z biednej rodziny..
- Jesli pojedziemy do Białego, to sobie poradzi. W końcu, to raptem godzina, półtorej. Nawet nie musi tam mieszkać, jeśli nie będzie chciała. Ale ja chciałbym pojechać dalej. Tam, gdzie nie będę miał tak ciasno - tłumaczył Tomek. - Wiesz, dziadek, ojciec.... To zobowiązuje, wszyscy na ciebie patrzą. Chyba wolę Warszawę: duże miasto, nikt mnie nie zna....
- No, ale Darii nie stać na Warszawę - trzeźwo podpowiedział Radek.
- Z moją pomocą będzie ją stać. Mogę się nawet z nią ożenić. - odparł Tomek.
Radek przewrócił oczami z irytacją:
- A ty znowu o tym? Człowieku, prześpij się z nią, jak ci padła na jaja, nawet kilka razy, i wróć do normalności. Dziewczyna fajna, ale żenić się? Z nią? Teraz? Co cię napadło?!
Tomek nie przejął się wybuchem kolegi:
- Przecież nie żenię się już teraz. To plan na kiedyś. Najpierw muszę ją przekonać.
Radek parsknął śmiechem i dodał cynicznie:
- Bronić się z pewnością nie będzie, patrz tylko, żeby nie próbowała cię złapać na ciążę. Spotkać kogoś takiego jak ty, to jak wygrać w totka. Będzie ustawiona do końca życia. Dziwne, że jeszcze cię nie zawlokła do USC.
- Daria nie wie, co mam i ile. - wzruszył ramionami Tomek:
- Wie, że mam pieniądze. Ale wie też, że przez ostatni rok pracowałem z nią w tym barze jak równy z równym, targałem ciężkie skrzynki, sprzątałem toalety, wyprowadzałem pijanych klientów. Nawet przygotowania do dzisiejszej imprezy zrobiliśmy sami, prawda? Zamiast zamówić ekipę.
- To prawda. Pierwszy raz od nie wiem jak dawna trzymałem w ręku mopa - skrzywił się pociesznie Radek.
- A właśnie, dlaczego? Przecież mogłeś przyjechać dopiero wieczorem, jak reszta bandy? Po co się bawiłeś w sprzątacza i podkuchennego? - wytknął mu Tomek.
- Jakoś tak... - teraz to Radek wzruszył ramionami. Nie potrafił logicznie wytłumaczyć. I nie do końca zdawał sobie sprawę, czy miało to coś wspólnego z rozjaśnionym spojrzeniem jednej z jubilatek.
***
Impreza rozkręcała się powoli. Początkowo było trochę drętwo; po kolegach Tomka i ich towarzyszkach było widać, że mają pieniądze i są tego świadomi. Dziewczyny z Białegostoku nie ukrywały, że nie bardzo wiedzą, o czym rozmawiać z takimi prowincjuszkami jak jubilatki. Koleżanki z czarnoborskiego liceum z kolei to nie były jakieś bliskie przyjaciółki; Daria, Marta i Kleo zaprosiły je, żeby było więcej ludzi a tym samym ciekawiej. Ale dziewczyny schowały się w kącie, gdy napotkały pogardliwe spojrzenie którejś z bialostocczanek.
Na szczęście jubilatki tego nie widziały, bo zajęły się podgrzewaniem potraw, noszeniem, przygotowywaniem napojów. Były zajęte, starały się ugościć przybyłych z całego serca. Ale to nie mogło potrwać długo.
"W końcu zauważą" - pomyślał Tomek. Chyba pierwszy raz czuł się zniesmaczony postępowaniem kolegów. Naprawdę chciał, żeby dziewczyny, współbohaterki dzisiejszej imprezy, czuły się dobrze. Radek też to widział. Szczególnie głośno i z pokazaniem "kim ja jestem" zachowywała się jedna z przyjezdnych, Aldona.
Radek znał ją, kiedyś byli dość blisko, zanim nie znudziła go ograniczonym spojrzeniem na świat. Teraz przyjechała z jednym z zaproszonych kumpli. Radek podszedł do niego i zrobił groźną minę:
- Albo uspokoisz swoją cipcię, albo nici z zaproszenia na premierę mojego najnowszego filmu - wysyczał. Kolega uśmiechnął się:
- No co ty? Aldi tylko się bawi, wiesz jaka ona jest....
- Wiem. Wiem też, że Adonis chce, żeby wszyscy dziś się dobrze bawili, ale przede wszystkim jubilatki mają być zadowolone! - podkreślił. - Jak dziś przegniesz ty albo twoja cipcia, możesz zapomnieć o zaproszeniach na inne imprezy Adonisa. A wiesz, że z nim warto trzymać - nadal syczał.
Kolega znów się uśmiechnął, nic nie powiedział, ale za chwilę stanął obok Aldi i zaczął jej coś tłumaczyć .
Zanim jubilatki wszystko przygotowały i mogły się bawić, towarzystwo znalazło nić porozumienia. Dziewczyny nawet nie zauważyły, jak bardzo przez chwilę atmosfera była zwarzona. Ale Tomek kiwnął przyjacielowi głową z uznaniem a za chwilę podszedł do niego z drinkiem:
- Dzięki, Model. Zależy mi, żeby Daria i pozostałe dobrze się bawiły.
- Mówiłem ci, że to porypany pomysł - przypomniał Radek:
- Aczkolwiek lepszy, niż robienie tej imprezy w Białym. Tylko tamten tuman niepotrzebnie wziął Aldi. Wiesz, jaka ona jest.
- Wiem. Ale poradziłeś sobie z nią koncertowo, przynajmniej na razie. A potem zobaczymy. - uspokajał go Tomek.
Z czasem, przy dobrej muzyce i dużej ilości alkoholu, różnice związane z pochodzeniem czy posiadanymi pieniędzmi zacierały się. Młodzież bawiła się wspólnie, do rytmu albo wbrew niemu. Alkohol lał się strumieniami, rozmowy stały się głośniejsze, ruchy mniej skoordynowane.
- O, przepraszam - Marta szybko zamknęła otwarte przed sekundą drzwi do toalety. W środku jedna z czarnoborskich koleżanek, z na wpół rozpiętą bluzką, pozwalała się przytulać koledze Tomka.
Oparła się o ścianę i zastanowiła, co dalej.
"Chyba nie skończą się szybko migdalić, a przecież łazienka jest do wspólnego użytku" - zirytowała się.
Podszedł Radek, popatrzył na nią i również otworzył drzwi do toalety. On jednak nie zawstydził się ani nie cofnął:
- Ej, idźcie sobie stąd. - ponaglił. - Toaleta jest potrzebna.
Czekał w drzwiach, dopóki rozemocjonowana para nie opuściła pomieszczenia. Wtedy z ukłonem zaprosił czekającą Martę:
- S'il vous plait, mademoiselle - wykrzywił usta w uśmiechu.
Czekał, aż dziewczyna opuści łazienkę. Kiedy wyszła, wpadła w jego ramiona:
- Hej, co ty.... - zaprotestowała.
Chłopak tulił ją przez chwilę:
- Nie bój się, czarnoborska różyczko - zamruczał. - Nie skrzywdzę cię. Chciałem tylko na chwilę się do ciebie przytulić....
Dziewczyna, zmęczona dzisiejszymi przygotowaniami a jednocześnie podniecona dobrą zabawą, pozwoliła sobie na chwilę przyjemnego zatonięcia w ciepłych i sprężystych ramionach chłopaka. Nawet przymknęła oczy, rozkoszując się poczuciem bezpieczeństwa. Ale za moment dotarło do niej, co się dzieje. Uśmiechnęła się kpiąco i odsunęła od niego:
- Mam nadzieję, że nikt nie robił zdjęć. Nie nadaję się na gwiazdkę "Kundelka" - wymieniła nazwę plotkarskiego portalu internetowego, donoszącego o posunięciach znanych i bogatych.
- A ja bym chciał, żeby wreszcie cię sfotografowali ze mną - uśmiech Radka był tylko na poły kpiący. - Może wtedy przestałabyś mnie unikać, mógłbym cię zabrać z sobą na plan filmowy albo do jakiegoś klubu.
- Ooo, zapomnij. - roześmiała się. - Mówiłam ci już tyle razy, nie nadajemy na tych samych falach. Model z reklam i seriali i nikomu nieznana dziewczyna z podlaskiej prowincji?
A później chwyciła go za rękę i pociągnęła:
- Chodźmy się bawić. W końcu to moje urodziny. Może to będzie jedyne takie wspomnienie. Chcę pamiętać, że było super....
Kiedy obracał nią w tańcu, odwróciła do niego rozjaśnioną twarz. Pomyślał sobie wtedy, że chciałby regularnie widywać taki wyraz jej oczu, jak w tej chwili.
***
Daria wymknęła się do kuchni. Kleo i Marta dobrze się bawiły, a ktoś musiał zadbać o sprzątanie. Białostoccy przyjaciele Tomka przed chwilą się pożegnali, wybyły też czarnoborskie koleżanki, dziękując za wspaniałą zabawę. Pozostali włączyli jakąś skoczną muzykę i bawili się w kręgu.
Daria nie chciała przeszkadzać dziewczynom i zaczęła sama wkładać naczynia do zmywarki. Tomek objął ją od tyłu:
- Zostaw to, skarbie. To twoje urodziny, nie spędzaj ich w kuchni. Zdążymy pozmywać jutro. A dziś bądź królewną, nie Kopciuszkiem.
Przytulał ją coraz mocniej a Daria, zamiast zaprotestować, pozwoliła mu na to. Wrodzona zapobiegliwość chyba chwilowo poszła spać a na jej miejsce zawitała przekorna myśl:
"A jakby tak bawić się do upadłego? Nie myśleć, tylko czerpać radość? Pozwolić sobie na chwilę zapomnienia? W końcu tak niewiele mam z życia i niewiele będę miała w przyszłości. A przynajmniej nie szybko... "
Nie protestowała, gdy chłopak wzmocnił uścisk a jego dłonie objęły ją w pasie. Odwróciła się do niego i położyła rękę na jego klatce piersiowej:
- Ależ ci serce bije - zdziwiła się.
- Ono bije dla ciebie - Tomek chwycił jej obie dłonie i skrzyżował za plecami a drugą ręką uniósł jej brodę do góry. Całował najpierw delikatnie, żeby za chwilę przejść do bardziej gwałtownej pieszczoty.
Kiedy przygryzł zębami jej wargę, Daria wciągnęła nerwowo powietrze:
- Oooch... - jęknęła a ten dźwięk, niski i przeciągły, wywołał w nim pokłady pożądania:
- Moja ty piękna, moja ty cudowna - szeptał, gorączkowo zmagając się z zapięciami jej bluzki. Daria nie broniła mu dostępu, wręcz przeciwnie, sama nakierowała jego dłonie na haftkę. Po chwili odchylała głowę, czerpiąc przyjemność z jego pieszczot.
Przestała myśleć, pozwoliła się tulić, dotykać, pieścić i całować. Miejsce rozsądku zajęło pragnienie, tym potężniejsze, że pojawiło się pierwszy raz. Na wpół rozebrana, siedziała na stole w kuchni, a chłopak, stojąc pomiędzy jej kolanami, całował ją namiętnie, jednocześnie ściskając miarowo jej sutki. Pierwszy raz w życiu czuła tak silne podniecenie. A kiedy jego ręka zabłądziła pomiędzy jej uda, Daria jęknęła, pospołu z rozkoszy i wstydu.
Próbowała zacisnąć nogi, ale nie pozwolił jej:
- Jesteś piękna, cudowna i moja - szeptał, jednocześnie rozpinając rozporek. - Bądź ze mną tej nocy, a nie pożałujesz. Spełnię każde twoje życzenie, dam ci gwiazdkę z nieba, tylko zostań ze mną i spraw, żebym był najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi.
Daria kiwała głową, choć jego słowa nie docierały do niej w pełni. Pozwalała się pieścić a jej dłonie błądziły gorączkowo po jego twarzy, włosach i ramionach, wślizgiwały się pod rozpiętą koszulę, wędrowały po linii obojczyka i wzdłuż klatki piersiowej. Jej pojękiwanie pod jego dotykiem nabrało rytmu i stawało się szybsze i głośniejsze. Stała się jednym wielkim oczekiwaniem.
W tym momencie chłopak wsunął się w nią jednym silnym, gładkim ruchem. Poczuł, jak pod naporem jego penisa pęka zapora a dziewczyna wzdryga i krzywi.
Przemknęła mu przez głowę myśl, że chyba powinien zaczekać, dać jej czas. Ale nie był w stanie. Zbyt mocno jej pragnął. Dlatego trzymał ją silnie, całował gwałtownie, jednocześnie starając się dać jej poczucie, że jest dla niego ważna.
W kulminacyjnym szczycie, kiedy poczuł, jak emocje wylewają się z niego każdym możliwym porem, znieruchomiał i mocno ją przytulił.
Półprzytomna z pożądania Daria popatrzyła na niego:
- Tomek?... - wyjąkała.
- Kocham cię, moja ty królewno. - pocałował ją delikatnie i znacząco, jakby składał obietnicę. - Jesteś cudowna, wspaniała i taka słodka....
Patrzyła na niego i dopiero po chwili dotarło do niej, co właśnie zrobili. Poczerwieniała i starała się wydostać z jego objęć. Nie było to proste, bo mocno ją trzymał.
- Puść! - zawołała, będąc na granicy paniki.
- Poczekaj - nadal ją trzymał. - Nie bój się. Nie uciekaj, pozwól mi pokazać, że jestem z tobą.
Musiał trochę z nią walczyć, bo nadal starała się wydostać z jego objęć. A on bał się, że kiedy ją puści, Daria ucieknie. Dlatego nadal ją trzymał i spokojnym tonem przemawiał jak do przestraszonego dziecka:
- Daria, kochanie, nie bój się. To, co przed chwilą zrobiliśmy, było cudowne. Byłaś fantastyczna.... Co ja mówię, jesteś fantastyczna - poprawił się. - Przez to, że jesteś ze mną, dajesz mi szczęście.
Starał się ją przekonać. Szeptał po kilka razy te same słowa, nie przejmując się, czy składają się w jakąś sensowną całość. Po chwili poczuł, jak dziewczyna przestaje z nim walczyć. Znieruchomiała. I tylko jej oczy stały się większe i większe a następnie pojawiły się w nich łzy.
Całował je, gdy spływały po policzkach, starając się scałować każdą kroplę, która uroniła dziewczyna.
- Oddałam ci się jak dziwka - łkała. - Po pijaku na imprezie, zupełnie jak pierwsza lepsza....
Wzrósł w nim gniew. Potrząsnął nią:
- Co ty opowiadasz? Jaka dziwka? Jaka pierwsza lepsza? Czy ty siebie słyszysz? Jesteś moja, ty wspaniała dziewczyno! To ja powinienem całować ziemię, po której stąpasz, z wdzięczności! - krzyknął. Westchnął i dokończył:
- A jeśli uważasz, że to był błąd, to biorę winę na siebie. Jestem starszy, powinienem być mądrzejszy i to ja cię sprowokowałem.
Pomógł jej zejść ze stołu, uporządkować garderobę i znalazł chusteczkę, żeby mogła wytrzeć twarz.
Daria przez chwilę stanął w bezruchu, jakby nie wiedząc, co dalej robić:
- Nie mów o tym nikomu - poprosiła cicho.
Westchnął i skinął głową:
- To zostanie pomiędzy nami. Przynajmniej do czasu, kiedy przestaniesz się mnie wstydzić. Ja będę wspominał to zdarzenie z dumą, jako jedno z najpiękniejszych w moim życiu. A teraz cię zostawię, żebyś umyła twarz i poprawiła włosy. Jak będziesz gotowa, przyjdź na salę.
I wyszedł. Czuł się winny a jednocześnie rozgoryczony. Nie pomyślał, mógł poczekać, z pewnością szczytem jej marzeń nie była utrata dziewictwa na imprezie, na stole w kuchni. Z drugiej strony, chłopak zdawał sobie sprawę, ile dziewczyn oddałoby wiele, żeby znaleźć się w jej sytuacji. W Białym i tutaj zresztą też miał opinię "dobrej partii" i już niejednokrotnie musiał się oganiać od nadmiernie chętnych koleżanek.
Dlatego był zły i smutny. Podświadomie oczekiwał innej reakcji. Przecież powiedział jej, że ją kocha, że ona jest dla niego kimś ważnym. A ona nic. Zachowywała się, jakby zrobił jej krzywdę. Dlatego pomyślał, że najlepsze, co teraz może zrobić dla nich obojga, to zostawić Darię samą, żeby doszła do ładu ze swoimi emocjami.
Dziewczyna, nadal z natłokiem myśli, zajęła się poprawą wyglądu. A później wróciła, jakby nigdy nic, do wkładania naczyń do zmywarki.
Tomek wrócił na salę i przez chwilę przyglądał się, jak Marta, Kleo i Mysza wyginają się w takt muzyki. Dziewczyny urządziły sobie konkurs, która jest bardziej giętka i która wygnie się bardziej, zrobi głębszy ukłon czy przysiad, która bardziej się rozciągnie, dążąc do szpagatu.
Radek siedział z kieliszkiem w ręku i obserwował zmagania koleżanek. Tomek usiadł obok niego.
- Widziałem was - przyznał Radek. - Zajrzałem przypadkowo do kuchni...
- No to zapomnij, co widziałeś - burknął Tomek.
- Mówisz i masz - uśmiechnął się Radek. - Ale wyglądało na to, że dobrze się bawicie...
- Nie chcę o tym mówić - Tomek zmierzył go zimnym spojrzeniem.
- A pić chcesz? - Radek podał mu szklaneczkę z drinkiem.
Przyjaciele przyjął podane naczynie. Przez chwilę delektowali się alkoholem.
- I co teraz? - przerwał milczenie Radek.
Tomek jeszcze przez chwilę się zastanawiał a następnie powiedział z goryczą:
- Najśmieszniejsze jest to, że całowałbym ziemię z wdzięczności, gdyby się uśmiechnęła i powiedziała, że jest jej dobrze. A ona zachowała się, jakbym ją wykorzystał.
Radek sięgnął po butelkę i dolał im obu alkoholu:
- Może potrzebuje czasu? Wiesz, ona chyba nie z tych, które dają na prawo i lewo....
- Nie z tych - Tomek zwinął palce w pięść a z jego słów przebiła wrogość do przyjaciela:
- Do tej pory ona jeszcze nigdy....
Radek żartobliwie się zasłonił:
- Nie bij, pamiętaj, że moja twarz to majątek....
Siedzieli w milczeniu, obserwując zachowanie dziewcząt na parkiecie. Po chwili na salę weszła również Daria. Stanęła z drugiej strony, unikając spojrzenia Tomka.
***
Sprzątali do rana. Sprzątali na zmianę, bo zmęczenie atakowało i niektórzy czuli zniżkę formy. A chcieli mieć już z głowy, zamknąć czysty bar i nie wracać do niego przez najbliższy dzień.
Na koniec jeszcze zjedli śniadanie, na szybko przygotowane przez Tomka i Radka.
Poczekali na siebie wzajemnie i całą szóstką skierowali się do mieszkania Tomka. Po cichu weszli po schodach na górę i każdy skierował się w kąt, w którym mógł odpocząć: Marta i Kleo do pokoju gościnnego, Radek i Mysza zostali w salonie, Darię Tomek pociągnął za sobą do sypialni.
- Połóż się - wskazał jej łóżko. Nie miała siły się sprzeczać.
Zmęczona, zrzuciła ubrania i w samej bieliźnie schowała się pod kołdrę. Tomek położył się obok i chciał ją przyciągnąć do siebie. Zesztywniała, a on odezwał się cicho:
- Chcę cię tylko przytulić. Chcę, żebyś poczuła się bezpiecznie i spokojnie przy mnie. Jeśli będziesz mnie unikać, nic dobrego z tego nie wyniknie....
Myślała przez chwilę nad tym, a następnie z cichym westchnieniem odwróciła do niego plecami i zwinęła w pozycję embrionalną. Chłopak otulił ją swoim ciałem w pozycji "na łyżeczkę" i po chwili zapadli w długi, ciężki, relaksujący sen.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro