Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

( 14 ) .

Od czasu ślubu minęło parę tygodni.Sabrina nadal nie mogła uwierzyć że jest żoną gdyby nie obrączka na jej palcu i mężczyzna przy jej boku który każdej nocy pokazywał jak ją kocha i pragnie.

Sabrina dostała propozycję pracy w miejscu zamieszkania.
Jako adwokat udzielała porad a także często wyjeżdżała do miasteczka szkoląc się w swoim zawodzie.Właśnie tam chciała w przyszłości otworzyć niewielką kancelarie ale o swoich planach narazie nic nie mówiła Markowi bo różnie mogło by to się skończyć.

Nie narzekała bo kochała wieś,swoją rodzinę i ludzi tu mieszkajacych  ale nadal była tą dziewczyną z miasta.

Gotowała obiady i zanosiła do pracy by mąż i pracownicy nie byli głodni.
Marek był zazdrosny widząc jak patrzą na jego żonę ,za każdym razem całował ją na ich oczach zawstydzając ją.

Każdego wieczora Marek przychodził jako ostatni z rancza.
Wszystko musiało być sprawdzone,posprzątane a zwierzęta nakarmione.

Sabrina postanowiła go zaskoczyć wychodząc po niego.
Ubrała białą sukienkę przez którą prześwitywała bielizna,zabrała truskawki i zgrzewke zimnego piwa.

Gdy znalazła się na miejscu zobaczyła otwarte wrota od stajni.
Weszła wgłąb pomieszczenia idąc cały czas naprzód.Konie rżały  gdy przechodziła obok boksów.

W jednym z nich zobaczyła jak Marek stoi  bez koszulki  i czyści konia zgrzebłem.
Stała i patrzyła na jego ręce i przypomniała sobie co robił nimi gdy się kochali.

-Witaj przystojniaku-odezwała się po chwili.

-O kurde ale mnie wystraszyłaś-odwrócił się łapiąc za serce.

-Przepraszam,chciałam ci sprawić niespodziankę.

-Choć tu i przywitaj się kochanie.
Sabrina podeszła kręcąc biodrami,założyła ręce na jego kark a potem złożyła delikatny pocałunek na jego wargach.
Marek przycisnął ją do siebie czując jej piersi na gołym ciele i piękny zapach perfum,swoje dłonie opuścił na jej pośladki i lekko ścisnął a potem zmusił by rozchyliła swoje usta do których wtargnął swoim językiem.
Niechętnie oderwał się od jej ust zdając sobie sprawę gdzie się znajdują.

-Nigdy nie przychodziłaś po mnie ,czy coś się stało?

-Po prostu stęskniłam się za swoim mężem,chciałam spędzić trochę czasu z tobą.Tak późno wracasz że albo gadasz z dziadkiem do późna a potem nie masz już siły by zemną porozmawiać-powiedziała wzdychając.

-Masz rację ale wiesz że jest tyle do zrobienia i ....

-Tak wiem dlatego zabrałam to-wskazała ręką koszyk,chwyciła Marka za rękę i poprowadziła  w kierunku snopków siana.
Gdy usiedli Sabrina wyjęła puszkę piwa którą Marek  szybko opróżnił,następnie to samo zrobiła z truskawkami karmiąc siebie i męża.

Przez dłuższy czas tak siedzieli dopóki nie zjedli i nie wypili wszystkiego.

-Tego mi było trzeba,od razu lepiej się czuję.Dziękuję kochanie-zbliżył twarz do niej całując w soczyste usta i przytulając do siebie.

Sabrina była lekko wstawiona,co chwilę chichotała.Gdy próbowała wstać nogi zachwiały się a ona upadła na ręce powodując że mężczyzna miał doskonały widok na jej piersi ukryte pod koronkową siateczką.Podniosła głowę widząc gdzie patrzy jej ukochany.
Marek pomógł jej wstać prowadząc do pustego boksu w którym unosił się zapach siana.

-Co my tu robimy,myślałam że wrócimy do domu?

-Jest zbyt późno,zaraz wrócę tylko zamknę stajnie.

Kiwnęła głową zamiast odpowiedzi,zwinęła się w kłębek i od razu zasnęła.

Marek gdy przyszedł Sabrina już spała i cicho pochrapywała,w blasku lampy zobaczył że sukienka odsłania majtki.
Przełknął ślinę,podszedł i położył się obok przysuwając te małe ciałko do siebie.

Jego ręka sunęła cały czas do góry odsłaniając coraz więcej nagiego ciała.Udało mu się zdjąć sukienkę i po chwili zobaczył tylko skąpą bieliznę.

Jego członek szybko stwardniał i napierał na spodnie,szybko się ich pozbył tak samo jak i bielizny.
Nie czekając dłużej obrócił Sabrine na plecy,obudziła się ziewając i spoglądając w błyszczące oczy ukochanego.

-Zimno mi -zadrżała próbując rękoma ogrzać się.

-Sprawie że zapłoniesz-szepnął nad jej uchem.

Przybliżył głowę do jej biustu,odpiął zapięcie od stanika z przodu biorąc w swe dłonie dwie ślicznotki które domagamy się pieszczot jego języka.
Sabrina wygieła ciało w łuk,nie protestowała gdy szybko pozbył się majteczek a palcami badał jej wilgoć.

Widział i czuł jej podniecenie.
Wszedł jednym pchnięciem w rozkoszne miejsce,parł mocno dociskając biodra do samego końca.
Pot ściekał po plecach, w powietrzu unosił się zapach seksu i zwierząt ale to im nie przeszkadzało a jeszcze bardziej nakręcało.
Sex w tym miejscu to coś zupełnie nowego i warto to powtórzyć-pomyśleli leżąc po wszystkim przytuleni do siebie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro