Rozdział 24
Dwa dni później
Marinette
Wstałam rano dziwnie zmęczona. Co jest naprawdę dziwne, ponieważ poszłam spać dość wcześnie.
Dziś jest ten dzień. Dzień, w którym wszyscy poznają prawdę. Na dodatek jest mecz. Jestem ciekawa jak poradzi sobie drużyna Adriena.
Leniwie podniosłam się z łóżka i skierowałam się do łazienki. Czułam się naprawdę dziwnie. Stanęłam przed lustrem i niepewnie dotknęłam swojego brzucha. Uśmiechnęłam się lekko.
Wyciągnęłam z szafki test ciążowy i oparłam się o ścianę. Spojrzałam na opakowanie. Miałam wątpliwości.
Zrobić czy nie zrobić?
Odłożyłam test z powrotem do szafki i wzięłam długi prysznic. Wysuszyłam włosy i umalowałam się lekko. Założyłam czarna bluzkę z odkrytymi ramionami i spódnice w kwiaty.
Wyszłam ze swojego pokoju i zastałam w kuchni moja mamę.
Jakie to szczęście, że już wrócili. Oszalałabym jeśli musiałabym dłużej znosić zachowanie pani Aurore.
- Cześć mamo - przywitałam się z rodzicielką.
- Witaj skarbie. Adrien, Alya i Nino czekają na ciebie przed piekarnią - odpowiedziała.
Szybko poszłam po torbę i wyszłam przed piekarnię.
- Cześć wam - przywitałam się z nimi.
- Hejka - odpowiedzieli razem.
- Przygotowana jesteś na dzisiaj? - spytał po chwili Nino.
- Oczywiście, że tak.
Nagle zadzwonił mój telefon. Szybko go odebrałam.
- Hej Blanka - przywitałam się z nią.
- Mam dla ciebie niesamowitą wiadomość.
Była szczęśliwa nawet bardzo.
- Jaką?
- No, a więc gadałam ze znajomym. Porażkę drużyny Chloe zobaczy cały świat. Ten krytyk właśnie przyleciał do Paryża. Tuż przed meczem, wystąpi drużyna tej dziuni. Recenzja ich występu pojawi się w większości czasopism. No i oczywiście na moim blogu.
- Jak ty to załatwiłaś? - spytałam nie dowierzając w jej słowa.
- Mówiłam, że ta lalunia mnie popamięta. Po za tym kto jak kto ale ty powinnaś wiedzieć jakie ja mam znajomości. Przestań wątpić w moje możliwości.
- Czy kiedykolwiek w ciebie zwątpiłam?
- No nie ale to nie zmienia faktu, że mogłabyś to zrobić.
- Pogadamy przed meczem.
- Jasne.
Rozłączyłam się i schowałam telefon. Zanim się obejrzałam doszliśmy do szkoły.
- Idę się przebrać. Pogadamy potem - powiedziałam i pobiegłam w stronę szatni.
Weszłam do środka i zorientowałam się, że dziewczyny już się przebrały. Znowu na mnie nie zaczekały.
- Gdzie mój buziak? - usłyszałam za sobą tak dobrze znany mi głos.
Odwróciłam się i natrafiłam na szmaragdowe tęczówki mojego chłopaka.
Nawet nie zorientowałam się kiedy wszedł.
Podeszłam do niego i złożyłam na jego ustach soczysty pocałunek. Po chwili jednak oderwałam się od niego.
Nagle poczułam jak blondyn obejmuje mnie od tyłu i całuje w kark.
- Jeszcze tylko dziś i będę mógł się tobą cieszyć w każdej sekundzie - wymruczał.
- To potem, a teraz daj mi się przebrać - mruknęłam i wyswobodziłam się z jego objęć.
Zrobił urażoną minę i wyszedł.
***
Razem z dziewczynami stałyśmy i patrzyłyśmy jak drużyna Chloe wchodzi na boisko. Kontem oka zauważyłam Blankę. Rozmawiała z jakimś kamerzystą. Szczerze, na zwykłą rozmowę mi to nie wyglądało.
Kiedy drużyna Chloe zaczęła swój układ myślałam, że padnę ze śmiechu. Wszyscy patrzyli na to co robią z obrzydzeniem. Z daleka było widać jak kibice na trybunach zasłaniają sobie oczy. Na dodatek te ich stroje. To wyglądało jak bielizna. Spojrzałam na Adriena i jego drużynę. Połowa chyba robiła wszystko byle nie zwymiotować.
- Będę mieć koszmary - oznajmiła Carole na co się zaśmiałyśmy.
- Współczuję temu gościowi - zaśmiała się Blanka podchodząc do nas.
- Tak jak wszyscy - oznajmiłam radośnie.
Po kilku minutach Chloe skończyła ten koszmarny układ. Kto im takie coś wymyślił? Na pewno nie był to ktoś zdrowy umysłowo. Kiedy schodziły z boiska nikt im nie klaskał. Nawet sam burmistrz się wstydził.
- Pora pokazać klasę - zaśmiałam się.
Wychodząc na boisko wiedziałam, że pójdzie nam świetnie. Wykonałyśmy nasz układ perfekcyjnie. Wszystkie salta, obroty, piramidy wyszły nam niesamowicie. Kiedy skończyłyśmy wszyscy zaczęli krzyczeć i klaskać.
***
Drużyna Adriena wygrała. Kiedy tylko zabrzmiał ostatni gwizdek podbiegłam do mojego chłopaka i rzuciłam mu się na szyję. Uniósł mnie i wpił się zachłannie w moje usta. Wszystko doskonale było widać na ogromnej tablicy. Momentalnie wszyscy zaczęli krzyczeć. Oderwałam się od niego akurat wtedy gdy wystrzelono konfetti.
Po chwili podbiegły do nas dziewczyny razem z Blanką, Alyą i Nino.
Adrien postawił mnie na ziemi i przytulił mnie do siebie.
- Jak? - pisnęła Alya.
- Normalnie. Po prostu doszliśmy do wniosku, że oboje się kochamy - odpowiedział Adrien.
- Zaraz, zaraz. To on ci zrobił te malinkę? - pisnęła Carole.
- Sama bym sobie jej nie zrobiła - zaśmiałam się.
- Jak mogliście nam nie powiedzieć? - oburzył się Nino.
- Chcieliśmy najpierw wygrać te wasze zawody. No i nam się to udało - wyszczerzył się Adrien.
- To wy wiecie? - spytała Alya.
- Oczywiście, że tak.
Obydwoje zaśmialiśmy się z ich min. Weszliśmy z boiska i skierowaliśmy się w stronę sali gimnastycznej.
Idąc korytarzem zrobiło mi się naprawdę słabo.
- Adrien - wyszeptałam i złapałam go za ramię.
Poczułam jak nogi się pode mną uginają.
Ostatnie co pamiętam to łapiący mnie Adrien.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro