21.
-I jak Kubuleńku z twoją niunią? - Głos Piotrka wyrwał mnie z zamyśleń. Spojrzałem na bruneta zaskoczony i z niedowierzaniem pokręciłam głową, kiedy zauważyłem, że żyła siedzi dosłownie metr od mojej twarzy.
-O co chodzi? - Spytałem cicho próbując przybrać na twarz sztuczny uśmiech. Dzisiaj miał być ostatni konkurs przed świętami Bożego Narodzenia, a ja czułem się kompletnie bez formy. Nie miałem pojęcia co mnie blokowało jednak świadomość, że mogę dziś zepsuć chłopakom skok była dla mnie cholernie stresująca.
-No jak tam związek z Madzią? Kwitnie? Dajnamity i iskry lecą? - Piotrek zaśmiał się w charakterystyczny sposób i lekko trzepnął mnie w ramię. Rozejrzałem się po szatni, a kiedy zobaczyłem, że jesteśmy sami opadłem na ławkę i głośno westchnąłem.
-Coś się ze mną dzieje, Piotrek, ale nie mam pojęcia co! Moja forma leci w dół, chociaż staram się na każdym treningu, mało śpię, mało jem, nie mogę myśleć o niczym innym. - Wyszeptałem głosem pozbawionym wszelkich emocji. Wzrok miałem wbity w czubki adidasów jednak i bez tego czułem jego czujne spojrzenie na sobie. Przez chwilę panowała między nami kompletna cisza i przez jeden moment zacząłem żałować, że to powiedziałem.
-Kuba myślę, że każdy z nas tak czasami ma, stres, presja, ambicje są dobre, ale w odpowiednich ilościach, kiedy pozwolisz im przejąć kontrolę nad sobą wyniszczą cię. - Żyła opadł na wolne miejsce obok mnie i poklepał mnie w pocieszającym geście po ramieniu.
-Osobiście uważam, że jesteś w świetnej formie, ale z konkursu na konkurs coraz mniej w siebie wierzysz, a to ciągnie cię w dół, bycie świetnym sportowcem to nie tylko niesamowita forma i ogromny talent, to też czysty umysł gotowy na zwycięstwa i porażki. - Dodał po chwili pewnym głosem i niespodziewanie zmierzwił moje włosy. Zupełnie jakbym był małym chłopcem.
-A co jak konkurs mi nie wyjdzie? Co jeśli was wszystkich zawiodę? - Spytałem bez przekonania unosząc mój wzrok na starszego przyjaciela. W tym samym momencie mój telefon zawibrował oznajmiając mi, że właśnie przyszło mi jakieś powiadomienie. Niemalże od razu rzuciło mi się w oczy zdjęcie brunetki, które miałem ustawione jako tapetę. Madzia siedziała u mnie w mieszkaniu na łóżku opierając się o ogromnego misia, a w dłoniach trzymała bukiet róż, który ode mnie dostała. Mimowolnie się uśmiechnąłem, odblokowałem urządzenie i zobaczyłem, że powiadomienie było właśnie od niej.
Od Madzia <3
Trzymam kciuki kochanie! Na pewno pójdzie ci super <3
-Wtedy masz jeszcze ją i szczerze nie wiem co byś musiał zrobić, aby się na tobie zawiodła. - Piotrek spojrzał mi przez ramię na wiadomość od dziewczyny i szeroko się uśmiechnął co z chęcią odwzajemniłem. Magda była moją ostoją i chociaż było już za nami kilka kłótni, wiedziałem, że zawsze mogę na nią liczyć.
-Madzia to serio świetna dziewczyna i mam nadzieję, że wam wyjdzie! A teraz przebieraj się bo mamy coraz mniej czasu do konkursu!
***
Stałem na schodach czekając na swoją kolej. Skakałem ostatni w mojej grupie, ciążyła na mnie cholernie wielka odpowiedzialność. Jeśli teraz zepsuje, jeśli mi nie pójdzie nie będziemy w stanie tego już odrobić. Zepsuje chłopakom cały występ.
-Kuba teraz ty. - Mężczyzna z obsługi skoczni uśmiechnął się do mnie, a ja pobladłem. Miałem wrażenie, że nogi mam jak z waty, a serce bije tak szybko jakby za moment miało wyskoczyć. Oczyść umysł Wolny! Wziąłem głęboki oddech po czym wślizgnąłem się na belkę. Była tak chłodna, że czułem ją nawet przez materiał mojego kombinezonu. Spoglądałem w mały ekranik czekając na sygnał startu, który nie nadchodził. Moje nerwy coraz bardziej szalały. Zacisnąłem mocniej dłonie na belce i kiedy chciałem się odepchnąć zaświeciło się czerwone światło. Cholera no! Powoli wróciłem na schody i zacząłem ruszać się w miejscu, aby mięśnie mi się nie zastały. Był to mój odruch, który wypracowałem lata temu. Przerwa dłużyła mi się w nieskończoność, nie miałem pojęcia co się dzieje i coraz bardziej się denerwowałem.
-Możesz wejść. - Usłyszałem nagle. Bez zastanowienia wróciłem na belkę, poprawiłem kask, przeżegnałem się i kiedy ujrzałem zielone światło z całej siły odepchnąłem się od metalu, na którym siedziałem. Przybrałem odpowiednią pozycję, spiąłem mocno wszystkie mięśnie i tak mocno jak potrafiłem wybiłem się z progu. Od razu poczułem, że będzie to bardzo daleki skok. Wiał mocny wiatr pod narty, który po prostu mnie niósł. Miałem wrażenie, że nigdy nie wyląduje co było kompletną głupotą ponieważ wszystko kiedyś spada. Słyszałem gromkie brawa, krzyki radości i wuwuzule, które szumiały mi w głowie. W momencie, w którym moje narty dotknęły podłoża mocno napiąłem mięśnie nóg i wstrzymałem oddech, aby tylko się nie przewrócić. Po pewnym czasie otworzyłem oczy i szeroko się uśmiechnąłem. Nie wiedziałem ile metrów skoczyłem, ale wiedziałem, że dałem z siebie wszystko co tylko mogłem. Odpiąłem narty i zdjąłem kask po czym zacząłem wpatrywać się w tablicę wyników. Byliśmy pierwsi. Udało mi się utrzymać prowadzenie, ale nadal nie widziałem ilości metrów jakie skoczyłem.
-Stary masz rekord! - Piotrek skoczył na mnie i mocno się przytulił na co cicho się zaśmiałem i również go objąłem. W tym samym momencie pomachałem do kamery posyłając przy tym buziaka.
-Ty lovelasie ty! Zaraz do Madzi napisze, co ty wyprawiasz! - Żyła przejął ode mnie narty i głośno się roześmiał, a ja powoli zacząłem ściągać kask, który ciągle opadał mi na oczy.
-A skąd wiesz, że to nie było do...
-STO PIĘĆDZIESIĄT METRÓW JAKUBA WOLNEGO!!!! MAMY NOWY REKORD SKOCZNI! - Głos speakera spowodował, że aż się wyprostowałem i przyłożyłem sobie dłoń do ust. Nawet w mojej głowie ta liczba brzmiała tak nierealnie. Spojrzałem na nasz sztab, który uśmiechał się do mnie i wtedy z moich oczu wypłynęło kilka łez.
-No zupełnie bez formy jesteś Kubusiu! - Żyła potrącił mnie lekko i po raz kolejny mocno objął. Odetchnąłem z ulgą i w dużo lepszym humorze oglądałem skoki naszych rywali. Teraz tylko powtórzyć ten skok i będzie idealnie!
***
Mieliśmy ogromny zapas punktowy po pierwszej serii. Atmosfera między nami była po prostu cudowna. Na skoczni w Engelbergu sypał delikatny śnieg i wszyscy czekali na drugą serię, która miała się rozpocząć za kilka minut. Stałem z chłopakami i rozmawialiśmy o stylu naszych lotów, kiedy poczułem kogoś dłonie na oczach. Odsunąłem się gwałtownie i niemalże od razu odwróciłem się za siebie.
-Madzia? - Spytałem zaskoczony widząc brunetke, która uśmiechała się szeroko do mnie. Nie myśląc wiele przyciągnąłem ją do siebie i mocno objąłem wtulając twarz w zagłębienie jej szyi.
-Mówiłam, że dobrym pomysłem będzie zrobienie im niespodzianki! - Głos Ewy brzmiał przy moim uchu jednak kompletnie mnie to nie obchodziło. Liczyło się dla mnie tylko to, że miałem Magdę przy sobie.
-Byłeś dzisiaj naprawdę niesamowity. - Wyszeptała głaskając przy tym mój policzek.
-Byłem niesamowity bo myślałem o tobie. - Odpowiedziałem poprawiając przy tym kosmyk jej włosów za ucho.
-Jesteście tak słodcy, że nie mogę na was patrzeć. - Piotrek przepchnął się obok nas i z głośnym śmiechem odsunął ode mnie dziewczynę.
-Musimy już lecieć, ale złapie cię po konkursie! - Wyszeptałem ignorując słowa przyjaciela po czym ucałowałem dziewczynę i razem z Dawidem wjechałem na skocznie. Teraz mogłem już tylko czekać na swoją kolej.
***
Z minuty na minutę warunki robiły się coraz gorsze, wiatr robił co chciał, a ja coraz bardziej się obawiałem. Z jednej strony kochałem skoki za tą nieprzewidywalność, ale z drugiej budziły we mnie lęk i ukazywały jak kruchy jestem. Cały czas myślałem o Madzi, która czekała na mnie na dole. Była naprawdę ogromnym wsparciem dla mnie.
-Kuba. - Tak samo jak za pierwszym razem wysoki mężczyzna wskazała mi głową na belkę. Wszedłem na nią powoli i w tym samym momencie dostałem pozwolenie na skok. Bez przygotowania odepchnąłem się mocno i przybrałem pozycje najazdową. Od samego początku jednak coś było nie tak. Odbiłem się z progu jednak właśnie w tym momencie wiatr zmienił kierunek, a ja straciłem panowanie nad skokiem. Narta mi się odpięła i poczułem jak powoli zaczynam spadać. Nie mogłem teraz nic zrobić, w żaden sposób nie mogłem tego odratować. Zacisnąłem mocno powieki i zacząłem mentalnie przygotowywać się na ból, który zaraz miał mnie spotkać. Nie da się być jednak na to przygotowanym. W jednym momencie poczułem jak moje ciało mocno uderza o zeskok, zaczęło mi szumieć w głowie oraz piszczeć w uszach, a później była już tylko ciemność.
Jestesmyy kochani, wiem, że ostatni raz byłam tu dawno temu, jednak już wracam i mam nadzieję, że jesteście tu nadal ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro