Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

( 9 ) .

Marek był zmęczony odwiedzinami najbliższych.
Wszyscy wracali do domu zadowoleni że wraca powoli do sił i zdrowia.

Najbardziej przeżyła to Sabrina która nie chciała opuścić go gdy zasypiał.Wiedziała że to jest mężczyzna z którym może być szczęśliwa i który zasługuje na jej miłość.

Wcześniej  nie miała czasu na związki i randki,studiowała po to by w przyszłości mieć wymarzony zawód i pracę jednak wszystko uległo zmianie gdy dziadek zachorował a ona musiała porzucić życie w mieście i wrócić na wieś.
Początkowo żałowała że nie będzie się rozwijać a o zawodzie adwokata może zapomnieć, jednak dopiero tutaj poczuła się szczęśliwa.
Miała przy sobie dziadka a przede wszystkim mężczyznę na którego widok jej serce mocniej biło, jego wypadek i pobyt w szpitalu uświadomił jej że może go stracić dlatego postanowiła że powie Markowi o swoim uczuciu.

Po paru dniach.

Sabrina codziennie była w szpitalu, z każdym dniem Marek miał więcej sił i wracał do zdrowia.
Przenieśli go na oddział ortopedii,leżenie na wyciągu było uciążliwe i męczące.Wszystkie potrzeby fizjologiczne musiał oddawać na basen i być zdany na pomoc pielęgniarki.

Pewnego dnia Sabrina pojawiła się wcześnie rano gdy zaczęto wykonywać toaletę ciała,gdy weszła do sali Marek leżał bez koszulki eksponując swój nagi tors.

-Dzień dobry-zajmę się narzeczonym-powiedziała do pielęgniarki.
-Oczywiście-wszystko gotowe,gdyby potrzebowała pani pomocy to proszę zawołać.
-Dziękuję,poradzę sobie sama.

Gdy zostali sami Marek uśmiechnął się do niej i spytał:
-Od kiedy to jesteśmy narzeczeństwem-czy coś mnie ominęło?
-Musiałam kłamać by wpuścili mnie do ciebie-mam nadzieję że nie jesteś na mnie zły-opuściła głowę zawstydzona.
-Sabrino-spójrz na mnie,cieszę się że tak powiedziałaś.Mam dosyć tych pielęgniarek które patrzą na mnie łakomym wzrokiem.
-Co mam przez to rozumieć?-odważyła się popatrzeć mu w oczy.
-Zależy mi na tobie,dawno nie miałem dziewczyny a ty spodobałaś mi się już pierwszego dnia gdy cię zobaczyłem.-Chciałbym żebyś była  moją dziewczyną naprawdę.
-Marku ja też tego chcę,broniłam się przed uczuciem do ciebie.Martwiłam gdy leżałeś nieprzytomny dlatego skłamałam udając twoją narzeczoną by być blisko ciebie,teraz gdy wiem że coraz lepiej z tobą jestem bardzo szczęśliwa .
-Zbliż się do mnie i pocałuj mnie.

Sabrina pochyliła się składając delikatny pocałunek na jego ustach,gdy próbowała wstać zaczepiła nogą o wystające krzesło i z powrotem wylądowała na klatce piersiowej mężczyzny przylegając swoimi piersiami do niego.

Marek głośno zajęczał czując ból nadal w poobijanym ciele.
-Przepraszam cię ,zaraz sprawdzę czy coś ci nie uszkodziłam.

Gdy zamierzała wstać drzwi otworzyły się przez które weszła cycata pielęgniarka mierząc dziewczynę wzrokiem.

-Myślałam że coś się stało a widzę że wszystko jest ok.
-Tak,mój narzeczony wraca do sił-powiedziała nadal leżąc na Marku.
-To wrócę później.

Gdy drzwi zamknęły się Sabrina szybko wstała rumieniąc się,nigdy nie była w takim bezpośrednim kontakcie z mężczyzną.

-Ledwo mogłem oddychać,żebra i brzuch mnie  nadal bolą nie mówiąc o ręcach i nodze.Już mam dosyć tego leżenia -zaczął marudzić .
-Zobaczysz szybko wrócisz do zdrowia,zatrudnię pielęgniarkę i szybko staniesz na nogi.
-Żadnych pielęgniarek,jedyną która się mną zajmie jesteś ty.
-Ale....
-Jako moja przyszła narzeczona umyj mnie jak należy nie omijając żadnego miejsca na moim ciele-uśmiechnął się do niej patrząc na jej piękną twarz.

Przepraszam za mniejszą aktywność,brak mi czasu na pisanie a wena nie chce przyjść.Wybaczcie kochani,za błędy przepraszam.
Pozdrawiam Ewa❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro