Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 9. Ponowne spotkanie.

Minęło kilka dni od powrotu do mojego domu. Nadal było mi głupio, że wyrzuciłam z hotelowego pokoju Masona i Davida. Ale co poradzę na to, że emocję wzięły nade mną górę? Oczywiście po powrocie musiałam spotkać się z przyjaciółką. Opowiedziałam część tego co się wydarzyło Avery. Na dodatek kilka razy śnił mi się Mason. Poza tym David ciągle do mnie wydzwania więc go zablokowałam. Obecnie szykowałam się do wyjścia. Avery poprosiła mnie o przysługę. Owszem zdenerwowało mnie to. Avery powiedziała mi na ostatnią chwilę o tej prośbie. Moja przyjaciółka była również moją współlokatorką. Czesząc włosy spojrzałam na nią. Dziewczyna leżała w pozycji pół leżącej na kanapie. Koło kanapy było wiadro do której dziewczyna wrzucała chusteczki. Fart chciał, że się rozchorowała. Avery kocha swoją pracę jako dziennikarka i nigdy nie brała wolnego. Niestety dziś miała prowadzić wywiad z nieznajomym przedsiębiorcą. Z kwestii, że nie miałam dzisiaj nic do roboty przyjaciółka poprosiła bym ją zastąpiła. Ja jako dobra przyjaciółka zgodziłam się więc dlatego się szykowałam aby dobrze wypaść.

-Jak tylko wyzdrowieję odwdzięczę ci się Evelyn.- Powiedziała zachrypniętym głosem Avery po czym kichnęła.

-Oj tam Avery. Lepiej się wygrzej i pij herbatę. Później wypij lepiej wapno. Cóż jestem chyba za dobra skoro biorę twój problem mając na swoich barkach swoje.- Powiedziałam czesząc nadal włosy.

-Z Davidem nie gadałaś od swojego powrotu. Może powinniście pogadać?- Zaproponowała dziewczyna po czym wydmuchała nos.

-Nie ma mowy. Potrzebuję od niego spokoju. Mam dość jego wybryków. Poza tym znasz powód czemu chce od niego odpocząć. Nie chce drążyć tematu. Zdenerwuje się i brzuch mnie rozboli. Skutkiem będzie zero wywiadu.- Powiedziałam patrząc na przyjaciółkę. Podeszłam do krzesła i wzięłam granatową marynarkę.

-Evelyn już nic nie mówię. Wiesz doskonale, że prawie rok błagałam go o wywiad. Nie mogę przegapić takiej okazji by mieć wywiad z nim.- Powiedziała rozmarzona Avery gdy zakładałam marynarkę. Miałam jeszcze na sobie ciemno zieloną sukienkę sięgającą do kolan oraz szare buty na obcasie.

-Spokojnie poradzę sobie Avery. Lepiej oszczędzaj gardło.- Odparłam podchodząc do  niej i zawijając na jej szyję szalik. Doskonale wiedziałam, że tak zwany Bolt nie robi wywiadu z każdym. Nawet gdy Avery jest chora nie zapomina ona o swojej pracy dziennikarskiej. Przyjaciółka podała mi do rąk torbę w której były pytania oraz dyktafon. W międzyczasie Avery powiedziała, że ten cały Bolt jest powiązany z mafią lecz ukrywa się za darowiznami dla różnych fundacji. Gdy byłam gotowa wyszłam z naszego domu i poszłam do mojego auta.

-Jak zwykle kluczyki zgubiłaś?- Zapytał się nagle David który podszedł. Spojrzałam na niego. Nie chciałam z nim gadać po tym co wydarzyło się między nami w Las Vegas.- Co nie spodziewałaś się mnie co?- Zapytał się zbliżając się do mnie. Jednak ja się cofnęłam.- Wiem, że jesteś zła ale... Spłaciłem dług. Pozostałą kasę przysłałem ci na konto w banku. Błagam wróć do mnie, a ja zapomnę o tym incydencie z sypianiem z tym gościem oraz przestanę chodzić do Tygrysa.- Mówił błagalnie.

-Nie David. To, że narobiłeś długi u tego kretyna to jedno, a twoje nie spełnione obietnice to drugie. Sorry ale potrzebuję czasu. Muszę poukładać wszystko w swoim pokręconym życiu.- Powiedziałam patrząc na niego. David nie odpowiedział tylko skinął głową. Następnie odwrócił się i poszedł w swoją stronę. Natomiast ja spojrzałam na dach samochodu. Były tam kluczyki od pojazdu. Komplet Davida. Zabrałam kluczyki po czym wsiadłam do pojazdu. Odpaliłam silnik i pojechałam pod adres podany mi przez Avery. Po niepełnej godziny drogi dotarłam na miejsce. Zaparkowałam auto pod biurowcem Bolta. Wyłączyłam silnik, a następnie wysiadłam z auta. Zamknęłam je po czym chowając kluczyki do torebki poszłam do budynku. Poszłam od razu do recepcji.

-Witam w biurowcu pana Bolta. W czym mogę pani pomóc?- Zapytała się kobieta z recepcji. Była ona ubrana w sukienkę o kolorze pastelowego różu. Miała dodatkowo blond włosy.

-Dzień doby. Przyjechałam na spotkanie z panem Boltem. Jesteśmy umówieni.- Powiedziałam patrząc na kobietę poprawiając włosy.

-Czy pani to Avery Evans?- Zapytała się kobieta. Wystraszyłam się ale wiedziałam, że skłamanie będzie dobrym rozwiązaniem.

-Owszem jestem Avery Evans.- Powiedziałam patrząc na kobietę. Wiedziałam, że kłamię bez mrugnięcia okiem. Ale robię to dla przyjaciółki. Kobieta skinęła głową i poprosiła bym chwilę zaczekała. Zaczęła robić coś na komputerze. Po chwili spojrzała na mnie.

-Pani Evans proszę pójść do środkowej windy po prawej stronie i pojechać na trzydzieste piętro.- Powiedziała kobieta wskazując na windę którą miałam pojechać. Podziękowałam po czym zmierzyłam w stronę windy. Wyczułam na sobie wzrok. Odwróciłam się i zauważyłam podążającego za mną ochroniarza w czarnym garniturze i okularach przeciw słonecznych na nosie. W uchu miał słuchawkę, a przy pasie z lewej strony miał pistolet. Podeszłam do windy szybkim krokiem i wcisnęłam przycisk wezwania jej. Gdy ta przyjechała i otworzyły się jej drzwi weszłam do środka. Wcisnęłam przycisk trzydziestego piętra. Drzwi zamknęły się, a winda zaczęła jechać na najwyższe piętro. Kiedy drzwi otworzyły się zauważyłam pomieszczenie jak z muzeum. Rozejrzałam się. Pomieszczenie było idealne dla jakiegoś bogacza albo dla starszego mężczyzny uwielbiającego antyki. Zaczęłam zastanawiać się jak wygląda i ile ma lat ten cały Bolt. Nie wiem czy jest to facet typowy myślący o używkach i seksie.

-Witam szanowną panią Evans.- Usłyszałam głos mężczyzny. Dość znajomy głos. Po chwili mężczyzna zaczął schodzić po schodach. Spojrzałam. Byłam w kompletnym szoku widząc Masona.- Evelyn? Cóż za spotkanie.- Powiedział Mason podchodząc do mnie po chwili.- O ile pamięć mnie nie myli masz na nazwisko Wilson.- Powiedział z uśmiechem.

-To ty jesteś ten cały Bolt? Nie mówiłeś mi swojego nazwiska.- Powiedziałam patrząc na niego. Mężczyzna podał mi dłoń. Poszliśmy do dwóch foteli stojących koło stołu niedaleko dużego okna z balkonem.- Wybacz, że to ja ale Avery Evans to moja przyjaciółka. Miała tu przyjść ale choroba ją złapała więc przyszłam ja. Zawsze pomagam przyjaciółce w różnych sprawach ale nigdy nie poprosiła bym ją zastąpiła.- Powiedziałam kiedy oboje usiedliśmy w fotelach.

-Rozumiem. Choroba może złapać nagle i niespodziewanie. Nawet mnie czasem tak łapie choróbsko, że się wściekam.- Powiedział Mason patrząc na mnie. Uśmiechnął się do mnie co odwzajemniłam.

-Nie spodziewałam się nawet, że ponownie spotkamy się. Przepraszam.- Powiedziałam spuszczając głowę.- Głupio mi po tym jak wyrzuciłam ciebie z pokoju hotelowego.- Dodałam patrząc na ziemię. Poczułam jak Mason daje mi na ramię rękę. Spojrzałam na niego.

-Nic ci się nie stało. Poza tym ciekawi mnie co byś zrobiła gdybyś wiedziała, że to ja? Przyjęłabyś propozycję przyjścia tu?- Zapytał się Mason z uśmiechem. Owszem gdybym wiedziała, że to również bym przyszła.

-Nawet gdybym wiedziała, że to ty to bym przyszła. Jako przyjaciółka bym wypełniła prośbę Avery. Poza tym miło się ponownie spotkać z tobą.- Powiedziałam rumieniąc się mimo, że nie wiedziałam z jakiego powodu. Chyba na serio zabujałam się w Masonie. W głowie przypominam jego cierpliwość oraz delikatność której doznałam w Las Vegas.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro