Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 22

Kilka dni później

Marinette

Wstałam dość późno. Został jeden dzień do tej cholernej imprezy. Nie wiem jak ja tam wytrzymam z tą tlenioną lalunią. Przekręciłam się na drugi bok i zobaczyłam siedzącą na fotelu mamę Adriena. Szybko się podniosłam i spojrzałam na nią w szoku.

Niech rodzice wracają jak najszybciej. Nie wytrzymam tu dłużej.

- Witaj Marinette. Wyspałaś się?

- Dzień dobry. Co pani tutaj robi? - spytałam ignorując jej wcześniejsze pytanie.

- Adrien musiał iść na sesję, więc nie będzie go cały dzień. O ile się nie mylę jutro jest impreza. Co oznacza, że zabieram się na zakupy - oznajmiła uradowana.

- Ale...

- Żadne "ale"! Masz 15 minut. Czekam w salonie - wstała i wyszła.

Nigdy nie zrozumiem tej kobiety.

Wstałam szybko z łóżka i skierowałam się do łazienki. Lepiej żebym się nie spóźniła bo nie wiem co ta kobieta może mi zrobić. Wzięłam najszybszy prysznic w życiu. Zajął mi tylko 7 minut. Wyszłam z pokoju i wyjęłam rzeczy z szafy. Wróciłam do łazienki. Zrobiłam BARDZO szybki makijaż. Włosy rozczesałam i zostawiłam rozpuszczone. Założyłam czarne spodenki i tego samego koloru bluzkę z rękawem trzy czwarte.

Nie stroiłam się nie wiadomo jak. Wzięłam najpotrzebniejsze rzeczy i szybko wyszłam z pokoju. Dosłownie wbiegłam do salonu.

- Nareszcie jesteś - oznajmiła radośnie.

Ta kobieta chyba jest niestabilna emocjonalnie. Jeszcze takiej radości nie widziałam u NIKOGO.

- Możemy już iść? - spytałam.

- Oczywiście!

Wyszłyśmy z willi i skierowaliśmy się do samochodu pani Agreste. Pani Aurore wyjęła kluczyki i razem wsiadłyśmy do srebrnego mercedesa. Po kilku minutach znalazłyśmy się przed największym centrum handlowym w Paryżu.

Coś mi mówi, że to będzie długi dzień.

***

Po ponad 12 godzinach miałam już DOŚĆ. Obeszłyśmy z panią Aurore całe centrum. Jeszcze nigdy tak mnie nogi nie bolały. A przecież jestem cheerleaderką. Mam już chyba z 90 toreb. To i tak mało w porównaniu do pani Agreste. Ona chyba wykupiła połowę sklepów.

- Pani Agreste, błagam wracajmy. Mam dość - mruknęłam niezadowolona.

- Przestań mówić do mnie na "pani"! Możesz mi mówić "mamo". W końcu niedługo będziesz moją synową - uśmiechnęła się promiennie.

- Będę to chyba musiała poważnie przemyśleć - wyszeptałam pod nosem.

- Mówiłaś coś? - spytała.

Jakie szczęście, że tego nie usłyszała.

- Nie, nic. Możemy już iść?

- Skoro tak ci się śpieszy do Adriena to chodźmy.

Jak się okazało wszystkie torby z zakupami zabrał szofer. Jestem tylko ciekawa kiedy ona zdążyła do niego zadzwonić? Cały czas przecież byłam z nią.

Po kilkunastu minutach nareszcie znaleźliśmy się przed willą. Ostatkami sił weszłam do pokoju. Zdjęłam buty i rzuciłam je gdzieś w kąt. Położyłam się na łóżku. Nareszcie odpoczynek.

- Zmęczona?-usłyszałam głos Adriena.

Podniosłam się na łokciach i spojrzałam na niego.

- Zakupy z twoją matką to tortura.

- Było aż tak źle? - spytał kładąc się obok mnie.

- Serio pytasz? Połowę rzeczy, które przymierzałam twoja mama odrzucała. Bo to kolor nie taki, fason niewłaściwy, to za długie to za krótkie. Na dodatek robiła mi awanturę w drogerii z powodu odżywki. Stwierdziła, że takiej już się nie używa. A wiesz co najlepsze? Potem kupiła sobie sama ze dwadzieścia rodzai - prychnęłam.

- Czy ty czasem nie miałaś iść na te zakupy z Alyą?

- No miałam ale w ostatniej chwili to odwołała. Aron jej potrzebował - oznajmiłam i wtuliłam się.

- Ciekaw jestem, po co ona to robi? Skoro na kilometr widać, że dusi się w tym związku.

- Moim zdaniem, chodzi tu o Nino. On tak samo nie znosi Arona. Alya pewnie chce wzbudzić w Nino zazdrość, żeby do niej wrócił. Z drugiej jednak strony sama jest sobie winna.

- Jestem pewny, że Nino już coś wymyślił. Trzeba ich będzie jutro pilnować, żeby się tam nie pozabijali - zaśmiał się.

Podniosłam się i usiadłam na jego biodrach. Pochyliłam się nad nim i cmoknęłam go w nos.

- To raczej ciebie trzeba będzie pilnować.

Zrobił urażoną minę. Dałam mu szybkiego buziaka i skierowałam się do łazienki.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro