17|ZDRADA
Wchodząc do opuszczonego budynku blondyn przyciskał plecak do swojej klatki piersiowej. Bał się.
- Słyszę twoje kroki... - cichy szept Nightmare'a doszedł do jego uszu. Powoli szedł w stronę skąd wydobywało się echo aż dotarł do dużego pomieszczenia, gdzie przy stole siedział czarnowłosy - Miło cię widzieć Crossy - uśmiechnął się szeroko, jednak blondyn nie odwzajemnił uśmiechu.
- Wszystko co wiem zapisałem w tych papierach... - wyszeptał wyciągając z plecaka teczkę i podając chłopakowi - Czy teraz..?
- Nie opublikuje naszego seksu w necie? Zobaczę czy to wszystko mi się przyda - patrząc na byłego przyjaciela Cross zacisnął dłonie.
- Obiecałeś...
- A ty głupi dałeś się w to wciągnąć. Mam przypomnieć kto się do mnie kleił? Kto robił kocie oczka? - łzy napłynęły do oczu krzyża - Będziesz teraz płakał? - Nightmare wstał i zbliżył się do byłego kochanka - Sam pchałeś się w moje ręce. Więc nie wmawiaj mi, że to moja wina - dotykając jego policzka uśmiechnął się lekko. Wtedy, jednak Cross odsunął się.
- Wykorzystałeś fakt, że byłem pijany... Od początku mnie prowokowałeś... Poza tym wiedziałeś, że jestem z Killer'em! Więc dlaczego?! Znamy się od przedszkola! Dlaczego mi to robisz?! - czarnowłosy, jednak wolał nie zdradzać swoich planów. Zamiast tego napisał do kogoś sms'a - Jesteś okropnym człowiekiem Nightmare...
- Gorszym od tego, który zdradził swojego chłopaka, z którym jest od podstawówki? - zaśmiał się cicho - Nie sądzę. A teraz idź stąd. I dalej rób to co masz - niechętnie Cross skinął głową i wyszedł z budynku, a Nightmare zadzwonił do swojego wspólnika.
Leżąc w łóżku Horror przetarł twarz dłońmi. Zagubił się. Całkowicie się pogubił.
- Horror? Wróciliśmy! - Lust weszła do domu i postawiła siatkę z zakupami na stole.
- Przywitaj się z nami smarku! - warknął dziadek, a brunet w chwilę znalazł się w kuchni przytulając na przywitanie swoją dziewczynę - No i to rozumiem - uśmiech pojawił się na twarzy mężczyzny, a po chwili z ust wydobył się kaszel.
- Wszystko dobrze dziadku? - para posadziła emeryta na krześle zmartwiona.
- Kupiliśmy leki. Uszykuję je - Lust zaczęła szukać paczek z tabletkami, a Horror patrzył na dziadka smutno.
- Ostatnio się przemęczasz... - dziadek uśmiechnął się lekko i pogłaskał wnuka po głowie, by następnie złapać go za ucho i pociągnąć.
- Na tamten świat się jeszcze nie wybieram! Nie umrę z tak błahego powodu jak serce - prychnął puszczając bruneta, a Lust podała mu leki - A tego świństwa to nie chce tykać.
- Musisz dziadku. To przepisał ci lekarz - powiedziała, a mężczyzna uległ jej prośbie.
- Że też musisz być taka uparta - westchnął połykając po kolei tabletki i popił wodą - Już jest lepiej ze mną dzieciaki. Powinniście z życia skorzystać, a nie zajmować się starcem. Lust, słońce mówiłaś mi o tym co przygotowałaś. Myślę, że to dobra pora, by to w końcu powiedzieć.
- Co powiedzieć? - spytał Horror.
- Zamówiłam nam domek na ten weekend. Wiem, że niedługo będziesz miał ciężko ze szkołą, więc musimy korzystać póki się da. Jednak teraz nie jestem pewna co do tego wypadu... - zerknęła na dziadka z troską.
- Mną się nie przejmujcie! - podniósł się na nogi - Musicie korzystać z tego co daje wam świat - powoli zaczął chować zakupy do szaf czy lodówki - Poza tym przez weekend nie wykituje. W sobotę przyjdzie do mnie Emily i sprawdzi mój stan, więc nie macie co się o mnie martwić - jednak na usłyszenie imienia matki Dust'a, Lust się lekko skrzywiła.
- Chce zostać w domu... - powiedział Horror - Nie zostawię cię... - pewny swego pomógł jedynej rodzinie w schowaniu przedmiotów do wysokich szafek.
- Jeśli nie pojedziesz wyrzucę cię na dwór! - uderzając nieboleśnie wnuka w głowę westchnął - Lust, słońce weź moją stronę. Pamiętam jak opowiadałaś o tym co już zaplanowałaś - patrząc sobie w oczy Lust westchnęła cicho.
- Ale w razie jakby coś się działo zadzwonisz do nas dziadku, rozumiesz? - ten skinął głową.
- Nie jadę... - wyszeptał Horror zaciskając dłonie.
- Daj spokój Horror... Wszystko będzie dobrze. Jesteśmy ciągle pod telefonem. I dodatkowo to nie będzie tak daleko. Zaledwie godzinę stąd - dalej niezdecydowany brunet po prostu wrócił do swojego pokoju z trudem skupiając się na czymkolwiek. Chciał po prostu zasnąć. Udać, że to co miało miejsce u Dust'a nie wydarzyło się. To, jednak było zbyt rzeczywiste, by było kłamstwem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro