Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 12

Adrien

Obudziły mnie poranne promienie słońca. To była zdecydowanie najlepsza noc w moim życiu. Spojrzałem na moją księżniczkę. Spała wtulona w moją nagą pierś. Postanowiłem ją obudzić. Zacząłem delikatnie głaskać jej nagie plecy i ramię. Przekręciłem się ostrożnie aby dosięgnąć jej ust. Pocałowałem ją delikatnie na co cicho zamruczała. Otworzyła powoli oczy i spojrzała na mnie uśmiechając się promiennie.

- Dzień dobry kochanie - wymruczałem.

- Hej.

Podniosła się na łokciach i złączyła nasze usta w namiętnym pocałunku. Przekręciłem nas tak, że leżała pode mną.

- Jeszcze ci mało? - spytała lekko zachrypniętym głosem.

- Mhm...

- Nie zabezpieczyliśmy się - rzekła nagle.

Oderwałem się od niej i spojrzałem na nią. Na jej twarzy malował się niepokój.

- Nie ważne co się stanie i tak będę przy tobie - powiedziałem głaszcząc czule jej policzek.

Widziałem, że odetchnęła z ulgą. W sumie nie dziwię jej się. Nie myślałem o zostaniu ojcem tak wcześnie ale jeśli do tego dojdzie będę najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.

- Adrien?

- Tak?

- No bo... spaliśmy ze sobą, a nawet nie jesteśmy parą - oznajmiła.

Co do tego miała rację.

- Marinette, czy zostaniesz moją dziewczyną?

- Oczywiście, że tak.

Pocałowałem ją i zacząłem dłońmi błądzić po jej nagim ciele.

- Kocham cie - powiedziała między pocałunkami.

-Ja też cie kocham księżniczko.

- Idziemy pod prysznic? - spytała odrywając się ode mnie.

Wstałem i delikatnie ją podniosłem. Zaniosłem ją do łazienki.

***

Po skończonym prysznicu poszliśmy do kuchni zrobić śniadanie. Znaczy Mari gotowała a ja jej w tym przeszkadzałem.

- Adrien rozumiem, że dzisiejsza noc ci się podobała tak samo jak mi ale dałbyś mi skończyć robić śniadanie - warknęła.

Odsunąłem się od niej niechętnie i usiadłem na krześle.

- Jak myślisz będziesz w ciąży czy nie? - spytałem na co posłała mi mordercze spojrzenie.

- Chciałbyś?

- Nigdy nad tym nie myślałem ale teraz to co innego. Wolałbym dzidziusia po ślubie ale przed też może być - odpowiedziałem.

Spojrzała na mnie i szeroko się uśmiechnęła. Podeszła o mnie i ucałowała moje czoło. Liczyłem na coś innego ale to też może być.

Po skończonym śniadaniu położyliśmy na kanapie w salonie. Włączyliśmy jakiś film i zaczęliśmy go oglądać.

***

Całe przed południe spędziliśmy na leżakowaniu w salonie. Nie zaprzeczę, że bardzo mi się to podobało.

- Twoi rodzice nie będą się martwić? - spytała patrząc na mnie.

- Tata pojechał na jakiś pokaz mody a mama się do mnie nie odzywa - mruknąłem.

- Nadal jest...zła?

- Najwyraźniej.

Nagle usłyszałem dzwonek do drzwi. Jestem pewny, że to Alya przyszła sprawdzić moją księżniczkę. Mari chciała wstać i otworzyć ale ją powstrzymałem. Wstałem i podszedłem do okna. Przeczucie mnie nie myliło. To była Alya. To się robi nienormalne. Po kilku minutach zrezygnowana Alya poszła sobie.

- Trzeba się dowiedzieć o co im chodzi - prychnąłem.

- Wiem - wyszeptała i przytuliła się do mnie.

- Chodź zrobimy coś do jedzenia.

Pocałowałem ją w policzek i złapałem za rękę.

Alya

Ja wiem, że była w domu. Co się z nią dzieje? Żeby własnej przyjaciółce nie otworzyć? Poszłam jak najszybciej do parku w który umówiłam się z Nino. Zobaczyłam go siedzącego na ławce. Szybko do niego podeszłam.

- I co?

- Nie ma go w domu od wczoraj. Jego mama powiedziała, że przyszedł na chwilę a potem wyszedł - odpowiedział.

- Mnie Mari nawet do domu nie wpuściła - prychnęłam siadając obok niego.

Położyłam głowę na jego ramieniu.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro