Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

3

Byłem sparaliżowany...Ta mała przeklęta istotka mnie pocałowała.. O matulu , on ma tak cholernie miękkie usta , że mógłbym się zatracić.. Przymknąłem powieki.. Spojrzałem wprost w jego niebieskie , które również patrzyły na mnie... Moje serce  na ten widok przyśpieszyło... To jest zdecydowanie za szybko Gabriellu.. Zdecydowanie za szybko, ale.. Możesz na chwilę zapomnieć , prawda..? Zamknąłem oczy i przyciągnąłem go do siebie oddając pocałunek namiętnie wkładając język do jego ust i od razu penetrując jego wnętrze.. Było takie ciepłe.. 

( Zdjęcie pobrane z facebook'a ) 

Usłyszałem cichy jęk z jego strony.. Matulu , czy on zdaje sobie sprawę jak na mnie działa..? Jak bardzo przez niego jestem teraz pobudzony..? A najgorsze jest to , że nie mogę nic z tym zrobić.. Nie mogę się na niego rzucić , bo to przeczyłoby wszystkiemu w co wierzę.. A wierzę w wiele rzeczy.. Poczułem jak pisklę oplata dłonie wokół mojej szyi i pogłębia pocałunek sam przejmując inicjatywę. Oh , czyżby stał się bardziej śmiały..? Zabawne.. Splotłem nasze języki razem zostając nagrodzony cichym sapnięciem z jego strony.. Przyciągnąłem go bliżej siebie , by móc napawać się jego ciepłem. I teraz powiedźcie mi jak ja mam mu po takim czymś zmodyfikować pamięć..? Po chwili młodemu zabrakło powietrza.. Odsunął się ode mnie cicho sapiąc..Spojrzał mi w oczy zawstydzony tym co zrobił. 

- Powiedz mi pisklaku , co ja mam teraz zrobić? - Spytałem nawet nie zwracając uwagi , że pieszczotliwe przezwisko powiedziałem na głos.

- Pisklaku? - Spojrzał na mnie zdezorientowany..Podniosłem brew udając , że nie wiem o czym on mówi. - Nie modyfikować mi pamięci.. - Odpowiedział w końcu. 

- Muszę.. Nikt nie może wiedzieć o mojej prawdziwej tożsamości.. 

- Będę siedział cicho.. Błagam.. Nie chce zapominać.. Proszę.. G-Gabriellu.. - Patrzył na mnie z błaganiem w oczach jak i łezkami w kąciku. I co ja mam zrobić? Serce mi się kraje. Nawet nie wiedziałem , że je jeszcze mam. 

- Dobrze. Nie zrobię tego. Ale pod warunkiem , że będziesz się mnie słuchał. - Zagroziłem. 

- HAI!- Krzyknął szczęśliwy i rzucił mi się na szyję.. Matulu i co ja z nim mam..? Westchnąłem ciężko i sam go przytuliłem. Na prawdę, co te pisklę ze mną robi ? Nie powinienem zgadzać się na to, by nie modyfikować mu pamięci, ale jak mogłem się nie zgadzać po tak wspaniałym pocałunku jaki mi zafundował..? Gabriellu to się jeszcze na tobie się odbije czkawką. Na pewno. Odsunąłem go lekko od siebie i spojrzałem mu w oczy. 

- A teraz.. Młody, co to miało być ? - Spytałem groźnie.. 

- Ale co..? - Spytał niewinnie się uśmiechając.. Jak ja cię zaraz.... Westchnąłem na prawdę ciężko i potarłem skronie. Nawet nie byłem świadom, że siedzi mi na kolanach puki nie poruszył się lekko, a moja już stojąca erekcja nie przypomniała o sobie boleśnie. Syknąłem cicho i spojrzałem na niego z głodem pożądania.. 

- Młody. - Warknąłem. - Nie kręć się tak, jeśli nie chcesz zostać zaraz zgwałcony. - Zagroziłem.. 

- A-Ale.. Co j-ja robię..? - Spytał zdezorientowany. 

(Małe ostrzeżenie. Będzie +18)


- Ocierasz się o mnie do diabła. - Warknąłem, gdy znowu poczułem jak się o mnie ociera. I dopiero teraz dotarło do mnie, że pisklakowi również stoi. Spojrzałem w dół na jego krocze, a dokładniej na wypukłość w spodniach. Przeniosłem wzrok na jego zarumienioną twarz. Czyli mam rozumieć, że on to robił specjalnie..? Warknąłem pod nosem i bardzo szybko rzuciłem go na kanapę zwisając nad nim.. - Widzę, że podnieciłeś się samym pocałunkiem. Aż tak bardzo na ciebie działam ? Jak miło..- Mruknąłem ponętnym głosem usatysfakcjonowany tym, że rumieni się jeszcze bardziej. - To może przejdźmy do dalszej części.. - Dodałem i polizałem jego małżowinę uszną. Usłyszałem piękny jęk. Osz cholera. Przygryzłem ją lekko i ustami zszedłem na jego szyję lekko ją przygryzając.. Słyszałem jego ciche jęknięcia i sapnięcia, gdy ściągnąłem mu bluzkę i zassałem się na jego sutki.. Przygryzłem go zostając nagrodzony głośnym jęknięciem. 

- G-Gab-Gabriellu.. - Usłyszałem swoje imię wyjęczane przez tą białowłosą istotę.. Cholera. Przecież ja się zaraz nie powstrzymam i rzucę się na niego.. Schodziłem pocałunkami w dół na jego brzuch powoli rozpinając i ściągając jego spodnie wraz z bokserkami.. Przed moimi oczami stał dumnie wyprężony członek pisklęcia. Pocałowałem go w czubek słysząc jak jęknął krótko. Zachęcony tym pojedynczym jęknięciem wziąłem go do ust. Owinąłem język wokół jego członu i zacząłem poruszać głową. Słyszałem tylko jego jęki, sapnięcia i krótkie nie dopowiedziane zdania. Nie obchodziły mnie one. Chciałem go tylko wziąć tu i teraz. Nie zważając na konsekwencje swojego czynu. Zakręcałem język na jego czubku i dalszej części. Czułem tylko lekko słonawy smak, gdy językiem zahaczałem o początek. Poczułem jak młody wplata palce w moje czarne włosy i lekko je ciągnie. Mruknąłem zadowolony wprowadzając jego członka w lekkie drganie. Jęknął wypychając biodra w moją stronę. Przytrzymałem je w jednym miejscu i poruszałem głową coraz szybciej i skrupulatniej owijając język wokół jego członka.. 

- N-Nie... J-Ja... J-Już... Ah! G-Gabriellu... - Usłyszałem tylko te strzępkowe słowa i poczułem jak się spuszcza w moje usta. Przełknąłem lekko słonawą ciecz i wypuściłem jego członka z swoich ust. Podniosłem się lekko i oblizałem usta w ponętnym geście. Dopiero teraz spojrzałem na niego. Przymknięte oczy, rumieniec na twarzy, rozczochrane włosy i... Łzy ? On płacze ? Zrobiłem mu krzywdę ? To podziałało na mnie jak kubeł zimnej wody. Odsunąłem się od niej i wstałem. 

- Koniec na dziś. - Mruknąłem zachrypniętym głosem. Zakryłem oczy włosami, by nie widział ich wyrazu. Skrzywdziłem to pisklę. Kurwa! Ja o mało co go nie zgwałciłem! - Idę wziąć prysznic. Jak się ogarniesz idź do pokoju i zostań tam do wieczora. - Burknąłem i ruszyłem w stronę łazienki.

- He?! Ha?! Ale.. G-Gabriellu..! - Nie słuchałem go już i wyszedłem z pomieszczenia. Zamknąłem się na klucz w łazience , by temu szczeniakowi nie wpadło do głowy wejście tutaj. Muszę ochłonąć. Jak go teraz znowu zobaczę nie zapanuję nad swoją rządzą i go posiądę. To się dzieje zdecydowanie za szybko! Ja go znam jeden pierdolony dzień, a o mało co go nie zgwałciłem do cholery jasnej! Ale on sam się prosił. Sam kusił, sam ocierał. Więc to normalne, że zdrowy i myślący mężczyzna mógł stracić nad sobą panowanie mając przed swoimi oczami tak wspaniałą istotę jak on. Cholera. Poczochrałem się mocno po włosach i rozebrałem się wchodząc pod prysznic i ustawiając wodę na wrzątek. Syknąłem cicho. Oparłem głowę o kafelki i westchnąłem ciężko. 

~*~ 

Po wzięciu prysznica wyszedłem z łazienki. Rozejrzałem się po salonie. Ubrań jak i chłopaka nie było w pomieszczeniu. I bardzo dobrze. Podszedłem do barku. Wyjąłem z niego szkocką i szklankę. Dałem do niej dużą kostkę lodu i nalałem trunku. Usiadłem ciężko na kanapie odstawiając butelkę na stolik. Westchnąłem ciężko. Potarmosiłem znowu swoje włosy i spojrzałem na szklankę. Cholera. Co ja najlepszego zrobiłem ? O mało co nie zgwałciłem tego gówniarza. Pierwszy raz straciłem nad sobą panowanie. To nie może znowu się powtórzyć. Nie może! Wypiłem na raz zawartość szklanki i dolałem sobie.. Zagłębiłem się w swoich myślach. 

Po jakimś czasie usłyszałem otwieranie się drzwi. Spojrzałem w tamtym kierunku. Yuki. Przecież powiedziałem mu, by nie wychodził do wieczora. 

- G-Gabriellu ? - Spytał tym swoim cichym i nie pewnym głosem. Dlaczego on tak na mnie działa ? Nie powinno tak być. Powinienem go od siebie odsunąć. Tak będzie najlepiej i dla niego i dla mnie. 

- Czemu wyszedłeś ? Powiedziałem Ci, że masz nie wychodzić do wieczora. - Powiedziałem zachrypniętym głosem. Ja pierdole. Dlaczego mam chrypę ? Przecież tak długo nie minęło od kiedy go użyłem. Wypiłem kolejną już szklankę szkockiej. 

- Jest już wieczór. Dużo już wypiłeś ? - Spytał. Spojrzałem na butelkę. Pusta. 

- Trochę. - Burknąłem. 

- Duszno tutaj. Otworzę okno. Śmierdzi alkoholem. - Mruknął i podszedł do okna otwierając je. Nawet tego nie poczułem, że jest tutaj duszno. 

- Yuki. To co dzisiaj się stało... - Mruknąłem. Poczułem jak się na mnie patrzy. Gapiłem się w pustą szklankę po szkockiej. -... Zapomnij o tym. To nie powinno się wydarzyć. Nie powinienem tracić nad sobą panowania. Źle postąpiłem, że zmusiłem cię do czegoś, czego nie chciałeś. Wiesz. Nie umiem przepraszać, więc tego nie zrobię, ale jest mi przykro z tego co zrobiłem. Powinienem posłuchać jak mówiłeś nie, ale byłem zaślepiony rządzą i... - Dalszy mój potok słów został zagłuszony przez miękkie usta chłopca. Nie wiem dlaczego, ale.. Nie odsunąłem się, nie odepchnąłem go, a oddałem pocałunek. To chyba przez alkohol mimo, że anioły nie mogą się upić, wolałem to zwalić na ten czynnik, dlaczego nie zrobiłem tego co chciałem zrobić.. Po chwili się odsunął. 

- Gabriellu. Nie zrobiłeś nic, czego nie chciałem. To co się wydarzyło było najlepszą rzeczą jaką przeżyłem. Cóż, na samym początku się bałem tego co robiłeś, bo nie bardzo wiedziałem jak zareagować, ale potem była tylko przyjemność. Nie wiem czego tak się przestraszyłeś i spierdzieliłeś do łazienki, ale nie zrobiłeś mi żadnej krzywdy. Chciałem tego. - Powiedział patrząc mi w oczy. 

- Chciałeś? Ale te łzy.. - Powiedziałem nie zbyt składnie. A może jednak anioły mogą się upić? 

- To były łzy przyjemności. Nawet nie dałeś mi nic powiedzieć, a już cię nie było. Ale fakt, nie powinniśmy się śpieszyć.. Poza tym nawet nie wiem kim dla ciebie jestem. Wziąłeś mnie z sierocińca jako mój opiekun, więc powinienem być ci wdzięczny i jestem, ale również nie powinienem żywić do ciebie tego co czuję. Wiem, że nie mam na to szans, byś to odwzajemnił, ale twoje postępowanie z dzisiaj dało mi nadzieję, że jednak... - Teraz to ja mu przerwałem pocałunkiem. Delikatnym, ale jednocześnie namiętnym. Jednak bardzo szybko się odsunąłem. 

- Yuki. To co zrobiliśmy, a dokładniej ja zrobiłem jest złe. Nie powinno się wydarzyć, a jednak się stało. I sądzę, że nie będę wstanie dłużej się powstrzymywać przed dotykaniem, całowaniem i.. Więcej rzeczy. - Powiedziałem co innego niż miałem namyśli widząc jak pisklę się rumieni. - Ale to nie znaczy, że nie powinieneś nic do mnie żywić. Fakt, to będzie złe, ale.. Cholera.. To jest takie trudne i niewłaściwe.. Nie powinienem nic robić w stosunku do ciebie, a jednak... - Gadałem jak najęty. Tak anioły też mogą się upić. Fajnie wiedzieć. Kurwa ile lat miała ta szkocka..? 

- Gabriellu. Już spokojnie. Nic się nie stało. Możemy zastopować i zwolnić tempo, bo dla mnie też jest to dość szybko.. 

-Racja.. Em.. Kurde, powinienem dzisiaj pójść w sprawie pracy, a skończyłem pijąc.. 

- Idź się połóż do siebie.. - Powiedział. - Ja tutaj posprzątam trochę. 

- Fakt. Dzięki młody. - Mruknąłem i wstałem, ale szybko znowu usiadłem. 

- Jesteś pijany, a jednak dobrze funkcjonujesz oprócz chodzenia. Chodź zaprowadzę cię. - Zaśmiał się cicho i pomógł mi wstać. Zacząłem iść z jego pomocą do pokoju. Wszedł ze mną do pomieszczenia i pomógł mi się położyć.. - Dobranoc panie upadły aniele.. - Pocałował mnie w czoło.. Uśmiechnąłem się lekko i zamknąłem oczy. Już na granicy snu poczułem motyli pocałunek i wyszeptane słowa. - Kocham cię, chodź nie powinienem.. - Po tym zapadłem w sen. 

Jednak ten dzień był pełen wrażeń. A jutro będzie jeszcze gorzej. 

------------------------------------

Witajcie kochani.  Dodaje rozdział na prośbę Mala2205. Troszkę się porobiło.. Nie wiem kiedy dodał kolejny rozdział.. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro