❤ Teraźniejszość buduje się przeszłością❤
Uchiha Madara, młody, utalentowany redaktor naczelny Wydawnictwa Konoha dumnie przekroczył korytarz główny swego miejsca pracy.
Tego dnia musiał spełnić szereg czynników, które miały zagwarantować mu utrzymanie przewagi. Los zdawał się dla niego hojny, chociaż wspólna jazda windą z Tobiramą nie należała do najprzyjemniejszych, pozwoliła mu się upewnić, w jak diametralnie różnych pozycjach się znajdują.
Madara dokładnie zaplanował ten dzień, był tak wspaniałomyślny, że grafik ułożył dla jeszcze jednej osoby. Dodatkowo praca zdawała mu się dziś kojarzyć z czymś bardzo przyjemnym. Powodem wyjątkowo dobrego nastroju nie była świadomość, że wszelkie najtrudniejsze obowiązki już dawno zostały wykonane, a te pomniejsze nie stanowiły dla niego żadnego problemu. O nie, nie. Te wszelkie niesmaczaki mógł, przecież zlecić, któremuś z podwładnych, a dokładniej jednemu.
W swoim gabinecie znalazł się już o 7.48. I Kiedy tylko przygotował wszelkie potrzebne mu tego dnia dokumenty, raz jeszcze sprawdził zawartość poczty elektronicznej.
Upewniwszy się, że poprzednio nie został zmylony przez zmęczenie i nadmiar atrakcji, które wywołało pojawienie się Tobiramy, postanowił nie rezygnować z tak prostej przyjemności, jaką była filiżanka czarnej kawy.
Już trzy minuty później trzymając w dłoni gorący napój, przyglądał się panoramie miasta. Gdy jego wzrok przeniósł się niżej, w pracowniczym tłumie rozpoznał świeżaka. Szarowłosy mężczyzna ponownie zbliżał się do biura, tuż obok niego podążał Hashirama, który wymachiwał jaskrawym segregatorem. Dosłownie sekundę później ów artykuł biurowy został mu odebrany przez młodszego brata. Tobirama musiał być tak zmęczony pracą, że zapomniał zabrać wszystkiego z domu.
Madara uśmiechnął się do swojego odbicia. Wszystko układało się doskonale, o ile nie lepiej.
~*❤*~
Równo o 12.20 Uchiha opuścił swój gabinet. Minutę później stał już w progu sali, w której pracowali niżsi ranga wydawcy.
- Dobry — głos szefa doprowadził do nastania absolutnej ciszy w pomieszczeniu.
Przekonani tym, że czarnowłosy zjawił się, by sprawdzić przed przerwą rezultaty pracy, wydawcy zaczęli kompletować odpowiednie dokumenty.
- Dziś chciałbym zobaczyć jedynie końcowe wyniki waszej pracy — pracownicy spojrzeli po sobie, a później przypatrywali się Madarze.
Uchiha nie raczył przedstawić im żadnych wyjaśnień. Nie miał zamiaru tłumaczyć się przed nikim ani ze swoich zachowań, ani zamiarów.
- Senju — czarne oczy utkwiły w Tobiramie, który zawzięcie uzupełniał papiery — powinieneś wykorzystać przerwę, żeby sprawdzić sytuacje w drukarni.
Czerwonooki podniósł wzór wzrok, w efekcie mierząc się spojrzeniem z Uchihą.
- Tak — Madara był zadowolony, słysząc te krótką odpowiedź.
Po pierwsze nie musiał wchodzić w żadne głębsze dyskusje. Po drugie Senju wyraźnie zrozumiał, że w obecnej sytuacji nie ma innego wyjścia, jak wypełniać jego polecania. A co najważniejsze Senju nie zdawał sobie sprawy, jak bardzo miasto staje się zakorkowane w godzinach południa, kiedy to pracownicy zatrudnieni w najróżniejszych firmach chcą spędzić wolna chwile z daleka od miejsca pracy. Sam kilkakrotnie padł ofiarą mylnego przekonania, które podpowiadało mu, że jest to idealna pora, aby uporać się z częścią pracy.
~*❤*~
Chwile później Uchiha przypatrywał się, jak Tobirama opuszcza parking wydawnictwa. Gdy tylko samochód zniknął z zasięgu wzroku, mężczyzna postanowił wykonać ostatnie tego dnia obowiązki.
Na biurku i półkach zagościł porządek. Nie. To wcale nie tak, że do tej pory panował tam chaos. Ten dzień wydawał się ok po prostu być idealnym na uporanie się z zalegającymi dokumentami i przydzieleniem nowych zadań pracownikom. Był to również idealny moment, by wykonać krótki telefon.
~*❤*~
13.27 Madara ze spokojem rozkoszuje się smażeniem czarnej kawy. Jego spojrzenie utkwione jest w jasnych, delikatnych kwiatach, które niedawno dostarczył przedstawiciel poczty kwiatowej. Debiutantkę trzeba było, przecież pogratulować.
~*❤*~
13.50 w progu gabinetu Uchihy pojawia się postać starszej kobiety, która przekazuje mu satysfakcjonujące informacje. Jego długo wyczekiwany gość jest gotowy na spotkanie. Spotkanie z Tobiramą. Z Tobiramą, który jest spóźniony.
- Proszę zaprosić pannę hmm... czy, aby napewno pannę? - [Imię] do mojego gabinetu. Nie możemy sobie pozwolić, by z powodu tak niewybaczalnego zachowania musiała czekać samej.
- To nie będzie dla Pana problem?
- Ależ skąd. Zapewnienie komfortu pracy poszarżować jest częścią mojej pracy.
- Skoro Pan prosi.
Kobieta zniknęła w progu. Na jej miejscu pojawiła się inna, zdecydowanie młodsza kobieta. Drzwi za nią zostały zamknięte. Mądra w ciągu sekundy zdołał dokładnie zlustrować, postać przybyłej. Ubrana w ciemną garsonkę, kontrastującą z jasną cerą, stała z nieco opuszczoną głową. Wzrok miała utkwiony w czarnych obcasach. Pasma trudnych do określenia pod względem kolorystyki, włosów opadły nieznacznie.
- Dziękuję, że zgodził się Pan przyjąć w swoim gabinecie — kobiecy głos rozległ się pomieszczeniu. Była wyraźnie zdenerwowana.
- Miło Cię widzieć [imię] - kobieta wyprostowała się, jakby nie była pewna tego, co właśnie usłyszała, a raczej kogo usłyszała.
- Madara?
- We własnej sobie.
- Zostałeś głównym redaktorem?
- Zgadza się — tak, zdziwienie kobiety dawało mu dziwną satysfakcję. Niedowierzanie, jakie wykazywał, wydawało mu się z dziwnej przyczyny być czymś przyjemnym, a jednocześnie uroczym.
- Gratuluje! - W krótkiej chwili pisarka zdała się oswoić z nową sytuacją.
- To ja chciałbym Ci pogratulować [imię]- w stronę kobiety został wysłany najbardziej szarmancki uśmiech, jaki Madara mógł tylko przybrać — Gratuluję, że zaczęłaś walczyć o swoje marzenia — kiedy wypowiadał te słowa, z opanowaniem oraz gracją podarował jej bukiet kwiatów.
- Dziękuję — twarz kobiety stanowiła mieszankę radości, szoku, wstydu.
- Niestety to nie ja będę miał przyjemność nadzorować przebieg Twojej pracy. Pamiętaj, że zawsze będziesz mogła zgłosić do mnie wszelkie zastrzeżenia co do Twojej współpracy z redaktorem. W razie problemów zacznę działać — mówiąc to, udał się do ekspresu.
Kobieta usiadła naprzeciwko biurka Uchihy.
- Poradzimy sobie.
- Wybacz, ale nie jestem w stanie, powiedzieć ci ile czasu będziesz musiała ze mną spędzić. Twój redaktor już dawno temu wyszedł z wydawnictwa.
- Madara, jeśli przeszkadzam Ci w pracy powiedz. Mogę poczekać na korytarzu.
- Nie bądź niemądra.
Białe filiżanki stuknęły o powierzchnie blatu. Czarnowłosy ofiarował kobiecie delikatny uśmiech.
- Mam nadzieje, że dobrze zapamiętałem, jaką kawę lubisz.
- Dziękuje — autorka sięgnęła po naczynie, by wydać werdykt — Idealna. To miłe, że dalej pamiętasz.
- Od naszego ostatniego spotkania nie minęło, aż tyle czasu — I faktycznie nie minęło go wiele.
Madara owszem był starszy, jednak ta różnica wynosiła zaledwie dwa lata. Kiedy skończył szkołę średnią, wybrał się na studia literaturoznawcze. Po roku rozpoczął nowy edytorski kierunek.
[Imię] natomiast znalazła się na kierunku, który miał ją wykształcić w karierze nauczycielki. Kochała literaturę i pragnęła zaszczepić tę miłość w innych. Spotykali się czasem na aulach lub trafiali na siebie, kiedy krążyli między wydziałami. Znali się.
Madra będąc w ostatniej klasie szkoły średniej, włożył wiele wysiłku w tę znajomość. [Imię] potrzebowała wtedy wsparcia, a on był wsparciem idealnym. Wspólnie przesiadywali w bibliotece, spacerowali po parku, odwiedzali kawiarnie. Mądra był też świetnym korepetytorem i słuchaczem.
Znajomość układała się doskonale do czasu, w którym rodzice [imię] przestali się ze sobą dogadywać. Dziewczyna zamknęła się w sobie i prawie całkowicie ograniczyła kontakt z czarnookim. Kiedy widywali się w okolicy kampusu, wymieniali, jedynie uśmiechy.
Z czasem Madara dowiedział się, że przy boku jego ukochanej pojawił się ktoś inny. Był wściekły, że tak łatwo odpuścił, że nie zabiegał o nią z uporem maniaka.
Kobieta odstawiła filiżankę na blat biurka. Uchiha w tym czasie dokładnie przyjrzał się jej dłoniom. Teraz był pewny, że nikt nie stoi na jego drodze. Nikt z wyjątkiem Tobiramy, ale tu właściwie mógł uznać, że Senju znajduje się na zupełnie innej ścieżce.
~*❤*~
14.48 drzwi gabinetu Madary otwierają się z wielkim hukiem. Tobirama ciężko dysząc spoglądał z dziką furią na swego szefa.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro