Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Najlepsza noc w moim życiu

***Wojtek***


Od października nie mogę pozbyć się przekonania,że jeśli porównać moje studia ze studiami Amelki, to ja przez te kilka godzin odpoczywam.Ona zasuwa jak mały parowozik  w imię zasady mówiącej,że skoro Religa ponad trzydzieści lat temu przez prawie całą dobę ratował człowieka, przeszczepiając mu serce i nie narzekał, to ona da radę skończyć medycynę.Niby fajnie, bo się realizuje,ale ja po prostu nie mogę patrzeć, jak ona tak codziennie wraca do domu jak zombie i nawet nie da się z nią normalnie porozmawiać, bo jej odpowiedzią na każde pytanie jest ,,ja chcę spać".O obejrzeniu z nią jakiegokolwiek filmu też mogę pomarzyć, bo już po dwudziestu minutach zasypia z głową na moim ramieniu.Strasznie mnie to irytuje, bo nie mogę jej nawet przenieść do łóżka jak normalny człowiek. Choć nie powiem,że przeszkadza mi,że to robi.Wolałbym tylko,żeby działo się to w trochę innych okolicznościach...


***

Piątek to jeden z tych niewielu dni,w które wracamy do domu razem.To znaczy,ja po nią przyjeżdżam.Tak jest i dzisiaj.Widzę przez szybę,że się uśmiecha i szybkim krokiem idzie kierunku mojego auta.


-Cześć, piękna-mówię,całując ją w usta-Dokąd jedziemy?


-Tam,gdzie zawsze.Do naszego gniazdka inspirowanego iście luksusową komnatą pewnego małego czarodzieja-żartuje,zapinając pasy.


***


-Możemy pogadać?-pyta. Niby spokojnie,ale coś mi w jej tonie nie pasuje.


-O czym?


-O seksie-uściśla lekko zakłopotana,przenosząc ciężar ciała na lewą nogę.


-Robi się ciekawie, mów dalej.


-A może ty mi powiedz,czego byś ode mnie chciał?


-Wiesz...chciałbym po prostu ciebie,ale...


-Ale?


-To się nie uda.


-Tego ci nie sparaliżowało-zauważa przytomnie.


-Nie o to chodzi.


-To o co?


-Po prostu się nie da,rozumiesz?


-Nie musi udać się od razu,ale chciałabym spróbować.


-Po co ty to robisz? Bez sensu..


-Do cholery,robię to, bo cię kocham!


-Mówią,żeby nie marnować życia na kiepski seks.


-Próbujesz mnie wystraszyć, tak?


-Po prostu mówię,jak jest.


-Tyle że ty sam nie wiesz,jak jest.


-Wiem.


-Naprawdę? A robiłeś to po wypadku?


-Dobra, masz mnie. Od wypadku z nikim nie spałem. Zadowolona?


-Daruj sobie- mruczy.


-Przynajmniej wiesz,że cię nie zdradzam.


-Weź mi wyjaśnij,czego ty ode mnie chcesz. Zachowujesz się jak rozpieszczony dzieciak, a nie jak dorosły, inteligentny człowiek. Ogarnij się, kurwa.


-Jezu...


-Co znowu?


-To było najpiękniejsze ,,kurwa",jakie słyszałem w życiu.


-Przestań.


-Amelko...


-Czego chcesz?


-Kochasz mnie?


-W tym momencie cię nie znoszę,ale ogólnie tak. Kocham cię. Tylko w jedno nie mogę uwierzyć.


-W co?


-Że w ciągu półtora roku związku nie przyszło ci do głowy,żeby choć raz mnie zerżnąć.


-Tak właśnie jest.


-Kogo ty okłamujesz w tym momencie?


-Chyba mi nie powiesz,że tacy jak ja robią to normalnie?


-Robią. I doskonale o tym wiesz. Dzieci Hawkinga z powietrza się chyba nie wzięły, nieprawdaż?


-Niech mu ziemia lekką będzie.


-Wojtuś,proszę...


Zaraz,zaraz.Czy ona mnie właśnie błaga,żebym uprawiał z nią seks?


-Czy ty naprawdę nie możesz związać się z kimś, kto faktycznie będzie ci sprawiał przyjemność? 


-Dobra,skończyłam. Jeśli chciałeś,żebym się wkurzyła na amen,gratulacje,udało się.


-No to masz pecha, bo nie lubię ,kiedy jesteś wkurzona.


-Cytując pewną świetną kobietę, kocham cię,ale cię nie lubię- mówiąc to, przywołuje na twarz ten swój seksowny uśmiech,dzięki któremu mogła robić ze mną wszystko, co tylko wymyśliła w swoim pięknym umyśle.


-I co teraz ze mną zrobisz?- pyta prowokacyjnie,siadając mi na kolanach.


***


-To takie upokarzające-rzucam.


-Co?


ze nawet teraz musi rozbierać mnie dziewczyna


-Jakoś ja nie mam z tym problemu-wzrusza ramionami z uśmiechem.


-Ty nie masz. Ze mną gorzej.


-A to dlaczego?


-Istoty ludzkie nie lubią zależności od innych-stwierdzam dyplomatycznie.


-Prawdziwy mężczyzna nie boi się prosić o pomoc.


-Sugerujesz mi coś?Dobra,jeżdżę na wózku,ale nadal jestem mężczyzną i...-tu urywam, kiedy Amelia zamyka mi usta pocałunkiem. 


-Ciii. Nie gadaj tyle-szepcze uwodzicielsko, przerywając pocałunek na dosłownie kilka sekund.


***

Nie potrafię policzyć,ile malinek mam obecnie  na szyi. Mimo że ubiegła noc była bez wątpienia najlepszą w moim życiu, wydaje mi się,że Amelka próbowała zadowolić bardziej mnie niż siebie. A tak chyba nie powinno  być, prawda?Co do Amelki,to dziwię się,że jeszcze śpi,bo dzisiaj mieli nas odwiedzić Gabrysia z Michałem.Dwie godziny temu pisali,że są w drodze,a z Warszawy do Wrocławia jedzie się jakieś trzy i pół godziny,czyli zaraz będą.


-Kochanie...


-Człowieku,litości. Jest sobota,daj mi spać.


-Dałbym ci spać,gdyby nie to,że za jakąś godzinę będą u nas....


-JEZU,ZAPOMNIAŁAM!-wrzeszczy ,zrywając się na równe nogi.


-Spokojnie.


Nie reaguje.Zamiast tego zaczyna biegać po całym mieszkaniu niczym Usain Bolt. Po chwili jednak wraca i siada na łóżku zmęczona, jakby faktycznie przebiegła maraton z prędkością ponad czterdziestu kilometrów na godzinę.


-Co ci jest?


-W głowie mi się kręci.


-To ją sobie wsadź między kolana.


-Kochanie,studiuję medycynę. Wiem, co powinnam robić.


-Oho,kogoś tu dopadł syndrom studenta medycyny!


-Cicho!-śmieje się i rzuca we mnie poduszką.


-Bijesz niepełnosprawnego?I ty masz być lekarzem? Oni was tam piorą z empatii!


-A ciebie z komunikacji z ludźmi. Niedługo komputer zabierze mi cię totalnie....


*** 


Michał odjeżdża ze mną kilka metrów.Patrzy na mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy.


-Stary mam pytanie-zaczyna nieśmiało, unikając mojego spojrzenia.-Wy z Amelią...No wiesz...


-Co my z Amelią?


-No czy ty z nią...ten,no...


-Do rzeczy,Michał.


-Spałeś z nią?-wyrzuca z siebie to pytanie,jakby pytał mnie o popełnienie zbrodni na miarę ludobójstwa w Rwandzie z dziewięćdziesiątego czwartego.


-Tak.


-Dawaj konkret.


--To był najlepszy seks w moim życiu.Wystarczy?


-To ty możesz?!Mówiłeś,że u większości na wózkach nie działa...


-Ale ja nie jestem w większości-uśmiecham się triumfalnie.


-Dobra,ale jak to wygląda?


-Normalnie.Myślałeś,że mnie przykuła do łóżka,czy co?


-Nie no,ale jak wy to robicie?


-Po prostu ona jest na górze. To wszystko.


-Serio?


-Przecież ci tłumaczę,deklu. Ty jesteś jakiś ułomny?


-Ty się lepiej zastanów, kto tu jest ułomny.


-Przejechał cię ktoś kiedyś wózkiem?


-Nie strasz, nie strasz...


-Nie no,ty się naprawdę prosisz,żebym ci pojechał po palcach.


-Grozisz mi?


-Na razie ostrzegam.



-

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro