Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

06.

Kilka minut później zatrzymaliśmy się pod malutką, ale bardzo urokliwą kawiarnią. Skoczek uśmiechnął się do mnie, po czym odpiął pas i powoli opuścił samochód. Przez chwilę przyglądałam się temu miejscu z zachwytem wymalowanym na twarzy. Białe ściany porośnięte były winobluszczem, na parapetach postawiono kolorowe kwiaty, a z dachu zwisały światełka, które dodawały największego uroku. Cichy śmiech skoczka wyrwał mnie z chwilowego letargu i spowodował, że przeniosłam na niego moje spojrzenie. Dopiero teraz zauważyłam, że drzwi od strony pasażera są otwarte, a Kuba opiera się o nie i spogląda na mnie spod przymrużonych powiek.

-Wychodzisz czy zostajesz w aucie? - Spytał z szerokim uśmiechem podając mi przy tym swoją  rękę, którą chętnie chwyciłam i już kilka chwil później stanęłam na chodniku. Rozejrzałam się wokół i z czystym sercem mogłam powiedzieć, że było to najpiękniejsze miejsce w jakim kiedykolwiek byłam. 

-Podoba ci się? - Głos chłopaka rozbrzmiał tuż przy moim uchu, przez co poczułam jak wzdrygam się ze strachu, a na skórze zaczyna pojawiać mi się gęsia skórka. Dlaczego tak dziwnie reagowałam na bliskość tego chłopaka?  Odwróciłam się do tyłu, a ponieważ nie sądziłam, że Kuba jest aż tak blisko mnie, zrobiłam to naprawdę bardzo szybko przez co zderzyłam się z jego klatką piersiową. 

-Przepraszam. - Wyszeptałam niewyraźnie odsuwając się od niego tak szybko jak mogłam. Poczułam jak moje policzki zaczynają mnie palić więc spuściłam wzrok na czubki swoich butów. Boże mała jaka ty jesteś nieogarnięta!  Dosłownie kilka sekund później skoczek uniósł mój podbródek do góry, zmuszając mnie przy tym do spojrzenia w jego piękne, zielone oczy. 

-Przecież nic się nie stało. - Jego radosny śmiech spowodował, że odetchnęłam z ulgą i sama cicho się roześmiałam.

-Idziemy? - Spytał wyciągając przy tym dłoń w moim kierunku. Poczułam jak moje serce zaczyna bić w oszałamiająco szybkim tempie, wzięłam kilka oddechów, aby się uspokoić po czym niepewnie chwyciłam go za rękę. 

-Idziemy. 

***

-Czemu akurat filologia skandynawska? - Kuba spojrzał na mnie ze szczerym zainteresowaniem wymalowanym na twarzy. Zamyśliłam się na chwilę próbując przypomnieć sobie chociaż jeden powód, dla którego wybrałam właśnie ten kierunek.

-Wiesz, że chyba nigdy tak naprawdę nie myślałam nad tym dlaczego? To było moje marzenie od małego, chciałam tłumaczyć książki, mieszkać w Norwegii, znać inne języki, nawet nie wiem jak ci to wytłumaczyć. - Odpowiedziałam po chwili, po czym wzięłam ostatni łyk przepysznej kawy. Odstawiłam kubek na stolik, poprawiłam grzywkę, która opadła mi na czoło i z uśmiechem spojrzałam na skoczka siedzącego naprzeciwko mnie. Nagle usłyszałam dźwięk dzwoniącego telefonu, przeprosiłam chłopaka spojrzeniem i sprawnym ruchem wyjęłam urządzenie ze swojej kieszeni. Na wyświetlaczu widniało imię mojego brata i dopiero teraz przypomniałam sobie o tym, że on siedzi u mnie w mieszkaniu. Odszukałam wzrokiem zegar wiszący na ścianie, a kiedy zauważyłam godzinę za dziesięć ósmą poczułam jak krew odpływa z mojej twarzy. 

-Wszystko w porządku? - Kuba spojrzał na mnie zdezorientowanym wzrokiem na co pokręciłam twierdząco głową. 

-Tak, ale muszę niestety wrócić już do domu, kompletnie zapomniałam o tym, że mój brat na mnie czeka. - Wyszeptałam niepewnie, podnosząc się przy tym z wygodnego krzesełka. Przerzuciłam swoją torebkę przez ramię, poprawiłam koszulkę, która podwinęła mi się pod pępek po czym z lekką obawą pochyliłam się nad stolikiem, aby ucałować policzek chłopaka na pożegnanie. 

-Jak myślisz, że puszczę cię stąd samą to jesteś w błędzie. - Brunet podniósł się z siedzenia, chwycił mnie za dłoń i zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć ruszył do wyjścia z kawiarni, a ja nie miałam zamiaru się z nim o to kłócić. 

***

-Kuba zwolnij trochę. - Poprosiłam cicho, kiedy zauważyłam u niego na liczniku prędkość powyżej 130 km/h. Na moje słowa brunet od razu zdjął nogę z gazu za co byłam mu bardzo wdzięczna, szczerze nie sądziłam, że mnie posłucha. Już chciałam coś powiedzieć, kiedy po raz kolejny rozbrzmiał dźwięk mojego telefonu. 

-Odbierz i powiedz mu, że będziesz za pięć minut. - Skoczek posłał mi delikatny uśmiech na co cicho westchnęłam i niepewnie wcisnęłam zieloną słuchawkę.

-No w końcu, wiesz jak się martwiłem, gdzie ty jesteś mała? ja muszę wracać do siebie! - Głos Pawła brzmiał tak jakby z jednej strony chciał mnie zabić, a z drugiej cieszył się, że jednak żyje przez co cicho się zaśmiałam. 

-Przepraszam Paweł, już wracam będę za jakieś trzy minutki - Wyszeptałam pół głosem na co po drugiej stronie usłyszałam głośne westchnienie.

-Pięć minut Madzia, nie przelecę przez korki. - Kuba jedną ręką zmienił bieg, a drugą nerwowo stukał o kierownicę. 

-Z kim ty tam jesteś? Kto to? Boże, czyżby ktoś cię w końcu zechciał? Niewiarygodne! - Na słowa mojego brata przekręciłam teatralnie oczami i pierwszy raz tak bardzo cieszyłam się z faktu, że nie mam włączonego głośnomówiącego. 

-Będę za chwilkę to porozmawiamy Paweł, a teraz muszę kończyć. - Zanim zdążył cokolwiek powiedzieć wcisnęłam czerwoną słuchawkę i wypuściłam gwałtownie powietrze opierając się wygodniej o fotel. To będzie bardzo długi wieczór...

***

Kiedy Kuba zatrzymał samochód pod moim mieszkaniem westchnęłam cicho. Odpięłam pasy, torebkę zarzuciłam na ramię i kiedy miałam wychodzić poczułam dłoń chłopaka na moim nadgarstku. Spojrzałam na niego zdziwiona na co cicho się zaśmiał, po czym pochylił się nad drążkiem do zmiany biegów i ucałował mój policzek. 

-Powodzenia z bratem. - Powiedział z szerokim uśmiechem na co wyszeptałam ciche dziękuję i zarumieniona opuściłam jego auto. Wbiegłam na klatkę schodową i tak szybko jak jeszcze nigdy pokonałam sześć pięter. Przed wejściem do mojego mieszkania wzięłam głęboki oddech, nacisnęłam na klamkę, a kiedy weszłam do środka nikogo tam nie zastałam. Na wyspie kuchennej leżała jedynie karteczka od Pawła, w której napisał, że dostał telefon od swojej firmy i nie mógł czekać ani minuty, ale na pewno wpadnie w przyszłym tygodniu i wszystkiego dowie się o owym, nieznanym chłopaku. Zaśmiałam się cicho i z jednej strony mi ulżyło, ale z drugiej czułam się bardzo źle z tym, że on przyjechał tutaj dla mnie, a ja nawet nie spędziłam z nim czasu. Zakluczyłam drzwi od mieszkania, po czym zdjęłam buty i powolnym krokiem udałam się do salonu. Położyłam się na kanapie i zaczęłam myśleć o całym dzisiejszym dniu oraz o mojej relacji z Kubą. Nie wiedziałam czy coś z tego będzie, ale byłam pewna, że nie mogę mieć zbyt dużych nadziei bo jak zacznie mi zależeć to nie będę potrafiła z tego zrezygnować. 


Jeestem bo długiej przerwie, która jest spowodowana remontem u mnie w domu... Mam nadzieje, że wasze wakacje zapowiadają się super i że odpoczywacie sobie po ciężkim roku nauki <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro