Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

03.

Przez chwilę w aucie panowała całkowita cisza, którą przerywał tylko mój przyśpieszony oddech. Było mi zimno i mimowolnie co jakis czas szczekałam zębami, a gdyby tego było mało całe moje ciało zaczęło drżeć.

-Z tyłu jest moja bluza, weź ją, będzie ci choć trochę cieplej. - Skoczek uśmiechnął się do mnie delikatnie, co chętnie odwzajemniłam jednak nie sięgnęłam po wcześniej wspomnianą przez niego rzecz. Za bardzo się wstydziłam zrobić teraz cokolwiek, w końcu siedziałam w aucie jednego z najprzystojnieszych polskich skoczków.

-Nie dostaniesz? - Brunet spojrzał na mnie zaskoczony, a później sam wychylił się do tyłu. Kilka sekund później na moich kolanach wylądowała czarna bluza z nike, a sam chłopak wrócił do kierowania pojazdu. Pokręciłam z niedowierzaniem głową, ale nie miałam zamiaru się z nim kłócić dlatego bardzo szybko ubrałam na siebie dresówkę. Podwinęłam nogi pod brodę, a głowę ułożyłam na swoich kolanach i po prostu wpatrywałam sie w przystojną twarz chłopaka.

-Mam coś na twarzy? - Spytał po chwili spoglądając na mnie z szerokim uśmiechem, w tym samym czasie zmieniając bieg. Przez chwilę miałam wrażenie, że położy rękę na moim kolanie, jednak szybko wypadł mi ten pomysł z głowy. Po co niby miały to robić skoro Cię nie zna?!

-Nie, po prostu lubię wpatrywać się w ludzi.- Palnęłam bez zastanowienia przez co usłyszałam jego głośny śmiech. Świetne wytłumaczenie, Magda!

-Mam nadzieję, że nie we wszystkich. - Kuba przegryzł swój policzek, a później uśmiechnął się do mnie nieśmiało. Zarumieniona spuściłam wzrok na moje dłonie i machinalnie kiwnęłam przecząco głową. Zamknęłam oczy i żeby się bardziej nie skompromitować wtuliłam się w bluzę chłopaka. Chłonęłam jego zapach, który powodował, że czułam się całkowicie spokojnie i bezpiecznie. Kilka chwil później skoczek włączył radio i resztę drogi przejechaliśmy w absolutnej ciszy.

***

-Muszę coś załatwić bardzo szybko więc zatrzymamy się tutaj. - Usłyszałam nagle przez co natychmiast otworzyłam oczy i spojrzałam na uśmiechniętego chłopaka. Odwzajemniłam jego uśmiech, po czym powoli odpięłam pasy i dokładnie tak samo jak brunet kilka sekund wcześniej wyszłam z samochodu i stanęłam na chodniku. Delikatny wiatr rozwiewał moje włosy, a chłodne powietrze powodowało, że na moim ciele pojawiała się gęsia skórka.

-Co tutaj robimy? - Spytałam z delikatnym uśmiechem, rozglądając się dookoła po przepięknej okolicy. Chciałam zapamiętać jak najwięcej szczegółów tego cudownego miejsca.

-Muszę podrzucić coś mojemu przyjacielowi i już wracamy. - Skoczek roześmiał się i delikatnie pociągnął mnie za rękę do przodu. Byłam zaskoczona tym, że okolica tutaj wydawała się zupełnie sucha, jakby wcale tu nie padało, a przecież to nie możliwe skoro ciągle znajdowaliśmy się w tym samym mieście. Szybkim krokiem szłam za skoczkiem, uważając przy tym, aby nie potknąć się o jakiś kamień lub korzeń drzewa. Widoki przede mną były przepiękne i bardzo żałowałam, że nie wzięłam ze sobą swojego aparatu. Fotografowanie od kilku lat było moją pasją, więc takie miejsca jak to wzbudzały we mnie uczucie szczęścia. Byliśmy na niewysokim wzniesieniu, które w całości porośnięte było drzewami, pomiędzy którymi biegło mnóstwo usypanych dróg z kamyków. Dobre pięć minut bez przerwy szliśmy pod górę śmiejąc się co jakiś czas z historii z życia Kuby. I po tym krótkim momencie śmiało mogłam powiedzieć, że była to najwspanialsza osoba jaką mogłam kiedykolwiek poznać. Mieliśmy mnóstwo wspólnych tematów do rozmów i ani na jeden moment nie zapadła między nami niezręczna cisza. Chłopak co jakiś czas opowiadał mi różne zabawne historię, które mieli podczas zeszłego sezonu, a ja prawie płakałam przez niego ze śmiechu.

-Naprawdę przykleiliście kiedyś Piotrka do ławki? - Spytałam rozbawiona próbując uspokoić się chociaż na moment. Jednak, kiedy Kuba kiwnął twierdząco głową i w zabawny sposób poruszał brwiami bez zastanowienia parsknęłam śmiechem.

-Nawet nie wiesz jak zabawnie było uciekać przed nim po całej wiosce skoczków. - Chłopak zatrzymał się w miejscu i po raz kolejny tego dnia spojrzał na mnie z szerokim uśmiechem na ustach. Przeniosłam swój wzrok z jego oczu na bardzo ładny dom jednorodzinny, który znajdował się przed nami. Zaraz przed nim ujrzałam wysokiego blondyna, który kiedy nas zobaczył uśmiechnął się szeroko i zaczął iść w naszym kierunku.

-Tam jest bardzo ładne miejsce, jakbyś chciała na mnie poczekać kilka minut, chyba, że wolisz zostać ze mną- Spojrzałam na miejsce, które wskazywał dłonią i poczułam jak moje serce zaczyna bić w oszałamiająco szybkim tempie. Nieopodal znajdowała się mała, ale bardzo urokliwa polana porośnieta mchem i drobnymi kwiatami, a na samym jej końcu znajdowała się wierzba płacząca, pod którą stała podniszczona, drewniana ławeczka.

-Chyba jednak zostanę z tobą, jeśli mogę oczywiście. - Westchnęłam cicho posyłając przy tym w stronę chłopaka jeden z moich najpiękniejszych uśmiechów. W tym samym momencie znalazł się przy nas wcześniej wspomniany przeze mnie blondyn, który na powitanie uścisnął dłoń Kuby, a kiedy jego wzrok spoczął na mnie poczułam jak się rumienie.

-Czemu nie mówiłeś, że przyjedziesz z osobą towarzyszącą? - Dawid na powitanie ucałował moją rękę na co tylko delikatnie się uśmiechnęłam. Chciałam coś odpowiedzieć, ale byłam zbyt zdezorientowana, aby móc jakkolwiek zareagować na to co się właśnie działo.

-Bo nie wiedziałem, poza tym i tak musimy się spieszyć, dam ci tylko dokumenty od Stefana i znikamy. - Kuba uśmiechnął się do mnie delikatnie, po czym wręczył blondynowi teczkę, której wcześniej nie zauważyłam. Skąd on ją wziął?


-Nie ma nawet takiej mowy Szybki! Obiecałeś mi kawę i mecz więc zapraszam. - Dawid roześmiał się głośno widząc zakłopotanie pojawiające się na twarzy swojego przyjaciela, a później skierował swoje kroki w stronę domu.

Spojrzałam z szerokim uśmiechem na skoczka, który posłał mi przepraszające spojrzenie.

-Przygotuj się na najbardziej niezręczne dwie godziny twojego życia. - Wyszeptał pół głosem, a później poprawił swoje włosy i chwytając mnie za rękaw bluzy ruszył do przodu.

***

-Więc od kiedy jesteście razem? - Marta spojrzała na mnie z szerokim uśmiechem, a ja słysząc jej pytanie zakrztusiłam się sokiem, który właśnie piłam. Dziewczyna od razu poklepała mnie po plecach, spogladając na mnie zmartwionym wzrokiem.

-My nie jesteśmy razem, poznałam Kube niedawno przez całkowity przypadek. - Wyjaśniłam po chwili próbując ukryć moje zażenowanie. Czułam jak pieką mnie policzki i wiedziałam, że muszę być okropnie zarumieniona.

-Dlatego Cię ze sobą wziął? Madzia błagam cię. - Brunetka posłała mi rozbawione spojrzenie na co tylko cicho westchnełam. Tłumaczenie jej wszystkiego po raz trzeci nie miało sensu więc po prostu się do niej nieśmiało uśmiechnęłam.

-Pasujecie do siebie i już dawno nie widziałam Wolnego tak szczęśliwego. - Narzeczona Dawida puściła do mnie oczko i w tym momencie do kuchni weszli dwaj mężczyźni z radosnymi uśmiechami na twarzy.

-O czym rozmawiacie? - Blondyn podszedł do kobiety, którą mocno objął i ucałował w czoło co spowodowało, że mimowolnie na moje usta wkradł się uśmiech.

-O niczym konkretnym, takie babskie sprawy. - Wyjaśniłam pośpiesznie posyłając Marcie błagające spojrzenie. Nie znałam Kuby nawet dzień, a jego znajomi myśleli, że jesteśmy razem, przecież to nie dorzeczne! Z drugiej strony gdybym była na jej miejscu pomyślałabym dokładnie tak samo jak ona.

Dziesięć minut później stanęliśmy przy wyjściu z ich domu i kiedy pożegnałam się ze skoczkiem oraz jego narzeczoną mogłam odetchnąć z ulgą. Z jednej strony bardzo polubiłam Martę, ale z drugiej czułam sie niekomfortowo w zaistniałej sytuacji.

-Dziękuję, że to wytrzymałaś, nawet nie wiem jak ci się za to odwdzięczę za to.

***

Godzinę później stanęliśmy pod moim mieszkaniem. Nie do końca wiedziałam co powinnam powiedzieć, to popołudnie było szalone, ale nie chciałam go kończyć. Mimo bardzo krótkiej znajomości lubiłam przebywać z chłopakiem i nie chciałam się z nim rozstawać, ale nie miałam żadnego wyjścia.

-Dziękuję za podwózkę. - Wyszeptałam cicho, po czym stanęłam na palcach i niezdarnie objęłam skoczka rękami, co chętnie odwzajemnił zamykając mnie w szczelnym uścisku. Uśmiechnęłam się wtedy delikatnie i kiedy miałam odchodzić poczułam jak brunet łapie mnie za łokieć i odwraca w swoja stronę.

-Mógłbym prosić o twój numer telefonu?

Wracaaaammmm kochaniiii, po serio ogromnej przerwie za co bardzo was przepraszam. Rozdział krótszy niż zazwyczaj, ale nie czuje się jeszcze do końca na siłach, a chce już go opublikować bo brakuje mi kontaktu z wami ❤😎

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro