Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

25|KONIEC

Siedząc w domu Horror nie potrafił się odzywać. Nie potrafił robić czegokolwiek. Lust, jednak pomagała mu. Nie odstępowała go na krok, chyba, że sytuacja tego wymagała. Po ich rozmowie kilka dni temu Horror wręcz umarł. Wzrok stracił jakikolwiek powód życia. Policja dalej szukała Dust'a, jednak ten rozpłynął się w powietrzu. 
- Horror? Obiad masz na stole. Jadę do sklepu po jedzenie na kolacje... masz na coś ochotę? - ten, jednak nie poruszył się nawet o milimetr - Rozumiem... wrócę za pół godziny... Zamykam drzwi... W razie czego napisz lub zadzwoń... - mówiąc to zamknęła wszystkie możliwe wyjścia z domu i wyszła zostawiając Horror'a samemu sobie. 
Patrząc na sufit jego umysł odczuwał pustkę. Dużo ostatnio rozmyślał. O Dziadku. O rodzicach. O Dust'cie. Jego wierzenie od początku było fikcją. Od samego początku osoba, którą kochał była odpowiedzialna za ból. Jednak jednocześnie. Horror niewiele pamiętał z tamtego okresu życia. Mimo, że nie było to wcale tak dawno. Wypierał te wspomnienia. Ale doskonale pamiętał ból jaki zadawał mu ojciec. Pamiętał zimne spojrzenie matki, które zawsze patrzyło na ojca z miłością. Dzięki Dust'owi ten ból odszedł. Zamiast tego był szczęśliwy u dziadka. Nie bał się, że zostanie sam. Potem na jego drodze pojawiła się Lust. Rozmyślając tak Horror zdał sobie z czegoś sprawę. Dust się bał. Bał się, że Horror go zostawi. Lata temu ocalił go przed bólem. Sprawił, że Horror był szczęśliwy. Szedł dalej przed siebie, ale nie oglądał się za siebie, gdzie został jego bohater. Ukochany, który bał się, że zostaną rozdzieleni. Dust czuł się zagrożony. Dlatego dokonał najgorszych czynów. 
Słysząc miauczenie kota Horror podniósł się. Spasiony kot chodził po komodzie chłopaka zaczynając bawić się niewielką statuetką. Wtedy, jednak wzrok bruneta przykuła pewna książka. Nigdy wcześniej jej nie widział u siebie w domu. Wstając z łóżka podszedł do komody i wziął przedmiot w dłonie. Książka o strażakach wyglądała na mocno zużytą. Otwierając ją, jednak Horror dostrzegł dwa słowa, które sprawiły, że jego serce ponownie zabiło szybciej. 

KOCHAM CIĘ

Umysł dobrze wiedział co to znaczyło. Odrzucając przedmiot w bok Horror biegiem ruszył do drzwi, jednak te ani drgnęły. Nie wahając się otworzył okno i wyszedł przez nie. Wbiegł do garażu dostrzegając kluczyki i motor dziewczyny. W tym momencie wiedza o tym, że to nie jego nie miała znaczenia. Odpalił maszynę pamiętając jak przez mgłę, dni, gdy Lust uczyła go jeździć. 
Ignorując przepisy ruszył w drogę jadąc przez las. Dobrze znał skrót do miejsca, w którym chce teraz być. W, którym musi być. 
Pod opuszczoną fabrykę Horror dotarł po zaledwie dziesięciu minutach. Już z daleka wypatrywał dobrze znany dach, jednak nikogo na nim nie dostrzegł. Nie mógł się przecież pomylić. Prawda? 
Nie przejmując się ustawieniem maszyny Horror rzucił ją w bok i wbiegł do środka. Drewniane schody pod jego stopami łamały się i skrzypiały, a gdy złapał za drabinę był niemal pewny, że ta niedługo pęknie co miało także miejsce zaraz po tym jak dostał się na szczyt. Zardzewiała rozkruszyła się na małe elementy odgradzając Horror'a od ucieczki. Jednak nawet jedna myśl w jego głowie nie dotyczyła ucieczki. Wzrok w jednej chwili zlokalizował siedzącego przy murku Dust'a. Oboje patrzyli na siebie w ciszy. Brunet nawet nie wiedział kiedy łzy zaczęły spływać mu po policzku. Stopy same szły w kierunku szatyna. 
- Dust... - mimo, że jego szept był niemal niesłyszalny, to dzięki ciszy wokół Dust doskonale go rozumiał.
- Hej Horror... - podnosząc się szatyn wsadził dłonie do kieszeni bluzy - Długo ci zajęło to wszystko... Ta książka tam leżała od tygodnia - powiedział odwracając się do niego tyłem - Jak zwykle jesteś ślepy... - będąc już wystarczająco blisko Horror mógł to skończyć. Popchnąć szczupłego i niewysokiego szatyna. Pozbywając go życia - Dalej mnie kochasz prawda? - siadając na murku Dust pozwolił swoim stopom wisieć nad przepaścią - Wiem, że tak... bądź co bądź wszystko co robiłem robiłem dla ciebie... Dla nas... - Horror zajął miejsce obok. 
- Zabiłeś moich rodziców... 
- Ranili cię...
- Zabiłeś Blue...
- Od początku odciągała cię ode mnie...
- Zabiłeś panią Clarę... 
- Wykorzystywała cię...
- Zabiłeś dziadka... 
- Pchnął cię w jej ramiona...
- A ciocia..? 
- Jej świat opierał się tylko na mnie. Beze mnie nie dałaby rady funkcjonować... Śmierć była dla niej zbawieniem... 
- Zabiłeś tyle osób... 
- I pragnąłem więcej... Killer... Cross... Nightmare... Error... Lust... Fell... chciałem zabić ich wszystkich...
- Nie zrobiłeś tego... dziękuje... 
- Wiesz dlaczego, prawda?
- Wiem... 
- Dobrze...
Ich spojrzenia patrzyły na widok przed nimi. Słońce powoli zachodziło uderzając w ich twarze promieniami.
- Kocham cię Horror....
Te nagłe słowa. Sprawiły, że łzy na nowo zaczęły spływać po policzku bruneta. Ich spojrzenia spotkały się ze sobą, a usta połączyły w krótkim lecz najważniejszym w ich życiu pocałunku. 
- Dust... Nie chce byś odszedł... 
- Więc odejdź razem ze mną... Pamiętasz swoje własne słowa?
- W-wystarczy umrzeć w tym samym czasie... 
Na te słowa Dust wyciągnął z kieszeni opakowanie z trzema tabletkami. 
- Chcesz byśmy byli przyjaciółmi na zawsze? 
Na dłoni Horror'a pojawiły się dwie pigułki, a na Dust'a jedna. 
- Kiedyś mówiłeś, że miłość jest słabsza niż pragnienie...
- Bo tak jest.
- Dlaczego?
- Miłość każę mi cię chronić przed samym sobą. Przez tą miłość doprowadziłem do tego, że cię skrzywdziłem... Przez tą miłość masz tyle blizn... Pragnienie zaś... trzymało cię blisko. Nie pozwalało odejść. Powoli atakowało moje płuca. Nie potrafiłem oddychać, gdy nie było cię obok. Pragnienie przejęło moje dłonie, którymi chciałem cię dotykać. W końcu przejęło również mój umysł i serce... Miłość połączyła się i od tamtej chwili broniłem cię przed wszystkimi i wszystkim co uważałem za złe. Pragnienie przejęło władzę. I to właśnie przez nie siedzimy tu razem... 
- Dust..?
- Tak Horror?
- Kocham cię.
Mówiąc to Horror połknął tabletki. Podniósł się i spojrzał na Dust'a, który pierwszy raz w życiu poczuł jak łzy wypływają mu z oczu.
- Będziemy ze sobą na zawsze prawda?
Tabletka trafiła do gardła szatyna, który wstał i poczuł na policzku czuły dotyk swojego szczęścia. 
- Twoje oczy... Pierwszy raz w życiu widzę w nich szczęście Dust... 
Mgła rozeszła się na zawsze, a łagodny wzrok Dust'a sprawił w Horror'ze powód do uśmiechu. 
- J-ja... Czuje Horror... 
Łzy szczęścia spływały po jego policzkach.
- Cieszę się, że mogłem być powodem twojego szczęścia Dust...
Nogi Horror'a zadrżały.
- Usiądź... 
Oboje zajęli miejsce za murkiem chowając się przed promieniami słońca. 
- Nie czuje nóg Dust... To takie dziwne...
- Umrzemy... 
- Razem...
Ostatkiem sił Dust wtulił się w ukochanego, a Horror objął go, by nic nie zdołało ich rozdzielić. 
Spojrzenia spotkały się ze sobą, a ostatni pocałunek dopełnił koniec. Czoła opadły na siebie, gdy dusze opuściły ciała, a szczere uśmiechy na zawsze zostały na ich twarzach.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro