Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 6

Wróciłam do kompleksu. Było w nim przygnębiająco cicho, patrząc na twarze pracowników można było wyczuć wszechogarniający smutek. Wiele osób odwracało się za mną jakby chcieli zapytać co naprawdę się wydarzyło, że doprowadziło do tak dramatycznego efektu, ale wiedziałam, że boją się mnie o to spytać. Szybko więc udałam się na spotkanie z Vision'em, aby uniknąć nie wygodnych spojrzeń.

- Cześć - przywitałam się gdy tylko go zobaczyłam - Czy Stark Industries wydał już oficjalne oświadczenie o śmierci Tony'ego? I czy uzyskałeś wideo z Syberii?

- Tak, wszystko już załatwione - odpowiedział, a ja skinęłam głową, ale wiedziałam, że chce mi coś jeszcze powiedzieć, więc sama zapytałam

- Czy coś jeszcze?

- Właściwie to tak. Dzisiaj przyszła paczka zaadresowana do pana Starka, znajdował się w niej list i stary telefon, po piśmie na kopercie i numerze zapisanym w telefonie wnioskuje że to od kapitana Rogers'a

- Czy mogę go zobaczyć? - zapytałam spokojnie, ale czułam jak się we mnie gotuje

- Oczywiście, ale proponuję, abyśmy najpierw weszli do samolotu i żebyś odpoczęła, jesteś bardzo blada i nie wyglądasz najlepiej

Faktycznie nie czułam się dobrze, więc zgodziłam się

- Dobrze, ale jak tylko, wejdziemy na pokład dasz mi ten list do przeczytania, a później odpocznę - obiecałam

Widziałam jak się nad tym zastanawia, ale ostatecznie skinął głową ze zrezygnowaniem, po czym udaliśmy się do samolotu. Po zajęciu miejsc, Vison tak jak obiecał wręczył mi list, napisany schludnym pismem, które musiało należeć do Steva. Po jego przeczytaniu wolałam nic nie mówić, aby przy okzaji nie zacząć krzyczeć. Podałam list Visionowi. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji. Po przeczytaniu, odłożył go na stolik, po czym popatrzył mi w oczy i widziałam, że rozumie, że to nie jest dobry czas na rozmowę. Po kilku minutach ciszy, moje powieki zrobiły się ciężkie i po chwili zasnęłam.
-------------------
Obudził mnie głos Vision'a mówiący, że prawie jesteśmy na miejscu. Powoli otworzyłam oczy i rozejrzałam się po pokładzie. Gdy natrafiłam na Vision'a, na przeciwko mnie dojrzałam jego zmartwiony wyraz twarzy.

- Aż tak źle wyglądam? - zapytałam jeszcze sennym głosem

- Nie, poprostu myślę, że najpierw powinnaś iść do lekarza, a później z nimi rozmawiać. Oboje wiemy, że to będzie trudna rozmowa, a ty nie wyglądasz dobrze, pomimo tego że spałaś ostatnie kilka godzin, a to trwa już kilka dni.

- Są rzeczy ważne i ważniejsze, teraz skupmy się na tych ważniejszych. Ale mimo wszystko dziękuję za troskę.

Popatrzył na mnie z niezbyt przekonaną miną, ale ostatecznie skinął głową, w geście poddania.
I właśnie w tym momencie poczułam że lądujemy, szybko zgarnęłam list ze stolika i przygotowałam się do wyjścia. Po paru minutach wylądowaliśmy, wyjrzałam przez okno i zobaczyłam T'Challe oczekującego naszego przybycia. Popatrzyłam na Vision'a i skinęłam głową, po czym opuściliśmy samolot, aby udać się na spotkanie z resztą avengers.

- Witaj królu T'Challa - przywitałam się - Wierzę, że wiesz, jaki jest powód naszej wizyty

- Witaj agentko Romanoff - skinął głową - Tak pan Vision poinformował mnie osobiście o obecnej sytuacji. Moje najszczersze kondolencje, dobrze wiem jak to jest stracić kogoś bliskiego. Nie znałem dobrze pana Starka, ale wiem, że był niezwykłym człowiekiem.

Podziękowałam mu ledwo słyszalnie za te słowa, ale wiem, że mnie usłyszał, widziałam jak kiwa głową w geście zrozumienia.

- Chcecie najpierw odpocząć, czy od razu poprowadzić was do nich?

- Sądzę że nie ma co tego odwlekać, poprowadź nas do nich od razu. - odpowiedziałam

Popatrzył na mnie nie pewnie, zapewne przez mój wygląd, muszę wyglądać naprawdę źle, pomyślałam sobie. Jednak po chwili ruszył, a ja i Vision za nim, na spotkanie że zdrajcami. To nie będzie przyjemne.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro