( 9 ) .
Marek był zmęczony odwiedzinami najbliższych.
Wszyscy wracali do domu zadowoleni że wraca powoli do sił i zdrowia.
Najbardziej przeżyła to Sabrina która nie chciała opuścić go gdy zasypiał.Wiedziała że to jest mężczyzna z którym może być szczęśliwa i który zasługuje na jej miłość.
Wcześniej nie miała czasu na związki i randki,studiowała po to by w przyszłości mieć wymarzony zawód i pracę jednak wszystko uległo zmianie gdy dziadek zachorował a ona musiała porzucić życie w mieście i wrócić na wieś.
Początkowo żałowała że nie będzie się rozwijać a o zawodzie adwokata może zapomnieć, jednak dopiero tutaj poczuła się szczęśliwa.
Miała przy sobie dziadka a przede wszystkim mężczyznę na którego widok jej serce mocniej biło, jego wypadek i pobyt w szpitalu uświadomił jej że może go stracić dlatego postanowiła że powie Markowi o swoim uczuciu.
Po paru dniach.
Sabrina codziennie była w szpitalu, z każdym dniem Marek miał więcej sił i wracał do zdrowia.
Przenieśli go na oddział ortopedii,leżenie na wyciągu było uciążliwe i męczące.Wszystkie potrzeby fizjologiczne musiał oddawać na basen i być zdany na pomoc pielęgniarki.
Pewnego dnia Sabrina pojawiła się wcześnie rano gdy zaczęto wykonywać toaletę ciała,gdy weszła do sali Marek leżał bez koszulki eksponując swój nagi tors.
-Dzień dobry-zajmę się narzeczonym-powiedziała do pielęgniarki.
-Oczywiście-wszystko gotowe,gdyby potrzebowała pani pomocy to proszę zawołać.
-Dziękuję,poradzę sobie sama.
Gdy zostali sami Marek uśmiechnął się do niej i spytał:
-Od kiedy to jesteśmy narzeczeństwem-czy coś mnie ominęło?
-Musiałam kłamać by wpuścili mnie do ciebie-mam nadzieję że nie jesteś na mnie zły-opuściła głowę zawstydzona.
-Sabrino-spójrz na mnie,cieszę się że tak powiedziałaś.Mam dosyć tych pielęgniarek które patrzą na mnie łakomym wzrokiem.
-Co mam przez to rozumieć?-odważyła się popatrzeć mu w oczy.
-Zależy mi na tobie,dawno nie miałem dziewczyny a ty spodobałaś mi się już pierwszego dnia gdy cię zobaczyłem.-Chciałbym żebyś była moją dziewczyną naprawdę.
-Marku ja też tego chcę,broniłam się przed uczuciem do ciebie.Martwiłam gdy leżałeś nieprzytomny dlatego skłamałam udając twoją narzeczoną by być blisko ciebie,teraz gdy wiem że coraz lepiej z tobą jestem bardzo szczęśliwa .
-Zbliż się do mnie i pocałuj mnie.
Sabrina pochyliła się składając delikatny pocałunek na jego ustach,gdy próbowała wstać zaczepiła nogą o wystające krzesło i z powrotem wylądowała na klatce piersiowej mężczyzny przylegając swoimi piersiami do niego.
Marek głośno zajęczał czując ból nadal w poobijanym ciele.
-Przepraszam cię ,zaraz sprawdzę czy coś ci nie uszkodziłam.
Gdy zamierzała wstać drzwi otworzyły się przez które weszła cycata pielęgniarka mierząc dziewczynę wzrokiem.
-Myślałam że coś się stało a widzę że wszystko jest ok.
-Tak,mój narzeczony wraca do sił-powiedziała nadal leżąc na Marku.
-To wrócę później.
Gdy drzwi zamknęły się Sabrina szybko wstała rumieniąc się,nigdy nie była w takim bezpośrednim kontakcie z mężczyzną.
-Ledwo mogłem oddychać,żebra i brzuch mnie nadal bolą nie mówiąc o ręcach i nodze.Już mam dosyć tego leżenia -zaczął marudzić .
-Zobaczysz szybko wrócisz do zdrowia,zatrudnię pielęgniarkę i szybko staniesz na nogi.
-Żadnych pielęgniarek,jedyną która się mną zajmie jesteś ty.
-Ale....
-Jako moja przyszła narzeczona umyj mnie jak należy nie omijając żadnego miejsca na moim ciele-uśmiechnął się do niej patrząc na jej piękną twarz.
Przepraszam za mniejszą aktywność,brak mi czasu na pisanie a wena nie chce przyjść.Wybaczcie kochani,za błędy przepraszam.
Pozdrawiam Ewa❤
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro