Rozdział 5
Siedziałam w poczekalni przed salą Rhodey'a i myślałam nad tym jak mu powiedzieć, nie łamiąc mu serca. Mam wrażenie, że to będzie jeszcze trudniejsze niż z Pepper, w końcu byli najlepszymi przyjaciółmi od lat. Czułam jak w głowie mi wiruje, a żołądek odmawia posłuszeństwa. Ale zapomniałam o tym gdy w drzwiach sali pojawił się lekarz i pozwolił mi wejść.
- Witaj Rhodes
- Witaj Natasha - przywitał się - Co cię do mnie sprowadza?
- Nie wiem jak ci to powiedzieć, ale...
- Co się stało? Coś z Tony'm - w jego głosie można było usłyszeć zdenerwowanie.
- Tony nie żyje - powiedziałam szeptem, po czym opuściła wzrok w obawie przed jego reakcją.
I nastąpiła głucha cisza, zupełnie jak poprzednio.
- Jak do tego doszło? - zapytał, a ja spojrzałam na niego i zauważyłam rozpacz malującą się na jego twarzy.
- Steve i Bucky walczyli z nim na Syberii, nie wiemy jeszcze jakie były powody walki. Rogers zniszczył reaktor i odciął zasilanie w skafandrze, przez co nie mógł odlecieć. Vision znalazł go poturbowanego i zmarzniętego na śmierć, a obok leżała tarcza kapitana - odpowiedziałam z obawą w głosie. Spodziewałam się że zaraz zacznie krzyczeć i mnie obwiniać, ale nic takiego nie nastąpiło, tylko wpatrywał się ze smutkiem w swoje dłonie i powiedział spokojnie:
- On chciał tylko zapewnić bezpieczeństwo zwykłym ludziom. Rogers mógł się nie zgadzać z porozumieniami, to jego decyzja, ale dlaczego do cholery go zabił? - i zwrócił na mnie wzrok, jakby oczekiwał odpowiedzi
- Uwierz mi, sama chciałabym to wiedzieć - to było jedyne co mogłam teraz powiedzieć na ten temat.
Pokiwał głową i zamilkł, a ja czekałam na kolejne pytania albo argumenty świadczące o mojej winie, ale te nie nadeszły, więc ja postanowiłam zapytać
- Nie obwiniasz mnie?
- Przecież nie ty go zabiłaś, tylko Rogers
- Ale to ja pozwoliłam im uciec z tego lotniska
- Może i tak, ale nie wiedziałaś, że tak to się skończy. A wiedząc, że coś czujesz do Tony'ego, obstawiam, że gdybyś chociaż podejrzewała taki przebieg zdarzeń to Rogers byłby teraz martwy. - Popatrzyłam na niego zszokowana
- Skąd wiesz że coś do niego czuje?
- Wiedziałem jak na niego patrzyłaś i widziałem jak patrzyłaś na Pepper. A z resztą Tony powiedział mi o tym co między wami zaszło.
Moje oczy rozszerzył się z jeszcze większym szokiem, ale Rhodey ignorując moją reakcję, kontynuował
- On też coś do ciebie poczuł po zerwaniu z Pepper i po tamtym dniu, ale bał się ci o tym powiedzieć, bo w końcu jesteś Czarną Wdową.
- Ale to on nie zwracał na mnie uwagi i zachowywał się jakbym była powietrzem, to niemożliwe żeby coś do mnie czuł.
- To Tony, on rzadko pokazywał swoje uczucia
W pokoju znowu zapadła cisza. Oboje siedzieliśmy zamyśleni ( w oczach Rhodey'a widziałam łzy, ale postanowiłam to przemilczeć ). Po kilku minutach poczułam zawroty głowy, więc postanowiłam wyjść zanim coś się wydarzy.
- Niestety muszę już iść, mam spotkać się z Vision'em. A potem czeka mnie długi lot do Wakandy.
- Rozumiem, że masz tam do załatwienia bardzo ważną sprawę
- O tak, taką która musi być załatwiona w tępie natychmiastowym - powiedziałam cichym, ale twardym głosem.
- Rozumiem, życzę ci powodzenia
- Dziękuję. Mam nadzieję, że za niedługo mi pomożesz
- Z wielką chęcią - usłyszałam w jego głosie podobną twardość co w moim
Kiwnęłam mu głową po czym odwróciłam się i wyszłam.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro