Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział XXXII

DAVE

Czwartek

Wkurzyłem się, kiedy zobaczyłem, że Iga naszła mnie w pracy. Mieliśmy tylko układ i dobrze o tym wiedziała. A jednak ubzdurała sobie, że wróciliśmy do siebie... Prawda była taka, że lubiłem z nią sypiać i tyle.

Kiedy kazałem jej opuścić siłownię, nie sprzeciwiała się, co mnie lekko zaskoczyło, ale nie miałem zamiaru się tym przejmować. Ważniejsza była rozmowa z Klaudią.

Stała oparta plecami o blat, z rękami założonymi na piersiach. Była wkurzona i nie raczyła na mnie spojrzeć. Widok za oknem wydawał się jej zdecydowanie ciekawszy.

– Możesz mi powiedzieć, co tu zaszło? – zapytałem, podchodząc bliżej.

Nie odpowiedziała, nie poruszyła się nawet o milimetr. Cóż, mogłem się tego spodziewać.

– Sypiasz z tą małolatą – zaśmiała się gorzko i pokręciła głową z niedowierzaniem, wciąż unikając mojego wzroku.

– Czujesz coś do mojego brata? – zapytałem, ignorując jej uwagę.

Cisza.

– To przedstawienie miało wzbudzić zazdrość we mnie czy w Idze? – rzuciłem kolejne pytanie.

Zero reakcji.

Podszedłem jeszcze bliżej, opierając dłonie o blat po obu jej stronach, zamykając ją w pułapce.

– A jak myślisz, kretynie?! – wybuchnęła w końcu, patrząc na mnie wzrokiem pełnym bólu i determinacji. – Od dwóch tygodni rozmawiamy, jakbyśmy znali się całe życie. Staram ci się pomóc, bo nie radzisz sobie z własnymi emocjami. Otworzyłeś się przede mną! Pokazałeś mi swoją wrażliwą stronę. Myślałam, że naprawdę jest między nami jakaś więź, że w końcu znalazłam normalnego faceta, który nie chce mnie tylko zaciągnąć do łóżka, ale nie... – Położyła ręce na mojej klatce piersiowej i odepchnęła mnie. – Jak zwykle musiałam trafić na idiotę...

– To nie tak – westchnąłem.

Znowu spieprzyłem. To nie tak miało wyglądać...

– Nie rozśmieszaj mnie – prychnęła. – Nie jestem idiotką. Sypiasz z tą gówniarą, a ja byłam ci potrzebna tylko do opanowania emocji. To, że pojawił się Adam, było czystym przypadkiem, który postanowiłam wykorzystać. Będę musiała go za to przeprosić... – westchnęła ciężko. – Powiedz mi, po co te wszystkie teksty, że ci zależy? Po co gadanie, że nikt cię nie rozumie tak, jak ja? Po co to wszystko, Dave? Jedną kobietę już straciłeś. Myślałam, że więcej nie chcesz... – Jej głos przepełniał żal.

Powiedziałem jej co nieco o mojej obsesji na punkcie Alex. O tym, że ją zraniłem, że się pogubiłem, że próbowałem żyć na nowo, ale... znowu spierdoliłem.

– Przepuść mnie, chcę wrócić do domu... – odparła obojętnie i spróbowała mnie wyminąć, ale jej nie pozwoliłem.

– Proszę, Klaudia... – wyszeptałem, opierając się swoim czołem o jej. – Iga nic dla mnie nie znaczy. To tylko układ. Nic więcej. Przysięgam...

– Skoro z nią masz układ, to ze mną też był to tylko układ. Lepiej skończyć to wszystko, zanim dojdzie do czegoś więcej i jeszcze bardziej bym tego żałowała. Musisz sobie wszystko poukładać. Alex bardzo dobrze zrobiła, odcinając się od ciebie. Ranisz nas wszystkie, Dave. Chciałyśmy ci pomóc, ale nikogo nie słuchasz, poza sobą...

Odsunęła mnie, wzięła swoje rzeczy i wyszła. Nie zatrzymywałem jej, bo wiedziałem, że to nie ma sensu. Byłem beznadziejnym dupkiem, który ranił każdą napotkaną kobietę...

– Dotarło coś w końcu do ciebie? – Mati oparł się ramieniem o futrynę.

– Ile słyszałeś? – zapytałem.

– Wszystko – odpowiedział. – O ile cieszę się, że dałeś spokój mojej siostrze, o tyle kiepsko się patrzy, jak rujnujesz sobie życie – powiedział stanowczo.

– Nie udawaj, że cię obchodzę – zaśmiałem się gorzko.

– Znamy się od dziecka i w dodatku pracujemy razem. Ciężko cię wymazać z pamięci – westchnął. – Poza tym, wszystkich nas obchodzisz.

– Taa, jasne, uważaj, bo ci uwierzę – skrzywiłem się, słysząc te słowa.

– Nie wpuszczaliśmy cię z Kamą do Alex dla waszego dobra. Oboje musieliście poskładać się do kupy. Tobie pomogła Klaudia, a Alex pomógł Adam. Codziennie w moim domu przewija się twój temat, bo moja siostra, mimo że ją cholernie zraniłeś, wciąż trajkocze o tym, że trzeba ci pomóc. Tak robią przyjaciele...

Alex naprawdę o mnie myślała i nie spisała mnie na straty? Nie łudziłem się, że wybaczy mi to wszystko, co ostatnio odwaliłem, ale fakt, że wciąż się o mnie martwiła, spowodował, że moje serce, które jeszcze przed chwilą było totalnie zgniecione, nagle drgnęło.

Nie wiedziałem, co mu na to odpowiedzieć, ale cieszyłem się, że mam jeszcze szansę naprawić swoje błędy.

– Ochłoń i zastanów się, czy ten układ z Igą jest wart zaprzepaszczenia kolejnej szansy na coś więcej niż tylko seks... – oznajmił Mati, wziął swoją torbę i wyszedł.

Zostałem sam. Znowu. Musiałem w końcu udowodnić wszystkim, a przede wszystkim sobie, że mi na nich zależy.

Wróciłem do mieszkania. Waliłem w worek tak mocno, że miałem problem z rozprostowaniem palców. Wziąłem prysznic i zrobiłem sobie sałatkę z grillowanym kurczakiem. Usiadłem na kanapie, odpaliłem Netflixa i... przerwał mi dzwonek.

Niechętnie podszedłem do drzwi i je otworzyłem. Stała w nich Iga. Naprawdę nie potrzebowałem dzisiaj kolejnych konfrontacji, ale wpuściłem ją do środka.

– Coś chciałaś? – zapytałem oschle.

– Tak, zapytać, co ty odwalasz? Dave, pomogłam ci stanąć na nogi, jest nam zajebiście w łóżku, a ty traktujesz mnie jak nic nieznaczący przedmiot! – krzyknęła.

– Układ. Iga. Układ! Czy ty rozumiesz, co oznacza to słowo? Nie obiecywałem ci miłości, nie oczekiwałem jej w zamian. Spotykaliśmy się na seks, tylko i wyłącznie. Nie udawaj, że zaczęło ci na mnie zależeć, bo ci nie uwierzę. Najpierw ja byłem twoją zabawką, teraz ty byłaś moją i jesteśmy kwita – powiedziałem spokojnym tonem, aż sam się zdziwiłem, że tak potrafię.

– Dave... – zaczęła mówić uwodzicielskim głosem i przejechała dłonią po moim nagim brzuchu.

Doskonale wiedziała, jak na mnie działa, ale ja nie mogłem się już temu poddać, skoro postanowiłem wziąć się w garść.

– Nie, Iga... – Złapałem ją za nadgarstek i odsunąłem od siebie. – To koniec, nie przychodź tutaj więcej – powiedziałem stanowczo.

– Serio? Tak mi dziękujesz za to, że ci pomogłam? – zaśmiała się gorzko. – Ogarnęłam ci social media i teraz prężysz się do kamery, a laski sikają na twój widok – skrzywiła się. – Oddawałam ci się na zawołanie...

– Przestań... – wycedziłem przez zęby. – Nie oddawałaś mi się na zawołanie. Sama przychodziłaś, kiedy miałaś potrzebę. Tak działał nasz układ, Iga. Poza tym, w jaki sposób mi pomogłaś? Wysłuchałaś mnie chociaż raz, kiedy chciałem ci coś opowiedzieć? Ciągle tylko gadałaś o swoich współpracach, obserwujących i innych rzeczach związanych z tym TikTokiem i Instagramem.

– Bo to jest dla mnie ważne i dobrze o tym wiesz! – krzyknęła.

– Wiem i cię wspierałem, co oznacza, że i tak wyszliśmy poza seks. Pomogłem, kiedy potrzebowałaś pomocy. Masz inne priorytety niż ja. Jesteś młoda, śliczna, ambitna i ogarniasz te wszystkie social media najlepiej ze wszystkich, ale to nie dla mnie...

Patrzyła na mnie tymi dużymi, zielonymi oczami, w których zalśniły łzy. Nie mogłem ulec. Nie tym razem.

– Kochasz Alex, prawda? – zapytała, patrząc mi prosto w oczy, a ja wstrzymałem oddech.

Milczałem. Przez chwilę po prostu się w siebie wpatrywaliśmy. Moje tętno przyspieszyło. Nie chciałem poruszać z nią tego tematu. Nie z nią...

– Tak, jak przyjaciółkę – odparłem.

– Kiepsko wychodzi ci kłamanie – zaśmiała się smutno pod nosem.

– Musimy zakończyć ten układ. Muszę to wszystko sobie poukładać, bo zrobiłem wiele złych rzeczy i chcę je naprawić. Nie mam zamiaru krzywdzić kolejnej kobiety w moim życiu. Dlatego musimy skończyć to, co jest między nami. Inaczej żadne z nas nie ruszy do przodu, rozumiesz?

– Ty ją kochasz, a ona cię olewa – oznajmiła zirytowana. – Dlaczego ona cię tak krzywdzi? Skoro jesteście przyjaciółmi, to powinna cię wspierać! – krzyczała, a ja zgłupiałem.

To nie była wina Alex, tylko moja, ale Iga nie musiała o tym wiedzieć. Nie chciałem się przed nią otwierać. To nie była dziewczyna dla mnie. Otworzyłem się przed Klaudią i...

– Przyjaciele czasem potrzebują od siebie odpocząć. Muszę naprawić wiele błędów, a tkwiąc z tobą w tym układzie, ranię cię. Znajdź sobie chłopaka, rozwijaj się, życzę ci jak najlepiej – uśmiechnąłem się.

Iga mierzyła mnie rozżalonym wzrokiem. Nie wiedziała, co powiedzieć, a ja nie wiedziałem, co chodzi jej po głowie i to mnie lekko przerażało.

– Dobrze. Jednak jeśli teraz wyjdę, to nie licz, że kiedykolwiek stworzę z tobą jakiś układ – powiedziała lodowatym tonem. – Masz ostatnią szansę, żebym została, bo nie będę robić z siebie więcej idiotki – skrzywiła się.

– Powodzenia, Iga – wyszeptałem i przyciągnąłem ją mocno do siebie, całując w czoło.

Wtuliła się we mnie ufnie, ale oboje wiedzieliśmy, że to się więcej nie powtórzy. Oderwała się ode mnie, rzuciła ostatnie, zranione spojrzenie i wyszła.

Wróciłem na kanapę, spojrzałem na jedzenie i zemdliło mnie. Nie sądziłem, że to będzie takie ciężkie. Jakaś część mnie przyzwyczaiła się do tej spontanicznej małolaty, ale musiałem się od tego odciąć, bo inaczej nie stanę na nogi.

Przetarłem twarz dłońmi i ruszyłem na balkon, pooddychać świeżym powietrzem. Nie wiem, ile tam stałem, ale w końcu wróciłem do mieszkania i zacząłem przeszukiwać dokumenty. Rozwaliłem wszystko, co znajdowało się na stoliku, aż w końcu znalazłem. Mała wizytówka, którą mój brat zostawił dwa tygodnie temu...

***

ALEX

Piątek

Dzisiejszy poranek był najpiękniejszym, jakiego kiedykolwiek doświadczyłam. Obudziłam się w ramionach Adama, wtulona w jego nagi tors. Miarowy oddech i spokojne bicie jego serca sprawiały, że zalewał mnie błogi spokój.

Poczułam się naprawdę szczęśliwa. Miałam wrażenie, że Adam odgonił wszystkie złe myśli i zabrał ode mnie wszelkie troski, które zatruwały mój umysł. Leżał w moim łóżku, przykryty od pasa w dół cienką kołdrą, a ja delektowałam się tym, że mogę bezkarnie dotykać każdy mięsień jego brzucha.

Nie spodziewałam się, że to właśnie on okaże mi ogromne wsparcie i przeniesie mnie w inny wymiar. Ten facet odkrywał mnie na nowo. Oderwane fragmenty mojego serca składały się w całość dzięki niemu. Ocalił moją duszę przez całkowitym upadkiem w otchłań niemocy, którą wykreował we mnie Dave.

Naprawdę tu był. To nie był sen. Tak samo, jak snem nie był wczorajszy wieczór i noc. Moje ciało reagowało na niego gęsią skórką i przyjemnymi dreszczami. Sprawiał, że czułam się ważna, że bliskość przestała mnie krępować i w końcu ja też doświadczałam prawdziwej rozkoszy. To była cudowna odmiana...

– Dzień dobry, kochanie – wymruczał, całując mnie w czubek głowy.

Odwróciłam się w jego stronę i przywitał mnie szeroki uśmiech oraz radosne iskierki w lekko zaspanych oczach.

– Dzień dobry. Jak się spało? – zapytałam, nie przestając gładzić jego brzucha.

– Wyśmienicie – odparł szczęśliwy. – A poranek przywitał mnie pięknym widokiem.

Położył mi dłoń na policzku, w którą się wtuliłam, a kciukiem delikatnie przejechał po mojej dolnej wardze. Nie potrzeba mi było więcej. Przesunęłam się lekko w górę i złączyłam nasze usta w czułym pocałunku.

Przyjemne mrowienie rozeszło się po całym moim ciele i wiedziałam, że chciałabym spędzać każdą noc i poranek właśnie u boku Adama.

– Co powiesz na kawę i śniadanie? – zapytał, kiedy się od siebie oderwaliśmy.

– Świetny plan – odpowiedziałam. – Ty robisz śniadanie, a ja obiad, bo moja wczorajsza pizza, okazała się lekkim niewypałem, a raczej przypaloną porażką – zaśmiałam się.

– Przesadzasz, po prostu...

Adam zastanawiał się jak łagodnie ująć w słowa to, co zostało z wczorajszego posiłku, ale widziałam, że nie może się powstrzymać od śmiechu. Ostatecznie zamówiliśmy kolację, bo pizzy nie dało się uratować.

– Nazywajmy rzeczy po imieniu, Adaś. Został z niej zwęglony prostokąt. Kto by pomyślał, że dwadzieścia minut to tak krótko – westchnęłam, unosząc lekko brew.

Wciąż leżałam oparta o jego klatkę piersiową, wpatrując się jak zahipnotyzowana w błękitne oczy mojego faceta. Adam patrzył na mnie rozbawiony, a po chwili wylądowałam na plecach, z rękoma unieruchomionymi nad głową. Splótł nasze dłonie, jednocześnie przytrzymując mnie w pasie swoimi udami. Górował nade mną, a mnie cholernie się to podobało.

Pochylił się nad moim uchem i wyszeptał:

– Zawsze możemy powtórzyć kilka rzeczy z wczoraj... – Przygryzł delikatnie płatek mojego ucha, a jego ciepły oddech otulił moją szyję. – Powiem więcej... – szeptał, muskając ustami mój obojczyk i schodząc w dół, ku dekoltowi. – Możemy codziennie robić to, na co tylko będziemy mieli ochotę – dodał, składając zachłanny pocałunek na moich ustach.

Fala uniesienia zalała moje ciało, a jego słowa odbijały się echem w mojej głowie. Miał rację. Skoro byliśmy razem, mogliśmy wszystko.

– Nie wiem, jak ty, ale ja nie mogę się doczekać, aż będę miała sprawne kolano. Przed nami tak wiele kombinacji... – przygryzłam wargę i spojrzałam na niego zalotnie.

W jego oczach pojawiło się pożądanie, a szelmowski uśmiech sprawił, że zrobiło mi się gorąco. Tak, to był początek czegoś nowego, lepszego i tak odmiennego od tego, co dotychczas przeżyłam, że trudno było mi jeszcze uwierzyć, iż to nie sen...

Po dość intensywnym i bardzo przyjemnym poranku przyszedł czas na ćwiczenia. Mogłam z czystym sumieniem stwierdzić, że moje kolano miało się coraz lepiej. Zawsze szybko się regenerowałam i teraz również byłam na dobrej drodze.

Możliwość odrzucenia kul za dwa lub trzy tygodnie wydawała się spełnieniem marzeń. Jednak do tego czasu musiałam wzmacniać mięśnie, aby odpowiednio podtrzymywały moją zoperowaną nogę.

Adam masował mi udo, kiedy nagle usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Spojrzeliśmy na siebie zaskoczeni – nikogo się nie spodziewałam. Był piątek, dochodziła jedenasta, więc taka wizyta była co najmniej dziwna. Adam otworzył drzwi, a do środka weszła...

– Iga? – zapytałam zszokowana. – Cześć, co tu robisz? Stało się coś? Z Dave'em wszystko w porządku?

Poczułam nagły niepokój. To nie był zwyczajny widok. Moje serce zaczęło bić w nierównym rytmie. Od dwóch tygodni nie miałam z nim kontaktu – na początku nie chciałam, a potem nie wiedziałam nawet jak zacząć rozmowę.

– Wszystko z nim dobrze – odparła Iga. – Mam nadzieję, że nie przeszkodziłam – uśmiechnęła się znacząco.

No tak. Adam był w samych spodenkach, bez koszulki, a ja... w koszulce, ale bez spodenek. Cóż. Można sobie pomyśleć wiele rzeczy, ale tym razem chodziło wyłącznie o masaż mięśni.

– Właśnie kończyliśmy rehabilitację – odpowiedziałam spokojnie. – Skoro David czuje się dobrze, to co cię sprowadza?

Usiadłam na kanapie i wciągnęłam na siebie spodenki. Adam nieufnie spoglądał w stronę gościa.

– Ty... – westchnęła teatralnie i weszła do salonu jak do siebie. Usiadła na kanapie, nonszalancko zakładając nogę na nogę, a torebkę rzuciła obok. – Chciałabym coś wyjaśnić... – zaczęła. – Dave i ty jesteście przyjaciółmi, prawda?

– Tak – odpowiedziałam, marszcząc czoło. Czułam, że ta rozmowa nie zmierza w dobrym kierunku.

– A czy przyjaciele odsuwają się od siebie, kiedy przechodzą trudny etap w swoim życiu? – zapytała przesłodzonym tonem.

Już wiedziałam, do czego dąży i bardzo nie chciałam tego kontynuować. Nie odpowiadałam, zamiast tego mierzyłyśmy się wzrokiem. Otrzeźwił mnie dopiero dźwięk telefonu.

Odruchowo zerknęłam na stolik, podobnie jak Iga. To był Messenger Adama. Na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie dziewczyny, którą skądś kojarzyłam. Klaudia Szybka. Moje serce stanęło. Dziewczyna z siłowni...

– O, świetnie się składa! – zawołała Iga. – Skoro dzwoni twoja dziewczyna, to możesz odebrać, a ja w tym czasie porozmawiam sobie z naszą wspaniałą reprezentantką Polski – dodała przesadnie słodkim, ociekającym sarkazmem tonem.

Zaraz, zaraz... jaka dziewczyna? Spojrzałam pytająco na Adama, który na widok dzwoniącej osoby skrzywił się w grymasie niezadowolenia. Iga siedziała z triumfującym uśmieszkiem, wyraźnie czerpiąc satysfakcję z mojego zmieszania.

– Czego ona chce? – jęknął niezadowolony Adam. – Zaraz wracam... – powiedział zirytowany i wyszedł do ogrodu.

W środku cała się spięłam. Skąd pomysł, że Klaudia to jego dziewczyna? I dlaczego wyszedł? Musiałam się uspokoić i porozmawiać z nim, gdy tylko Iga wyjdzie...

– Powtórzyć pytanie, czy może w końcu odpowiesz? – odezwała się ponownie.

– Słuchaj, to są sprawy, w które nie masz prawa się wtrącać. Dotyczą Dave'a i mnie – odpowiedziałam stanowczo.

– Czy ty nie rozumiesz, że on odchodzi od zmysłów?! – krzyknęła. – Od dwóch tygodni wali w worek treningowy, bo nie potrafi sobie poradzić z emocjami, nawet jeśli staram się mu pomóc – oznajmiła z zadowoleniem. – Nie wiem, co między wami zaszło, ale masz go przeprosić, bo nie mogę patrzeć, jak go ignorujesz – skrzywiła się, lustrując mnie wzrokiem.

Dobrze wiedzieć, że kupił worek treningowy. Przynajmniej nie wyżywa się na innych ludziach...

– Posłuchaj mnie teraz uważnie, bo nie zamierzam się powtarzać – oznajmiłam chłodnym tonem. – Po pierwsze, nie będę ci się tłumaczyć z tego, co zaszło między nami, bo to nie jest twoja sprawa. Po drugie, skoro nie znasz mojej wersji wydarzeń, to radzę ci zakończyć to twoje marne śledztwo. Po trzecie, skoro łączy was tylko układ, to dlaczego tak bardzo się nim przejmujesz? Zapomniałaś, co sama nawywijałaś? Mam ci przypomnieć? – odbiłam piłeczkę.

Iga lekko zbita z tropu wzięła głęboki wdech. Przez chwilę milczała, uważnie mi się przyglądając.

– To jest sprawa między mną a Dave'em – odparła w końcu.

– Doprawdy? – zaśmiałam się sarkastycznie. – To zupełnie jak w przypadku tego, w co się wtrącasz. Możesz mieć z nim układ, możecie być parą, nie mam zamiaru stać wam na przeszkodzie, ale są kwestie, o których po prostu nie musisz wiedzieć...

Iga zgłupiała. Chyba nie spodziewała się, że powiem jej wprost, że może być z Dave'em. Drzwi na taras się otworzyły, co oznaczało, że Adam zakończył rozmowę telefoniczną.

– Kochasz Dave'a? – zapytała niepewnie Iga.

– Tak – odpowiedziałam, a dziewczyna się skrzywiła. – Jak przyjaciela – doprecyzowałam. – On cię tutaj przysłał?

– Nie, on nie wie, że tutaj jestem – przyznała. – Przyszłam sama, bo chciałam wiedzieć, na czym stoję. Jesteś niesprawiedliwa, Alex, wiesz? Nie kochasz go, ale wciąż dajesz mu jakąś nadzieję. Nie wiem, co między wami zaszło, ale skoro go nie chcesz, to pozwól mu żyć z kimś innym...

– Uwierz mi, on doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że nie będziemy razem. I już ci mówiłam, że nie stoję wam na przeszkodzie, więc nie rozumiem twoich pretensji.

– Wykończyłaś go psychicznie – wycedziła przez zęby. – Myślisz, że dlaczego tak wali w ten worek?

– Bo się pogubił – odpowiedziałam spokojnie, chociaż wewnątrz czułam narastającą frustrację. – Nic więcej ci nie powiem. Lepiej będzie, jeśli już stąd wyjdziesz i przestaniesz się wtrącać w nie swoje sprawy.

Czułam, że zaczęły pocić mi się dłonie ze stresu. Jednak nie mogłam pokazać przed nią słabości...

– Uwielbiałam cię, byłaś moją idolką, ale jesteś taka sama jak wszystkie – skrzywiła się Iga. – Ranisz wszystkich facetów i traktujesz ich jak zabawki...

– Nie będę tego słuchać – oznajmiłam lodowatym tonem. – Wyjdź stąd i przestań wypowiadać się na tematy, o których nie masz pojęcia.

– Co u Klaudii? – zapytała nagle Iga, zwracając się do Adama. – Nasze ostatnie spotkanie nie było dla niej miłe. Nie rozumiem, jak możesz krzyczeć na swoją dziewczynę za to, że cię pocałowała – dodała z triumfalnym uśmiechem, wstając z kanapy.

Oblał mnie zimny pot. Adam całował się z Klaudią? Dlaczego Iga twierdzi, że to jego dziewczyna? O co tutaj chodziło? Mimo narastającego niepokoju nie mogłam pokazać, że sytuacja zaczyna mnie przerastać...

– Widzę, że do tej pory nikt cię nie nauczył, żeby nie wtrącać się w cudze sprawy. – Adam zaśmiał się sucho i podszedł bliżej Igi. – Pozwól, że przedstawię ci realny obraz sytuacji. Jesteś gotowa?

Jego stanowcza postawa budziła respekt. Napięte mięśnie i zaciśnięta szczęka świadczyły o jego irytacji. Iga nie odpowiedziała, patrząc na niego z oburzeniem, jakby zastanawiała się, jakim prawem mówi do niej w ten sposób. Po chwili jednak jej ramiona lekko opadły, a spojrzenie uciekło w bok. Nie wytrzymała jego przeszywającego wzroku. Była niespokojna, nie wiedziała, co Adam zamierza jej powiedzieć.

– Dave nie chce z tobą być. Jesteś dziecinna, macie inne priorytety, a związek nie opiera się wyłącznie na seksie. Moją kobietą jest Alex i zapamiętaj to sobie raz na zawsze. A z tego, co wiem, przez ostatnie dwa tygodnie to właśnie Klaudia zbliżyła się do mojego brata...

Oczy Igi rozszerzały się coraz bardziej, kiedy Adam serwował jej kolejne informacje. Ja również dowiadywałam się rzeczy, o których wcześniej nie miałam pojęcia.

– Ta scena, której byłaś świadkiem, to nieporozumienie. W całej tej aferze, którą próbujesz rozdmuchać, najgorzej wypadasz właśnie ty. – Adam skrzyżował ręce na piersi. – A teraz wyjdź i przestań robić cyrki, bo naprawdę mamy już dość. – Jego głos był lodowaty, przez co sama poczułam dreszcz niepokoju. – I jeszcze jedno. Wiedz, że mamy wystarczająco wiele możliwości i kontaktów, żeby zniszczyć życie tobie, tak jak ty próbujesz rozwalić nasze – wycedził przez zaciśnięte zęby.

Iga głośno przełknęła ślinę i spojrzała na niego z lękiem. Na koniec rzuciła mi ostatnie, nieodgadnione spojrzenie, po czym bez słowa wyszła.

Adam opadł na kanapę obok mnie, przyciągnął do siebie i mocno objął. Pocałował mnie w czubek głowy, ale ja nadal się nie odezwałam. Czekałam, aż mi wszystko wyjaśni, choć w środku trzęsłam się z nerwów.

Adam i Klaudia. Pocałunek. Ja, która rzekomo bawi się uczuciami innych. Za dużo, stanowczo za dużo tego ostatnio...

– Klaudia rzuciła się na mnie wczoraj i mnie pocałowała – powiedział w końcu Adam. – Chciała wzbudzić zazdrość w moim bracie, bo Iga za bardzo się panoszyła. Przed chwilą dzwoniła, żeby mnie za to przeprosić i wyjaśnić sytuację. Podobno przez ostatnie dwa tygodnie Dave miał w niej wsparcie, ale nie wiedziała o układzie z Igą. Mocno się zirytowała, gdy dowiedziała się prawdy. Przepraszam, kochanie, że nie powiedziałem ci tego od razu...

Przerwał na chwilę, wziął głęboki wdech i kontynuował:

– Wczorajszy dzień był koszmarny. Byłem wykończony po tym zgrupowaniu. Pojechałem na siłownię oddać Matiemu sprzęt, który mi pożyczył. Miałem tylko wejść i wyjść, a zostałem wplątany w jakieś gówno. Twój brat był tego świadkiem. Naprawdę nic złego nie zrobiłem. Po tym całym pocałunku, nawrzeszczałem na Klaudię. Chciałem ci to dzisiaj powiedzieć. Nie sądziłem, że Iga rozpęta taką aferę – westchnął zrezygnowany.

Wciąż milczałam. Nie wiedziałam, co powiedzieć. Niby to nie była jego wina...

– Mów mi od razu o takich rzeczach, bo potem wychodzę na idiotkę – wyszeptałam po chwili.

– Miałem zamiar ci to opowiedzieć, ale, jak sama wiesz, od wczoraj jesteśmy... zajęci sobą – uśmiechnął się lekko pod nosem.

– Nie chcę między nami żadnych niedomówień i nieporozumień, Adam. Poczułam się, jakbym dostała w twarz, kiedy usłyszałam, że całowałeś się z Klaudią. I gwoli ścisłości, nigdy nie traktowałam nikogo jak zabawkę...

– Ja się z nią nie całowałem. Ona się na mnie rzuciła i wepchnęła mi język do ust – skrzywił się z niesmakiem, jakby przypominając sobie tę sytuację. – A przede wszystkim, nie bierz do siebie słów Igi. Alex, kochanie, jesteś wspaniałą kobietą, a ona to perfidna manipulantka. Jeśli dalej będzie kręcić jakieś afery, poradzimy sobie z nią jej własną bronią. Myślę jednak, że jeśli dobrze przemyśli moje słowa, to odpuści.

– Oby tak było, Adaś, oby...

***

Zdjęcie w tle - stworzone dzięki AI

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro