2.
Obudził mnie piękny zapach wydobywający się z kuchni.. Hmm? Przecież ja nie zamawiałem nic.. Otworzyłem oczy i przetarłem je siadając.. Rozciągnąłem się i zsunąłem z łóżka wstając do końca.. Byłem w tym samym ubraniu co wczoraj.. Drapiąc się po głowie wyszedłem z sypialni i udałem się do kuchni. Rano zawsze powoli myślę..
- Yuki ? - Spytałem widząc białowłosego w kuchni.
- Witaj Gabriel'u.. - Powiedział cicho robiąc coś na desce..
- Zrobisz mi kawę ? Umieram.. - Mruknąłem siadając na stołku barowym kładąc głowę na blacie.. Cóż , nie powiem mu , że nie mogę umrzeć.. Dzisiaj muszę go odwieźć do sierocińca.. Chyba wiem co będę robił... Ale to zostawię na później...
- Jasne.. - Usłyszałem w odpowiedzi.. Yuki nastawił wodę i wziął kubek w którym wczoraj piłem i wsypał do niego dwie łyżeczki kawy.. Cóż , mógłbym wypić i z jednej , ale jak chce...
- Dzisiaj odwożę Cię do sierocińca.. - Powiedziałem znudzonym głosem.. Jak na zawołanie chłopak zgarbił się lekko i posmutniał.. Co się tam musi dziać , że on tak bardzo nie chce tam wracać.. ?
- Wiem o tym. - Mruknął i już z mniejszym zapałem robił śniadanie. Nie wiem co on tam robi , ale mam nadzieję , że da się to zjeść. Jak już wcześniej wspomniałem anioły nie muszą jeść , ani spać. Ale nie którzy to robią dla samej frajdy.. Ja jestem jednym z nich. Zamknąłem powieki na chwilę.
- Gabriel.. Śniadanie.. - Usłyszałem głos Yuki'ego.. Zasnąłem ? Bardzo możliwe.. Podniosłem głowę do góry i spojrzałam na talerz.. Jajecznica ? Ale... Mmmm... Pachnie wspaniale.
- Dzięki młody.. - Mruknąłem i zacząłem jeść..
- Kawę też Ci zrobiłem. - Burknął i sam usiadł zaczynając spożywać jedzenie. Na prawdę , co się tam dzieje ? Jadłem patrząc na twarz chłopca.
- Co tak na mnie ciągle patrzysz , mam coś na twarzy? - Usłyszałem speszony głos pisklęcia.. Racja , cały czas się na niego gapię jak jakiś pedofil.
- Nie , nie masz. Po prostu się nad czym zastanawiałem i po prostu zagapiłem się na twoją śliczną twarzyczkę. - Powiedziałem bez zastanowienia , co on nagrodził pięknym szkarłatnym rumieńcem. Chyba znalazłem sobie nowe hobby. Zawstydzanie go. Zachichotałem cicho jak jakaś nastolatka. Co się ze mną dzieje , do cholery?! Również się lekko speszyłem , ale nie pokazałem tego po sobie. Zająłem się jedzeniem tej pysznej jajecznicy. - Gdzie się nauczyłeś tak gotować ? - Spytałem kończąc swoją porcję.
- W sierocińcu. - Mruknął bardzo cicho. Zapamiętać- Temat sierocińca jest zakazany.
- Gotowałeś dla nich ? - Spytałem dla upewnienia się.
- Kazali mi. - Szepnął na prawdę cicho i gdyby nie moje wyczulone zmysły na pewno , bym tego nie usłyszał.
- Jak to "Kazali mi" ? Rozwiń swoją wypowiedź. - Poprosiłem. Ten speszył się jeszcze bardziej oblewając się rumieńcem. Dobra to już nie jest tak zabawne jak na początku. Coś się tam dzieję i ja dowiem się co. Nie usłyszałem na moje pytanie odpowiedzi. Westchnąłem cicho i wziąłem łyk mojej już lekko ostygniętej kawy. Wolałem go już nie męczyć. Dowiem się jak już go tam zabiorę. Skończyłem jeść śniadanie i wstawiłem talerz do zlewu. - Zbieraj się. Jedziemy Cię odwieść.. - Powiedziałem chcąc już mieć to za sobą. Młody nie dokańczając śniadania odstawił talerz na blat przy zlewie. - Czekaj. Dam Ci jakąś bluzę. Na dworze jest zimno. Możesz się przeziębić. - Powiedziałem idąc w stronę swojej sypialni.
- No i co z tego..? - Usłyszałem jego cichy szept , którego chyba nie powinienem usłyszeć , więc przemilczałem go. Będąc już w pokoju podszedłem do szafy i wygrzebałem jakąś za małą już na mnie szarą bluzę i wracając do niego podałem mu ją.
- Załóż. Bynajmniej będzie Ci jako tako ciepło. - Powiedziałem. Yuki bez sprzeciwu założył ją na siebie. O boże.. Znaczy... No... Ten... On wygląda w niej prze słodko.. Na to powinni wymyślić paragraf. Ta bluza na pewno jest na niego o 2-3 nr za duża. Ale jemu to chyba nie przeszkadza , bo wtulił się w nią i powąchał.. POWĄCHAŁ ?!?!?!!!! Patrzyłem na niego z lekko wytrzeszczonymi oczami. Chyba on też zdał sobie sprawę z tego co zrobił , bo odsunął bluzkę od twarzy i oblał się jeszcze większym rumieńcem. On jest za słodki.. Na prawdę. Czy on zdaje sobie z tego sprawę jak na mnie działa ? A tak na pewno nie powinno być. Nie teraz. Westchnąłem cicho i ruszyłem do przedpokoju udając , że nie widziałem tego co zrobił. Ubrałem buty i poczekałem , aż chłopak doczłapał się do mnie i sam ubrał na stopy buty.
- Chodź.. - Otworzyłem mu drzwi i wypuściłem pierwszego. Potem zakluczyłem je i zeszliśmy na parter. Wyszliśmy z kamienicy , a młody zaczął mnie prowadzić do swojego "znienawidzonego" sierocińca. Bynajmniej tak wywnioskowałem z jego mowy ciała i tego jak się zachowywał.
Po dobrych 40 minutach wreszcie byliśmy przy dość zniszczonym i ledwo się trzymającym budynku. To coś na pewno jest sierocińcem..? Przecież to jest rudera , a nie budowla! Wszedłem za nim i rozejrzałem się. Na ścianach pleśń i odpadający tynk. Chyba go już poniekąd rozumiem. Jeszcze ten zapach jakby coś tutaj gniło. A ble.. Panele skrzypiały i na pewno , gdybym postawił stopę na nie właściwej desce ona by się złamała po de mną. Współczuję. W naszą stronę zaczęła iść dość pulchna kobieta po 40-sce.. Jej paciorkowate oczy , aż mówiły , że nie ma dobrych intencji. A ja czułem od niej nienawiść i pogardę. I niby jak miałbym pokochać takie robactwo jak to?!
- Yuki! Gdzieś ty był. Umierałam ze strachu o ciebie.. - Powiedziała przymilnym tonem widząc z kim pisklę jest. Ughh..
- Pani Kayato... P-Przepraszam. Zasiedziałem się u Gabriel'a.. - Powiedział delikatnie się jąkając. Zasiedziałem się , powiadasz? No ciekawie , ciekawie.
- Rozumiem , rozumiem. Ale następnym razem zadzwoń do mnie i nie siedź na głowie tak prze miłego chłopca jak on. - Chłopca?!! No stara prukwo doczekałaś się.
- Widzisz Yuki. Wszystko w porządku. To ja już pójdę. Do następnego młody - Posłałem mu miły uśmiech , a z jego oczu wyczytałem nieme pomocy. No wybacz młody. Wkopałeś się. Kłamstwo nie jest dobre.. Eh i mówi to upadły anioł , brawo dla Ciebie Gabriel'u.. Brawo.. Zacząłem się kierować w stronę wyjścia patrząc przez ramię na pisklę. Wyszeptał ciche "pomocy". Udałem , że tego nie widziałem i uśmiechnąłem się sztucznie do kobiety. - Do widzenia Pani. - Skinąłem jej głową i wyszedłem z tego przytułku. Ah , wreszcie świeże powietrze.. A teraz... Odsunąłem się od drzwi i zajrzałem przez brudne okno.
- YUKI! Ile razy Ci mówiłam , że masz wracać przed 17 do ośrodka ? Kara Ci dużo nie dała ? Teraz przez tydzień nie będziesz nic jadł. Boże , jak mogłam przyjąć tak durne i nic nie warte dziecko jak ty.. - Warczała do niego. Nie wzywaj Pana Boga na daremno Kayato. On Ci nie pomoże..
- P-Przepraszam p-proszę P-Pani.. A-Ale.. - Nie dane mu było dokończyć , bo jej wielka i gruba dłoń wylądowała na jego policzku , a ja usłyszałem plaśnięcie. Ouu. Już wszystko wiem.
- Żadne przepraszam! Jesteś nie wdzięcznym dzieciakiem. Powinieneś już dawno zdechnąć. Jak długo jeszcze masz zamiar żyć na mój rachunek?! - Znów przymierzała się do uderzenia chłopca. Widziałem jak kulił się i zaciskał mocno powieki. Wystarczy. Zamaszystym ruchem otworzyłem drzwi. Ręka kobiety zatrzymała się w połowie drogi do policzka pisklęcia, a on podskoczył w miejscu i uchylił nie pewnie powieki i spojrzał w moją stronę. Jego oczy zaiskrzyły się od łez i nadziei.
- Nie powinna Pani bić niewinnych dzieci Pani Kayato. - Powiedziałem oschłym tonem.
- P-Panie G-Gabriel'u... - Wyjąkała przestraszona kobieta. O właśnie. O taki rezultat mi właśnie chodziło.
- Dla Pani Crozzeria.. - Powiedziałem pierwsze lepsze nazwisko jakie wpadło mi do głowy. Yuki podbiegł do mnie i schował się za mną kurczowo ściskając palce na mojej koszulce. - Ten chłopiec idzie ze mną. Od dzisiaj ja nad nim przejmuję opiekę..
- A-Ale.. - Chciała coś powiedzieć , jednak ja jej nie pozwoliłem.
- Bez żadnego ale Pani Kayato. A może powinienem powiedzieć Miko ? Masz wiele grzechów na swoim koncie. - Odparłem oschle. - Znęcanie się nad dziećmi , liczne próby gwałtu. No ładnie sobie nagrabiłaś. - Wyrecytowałem jej grzechy , które wręcz krzyczały mi w myślach. Nie , nie mam zamiaru się ujawniać. Potem wyczyszczę im pamięć. No Yuki'emu zmodyfikuję. Nie chce , by później miał lukę w pamięci , co odbije się na nim później.
- A-Ale s-skąd t-ty... -Wyjąkała wystraszona zaczynając się cofać..
- Skąd wiem? - Spytałem , na co kobieta przytaknęła. - Masz to wyrecytowany w duszy. Jesteś taka ciemna , że twoja dusza na pewno nie trafi do nieba. Nie masz co liczyć na łaskę pana.. - Prychnąłem na ostatnie zdanie.
- A-Ale.. - Dalej chciała coś wyjąkać jednak bezskutecznie. W końcu potknęła się i upadła na swój tłusty tyłek. Z moich pleców wyrosły duże czarne jak smoła skrzydła. Czułem jak Yuki zaciska mocniej palce na mojej koszulce i lekko się trzęsie..
- T-Ty.. J-Jesteś..- Próbowała dalej..
- Tak. Jestem upadłym aniołem. Nie mam nazwiska. Mam tylko imię , które brzmi Gabriel. I na pewno sprawię , że będę Ci się śnił po nocach za to co zrobiłaś tym biednym istotkom. Właśnie przez takich jak ty straciłem swoją pozycję w niebie. - Cóż. To kłamstwo ,ale ona nie musi o tym wiedzieć.
- Przenajświętszy Boże.. Ja się do Ciebie modliłam Gabrielu! - Wykrzyczała zdenerwowana. Przechodzimy do innej tury zachowania? A co później będzie , rozpacz? Dobre sobie.
- Jak miło. - Prychnąłem.. - Na pewno się modliłaś.. W końcu tyle grzechów popełniłaś.. Jak widzisz nie jestem już tak dobrym aniołem jak kiedyś. Ty również nie jesteś dobra. Mogę Ci obiecać , że będziesz się smażyć w piekle.. - Powiedziałem ozięble.. Kobieta zaczęła się trząść , a z jej paciorkowatych oczu leciały łzy. Ha! Powinieneś być jasnowidzem. Jest i rozpacz.
- P-Przepraszam.. J-Ja n-nie c-chciałam. - Wyszlochała..
- Na pewno nie chciałaś. Nie kazałaś im macach twojego obrzydliwego cielska. Na pewno. - Powiedziałem z pogardą. - Już czas na mnie Miko. - Oznajmiłem i machnąłem ręką przed jej twarzą ,a ta zemdlała. Schowałem skrzydła i spojrzałem na chłopca. Trząsł się ze strachu i bezgłośnie szlochał. Wziąłem go w ramiona i wyniosłem z budynku. - Nie masz się czego bać Yuki. Nie zrobię Ci krzywdy. Już wtedy, gdy Cię pierwszy raz ujrzałem nie mogłem Ci nic zrobić. - Przyznałem niechętnie.
- P-pierwszy r-raz u-ujrzałeś ? - Spytał jąkając się uroczo.
- Tak. - Powiedziałem. Cóż , puki jeszcze nie ma zmodyfikowanej pamięci mogę mu co nie co opowiedzieć. - Zobaczyłem Cię wczoraj , gdy obserwowałem ludzi. Widziałem ja tamci mężczyźni ciągną Cię do zaułka. To , że Ci pomogłem było impulsem. Nie wiem dlaczego dokładnie to zrobiłem. Może jeszcze coś z dobrego anioła się we mnie obudziło. Nie mam bladego pojęcia. I tak dochodzimy do chwili obecnej.
- C-Czyli t-ty j-jesteś..
- Tak. Jestem upadłym aniołem jeśli o to Ci chodziło Yuki. - Powiedziałem łagodnie i wzbiłem się w powietrze uprzednio na nowo rozprostowując skrzydła. Usłyszałem cichy pisk ze strony chłopca. Zachichotałem cicho. - Nie masz się czego bać. Otwórz oczka i spójrz w dół. - Poradziłem. Pisklę zrobiło to z lekkim wahaniem jednak w końcu spojrzało w dół i rozszerzyło oczy ze zdziwienia. - Pięknie prawda?
- T-Ty t-to w-widzisz c-codziennie ? - Spytał speszony.
- Tak. Może i za pierwszym razem jest to niesamowite , jednak później przyzwyczajasz się do tego widoku. - Odpowiedziałem. - Dobrze. Wracajmy do domu.. - Skierowałem lot w stronę mojej kamienicy.
- C-Co z-ze mną zrobisz ? - Spytał , gdy już siedzieliśmy w salonie.
- W jakim sensie Yuki? - Spojrzałem na niego udając niezrozumienie , jednak dobrze wiedziałem o co mu chodzi. Nie chce mu modyfikować pamięci , ale muszę. Nie chce , ale muszę. Eh..
- C-Co t-teraz z-zrobisz..? M-Masz z-zamiar u-usunąć mi p-pamięć ?- Spytał mocno się jąkając. Jest taki uroczy. Położyłem mu dłoń na policzku tak , by wzrok skierował na mnie..
- Zmodyfikuję Ci ją. - Przyznałem. Otworzył szerzej oczy i lekko uchylił usta. Spojrzałem na nie. Zagryzłem wargę i wróciłem wzrokiem do jego niebieskich tęczówek.
- N-Nie r-rób t-tego. - Powiedział cicho spuszczając wzrok na swoje palce.
- Muszę. Nie chce tego.. Ale takie są zasady. Człowiek nie może się dowiedzieć o nas. O istotach o boskiej mocy. - Oznajmiłem cicho. Pierwszy raz nie chce robić czegoś tak bardzo jak tego.
- P-Proszę. N-Nikomu n-nie p-powiem. Z-Zachowam to d-dla s-siebie.. P-Proszę.. - Spojrzał w moje oczy. W jego kącikach zebrały się łezki. Dlaczego poczułem ukłucie w okolicy serca? Co mi jest?!
- Yuki. Nie utrudniaj mi tego.. Proszę.. Yuki. - Spojrzałem na niego błagalnie. Jego łzy zaczęły spływać po policzku i mojej dłoni. Dlaczego tak bardzo nie chce by ten chłopak płakał...? Gabriel'u ogarnij się. Znasz go jeden pieprzony dzień i już sobie za dużo wyobrażasz.
- N-Nie.. - Usłyszałem cichy szept , a potem ciepłe i wilgotne wargi na swoich. Otworzyłem szeroko oczy.. Czy on...
Pocałował mnie...??!!
************************************
Mamy drugi rozdział kochani.. Jak go oceniacie ? Może być ? Dużo błędów ? Fabuła trzyma się kupy? Nie przesadziłam z tą Kayato? Piszcie mi swoje opinie. Jestem strasznie zestresowana swoją pierwszą książką w tej tematyce. Na górze macie jak wygląda Yuki.. Szukałam chłopca o opisie jaki dałam.. Trudno było.. A teraz..
Au revoir!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro