5
-hej! Chłopie! Ty żyjesz?! -poczułem jak coś szturcha mój policzek.
-chyba oddycha-mruknął. Otworzyłem powoli oczy, nie widziałem ich twarzy było za jasno. Jedyne co widziałem to rozmazane sylwetki ludzi. Postać na mnie popatrzyła kładąc ręce na swoich biodrach -zobacz jego klatka się podnosi
-no w sumie...ale on dziwnie wygląda....jak myślisz skąd on się wziął na tej polanie?
-może spadł? Ale skąd?..-popatrzył w niebo szukając jakiejś odpowiedzi
-mówisz, że jest aniołem?-otworzyłem jedno oko i niewyraźnie popatrzyłem na chłopaków których głosy słyszałem nade mną. -ugh... bardzo brzydki anioł z niego-zamlaskał -aaa! Budzi się!-wyciągnął sporawy miecz i w wycelował we mnie nim. Bolała mnie strasznie głowa. Nie wiedziałem gdzie jestem dokładnie. Gdy się podniosłem ostra część miecza jednego z tej dwójki tyknęła mój nos
-nie jestem żadnym aniołem...-mruknąłem patrząc na nich. Miałem nagle wielkiego laga... Kaminari? Sero? Ludzie z gildii łowców?
-to już zauważyłem.... mógłbyś być chociaż laską- fuknął i schował miecz. Wyciągnął ręce do góry-Boże szczęścia i miłości! Weźcie mi teraz ześlijcie z nieba przepiękną seksowna umiącą dobrze gotować laskę!-krzyknął modląc się, na co się zaśmiałem cicho- zamian oddam jego! i Sero w gratisie!-krzyknął patrząc na błękitne niebo na którym było kilka idealnie równych chmurek
-Kaminari...księga dawaj-mruknął przyglądając się mi z uwagą-ty lepiej pomyśl nad tym czy mógł ktoś dać za jego głowę nagrodę, a nie myśl ciągle o kobietach -zacisnąłem wargi wiedziałem jaki mają zawód. Byli łowcami. W wielkiej magicznej księdze pojawiali się lub skreślały się zdjęcia i nazwiska osób za których głowę ktoś da dużo kasy. Wzdrygnąłem się lekko i wziąłem "broń" do ręki...no jednak tego nie przewidziałem...w końcu chciałem się bić z zawodowcami mając w ręku patyk i to jeszcze połamany?-jak masz na imię?-popatrzył na mnie
-Kirishima..-odkrząknołem i wstałem rozglądając się. Popatrzyłem na plecak Kaminariego, w sumie zawsze mnie zastanawiało czy bym się zmieścił do jego plecaka w końcu on był magicznie bardzo duży
-szukaj pod ki-mruknął, na co Kami przytaknął
-ale mnie tam nie będzie-zaśmiałem się nerwowo wyrzucając patyk-nie jestem stąd
-no trochę wyglądasz dziwnie...-Sero mi się ciągle przyglądał a Kaminari z głośnym odgłosem zamknął księgę mówiąc, że mnie nie w niej -kim ty jesteś?
-jestem zwyczajnym chłopakiem. Człowiekiem, który nie wie jak tu się znalazł, ale jest zadowolony z tego-zaśmiałem się drapiąc po karku
-...ty...-popatrzył na mnie Krzywiąc się. Czy powiedziałem coś źle?
-czy ty kiedykolwiek widziałeś się w lustrze?...albo w tafli wody?-popatrzyłem na nich niezrozumiale, a oni palcem pokazali mi kałuże gdy popatrzyłem tam.
Wyglądałem ... inaczej? Miałem lekko przydługie włosy, a grzywka opadała mi na czoło, mimo że leżałem przez chwile na trawie moje włosy nie były potargane. Ubrany byłem w jakieś ubrania bardziej z tego świata. Czy ja mam rogi?! Czy to są łuski!? Zacząłem się dotykać po twarzy
-ja.. jestem.. SMOKIEM!?-krzyknąłem wstając i patrząc na nich prostując duże skrzydła-waaa! Ja mam skrzydła! Mogę latać!
-czy...z nim jest wszystko dobrze?-zapytał Kaminari Sero patrząc dziwnie na mnie.
Oooo nie, jestem w tym świecie nie mogą uważać i tu mnie za dziwnego...ale...o kurwa jestem w ich świecie? Naprawdę?! Jezu to musi być tu w takim razie Bakugo!
Moje policzki nabrały rumieńca, a mój żołądek zaczął się skręcać, a sam ja ledwo stałem na nogach, które miałem jak z waty
-wydaje mi się...że mocno walnął się w głowę
///
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro