Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 8


Undertaker:


Srebrnowłosy wracał bardzo powoli do wieży, z trudem oddychając. Rana zadana mieczem coraz bardziej mu dokuczała.

- Przeklęty Araksjiel - powiedział na głos i splunął krwią. Przyciskał sobie jedną dłoń do rany, ponieważ drugą się opierał o swą kosę śmierci. Musiał na chwile przystanąć i oprzeć się o mur, gdyż przez chwilę kręciło mu się w głowie i miał mroczki przed oczami. Będzie musiał powiedzieć w końcu Aurorze prawdę o tym, kim jest. Myślał, że ma jeszcze do tego dużo czasu. Jednakże wizja tego, iż demon może spełnić swoją groźbę i odebrać jej dusze, napawała go lękiem. Zaczęło mu na dziewczynie zależeć, ale inaczej. Chciałby, by była dla niego kimś więcej niż tylko przyjaciółką.

- Kocham ją - pomyślał - Ja po prostu ją kocham - powiedział szeptem do siebie. Musiał jak najszybciej do niej wrócić, więc mimo rany, ruszył w dalszą drogę, do swej wieży. I do Aurory.  

Aurora:


    Kolacja, którą przygotowała Aurora, gotowa stała już na stole. Jednak Adrian jeszcze nie wrócił, przez co dziewczyna zaczęła się niepokoić. Może dali mu bardzo dziwne zlecenie w pracy? A może był łowcą głów? Jednak zaśmiała się i pokręciła niedorzecznie głową. Bo gdyby nim był, to by jej nie ratował, prawda? Jednak po chwili spoważniała. Bo co, jeżeli on ma inną kobietę, u której spędzał noc? To już było bardziej realne. Tym bardziej, że zdarzało mu się wracać o świcie. Posmutniała nagle, ponieważ on miał kogoś innego. A ona była tylko dla niego pokojówką, kucharką i kimś tam na pewno jeszcze. Ale kobietą, którą by pokochał? Odpowiedz brzmiała nie. Tamta pewnie była piękniejsza niż Aurora, która daje Adrianowi niezapomniane chwile.


- Na co ja wogóle liczę? - pomyślała ze smutkiem. - Biedna Auroro, myślałaś że on od tak cie pokocha? To się przeliczyłaś. - mówił głosik w jej głowie. - Undertaker może mieć kobiet na pęczki. Nie zwróci uwagi na taką jak ty, żałosna dziewczynko. Możesz sobie o nim tylko pomarzyć - drwił głosik. -I co ja mam zrobić? Udawać, że wszystko jest w porządku i wykonywać jego polecenia bez szemrania? Jako zwyczajna służąca? Chyba nie mam wyboru - poczuła jedną łzę, spływającą po policzku. Później następną i następną. Ukryła twarz w dłoniach, cicho szlochając, ponieważ było jej bardzo przykro z tego powodu. Po kilku chwilach, dalej popłakując, wstała z zamiarem udania się do pokoju i wtulenia w poduszkę. A takimi więc myślami poszła w stronę pokoju, gdy usłyszała nagle trzask drzwi. Przez chwile stała w bezruchu, ocierając łzy i po chwili poszła w tamtą stronę. Zamierzała mu powiedzieć, iż jeżeli bardzo mu zależy, to jutro się wyprowadzi. Jakie było jej niedowierzanie wymalowane z szokiem, gdy zobaczyła go rannego. Zatkała szybko usta, by nie krzyknąć.

- Boże! Co ci się stało? -zapytała zduszonym i przerażonym głosem.

- Musisz mi pomóc to opatrzyć, Auroro -powiedział z trudem i osunął się po ścianie, ciężko oddychając.

Ciąg dalszy nastąpi...


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro