Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 7


Aurora:

   Od czasu jej uwolnienia minęło kilka tygodni. W tym czasie Undertaker pokazał jej, jak może się przemieszczać po jego domu oraz okolicy. Posiadał także ogród, w którym dziewczyna uwielbiała przesiadywać z książką należącą do pokaźnej biblioteki Crevana. Teraz też siedziała z książką w ogrodzie, ponieważ Undertaker był w tej swojej "tajemniczej pracy". Aurora jednak nie mogła się dziś wyjątkowo skupić na czytaniu, gdyż myślała, czymże jest ta jego praca, oraz kim jest Undertaker.

- Może kiedyś odkryje, kim jesteś oraz jaki sekret skrywasz, Adrianie - pomyślała, wracając do lektury. Nawet nie podejrzewała, że coś złego może się stać jej przyjacielowi. Chociaż myślała o nim jak o wymarzonym chłopaku. Westchnęła z rozmarzeniem, czekając tylko na jego powrót.  

Undertaker:

  Jego praca jako mrocznego żniwiarza była dziś wyjątkowo ciężka. Trwała właśnie wojna między hrabstwami wschodniej i zachodniej Anglii. Tak więc miał mnóstwo roboty ze zbieraniem dusz. Jednak nagle wyczuł, iż coś niebezpiecznego się zbliża. Demonicznego. Prychnął pod nosem przekleństwo.


- O nie. Żaden demon nigdy, przenigdy nie dobierze się do żadnej duszy, którą ja osądzam - wycedził przez zaciśnięte zęby.

- Och, doprawdy? - zachichotał głos tuż za jego plecami. Undertaker zastygł bez ruchu, a postać za nim dodała: - Musisz wiedzieć, mój drogi Undertakerze, że ja zawsze dostaje to, czego chce.

- Czyżby? A czy ciebie Araksjielu, mamusia nie uczyła, że nie zawsze dostaje się tego, czego się chce? A nie czekaj, ty nie masz matki. Wy macie władce piekieł. Hi, Hi, Hi. - chichotał.

- Odezwał się ten, który w swej wieży posiada istotę żywą. - Araksjiel uśmiechnął się wrednie, obnażając swe demoniczne kły. - Oj, tak, obserwowałem ciebie z tą dziewczyną. Jestem bardzo ciekawy, cóż by się stało, gdybym pokusił się na jej duszyczkę? - zapytał retorycznie.

- Nie. Nie odważysz się jej tknąć - warknął Bóg Śmierci.

-Doprawdy? Jesteś pewny? - Zadrwił z uśmieszkiem na twarzy - Taka biedna duszyczka księżniczki, z której okrutny los zadrwił. Niechciana, niekochana. Zrobiono z niej niewolnice - oblizał kusząco wargi. - Aż czuje smak tej duszy. Będzie z niej idealna pożywka na wiele, wiele długich lat - roześmiał się złowróżbnie.

-Zamknij żeś się do cholery! - wrzasnął. Czy mu zależało na dziewczynie? O tak, to było widać. I to mogło shinigamiego zgubić. - Nie pozwolę ci tknąć Aurory, choćby małym palcem! Zrozumiałeś, przebrzydły demonie?! - Araksjiel tylko na to czekał. Prowokując Undertakera, osłabił jego czujność. - A spróbujesz się tylko do niej zbliżyć. To ja Cię... - Nie dokończył zdania, ponieważ usłyszał świst demonicznego miecza w powietrzu. Później poczuł ciepłą i lepką ciecz na długości swojej klatki piersiowej. Ledwo stał, opierając się o swą kosę śmierci. - Coś ty mi zrobił? - wypluł trochę krwi.

- Zobacz. Udało mi się sprowokować najsilniejszego z Bogów Śmierci i jeszcze go zranić. - roześmiał się demon i przyłożył mu zakrwawione ostrze do jego szyi. - Ostatnie słowa, nim cię zabiję? I zostanie tylko po tobie wspomnienie.

Undertaker znienacka zaczął się obłąkańczo śmiać. A jego żółto-zielone oczy zalśniły blaskiem. Zdjął tylko swoje okulary, ponieważ tak na prawdę nigdy ich nie potrzebował. Uniósł lekko swą kosę śmierci i rzekł.

- Araksjielu, mój drogi rywalu. Jak zawsze masz żałosne poczucie humoru. Ty, zabić mnie? - śmiał się dalej i zamachnął swą kosą śmierci, tym samym odcinając demonowi ramię, w którym trzymał miecz. - Nigdy ci się to nie uda -wysyczał z uśmiechem na twarzy.

Demon był zaskoczony. Nie spodziewał się tego.

- To jeszcze nie koniec, Crevan. - Po tych słowach zniknął w kłębach dymu. Undertaker przez chwilę patrzył na miejsce, gdzie zniknął Araksjiel, by po chwili paść na kolana. Zaczął kaszleć krwią. Musiał jak najszybciej wrócić do wieży. Do Aurory, więc jakoś dźwignął się na nogi i ruszył w drogę powrotną.


Powróciłam.

Dostałam małego zastrzyku weny twórczej ,więc łapcie nowy rozdział

Postaram się je pisać częściej. O ile wena mi znów nie ucieknie

Do Zobaczenia



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro