Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 23. Witaj w nowym domu.

Po dotarciu do willi i wejścia do środka przywitali nas Hunter i Arioch. Pogłaskałam psy po głowach po czym poszłam z Masonem do salonu. Usiadłam na kanapie i zdjęłam buty. Pan domu zaniósł je do przedpokoju po czym pokierował się do kuchni. Wziął lody z zamrażarki i dwie łyżki. Następnie wrócił do mnie. Był w samej koszuli. Musiał ją zdjąć podczas zanoszenia moich butów.

-Truskawkowe. Mam nadzieję, że lubisz.- Powiedział otwierając pudełko i dając mi łyżkę. Zaczęliśmy jeść lody gdy czarnowłosy włączył telewizor. Gdy zjedliśmy lody poszliśmy na górę.- Wejdź do garderoby. Jest tam niespodzianka.- Powiedział wskazując na duże drzwi. Podeszłam i otworzyłam je. Gdy weszłam do środka zakryłam usta w szoku. Ściana przede mną była zapełniona szafami. Po otworzeniu każdej ujrzałam sukienki, spodnie, podkoszulki i bluzy. Wszystko markowe. Po prawej stronie były pułki z butami. Dowolne na każdą okazję. Były nawet buty na pore jesienno-zimową oraz kilka par trampek.

-Przygotowałeś to specjalnie na mój przyjazd Mason?- Zapytałam się odwracając się w jego stronę. Uśmiechał się i podszedł do mnie. Objął mnie i pocałował w czoło.

-Zasługujesz na to co najlepsze Evelyn. Pamiętaj. Nie każdy niebezpieczny typ to romantyk. Ja taki jestem dla ciebie.- Powiedział całując mnie w czoło. Po chwili do pomieszczenia wszedł Arioch z... Moją torbą w pysku. Kucnęłam i wziąłem od niego torbę. Poszłam z psiakiem i Masonem po swoje rzeczy. Jack stał przy aucie gdzie w bagażniku były moje bagaże.

-Mam nadzieję, że wszystko wziąłem. Jeśli czegoś zabrakło daj znać, a przywiozę.- Powiedział Jack przyglądając mi się. Następnie ojciec mojego dziecka, Jack oraz Hunter i Arioch zabrali rzeczy do mojej i Masona sypialni. Torby i walizki położyli na łóżko. Nie chcieli chyba bym dźwigała. Ze względu na ciążę. Kiedy mężczyźni wyszliby załatwić sprawy z kolacją to ja zajęłam się wypakowywaniem rzeczy na łóżko. Wzięłam telefon i wybrałam numer do Avery. Zadzwoniłam do niej i dałam na głośnomówiący. Nie musiałam czekać aż odbierze.

-No w końcu. Nie mogłam się doczekać telefonu od ciebie.- Powiedziała Avery kiedy otworzyłam jedną z walizek i wyjęłam ubrania. Zaczęłam zajmować się składaniem swoich ubrań.

-Przepraszam, że wcześniej nie dzwoniłam Avery. Nie miałam za bardzo czasu. Byłam z Masonem w prywatnej klinice na badaniach. Najważniejsze, że dziecko okazało się Masona, a nie sama wiesz kogo.- Powiedziałam wyjmując z walizki moją kosmetyczkę. Zaczęłam przeglądać kosmetyki.

-Przynajmniej dziecko nie ma jego genów. Cóż ale jak będziesz miała okazję by kupić cichy ciążowe i rzeczy dla dziecka daj znać. Chętnie pomogę w wybieraniu ciuszków. Wtedy będziesz musiała koniecznie pokazać mi zdjęcia USG kiedy zajdziemy do jakiejś kawiarni.- Powiedziała Avery na co obie się zaśmiałyśmy.- Tak w ogóle co tam robisz? Pakujesz się czy jak?- Zapytała się ponownie Avery.

-Teraz kiedy Mason i ja wiemy o tym kto jest ojcem dziecka to... Mason zaproponował mi przeprowadzkę. Oczywiście musiałam się zgodzić. Wiesz dobrze, że dobro dziecka jest dla mnie ważne. Sama wiesz, że nie chce by dziecko żyło w takiej rodzinie jaką miałam ja.- Powiedziałam idąc do garderoby. Jedna szafa była akurat pusta. Były tam dwa kosze. Do jednego włożyłam spodnie, a do drugiej koszulki. Następnie wróciłam do sypialni.

-Aaa ok rozumiem. Jeśli tego będziesz potrzebować to poszukam kogoś lub czegoś co pomoże wam w opiece nad dzieckiem. Albo raczej przygotuje was na to. Coś w stylu szkoły rodzenia.- Powiedziała po czym zaśmiała się. Sama się zaśmiałam. Miała racje. Coś w rodzaju szkoły rodzenia przyda się mi i Masonowi nim dziecko się urodzi. Cóż gdyby nasi rodzice żyli zapewne by nam pomogli. Rozmawiałyśmy jeszcze trochę zaś po skończeniu rozmowy z przyjaciółką zaniosłam ciuchy do garderoby, a kosmetyki do łazienki. Gdy przyszedł Mason razem z nim schowałam resztę moich rzeczy. Pod wieczór oboje poszliśmy do jadalni gdzie czekała na nas kolacja. Jedząc posiłek rozmawialiśmy.

-Słyszałem po części twoją rozmowę z twoją przyjaciółką. Co was tak bawiło, że było słychać śmiechy co?- Zapytał się Mason popijając posiłek czerwoną oranżadą. Sama się napiłam i spojrzałam na niego.

-Avery po prostu nie może się doczekać chwili kiedy będzie mogła iść ze mną na zakupy by kupić ubrania ciążowe i rzeczy dla dziecka. Proponowała nawet znalezienie kogoś lub czegoś co przygotuje nas na życie w roli rodziców.- Powiedziałam przyglądając się mu. Ten cicho się zaśmiał i wstał od stołu. Podszedł do pułki z książkami po czym przyszedł do mnie. Podał mi jakąś książkę. Był to poradnik na temat opieki i pielęgnacji. Spojrzałam na niego.

-Poradnik się przyda. Szczerze można zrobić mini album. Wiesz... Test ciążowy, zdjęcia USG, pępek i inne rzeczy. Coś na wzór książki z pamiątkami.- Powiedział z uśmiechem. Odwzajemniłam uśmiech. Po skończonej kolacji poszliśmy do sypialni. Nagle zaczęło być mi nie dobrze więc poszłam do łazienki, a Mason za mną. Starałam się jakoś zasłonić by nie widział jak rzygam. Po wszystkim mężczyzna przyniósł mi opakowanie z imbirem na nudności. Wzięłam tabletkę i popiłam ją wodą. Przebrałam się jeszcze w długą koszulkę nocną i poszłam spać.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro