Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

07.

Następnego dnia delikatne promienie słońca przedzierały się przez zasłony w pokoju i padały na moją twarz, wybudzając mnie przy tym ze snu. Mruknęłam cicho pod nosem, po czym z niechęcią podniosłam się z łóżka. Powoli podeszłam do okna, które otworzyłam na oścież wpuszczając przy tym do środka świeże powietrze. Wzięłam kilka głębokich oddechów, potarłam twarz dłońmi i ruszyłam do łazienki. Kiedy weszłam do pomieszczenia zakluczyłam drzwi, po czym zdjęłam z siebie piżamę i tak szybko jak mogłam wskoczyłam pod prysznic. Ciepła woda rozluźniała moje mięśnie, wywołując przy tym przyjemne dreszcze. Pięć minut później stanęłam przed lustrem, owinęłam się puchowym ręcznikiem i z cichym westchnieniem zaczęłam zmywać z siebie resztki wczorajszego makijażu. W tym samym czasie usłyszałam dźwięk przychodzącego połączenia przez co cicho pisnęłam, a później z prędkością światła wybiegłam z pomieszczenia. Przewaliłam chyba całe mieszkanie w poszukiwaniu mojego telefonu i kiedy go nie znalazłam przeklęłam siarczyście pod nosem, po czym rzuciłam się na kanapę. Gdzie ja go położyłam do cholery?! Dźwięk z każdą sekundą coraz bardziej mnie irytował, a w głowie nie miałam żadnego pomysłu, gdzie mogłam wczoraj zostawić komórkę. Po chwili przypomniałam sobie, że wczoraj wieczorem nie korzystałam z mojego telefonu więc musi leżeć w torebce. Szybko pobiegłam sprawdzić i tak jak myślałam, znalazłam go dzwoniącego w torebce. Na ekranie wyświetlał mi sie numer nieznany, dlatego z lekką obawą wcisnęłam zieloną słuchawkę.

-Czego?- Spytałam niezbyt uprzejmie, przykładając sobie słuchawkę do ucha.

-Dzień dobry, z tej strony Anna Nowak, opiekunka roku, dzwonię, żeby poinformować cię o zmianie godzin planowanych zajęć. - Kiedy usłyszałam damski, ciepły głos poczułam jak się rumienie. Boże czemu ja nawet telefonu nie mogę normalnie odebrać?!

-Dzień dobry, bardzo przepraszam za wcześniej, ale niedawno wstałam i jeszcze nie do końca kontaktuje. - Wyjaśniłam cicho próbując ukryć zdenerwowany ton mojego głosu.

-Nic się nie dzieje, doskonale cię rozumiem, sama lubię długo spać. - Kobieta zaśmiała się cicho na co jej zawtórowałam, po czym odetchnęłam głęboko z wyraźnie słyszalną ulgą.

-Wracając do sedna, mieliście zaczynać zajęcia o dziewiątej, ale wykładowca w ostatniej chwili zmienił zdanie i dlatego bardzo bym prosiła, abyś pojawiła się na uniwersytecie o ósmej piętnaście najpóźniej. - Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć kobieta się rozłączyła, a ja usłyszałam znajome pikanie. Spojrzałam na wyświetlacz i kiedy zauważyłam godzinę za piętnaście ósmą zaklęłam siarczyście pod nosem. Przecież ja nawet nie zdążę tam dolecieć w pół godziny! Na szybko wpakowałam do torebki kilka zeszytów, portfel oraz inne drobiazgi, po czym podeszłam do szafy, z której bez zastanowienia wyjęłam białą koszulkę z długim rękawem oraz ogrodniczki. Nie miałam czasu robić mocnego makijażu, dlatego pomalowałam tylko rzęsy, wypełniłam brwi i przejechałam usta pomadką. Przerzuciłam torebkę przez ramię, na stopy wsunęłam białe trampki i wybiegłam z mieszkania modląc się o to, aby był jeszcze jakiś autobus jadący w stronę uczelni.

***

Zaraz przed budynkiem zatrzymałam się, aby wziąć głębszy oddech i poprawić włosy, które opadły mi na czoło. W międzyczasie spojrzałam na wyświetlacz telefonu i kiedy zauważyłam ósmą dziesięć odetchnęłam z ulgą. Nacisnęłam na klamkę i niepewnie weszłam do środka, niemalże od razu zauważyłam grupę ludzi, których kojarzyłam z wczorajszego spotkania na auli.

-Miło cię znowu widzieć, maleńka. - Czyiś głos tuż nad moim uchem spowodował, że zatrzęsłam się ze strachu. Niepewnie odwróciłam się do tyłu, a kiedy zauważyłam intensywnie zielone oczy i czarne włosy westchnęłam cicho.

-Nie mogę powiedzieć tego samego. - Odpowiedziałam po chwili wysyłając w jego stronę wymuszony uśmiech, który chętnie odwzajemnił.

-Urocza tak jak ostatnio. - Wiktor puścił mi oczko i przerzucił swoją rękę przez moje ramię. Niemalże natychmiast strąciłam jego dłoń z siebie i odsunęłam się dwa kroki do tyłu.

-Wnerwiający tak jak ostatnio. - Na moje słowa usłyszałam głośne parsknięcie śmiechem za sobą przez co uśmiechnęłam się dumnie. Szatyn otworzył usta tak jakby chciał coś powiedzieć, po czym od razu je zamknął. Korzystając z tej chwili pewnym krokiem oddaliłam się od niego i jego przyjaciół.

-Miłego dnia, Madzia. - Usłyszałam z oddali przez co stanęłam i na moment odwróciłam się w kierunku chłopaka.

-Nawzajem Wojtek. - Kolejny wybuch śmiechu ze strony przyjaciół chłopaka spowodował, że sama cicho się zaśmiałam. Magda jeden, Wiktor zero!

***

Siedziałam na niewygodnym fotelu już trzecią godzinę i jedyne o czym potrafiłam myśleć, było to, że jestem potwornie głodna. Przez pośpiech nie zjadłam nic rano i zapewne by mi to nie przeszkadzało gdybym zjadła wczoraj kolacje, albo chociaż obiad. Mimo wszystko starałam się notować to co mówił wykładowca. W pewnym momencie poczułam jak dziewczyna, która siedziała tuż obok mnie położyła mi karteczkę na zeszyt. Przeniosłam swój wzrok na nią, a kiedy zauważyłam pytanie, czy dobrze sie czuje uśmiechnęłam się delikatnie. To było naprawdę miłe z jej strony.

-Wszystko jest okej. - Wyszeptałam do niej na co tylko kiwnęła głową i z powrotem spojrzała na tablicę. Z każdą minutą czułam się jednak coraz gorzej. Starałam się jak mogłam, aby wysiedzieć na tych zajęciach do końca, jednakże nie byłam w stanie. Kilka minut przed końcem wykładu po prostu musiałam stąd wyjść. Spakowałam wszystkie swoje rzeczy i po cichu opuściłam salę.

Pierwsze zajęcia i już ucieczka? Świetnie się zapowiadając te moje studia...

***

Stałam przed budynkiem mojej uczelni czekając na autobus, kiedy poczułam kogoś dłoń na ramieniu. Nie miałam siły się odwracać, dlatego tylko spojrzałam w bok i ujrzałam tą samą dziewczynę, która siedziała obok mnie na zajęciach.

-Jesteś pewna, że jest okej? - Słysząc jej słowa pokręciłam przecząco głową i cicho się zaśmiałam.

-Nie czuję się najlepiej, ale nie jest źle. - Odezwałam się po chwili ciszy, kiedy upewniłam się, że mój głos nie będzie brzmiał tak źle jak się czułam. Brunetka spojrzała na mnie bez przekonania, a później pokręciła z niedowierzaniem głową.

-Mogę coś dla ciebie zrobić? - Spytała stając jeszcze bliżej mnie. Przez chwilę spoglądałam na nią z wymuszonym uśmiechem, po czym wyszeptałam krótkie nie. Dziewczyna kiwnęła głową na znak, że mnie rozumie, a później wyjęła z torebki karteczkę, którą wręczyła mi do ręki.

-Gdyby coś się jednak działo to dzwoń. - Wyszeptała i z delikatnym uśmiechem odeszła ode mnie.

Wracam w końcu, nie wiem czemu, ale wattpad ze mną nie współpracuje ostatnio 🙄
Ale w końcu sie udało i mam nadzieję, że sie wam podoba ❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro