Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 5

Siedziałam w poczekalni przed salą Rhodey'a i myślałam nad tym jak mu powiedzieć, nie łamiąc mu serca. Mam wrażenie, że to będzie jeszcze trudniejsze niż z Pepper, w końcu byli najlepszymi przyjaciółmi od lat. Czułam jak w głowie mi wiruje, a żołądek odmawia posłuszeństwa. Ale zapomniałam o tym gdy w drzwiach sali pojawił się lekarz i pozwolił mi wejść.

- Witaj Rhodes

- Witaj Natasha - przywitał się - Co cię do mnie sprowadza?

- Nie wiem jak ci to powiedzieć, ale...

- Co się stało? Coś z Tony'm - w jego głosie można było usłyszeć zdenerwowanie.

- Tony nie żyje - powiedziałam szeptem, po czym opuściła wzrok w obawie przed jego reakcją.

I nastąpiła głucha cisza, zupełnie jak poprzednio.

- Jak do tego doszło? - zapytał, a ja spojrzałam na niego i zauważyłam rozpacz malującą się na jego twarzy.

- Steve i Bucky walczyli z nim na Syberii, nie wiemy jeszcze jakie były powody walki. Rogers zniszczył reaktor i odciął zasilanie w skafandrze, przez co nie mógł odlecieć. Vision znalazł go poturbowanego i zmarzniętego na śmierć, a obok leżała tarcza kapitana - odpowiedziałam z obawą w głosie. Spodziewałam się że zaraz zacznie krzyczeć i mnie obwiniać, ale nic takiego nie nastąpiło, tylko wpatrywał się ze smutkiem w swoje dłonie i powiedział spokojnie:

- On chciał tylko zapewnić bezpieczeństwo zwykłym ludziom. Rogers mógł się nie zgadzać z porozumieniami, to jego decyzja, ale dlaczego do cholery go zabił? - i zwrócił na mnie wzrok, jakby oczekiwał odpowiedzi

- Uwierz mi, sama chciałabym to wiedzieć - to było jedyne co mogłam teraz powiedzieć na ten temat.

Pokiwał głową i zamilkł, a ja czekałam na kolejne pytania albo argumenty świadczące o mojej winie, ale te nie nadeszły, więc ja postanowiłam zapytać

- Nie obwiniasz mnie?

- Przecież nie ty go zabiłaś, tylko Rogers

- Ale to ja pozwoliłam im uciec z tego lotniska

- Może i tak, ale nie wiedziałaś, że tak to się skończy. A wiedząc, że coś czujesz do Tony'ego, obstawiam, że gdybyś chociaż podejrzewała taki przebieg zdarzeń to Rogers byłby teraz martwy. - Popatrzyłam na niego zszokowana

- Skąd wiesz że coś do niego czuje?

- Wiedziałem jak na niego patrzyłaś i widziałem jak patrzyłaś na Pepper. A z resztą Tony powiedział mi o tym co między wami zaszło.

Moje oczy rozszerzył się z jeszcze większym szokiem, ale Rhodey ignorując moją reakcję, kontynuował

- On też coś do ciebie poczuł po zerwaniu z Pepper i po tamtym dniu, ale bał się ci o tym powiedzieć, bo w końcu jesteś Czarną Wdową.

- Ale to on nie zwracał na mnie uwagi i zachowywał się jakbym była powietrzem, to niemożliwe żeby coś do mnie czuł.

- To Tony, on rzadko pokazywał swoje uczucia

W pokoju znowu zapadła cisza. Oboje siedzieliśmy zamyśleni ( w oczach Rhodey'a widziałam łzy, ale postanowiłam to przemilczeć ). Po kilku minutach poczułam zawroty głowy, więc postanowiłam wyjść zanim coś się wydarzy.

- Niestety muszę już iść, mam spotkać się z Vision'em. A potem czeka mnie długi lot do Wakandy.

- Rozumiem, że masz tam do załatwienia bardzo ważną sprawę

- O tak, taką która musi być załatwiona w tępie natychmiastowym - powiedziałam cichym, ale twardym głosem.

- Rozumiem, życzę ci powodzenia

- Dziękuję. Mam nadzieję, że za niedługo mi pomożesz

- Z wielką chęcią - usłyszałam w jego głosie podobną twardość co w moim

Kiwnęłam mu głową po czym odwróciłam się i wyszłam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro