Rozdział 1
Teraz czekałam na jakąkolwiek informację od Tony'ego. Bałam się jego reakcji na mnie, po tym jak pozwoliłam uciec Steve'owi i Backy'mu. Bałam się jego reakcji, bo w ciągu tego dnia spotkało go tak wiele. Walka z ludźmi, których uważał za rodzinę, wypadek Rhodey'a, moja zdrada, a do tego spotkanie z Ross'em. Gdy zobaczyłam go w drzwiach, myślałam, że moje serce pęknie. W jego oczach widziałam smutek, ból i poczucie zdrady. Szukałam słów które mogłyby mnie wytłumaczyć, ale nic nie przychodziło mi do głowy.
Gdy do mnie podszedł poczułam dreszcz przechodzacy przez moje ciało i miałam wrażenie jakby jego smutne oczy przewiercały moją duszę.
- Dlaczego?- zapytał - Dlaczego mnie zdradziłaś i pozwoliłaś im uciec? Dlaczego wybrałaś ich, a nie mnie? - i spojrzał na mnie tymi pięknymi smutnymi oczami oczekując odpowiedzi.
W tym momencie poczułam ciężar w żołądku, jego głos był tak przepełniony żalem, że nie chciałam go ranić jeszcze bardziej.
- Przepraszam - odpowiedziałam - Przepraszam za to wszystko, ale musiałam. Musiałam im pomóc. Nie wiedziałam co planuje zrobić z nimi Ross, a oni chcieli tylko pomóc tamtym żołnierzom. Zrozum, że musiałam. - powiedziałam zadziwiająco spokojnie.
- Nie mogłaś po prostu mnie uprzedzić?! - wykrzyczał - wymyślilibyśmy coś, a tak, teraz czuje się jak idiota i mam wrażenie, że znowu wszystko spieprzyłem - zakończył szeptem
- Przepraszam - wyszeptałam, nie wiedząc co mogę jeszcze powiedzieć.
- Idę teraz naprawić to co zniszczyłem - odpowiedział - A zwykłe przepraszam nie wystarczy - zwrócił się do niej ostatni raz i dopowiedział- Myślałem, że po ostatnich wydarzeniach coś się między nami zmieniło, ale chyba po raz kolejny się pomyliłem - wyszeptał wychodząc.
A ja chciałam go zatrzymać i wykrzyczeć mu w twarz jak bardzo go kocham, ale po raz kolejny w życiu brakło mi odwagi do wyznania moich uczuć.
W tym momencie nie pomyślałam nawet, że to będzie nasze ostatnie spotkanie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro